fbpx

19-2: Golden State Warriors biją rekord

10

192

rockets 93 warriors 105

Chyba nie przesadzę jeśli napiszę, że Houston bardzo chcieli przerwać zwycięską passę gospodarzy. Dowodem niech będą zażarte zmagania pod koszami. Z dala od piłki wiele obserwowaliśmy przytrzymywania za ręce, przepychanek i fizycznej walki. A propos: obie strony osłabione brakiem środkowych, zarówno Dwight Howard jak i Andrew Bogut narzekają na przeciążeniowy dyskomfort w kolanie, a trenerzy zmuszeni są kombinować ustawieniem.

Nie ma jednak w tym momencie drużyny bardziej wszechstronnej aniżeli Golden State Warriors. Co prawda rezerwowy center Festus Ezeli nie spełnił pokładanych w nim nadziei, Marreese Speights to gracz fenomenalny, ale tylko w ataku, a zatem obowiązki obrońcy podkoszowego w czwartej kwarcie przypadły w udziale wariatowi o nazwisku Draymond Green. Jak tylko zwiększyła się mobilność obrony, gospodarze momentalnie odjechali z wynikiem.

Jak to możliwe, że 201 centymetrowy zawodnik kryje z powodzeniem cztery pozycje? Odpowiadam: nisko ulokowany środek ciężkości, długie ramiona i ogień w oczach. Jestem pod wrażeniem jak rozwija się ten 24-letni zawodnik. Bez kompleksów i równie skutecznie staje naprzeciw wszystkim kozakom NBA. Utrzyma pod kontrolą napierającego z bara Blake’a Griffina, Dirka Nowitzkiego pozbawi oddechu, wypchnie daleko od kosza, odprowadzi do linii końcowej szarżującego po zasłonie Monta Ellisa, nie da rozpędzić kiwającemu kozłem Hardenowi.

No właśnie, mimo że trafiający z dalekiego półdystansu Harden to pewna strata 25-30 punktów, wielkim sukcesem obrońców (hello Klay!) okazały się zaledwie 4 rzuty osobiste wymuszone przez “Brodę”, który jak doskonale wiadomo, lideruje lidze w tej kategorii statystycznej. Tym samym Warriors zaliczyli czternaste zwycięstwo z rzędu bijąc dotychczasowy rekord klubu, którego historia na zachodnim wybrzeżu sięga 1962 roku!

Po raz kolejny defensywny lineup pod tytułem: PG Curry, SG Livingston, SF Thompson, PF Harrison Barnes, C Draymond Green umożliwił chłopakom przekazywać krycie jeden drugiemu bez wielkiej straty może nie kilogramów, ale zasięgu ramion. To się nazywa small-ball w wykonaniu Steve’a Kerra, przyzwyczajcie się. Chyba jako jedyny coach w lidze może wystawić na parkiet zarówno piątkę elitarnych obrońców, co elitę ataku.

Stoperzy: Livingston, Iguodala, Barnes, Green, Bogut
Ofensywa: Curry, Thompson, Barbosa, Lee, Speights

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

10 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Curry imponuje ostatnio też stałościa ‘lebronowskich” statystyk: 20+/6+/6+ ;-)Ciekawie się ogląda tak zbilansowany zespół, który wygląda jak starzy wyjadacze SAS – oczywiście pod względem zbilansowania: trzeba bronić – bronią, trzeba rzucać rzucają jak szaleni. Jeśli GSW i SAS zdrowi dotrwają do kwietnia i spotkają się w PO – będzie warto zarywać noce. Może nawet bardziej niż na sam wielki finał.
    PS. Warto docenić także pracę Marka Jacksona w ostatnich latach- którego filozofia budowy zespołu procentuje dziś w imponujący sposób.
    Warto docenić także Kerra, że zajął się szlifowaniem odziedziczonych diamentów a nie kolejną przebudową.
    Wiele drużyn mogłoby się uczyć od tego debiutanta.

    (33)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    uczniowie przyszli pokibicować Warriorsom:D

    wydawało mi się, że Harden skończy ten mecz z lepszym wynikiem bo do przerwy miał 20 punktów zdobytych.
    Codziennie rano sprawdzam wyniki, nie zawsze dotrwa sie do końca meczu, ale zawsze patrze z nadzieja, że padnie jakiś rekord np punktowy. Zastanawiałem sie jaki zawodnik mógłby przekroczyć bariere 50 punktów w tym sezonie i chyba najłatwiej było by to zrobic Hardenowi. Nie ma praktycznie zadnych ograniczeń jeśli chodzi o ilośc wykonanych rzutów. Nastepnie Curry, który jednak ma sporo twarzy do obsłużenia i KB24, który z meczu na mecz jest coraz bardziej zmeczony. Jest jeszcze Carmelo, ale w NYK dzieja sie dziwne rzeczy i zapewne sam Carmelo nie zdecyduje sie na duża ilośc rzutów. Swoja drogą Fisher nie ma chyba powazania w NYK

    (3)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Przypomnijmy słowa redakcji o GSW ze skarbu kibica: “Mówiąc o słabościach należałoby również wskazać przeciętny poziom dynamiki. Zwłaszcza w pojedynkach z np. Los Angeles Clippers.” Od tego czasu w każdym kolejnym artykule starają się udowodnić że jest inaczej ale w pierś się nie uderzą…

    (1)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    jednomeczowe tricki./
    w serii vs Clippers defensywne ustawienie z Greenem okazało się niewydolne w okolicach połowy serii. na jeden mecz RS – jak znalazł. na serię playoffs, z ambicjami mistrzowskimi – starczy tylko na moralne zwycięstwo. edge dla Warriors, że Rockets nie mieli Howarda.

    w istocie, Warriors nie grają ustawieniami def i off :]
    to nie NFL, żeby wprowadzać formacje na czas posiadania piłki i obrony pola.

    atutem Warriors jest dobra obrona zespołowa, w niemalże każdym wariancie ustawienia.
    niektórzy bronią lepiej od innych, ale kiedy bronią drużynowo – potrafią te słab[sz]ości
    neutralizować.

    z tych samych powodów potrzebują wysokiego zawodnika, który będzie kleił tę całą obronę, a jednocześnie zbierał piłki i krył wysokich rywala.

    gdyby Draymond GReen miał zdolności, talent i siłę psychofizyczną Dennisa Rodmana, to bym był o nich spokojny. ale Rodmanem Green niestety nie jest i nie będzie. dlatego Warriors muszą mieć Boguta w grze. słusznie robi Kerr pozwalając mu odpocząc. playoffs są najważniejsze.

    (0)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    houston naprawdę zaskakują formą mimo braków, to nie okc która traci dwóch zawodników i całkiem się sypie. Papanikolau i Garcia to niestety bardzo ważne elementy obwodu których zabrakło aby Warriors nie robili tego co robią po obu stronach.

    Ale fascynuje mnie osoba Steava Kerra, gdy odchodził Jackson to było dużo głosów o tym ,że drużyna była z nim bardzo przywiązana i nie uda się teraz jej rozkręcić, w miejsce ukochanego tatusia pojawił się Kerr i nagle bije rekordy Rookie Coacha. Tu nie chodzi tylko o system, on jakoś przekonał tą drużynę aby grali razem i widać ,że Warriors dalej walczą. takiego zbudowania autorytetu brakuje Fisherowi w NYK.

    (1)
  6. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @wielmozny pan P: To chyba normalne, że za klejenie obrony i zbieranie piłek jest odpowiedzialny podstawowy center. Rodman był ewenementem na swojej pozycji, ale nie grał jako najwyższy zawodnik na boisku. Green może nie jest takim demonem jak Dennis, ale potencjalnie (słowo klucz) może rozwinąć się w zawodnika typu stretch four, co jest niezwykle modne i bardzo potrzebne w dzisiejszej koszykówce NBA.

    Zgadzam się, że to nie jest NFL i wystawianie formacji nastawionej na jedną połowę boiska nie jest sukcesem. Ja jednak patrzę na ten podział nieco inaczej: na każdej pozycji GSW ma zawodników elitarnych w obronie i uzdolnionych w ataku. 10 chłopa, każdy wnosi coś pozytywnego, do tego trzon jest jednym z bardziej ogranych w lidze (kto gra razem dłużej? Spurs, Grizzlies, OKC? kto jeszcze?). Ta drużyna jest po prostu przeładowana, co jest konieczne do sukcesu na Zachodzie. Dlatego przed sezonem wszyscy wątpili w krótkich Houston i Pelicans. O ile ci pierwsi zaprzeczają zdrowemu rozsądkowi i grają świetną obronę bez względu na wystawianą piątkę, to ci drudzy mimo posiadania jednego z najlepszych zawodników ligi i trzech świetnych zawodników ofensywnych zaczynają się powoli oddalać od top8.

    Atlanta 8 zwycięstw z rzędu. 0,5 meczu za Raptors…

    (1)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Bardzo szkoda, że Terrence Jones wypadł akurat przy kontuzji Howarda, miałby świetną okazję do pokazania się w pomalowanym. WIADOMOŚCI DO REDAKCJI:
    1) Skarb kibica o Lakers czeka na mailu;
    2) Dołączam się do prośby (?) przedmówcy o artykuł o Atlancie, zasługują na to!

    (1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu