fbpx

Anthony Bennett: numer jeden draftu 2013 roku, nie dał rady!

22

Wszelkiego rodzaju numery i wyliczenia to ważna rzecz w sporcie, zwłaszcza dla tak zafiksowanych na punkcie różnego rodzaju statystyk Amerykanów. Numer na koszykarskim trykocie może mieć jakieś symboliczne znaczenie dla noszącego go zawodnika, sędziemu natomiast zastępuje jego nazwisko, kiedy po raz kolejny trzeba zrobić użytek z gwizdka i zaprowadzić porządek na parkiecie. Siedzący na trybunach kibice skupiają się na innych liczbach. Dla nich najważniejsze są te umieszczane w pomeczowych protokołach, liczba punktów, zbiórki, bloki, asysty… To one pokazują, czy i jak jesteś dobry w koszykarskim fachu. Nie wszystkich jednak ocenia się tak samo. Od początku kariery poziom oczekiwań zależy od numeru, obok którego zapisano twoje nazwisko w dniu draftu.

nbdr13

Ten “pick” zostanie bowiem na zawsze wypalony w twoim koszykarskim CV. Będzie pryzmatem, przez który inni będą patrzeć na twoje dokonania. To numer, który może otworzyć drzwi do koszykarskiej sławy i zbudować karierę zawodnika. Ale może też ją zniszczyć.

Był gorący czerwiec 2013 roku. Miami Heat po raz drugi z rzędu sięgnęli po mistrzowski tytuł, tym razem pokonując grających zespołowy basket San Antonio Spurs. Wszyscy byliśmy pod wrażeniem tych finałów (trójka Raya w Game 6!) i w duchu przyznawaliśmy rację LeBronowi, kiedy mówił hejterom:

Człowieku… nie wiem co powiedzieć. Jestem mistrzem, dwukrotnym! Dwa pierścienie, to gó*no nieźle śmierdzi, co? [LeBron]

Tydzień po finale, kiedy liga zwijała interes na okres letni, nasze oczy zwróciły się w stronę Nowego Yorku. To tam odbywała się ceremonia draftu, rokroczny highlight wakacyjnego kalendarza NBA. Spekulacje, jak zwykle, stanowiły lwią część ligowych doniesień. Mówiono o potencjale, jaki posiadają Victor Oladipo i Ben McLemore, ciekawość budził drągal Steven Adams, łakomy kąsek stanowił również żylasty Otto Porter. Zastanawiano się nad tym, czy “gorąca głowa” Shabazza Napiera pozwoli mu na odniesienie sukcesu w NBA i w jaki sposób przewlekła kontuzja wpłynie na rozwój Nerlensa Noela. Wielką ciekawość budził również pewien Grek, którego nazwiska jeszcze nikt nie potrafił wtedy przeliterować. I w końcu nadszedł ten dzień…

#Deus Ex Machina

Gdy komisarz odczytał nazwisko z białej koperty, wiele osób nie kryło zaskoczenia, włączając w to głównego zainteresowanego, który na gorąco mówił w rozmowie z Shanem Battierem:

– Jabbar, Magic, LeBron, Bennett. Jak to brzmi?

Brzmi całkiem nieźle. Wiesz, bycie numerem 1 ma swoją renomę, ale koniec końców to gra w koszykówkę, będę ciężko pracować, wspierać kolegów, zrobię co w mojej mocy.

– Jesteś najwyżej wybranym Kanadyjczykiem, co to oznacza dla Ciebie i Kanady?

To historyczny moment! Mam nadzieję, że możemy to powtórzyć za rok, z Andrew Wigginsem, ale to wielki zaszczyt, nie wiem co powiedzieć.

#Dlaczego on?

Cavaliers na gwałt potrzebowali wzmocnień na pozycjach 3-4. Apetyt na dobrą czwórkę był tak wielki, że rok później postanowili poświęcić Andrew Wigginsa, w wymianie z Timberwolves. Z perspektywy roku 2013 wydawało się, że Bennett może z powodzeniem grać na obu tych pozycjach w NBA, był wszechstronny w ataku i miał koordynację ruchową. W zespole był już Tristan Thompson, Anthony Bennett miał być kolejnym wzmocnieniem. Jak kombinowano? Kontuzjowany Noel oznaczał wielkie ryzyko dla wybierających. Oladipo wyglądał jak jakieś chuchro. Kentavious Caldwell-Pope i Otto Porter też nie wydawali się wielce spektakularni. Postawiono więc na kanadyjski buldożer, Anthony Bennetta.

