27 kolejnych zwycięstw Miami, rekord NBA coraz bliżej
miami @ orlando
Tobiasz Harris oraz Mo Harkless, dwójka atletycznych pierwszoroczniaków na skrzydłach oraz pewny na rozegraniu Jameer Nelson walczą w jadącymi na połowę mocy Heat w pierwszej kwarcie. Ze stłuczonym kolanem nie gra D-Wade, jednak nie martwcie się kibice, gdyby był to mecz playoffs, na 100% oglądalibyśmy WoW-a na parkiecie.
Druga kwarta przynosi więcej tego samego, LeBron odpoczywa, ustawia się tyłem do kosza, czeka na podwojenie, oddaje piłkę… na szczęście jego koledzy trafiają. Nikt nie walczy na atakowanej tablicy. Nawet na śpiąco Miami są w stanie osiągać kilku-punktowe prowadzenie. Mówi Eric Spoelstra:
O atak się nie martwię, ale obrona? Pole trzech sekund wygląda dla nich jak pas startowy. Przejmujcie krycie, odetnijcie podania na wysokości linii rzutów wolnych, zajmijcie się piłką, przegadajcie to!
1
A więc zespół notujący 26-meczową serię zwycięstw, prowadzący na wyjeździe dostaje konkretne wskazówki od swojego coacha. Gdy porównać to z Mikem D’Antonim, który podczas przerwy meczowej mówi coś w stylu: “zacznijmy grać w obronie” śmiać mi się chce.
Tyrady szkoleniowca nie przynoszą jednak rezultatów, LeBron drepcze po parkiecie, gra jakby w zwolnionym tempie, a jego manewry odbijają się od tablicy. Myślę, że kibice nie doceniają jego wkładu, energii którą dostarcza na co dzień swojemu zespołowi. Bez jego zrywu nie ma dobrej gry Miami. Tymczasem Magic za sprawą solidnego Jameera Nelsona trzymają się dzielnie. Imponuje szybkość z jaką przechodzą z obrony do ataku.
Dopiero szczęśliwa sytuacja i monster-dunk LeBrona podrywa gości, Chris Andersen odsyła w aut rzut rywala, LeBron wchodzi na kosz 2+1, a za chwilę trójkę ciśnie Ray Allen. Nieoczekiwanie Heat zaliczają serię 20-2. Dziękujemy, do widzenia… Ostatecznie: MIA 108 – ORL 94
Staty
LeBron 24 punkty, 9 zbiórek, 11 asyst
Chalmers 17 punktów, 5 asyst
Jameer Nelson 27 punktów, 12 asyst
Tobias Harris 20 punktów, 5 zbiórek
[vsw id=”C4cS5_P3bNk” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]
Rzeźnicy!!!!
A co z treningami? Czy Miami nadal nie trenuje? Umowa między trenerem a zespołem była taka że dopóki wygrywają nie mają codziennych treningów. Ostatnio słyszałem jednak o tym w okolicy 14 zwycięstwa. Coś komuś wiadomo na ten temat?
@mcasiussio
Właśnie też się nad tym zastanawiałem . . i nie mogę znaleźć info..
Lebron się obija . .. .
Szkoda Nelsona, sam praktycznie ciągnie tych Magics ;/
wydaje mi się że nie są na tyle głupi żeby nie trenować 😉
Dobry meczyk:) szkoda ze nie bylo dzisiaj KABOOM:D ale trojki sie posypały, jak u mnie w indeksie…
Przyspieszyli w odpowiednim momencie i wygrali kolejny meczyk…
Let’s Go Heat !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!11
“Birdman” Chris Andersen odwala kawał dobrej roboty, wejdzie na 15 minut, zrobi 3-4 bloki, rzuci 7 pkt, pozbiera coś, ogólnie dobry defensor 🙂 Trafili z nim w 10-tkę 🙂
Szczerze to już mam dosyć tych artykułów 😛
Prawdziwy sprawdzian czeka ich niebawem w Teksasie, jak wygrają z SAS (zakładam, że 2 wcześniejsze mecze również) rekord będzie na wyciągniecie ręki.
Niedawno JVG mówił, że ten rekord byłby ważniejszy niż mistrzostwo czy jakoś tak to jak dla mnie niech sobie wygrywają aż do końca RS ale niech mistrza zgarnie ktoś inny, np. Knicks, Nuggets albo Spurs 😀
LBJ obijający się: prawie triple double ^_^
Trochę w tym meczu słabe tempo narzucili. Inni jacyś. Jeżeli chcą pobić rekord, to na Spurs to nie wystarczy. Tam walka musi być przez cały czas. Jednak sama cyferka określająca liczbę wygranych zwala mnie z nóg. Chciałbym żeby pobili ten rekord.
nie forsowali się bo czekają ich cięższe mecze, dostosowali grę do rywala i oszczędzali siły.
uważam ze tworzy się historia.
dzięki wielkie autorom tych artykułów, nie mam możliwości obejrzenia wszystkich meczów a dzięki Wam jestem na bieząco 😀
@szuszek1able
Dziś może Miami grało “wolno” ale i tak wygrali 14 punktami. Nie ma sensu się wysilać skoro spacerkiem można wygrać. W teksasie nie będzie, jak to mówi Burneika, opier***nia się!
z moimi Bykami w Chicago nie wygrają:) GO BULLS!
no i koniec serii drodzy Państwo:) Byki górą!