Asysta jedna na milion
Czasem różnica między szaleństwem a geniuszem jest bardziej płynna niż nam się wydaje. Podobnie w tym przypadku.
Zamiar był dobry, wykonanie fatalne i zupełnie różne od założeń, ale wyszło genialnie.
Czasem tak już jest w życiu, że najlepsze rzeczy wychodzą nam przez przypadek. Prawda?
Enjoy!
Po prostu mega fart, że piłka odbiła się tak a nie inaczej.
Jakie szaleństwo? Jaki geniusz? …przecież to zwykłe szczęście ;] …proszę, nie mylcie pojęć…
hm chyba zbiórka, nie asysta…:D
po tytule i krótki opisie spodziewałem sie jakiejś bomby…..
teraz gimby będą próbować tak na orliku 😀
Czysty fart, nic więcej.
NIEŹLE ICH OKANTOWAŁ 😉
Myślałem, że jakieś dobre podanie, a tu taki fart. xd
straszny farciarz
farciarz
I to w drużynie Douga McDermotta takie popisy… 🙂
jeszcze trafił tą tróje.. no nieeee…
Przecież napisane, że asysta jeżeli by nie trafił nie byłoby asysty..
hahaha ! kozak 😀 nie no po prostu kocham koszykówkę 😀