Gość miał mocne nogi, dosłownie widać było tę siłę, a plecy miał szerokie jak drzwi do stodoły. Swego czasu grywał tu już taki jeden, miejscowy, więc czemu nie Bennett? Niestety, krótko po wyborze wyszły na jaw problemy zdrowotne, konkretnie kontuzja ramienia i chroniczna bezsenność. Wpłynęło to na jego przedsezonową aktywność i uniemożliwiło zgubienie kilku nadprogramowych kilogramów. To dlatego wydawał się trochę bez formy (mało powiedziane, w protokół wpisywano 108, ale są źródła, że wnosił na wagę okrągłe 120 kg).

ab3

Dalej było już tylko gorzej. Jeden na dwadzieścia z gry (w tym 1/11 za trzy), taki był jego bilans skuteczności po dziewięciu ligowych kolejkach. “Nigdy.”- odpowiedział Bennett na pytanie mediów czy miał już kiedyś podobny przestój formy. Kredyt zaufania, jakim obdarzono go w dniu draftu, zamiast maleć, drastycznie rósł. W styczniu ściągnięto Luola Denga z Chicago. Było ewidentne, że Bennett tej organizacji nie odmieni.

Sezon zakończył ze średnimi 4.2 pkt i 3.0 zbiórki na mecz, na marnej skuteczności 35.6%. Zero głosów na Rookie of the Year, z dala od All-NBA Rookies, Cartera-Williamsa, Burke, Oladipo, Plumlee i Hardawaya Juniora. Jeśli jest coś, co poszło Bennettowi tak, jak zaplanował, to powtórzenie krajowego sukcesu. Znów Kanadyjczyk poszedł z jedynką, Andrew Wiggins, do Cavs. Deja vu.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

22 comments

    • Array ( )

      dokładnie, przed swoją sportową emeryturą miał jeszcze całkiem udany epizod w barwach Heat, ale niestety kontuzje…

      (29)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Jak rzeczywiście cierpi na bezsenność, to wcale mnie nie dziwią jego problemy,
    bez snu to nawet na podwórku ciężko grać.

    (56)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    ale ten draft był słaby, w zasadzie tylko Pan z numerem 15 robi miazgę w lidze, reszta to raczej drugoplanowe postacie ;p

    (-6)
    • Array ( [0] => subscriber )

      KCP, McCollum, Adams i Schroeder to drugoplanowe postacie? A Gobert jest ważniejszy w Utah niż Hayward, nie są gwiazdami bo stara gwardia ich przyćmiewa, ale za 10 lat będziemy może o nich mówić tak jak dziś mówimy o stałych bywalcach ASG mających ok. 30 lat

      (23)
    • Array ( [0] => subscriber )

      TOP 10 tego draftu, to wyłączając McColluma i Caldwell-Pope’a, w najlepszym przypadku role-playerzy. Porównując do 2014 roku, w którym mamy Wigginsa, Parkera, Embiida, Randle’a czy LaVine’a, albo do 2012 roku, w którym mamy Davisa, Beala, Lillarda, Barnesa czy Drummonda, bardzo słabo.

      Draft 2013 wygląda na jeden z najsłabszych draftów w ostatnich latach, za to 2014, na jeden z być może najlepszych. Wiggins, Parker, Embiid, Gordon, Smart, Randle, Sarić, LaVine, Warren, Nurkić, Harris, Hood, Capela, Jokić, Clarkson, wszyscy oni są co najmniej solidnymi punktami drużyny, większość z potencjałem na coś więcej, a tylko pierwszych pięciu zawodników przeze mnie wymienionych, zostało wybranych w czołówce draftu.

      (30)
    • Array ( )

      Ja bym brał pod uwagę draft 2015 równiej jako jeden z mocniejszych. KAT, D’Angelo Russel, Okafor (może to gwiazda nei jest, ale w dobrym systemie to może być potwór od punktów, zobaczycie), Porzingis, Winslow, Turner, Kaminsky, Booker, Johnson, Henzoja, Mudiay.

      To jeszcze młodzi gracze, ale wielu z nich wróżę dobrą karierę. No tylko Mudiay może mieć problem bo gość nie umie rzucać 😀

      (19)
    • Array ( )

      1-st Team All-NBA
      LOL 😀
      McCollum role player 😀 ? Adams ? Gobert ? Antek ? Schroeder ?
      Tyle zachwytów jest tutaj nad Greak Freakiem. Tyle zachwytów było nad Adamem w serii z GSW w PO, a teraz Drummond lepszy ? 😛
      Nie patrz na ilość ale na jakość 🙂 Sam Antek wciąga Warrenów, Gordonów, Randlów, Nurkiciów i innych. Tacy gracze nie zdarzają się co draft. McCollum moim zdaniem też zasługuje na większy szacunek zwłaszcza w porównaniu z Hoodem, Harrisem, Clarksonem, Smartem i nawet LaVine czy Bealem 🙂

      (3)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    No to jest niesamowite. Niby mają tam w NBA najlepszych scoutow na świecie, a raz na 3-4 lata trafia im się taki boost ze ręce opadają.

    I to nie chodzi o gościa o którym mówią że będzie dobry, tylko o przyszłą megagwiazde NBA, kogoś pokroju Jordana (3 w drafcie), Duranta (2 w drafcie), czy LeBrona (1 w drafcie).

    Moim zdaniem to pokazuje jak wielkim obciążeniem dla bądź co bądź gowniarza, często prostego chłopaka, który ma problem ze skleceniem paru zdan (bez obrazy dla nikogo, nie uważam ze jak ktoś jest z “nizin społecznych to jest gorszy), jest grą w NBA.

    Niektórych po prostu to przerasta.

    Bartek L, WRONBA? 🙂

    (13)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Jeden ze słabszych draftów. Jak na razie to tylko Antetokounmpo się wyróżnia.

    Otto Porter coś zaczyna iskrzyć czasami, ale to na prawde czasami.

    CJ McCollum już zaczyna być brany jako gwiazda. Ma bardzo udany poprzedni sezon.

    Steven Adams jednowymiarowa postać, tylko defensywa i jego wąs przykuwa uwagę.

    Dennis Schroder, dla mnie fajny gracz. Mimo, że to Niemiec i ja jako Polak mam niechęć do tego narodu, to stwierdzam, że bardzo mi się on podoba. Może kiedyś będzie umiał poprowadzić zespół, na razie niech się uczy.

    Rudy Gobert, daleki pick, ale to nie ważne bo to będzie czołowy center ligi. Postrach pod koszem. Przyszły defensive player of the year (jeśli mu przed nosem nie zabierze tej nagrody Giannis)>

    Tak mniej więcej wygląda draft 2013. Nie jest on jak widać obsmarowany gwiazdami, ale dobrymi zadaniowcami bym rzekł 😀

    (-7)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Jeden błąd merytoryczny w artykule, Shabazz Napier został wybrany w 2014 roku, chodziło wam chyba o Shabazz’a Muhammada?

    (14)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Szkoda go, zawsze z zainteresowaniem obserwuje jedynki draftu i bardzo liczyłem na to, że sie odblokuje. Mam nadzieję, że w Turcji się odbuduje i powróci do NBA mocniejszy i bardziej doświadczony.

    (9)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Embiid to kot który uderza lepiej niż Westbrooka grzmot. Trójki Hardena go nie pokonają, jak przyjdzie Simmons to temat wygrają. Wielmożny Pan będzie pisał posty, na które fani GSW i Lebrona będą chcieli mieć riposty. Ja zacznę nawijać z Lillardem nawijki, do których sample będzie robił Gorti swoją grą bez piłki. Oczywiście Gortata uwielbiam i cenię i ku jego pomyślności wiadro zaleję, kumaci wiedzą o co chodzi, nie ma NBA bez zielonych roślin narodzin. pisjoł eldoka na wolno

    (-2)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Nba. Nba to miejsce gdzie kazdy ma skills. Wiekszy mniejszy ale ma. Kazdy z nich to atleta. Mniejszy wiekszy ale atleta.

    Co ich rozni? Psychika.

    To.rozni wielkich od maluczkich w nba.

    Ten Typ jej nie mial. Wiekszosc nie ma. Dlatego rzucaja trafiaja ale nie znacza nic wiecej.

    Ukochany Embiid autora kreci numerki ale pod jaka presja gra? Zadna. Zero presji. MoE robic stratt mozr grac co chce. Nikt jego zespolu nie traktuje powaznie wiec gra sie latwiej.

    Kim embiid bedzie kiedy przyjdzie presja? Nie tacy jak on dawali ciala pod presja. Wiec powstrzymajmy sie od oh i ah bo gosc to wielka niewiadoma.

    A statystyki? Kreci je bo caly zespol gra pod niego. Od wszyatko.

    (7)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Za bardzo poleciałeś kolego. Wszyscy w Filadelfii noszą koszulki”TrustThe Process”. Pokładają w nim ogromne nadzieje, w oczach ludzi jest zbawicielem Sixers. Przecież to ogromna presja, gdy miliony ludzi na Ciebie liczy. Szczególnie po latach takiej posuchy jaka nastała w mieście braterskiej miłości. NBA to nie tylko Playoffy człowieku..
      Embiid ma psychę i pokazuje to nie tylko na boisku. Każdy to widzi. Więc nie wiem po co się napinasz bezsensu, a argumenty takie jak, że jego zespół nie jest traktowany poważnie to można o kant d**y wsadzić. Przed all-star game każdy z czołówki chce złapać jak najwięcej zwycięstw. W tabeli jest ścisk, a Sixers to wciąż zespół NBA, który takie zwycięstwo może zapewnić.

      (7)
    • Array ( )

      Tylko ze embiid nie traktuje tego powaznie. On do tego podchodzi jak do poderwania rihanny. Ppza tym gosc nie gra back to back a jak gra to 27 minut. Jak taki ktos moze byc jakimkolwiek procesem?

      (-1)

Skomentuj Heat4Life Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu