fbpx

100 punktów Chamberlaina: jak dobry to był mecz?

32

Za każdym razem, kiedy jakiś zawodnik NBA zaliczy fenomenalny występ punktowy, wszystkim przypomina się legendarny występ Wilta Chamberlaina. Psychologiczna granica 100 “oczek” nazbieranych przez jednego gracza rozpala wyobraźnię kibiców koszykówki na całym świecie. Nie da się zaprzeczyć, że 2.03.1962 Wilt Chamberlain wpisał się na stałe do historii koszykówki, ustalając rekord, którego (w NBA) już nikt nie pobije. Nie chcę odbierać magii jego występowi, jednak mam pewne spostrzeżenia, którymi chciałbym się z Wami podzielić. Być może zabrzmi to niedorzecznie, jednak uważam, że legenda budowana wokół tamtego występu jest nieco przereklamowana.

Zacznijmy jednak po kolei: Wilt Chamberlain dokonał swojego niezapomnianego wyczynu w sezonie 1961-1962. Kiedy spojrzymy na jego statystyki z tamtego okresu, dowiemy się, że w tamtym sezonie zdobywał on średnio 50.4 punktu na mecz, w ciągu 48.5 minuty spędzanych średnio na boisku. 48.5 minuty oznacza, że Wilt Chamberlain nie tylko nie siadał w trakcie meczu, ale i grał w dogrywkach, stąd średni czas spędzony na parkiecie jest dłuższy niż zakończony w regulaminowym czasie mecz! W kontekście średnich zdobyczy na poziomie 50.4, zdobycie 100 punktów oznacza  (w przybliżeniu) podwojenie swojej średniej zdobyczy punktowej. Jeśli w ten sposób ujmiemy sprawę, to Kevin Durant, żeby dorównać Wiltowi, musiałby w tym sezonie zdobyć 63 pkt, natomiast James Harden 50. Zdobycze na poziomie 60+ w wykonaniu LeBrona i Melo są w takim ujęciu lepsze od wyniku Chamberlaina.

Ktoś może jednak powiedzieć: dobra, w takim razie jeśli Gortat zdobywa niecałe 13 pkt/mecz, a ostatnio trzasnął 31, to co, też jest lepszy niż Chamberlain? Tego typu kontrargument jest w stanie zachwiać żelazną logiką, jakiej trzymałem się w moich dotychczasowych przemyśleniach zawartych w tym artykule, dlatego postanowiłem poszperać trochę dalej.

W tamtym pamiętnym spotkaniu Wilt Chamberlain rzucał ze skutecznością 57%, która (jak na gracza podkoszowego) nie jest jakimś nadzwyczajnym osiągnięciem. Żeby jednak sprawiedliwości stało się zadość, wypada też napisać, że oprócz trafienia 36/63 rzutów z gry, Chamberlain wpakował do siatki jeszcze 28/32 osobiste, co jest osiągnięciem wielkim, a dla zawodnika będącego centrem wręcz wybitnym. I znów, może powiecie, że się czepiam, ale żaden inny zawodnik będący na liście 10 najlepiej punktujących w jednym meczu graczy w historii nie miał w swoim rekordowym występie gorszej skuteczności z gry niż Wilt. Dokładnie wygląda to tak:

#

Kobe Bryant (LAL), 81 punktów zdobytych 22.01.2006 w meczu z Toronto, skuteczność 61% (numer dwa na liście all-time)

[vsw id=”s7P4SVFG7a8″ source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3

32 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    “Chodzi mi tylko o to, że Wilt Chamberlain, ze swoim niepomiernym talentem koszykarskim, miał szczęście żyć w czasach sprzyjających tego typu rekordom”

    Nie zgadzam się z tym artykułem. Autor stara się umniejszyć wyczynowi Wilta co jest według mnie głupie. Dlaczego?

    Bo przecież Wilt dorastał w tym samym czasie co jego przeciwnicy. To nie było tak, że wsiadł w wechikuł czasu i przeniósł się 50 lat do tyłu i łoił tyłki amatorom. Miał dokładnie takie same warunki do rozwoju jak jego ówcześni przeciwnicy.

    A. I jeszcze jedno. Skoro autor pisze tak o wyczynie Wilta to teraz spodziewam się podobnych artykułów na temat wyczynów Billa Russella, Jerryego Westa czy Dr.J.

    (85)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Zgadza się ogółem patrząc. Wiadomo, że na większość tych rekordów ustanowionych przed latami 80-tymi trzeba wziąć olbrzymią poprawkę, w większości były by przez tych zawodników nie do powtórzenia. W Wilta przypadku szczególnie.

    (-4)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    A poza tym grał na białasów mierzących 1,80 średnio, a nie na dwumetrowych, atletycznych, skocznych zawodników.

    (21)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Ciekawe bo ciekawe 🙂 niby fajnie napisane, ale nie statystyki wygrywają tylko punkty więc 😉

    (2)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Myślę że taki Durant, Curry czy Melo gdyby się rozpędzili dali by radę wrzucić te 90-100 pkt. Ale nie wiem dlaczego gdy zawodnicy zaczynają rzucać po 50-60 punktów trenerzy ściągają ich na ławkę.
    Jest też jeden problem, bo gdyby przeciwna drużyna wyczaiła by że typek chce rzucić rekord, to podwajali i potrajali by takiego zawodnika, żeby mu się nie udało. No bo przecież to wstyd…

    (20)
  6. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Wilt w tamtych czasach byl istna bestia ze swoim wzrostem 216 cm, gdzie centrzy mierzyli miedzy 205-208 cm a nawet mniej (zdarzali sie ponizej 2m) i jak ktos wspomnial w wiekoszosci byli biali. Nie umniejszajac wkladu Wilta i jego umiejetnosci po prostu gorowal nad graczami tamtego pokolenia. Wyobraz sobie ze grasz przeciwko 3 klasie podstawowki, wrzucenie im 100 punktow nie byloby chyba jakims wyczynem. Dlatego na mnie wieksze wrazenie robia rekordy punktowe ustanawiane w 21 wieku, m.in Kobe, czy Melo.

    (7)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    “Pięć z tych meczów rozegrano z Knicksami oczywiście w latach sześćdziesiątych, kiedy, mówiąc delikatnie, potęgą nie byli…” to tak jak teraz:D troche wyrwane z kontekstu ale nie mogłem sie zachamowac:d
    oczywiście, że WCH to legenda i jego 100 punktów również, ale moim zdaniem jest ten rekord do pobicia… swojego czasu czytałem artykuł o tym wydarzeniu i o ile te informacje są pewne to warto dodać, że ten mecz skończył się (podobno) za wczasu bo kibice wtargnęli na boisku gdy WCH zdobywał swój 100 punkt a było to (podobno) jeszcze kilka minut do końca. Warto dodać, że WCH był tym zawodnikiem, który doprowadził do wielu zmian w przepisach np ten: który mówi że nie wolno skakac przy rzucie osobistych… Wilt nie był wybitny w rzutach wolnych potwierdzaja to statystyki, ale (podobno) wycwanił sie i wykonywał wsady z lini wolny po rozbiegu.. dużo chodzi po ligowych archiwach legend z jego udziałemcała trumna była przerysowana by utrudnic mu rzuty komin to samo by nie mógł dobijac piłek rzuconych gdzies nad obrecz… W jednym z ostatnich meczy w Pihli miał 8,6 asst na mecz niezle co? Majac ok 50 był na tyle sprawny ze grajac jakis sparing w którym tez gral Magic wkurzył sie, że ktoś rzucił pare rzutów mu spod nosa i w tedy powiedział takie słowa… że od teraz nigkt nie będzie miał łatwych rzutów i do tego momentu wszystko blokował i było to w okresie kiedy miał coś w granicy 50 lat… mam gdzies ten artykuł na strychu chyba z Magic Basketball

    (16)
  8. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Pomijasz pewne sprawy. Po pierwsze, olałeś sprawę rzutu za 3. Co jednak ma jakieś znaczenie, bo chociażby LBJ miał 8-10, a Melo 6-11. Mało? Dużo? Nie wiem, ale jednak kilka punktów do przodu. Po drugie, piszesz, że Wilt wrzucał NYK. No a tegoroczne 60+ wyniki oba przeciwko Bobkom. Przypadek?
    Nie zrozumcie mnie źle. Nie chce się kłócić z faktami, 63 próby rzutowe to kosmiczny wynik. Wilt był karmiony piłką przez cały zespół, dodatkowo faulowali go bo Wilt nie rzucał dobrze osobistych (ogólnie). Ale to ciągle jest 100 punktów. Jak jest taki przeceniany, to dlaczego akurat jego jest pełno na tej liście i dlaczego przez 52 lata nikt nawet nie zbliżył się do tego rekordu? I kolejna sprawa. Niby koszykówka się tak zmieniła, niby już teraz się nie da, kiedyś to grały otyłe smerfy w w drużynach przeciwnych itp itd. A jednak drugi wynik na liście został ustanowiony zaledwie 8 lat temu. Czyli co, jednak się da?
    Wiadomo, warto przedstawić okoliczności, za to złoty szpadel się należy. Ale takie stawianie sprawy może prowadzić do powszechnego ostatnio wśród młodszych fanów basketu dyskredytowania legend. Że Larry Bird to dziś by nawet nie grał w pierwszej piątce Bostonu. Wilt to nawet pewnie nie wszedłby w drafcie, a LBJ to w każdej innej erze miałby pierścień co sezon. A szacunek do legend akurat w NBA jest niezmiernie istotny i podkreślany na każdym kroku.

    (32)
  9. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    O właśnie o takich opiniach mówię, jak napisał HeatFan.
    Szczególnie Russella dominował, widać to po ilości pierścieni, których Wilt ma całe 2.

    (3)
  10. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Bardzo wszystkim polecam książkę Billa Simmons’a “The Book of Basketball”, który rzucił w tej książce trochę inne światło na rekordy Wilta i zakwestionował jego “wielkość”. Jako fan Celtics mógł być trochę stronniczy, jednak jako osoba żyjąca bliżej czasów Wilta miał na to o wiele lepsze spojrzenie niż my.

    (7)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Gdy Kobe zdobył 81 oczek zdjęli go gdy zostały chyba 4 minuty do końca, a jeżeli by go nie zdjęli zbliżyłby sie do granicy 100 🙂

    (4)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    …po co….gadanie zeby gadac. kazdy sobie zdaje sprawe ze to bylo w 60′ i jaki poziom byl wsrod wiekszosci zawodnikow i jakie perelki (russ,chamberlain,west) sie trafiały. Historii nie zmienisz. 100pkt zapisane na papierze. kazdy bedzie to celebrował bo tak jest. żadne twoje kwestionowanie tego nic nie zmieni

    (2)
  13. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @all3 Ja czytalem, że WIlt setny punkt zdobył jak była mniej niż minuta do końca.

    Wynik Wilta jest raczej nie do pobicia, ale nigdy nic nie wiadomo…

    (1)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    Warto wspomnieć, że zawodnicy philadelphii przez połowe meczu faulowali rywali po to, żeby zagonić ich na linie osobistych i tym samym mieć więcej czasu na dogranie piłki do Chamberlaina. O tym, że każda piłka szła prosto do niego, chyba nie trzeba wspominać

    (3)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    @Zdzichu całkiem możliwe, bo już nie za bardzo pamietam
    dla mnie WCH to najlepszy zawodnik w historii NBA, lepszy niż MJ… dlaczego tak pisze? wszystko oczywiscie zalezy od kontekstu, ale to do niego nalezy najwiecej rekordów i gadanie, że wtedy był inny poziom, a sam WCH znalazł sie tam jakby z przyszłości… prawda jest taka, że WCH owszem górował nad innymi warunkami fizycznymi i było to niesprawiedliwe, ale czy MJ nie górował nad innymi własnie tym samym szybkościa wyskokiem dużą łapą oraz innymi cechami, które go stawiały wyżej niż inni, czy Iverson nie gówał nag innymi szybkością, czy LJ nie góruje nad innymi warunkami …. za lat 20-30 kiedy w życiu i sporcie będą nowsze technologie tez znajdzie sie ktoś taki i może lepsze w bezposednim powornaniu od WCH i MJ i bedziemy mówić to samo

    (0)
  16. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Skoro tak łatwo było zdobywać punkty i dominować w tamtych czasach, zwłaszcza w meczach z Knicks dlaczego reszta wybitnych zawodników z tego okresu nie zdobywała tyle punktów? Bawi mnie takie pomniejszanie zasług legend NBA, to nie jest dobra tendencja wsród obecnych fanów ligi. Wilt był fenomenem i wybrykiem natury, był po prostu wyjątkowy.
    Tak jak tutaj wspominaliście – gdyby nie zdejmowanie w czwartych kwartach oraz podwojenia czy potrojenia, aby ktoś nie rzucił np. 100 punktów bo to ośmieszające, byłyby szanse żeby ktoś pobił ten rekord. Hot Kevin Durant, Stephen Curry czy Carmelo Anthony mogliby spróbować pobić ten rekord.

    (4)
  17. Array ( )
    Odpowiedz

    Fajnie napisane, z dbałością, i z sensem – brawo dla autora…
    Natomiast co do samej treści… Nie zgadzam się… Z tych samych powodów, co kolega @LALfan
    Chciałbym też zauważyć, że w tamtych czasach przepisy nie sprzyjały atakującemu w takim stopniu, jak dziś… Kiedyś obrońca mógł więcej… Chyba, że nazywałeś się Jordan – wtedy mógł tylko Cię podziwiać 😉
    Jest dużo obiektywnej prawdy w tym tekście, nie odbieram go też jak atak na Wilt’a… Jednak nie zgadzam się, przynajmniej nie do końca 🙂

    (3)
  18. Array ( )
    Odpowiedz

    Tak BTW… Ciekawe do ilu dobiłby Melo, gdyby grał swój rekordowy występ do końca?
    O ile dobrze pamiętam nie grał ostatnich siedmiu minut… Dla takiego kozaka w ataku, to dość czasu, ze by docisnąć jeszcze przynajmniej dyszkę 🙂

    (1)
  19. Array ( )
    Odpowiedz

    LALfan

    Czy kiedyś były sterydy ? Czy kiedyś gracze NBA byli tak fizyczni, skoczni, szybcy ?
    Czy kiedyś było podwajanie krycia ? Gra strefą ?
    To są powody dlaczego Witt dokonał czegoś czego teraz nie da się zrobić. Dzisiaj przy 30/40 pkt dostałby podwojenie i skończyła by się jego gra. Dzisiaj taki LeBron na koksie skacze wyżej niż on. Dzisiaj jego sposób gry nie miał by racji bytu bo sport ewoluował. Dzisiaj trzeba być o wiele wiele lepszym żeby rzucić 30-40 pkt niż wtedy 70 czy omawiane 100.

    Rekord należy do niego ale patrząc na to jak gra się obecnie w NBA jest on mało znaczący. To tylko liczba.

    (-4)
  20. Array ( )
    Odpowiedz

    @Cebulak- no nie do końca, bo było też kilku zawodników jego wzrostu lub nawet wyższych albo niewiele niższych- dominował nad nimi atletyzmem, ale to samo można by zarzucić Shaq-owi. Tak naprawdę z wysokich graczy atletyzmem dorównywał mu głównie Bill Russel (z wysokich graczy) przez długi czas, potem doszło mu paru przeciwników. Poza tym wszyscy zarzucają, że wtedy było łatwiej, nie było tylu przepisów, nie było goaltendingu lub 3 sekund w trumnie (co jest bzdurą w tych dwóch przypadkach, bo te przepisy wprowadzono wcześniej), a nikt nie mówi o przepisach (czy raczej ich braku), które utrudniały grę. W owym pamiętnym meczu, jak przeciwnicy skapnęli się, że Wilt idzie na rekord to prawie połamali mu ręce próbując nie doprowadzić do kompromitacji. Częstotliwość fauli i poziom sędziowania podobny jak w ligach amatorskich.

    (1)
  21. Array ( )
    Odpowiedz

    @M: A skąd wziąłeś tą rewelacje, że mu ręce omal połamali? Bo ja na przykład słyszałem, że wręcz mu pomagali i ustępowali, żeby dojechał do tych stu…

    (-2)
  22. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Zgadzam się z artykułem w 100%. Wtedy NBA wyglądało całkiem inaczej. Gra Wilta w tamtych czasach kojarzy mi się z grą w kosza na lekcjach wf, kiedy to nikt nie umie grać, a jeden dobry koleś robi na boisku co chce.

    (1)
  23. Array ( )
    Odpowiedz

    Trafiłem do tego artykułu poprzez link z innego, nowego. Normalnie się nie wypowiadam, ale główna teza autora, używana też przez kilku komentatorów, jest całkowicie bezsensowna. Chodzi o fakt, że w latach 60. łatwiej było o zdobycie ponad 60 punktów przez jednego zawodnika niż chociażby teraz.

    Podobnie jak autor podparłem się statystykami. 64 i więcej punktów w NBA udało się rzucić 25 razy, z czego Wilt Chamberlain dokonał tego 15 razy. Pozostałe przypadki miały miejsce w latach:

    1959,1960,1974,1977,1978,1990,1993,1994,2006,2007

    Wcale więc nie jest tak, że w jednej z dekad było łatwiej o duże zdobycze punktowe. To Wilt był wybitnym zawodnikiem, nie tylko jak na swoje czasy, i jako jedyny potrafił zdobywać regularnie 60+ punktów. A jego 100-punktowy mecz był nieosiągalny nawet dla niego, skoro jego drugi najlepszy mecz to 78 punktów.

    (2)
  24. Array ( )
    Odpowiedz

    Rozsądne jest przeliczenie na liczbę posiadań. Tempo gry zmieniało się znacząco od czasów rekordów Wilta.
    Po takim zabiegu zarówno zdobycze punktowe, jak i zbiórkowe – choć wciąż kosmiczne stają się bardziej realne.
    Niemniej jednak 100 pkt. nawet przy bardzo dużym tempie gry, przy mizernej w sumie skuteczności (jak na wilta i centrów w ogóle) to wyczyn nie lada.

    (0)
  25. Array ( )
    Odpowiedz

    Po pierwsze w czasach, kiedy Wilt masakrował Knicks liga była mniejsza, a przez to różnice między zespołami mniejsze. Po drugie jeżeli odliczymy fenomenalne zdobycze Wilta to w latach sześćdziesiątych zdobycze 70+ nie zdarzały się częściej niż później

    (0)

Skomentuj kubson Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu