fbpx

Bam! Miami Heat zagrają w Finałach NBA

101

Dzień dobry. Celtics znów wyszli jakby skończyć chcieli sezon. Niewyraźni, nieskuteczni, chaotyczni.

boston celtics 113 miami heat 125 [2:4]

Po chwili, gdy zaczęło wpadać, okazało się, że obie strony zaliczają pod 30 punktów na kwartę, co w meczu eliminacyjnym nijak ma się do założeń obu trenerów. Ani strefa, ani indywidualne krycie, ani żadne inne zabiegi szkoleniowców nie przynosiły rezultatów.

Sędziowie zresztą prędko ustalili, że wiele kontaktowej gry nie ujrzymy tego wieczora, co sprawiło, że kluczowy gracz Daniel Theis wyglądał jak pół [xxx] zza krzaka. Zazwyczaj braki szybkości czy zasięgu nadrabia posiłkując się intensywnością i rękami, a tak po kolejnych przewinieniach albo siedział smutny na ławce albo markował obronę na paluszkach chodząc wokół strzelców Miami i ręce cofając. Na placu spędził 22 minuty, dwie trzecie tego, co gra zazwyczaj, a i tak spadł za faule.

Co za tym wszystkim idzie, Bam Adebayo zdominował mecz w sposób bezczelny! Oto jest prototyp środkowego nowej ery: broni obręczy i przejmuje zasłony, jest silny fizycznie, twardy, a zarazem kozłuje, podaje i orientuje się w przestrzeni więc można przez niego puszczać grę. Obok Anthony’ego Davisa najbardziej wartościowy podkoszowy NBA, absolutnie. Dziś dodatkowo korzystał z pewnego rodzaju “rozluźnienia” które próbuję Wam zobrazować. Poszły za tym 32 punkty 14 zbiórek 5 asyst 11/15 z gry 10/11 rzutów wolnych! To najlepszy występ 23-letniego bodaj środkowego w zawodzie. W lidze gra trzeci sezon i powtarzam się: Gregg Popovich powinien był go w zeszłym roku wziąć do kadry Team USA…

Hayward nie dojechał

Wracajmy jednak do meczu. Tatum (24/7/11)  znów zaczął od 0/7 z gry, ale kolejno ładnie się przełamał wspomagając kulejącą nieco ofensywę zespołu. Dla kontrastu Marcus Smart po dwóch wczesnych trafieniach za trzy bardzo chciał by jego seria trwała, skończył z dorobkiem 20 punktów w tym 4/13 zza łuku jednak jego największy wkład obejmował penetracje. Atletyczny to chłopak niesamowicie, mierząc 190 centymetrów potrafi w tłoku podkoszowym dobić własny, niecelny rzut, a wchodząc pod obręcz niestraszny mu kontakt z obrońcą, wrzuca do kosza najbardziej ekwilibrystyczne piłki, wymagające sporo siły, zwłaszcza w górnej części ciała. Równocześnie w czwartej kwarcie rzucał za trzy z piętnastoma sekundami na zegarze, ale taki to już gracz. Albo idzie świetnie, albo wcale.

Jaylen Brown (26/8/4/3) znów najrówniejszy, choć w obronie nie zaliczył dziś wielu sukcesów. Gordon Hayward tragedia! Bardzo słaby mecz w wykonaniu tego zawodnika: straty w koźle, brak czucia piłki, przestrzelony rzut spod tablicy, przez co zamiast wywierać presję na obronę, stronił od brania na siebie odpowiedzialności, zamiast bycia kapitanem, bądź co bądź doświadczenie ma największe w zespole, był jego niepewnym punktem. Kemba Walker bez zmian, fajnie momentami jechał z piłką pod kosz, ale w obronie kosztował Celtics tyle samo, ile sam nawrzucał. Przy okazji zaznaczam, poza małym fragmentem czwartej kwarty, C’s nie mieli dziś problemów z obroną strefową Miami, to ich własny brak obrony sprawił, że ich sezon się skończył. Jak można w najważniejszej kwarcie sezonu stracić 37 punktów!

Po tym zagraniu twarz Brada Stevensa po raz pierwszy w karierze zdradzała oznaki wściekłości

Full package

Adebayo pokroił ich na wszystkie możliwe sposoby: rozdawał piłki do rąk obiegających go strzelców, rolował po zasłonie pod obręcz, kończył akcje layupem albo półhakiem, atakował kozłem oraz trafiał z półdystansu. Wybitny, wybitny występ. Wszyscy wiedzą, a przynajmniej wiedzieć powinni, że Bam to najcenniejsza postać w ekipie Erika Spoelstry. Nie dlatego, że jest młody i perspektywiczny, już teraz.

Sześć minut do końca meczu zwycięstwo wciąż było sprawą otwartą, ale grający koncertowo Bam najpierw wyautował Theisa, a potem dostarczył dwie asysty do Butlera pod kosz i dwie na łuk do Duncana Robinsona. Awans do NBA Finals przypieczętował reverse dunkiem w kontrze, ale zanim to się stało Tyler Herro (19/5/7) zaliczył jeszcze 9 punktów w pięciu posiadaniach! Na tym etapie Boston, któremu nie pozostało nic jak obniżyć skład, był już mentalnie dojechany. Skapitulowali dobre trzy, może nawet cztery minuty do końca. Ani na moment nie byli w stanie powstrzymać ofensywy Heat.

Różnorodność tej ostatniej ładnie podkreśla piętnaście punktów, w tym 4/4 zza łuku weterana parkietów Andre Iguodali, dla którego będą to szóste Finały z rzędu! I choć jak mówię, strefa im się momentami rozjeżdżała i puszczali momentami wjazdy w prostej linii, kiedy trzeba było przycisnąć, nie pozostawili złudzeń kto jest w tej serii lepszym zespołem.

Statystyki

  • 15/46 zza łuku Boston
  • 13/27 zza łuku Miami (!)
  • 13-2 ofensywne zbiórki na rzecz Bostonu, pokłosie strefy (uwaga na Lakers)
  • 11:3 w punktach z kontry na rzecz Bostonu
  • 26-15 w przyznanych rzutach wolnych na rzecz Miami

Co się stanie w NBA Finals? Analiza już przygotowana, ale opublikuję ją dopiero jutro. Nie trzeba geniusza, żeby wiedzieć po czyjej stronie będzie sympatia większości kibiców, bowiem ci goście “nie powinni” na tej scenie w ogóle się znaleźć. A jednak!

Dobrego dnia wszystkim. Wczoraj w nocy trochę posiedziałem nad gwbastore może będziecie chcieli zobaczyć. Wszystkie karty kolekcjonerskie jakie znajdą się na stronie będą (muszę dodać linki) pogrupowane na kategorie:

  • top stars
  • premium players
  • role players
  • elite prospects
  • scrubs
  • childhood heroes
  • retro legends
  • distant memories

Zastanawiam się też nad podziałem ze względu na kluby. Co sądzicie? Muszę też poprawić sposób wyświetlania się zdjęć, no i w jakiś magiczny sposób przenieść na sklep kilka tysięcy kart… hmm. Dajcie znać, potrzebuję Waszej opinii / pomocy.

www.gwbastore.pl

101 comments

    • Array ( )

      Brak doświadczenia u kogo? U Butlera? Crawdera? Może Igoudala? Część ekipy jest młoda, ale część starsza też jest.
      Dlatego wy, kibice Lakers, chwytacie się czego możecie, bo wiecie że to dla was najcięższy matchup. Każdej nocy może odpalić kto inny, a przykryć Lebrona (wspomniana wyżej trójka) i Davisa (Bam) też jest komu.
      Ta seria na pewno się nie skończy w 5 meczach, to jestem pewien. Bedzie wyrównana

      (16)
    • Array ( )

      Kolega użył skrótu myślowego, ale miał rację. Zwróćcie uwagę na to, że w Lakers masz zawodników, którzy zdobywali już miśki (Rondo, Green, LBJ, Javale) lub grali w Finałach (Howard).

      Kogo mamy w Heat ? Crowder, Igoudala ? Kto jeszcze ? Nie wiadomo jak młodziaki wytrzymają presję, gdy obrońcy ich nacisną.

      Nie wiem skąd pomysły, że Lakers mogliby to przegrać – brak odpowiedniego rozeznania w temacie albo zwyczajny brak sympatii do LAL 🙂

      (0)
    • Array ( )

      LA Fan, genialna analiza. Dla Iguodali to będzie szósty występ finałowy z rzędu. Eric Spoelstra w finałach znajdował się 4 razy z rzędu. Wymienione wyżej matchupy są jak skrojone pod dwie gwiazdy Lakers. Nikogo takiego Davis ani James nie mieli na drodze do finałów. Takie pomysły. Po co ta buńczuczność? Ktoś tam musi robić na treningu i w meczu wielką robotę, z respektem podchodzić do rywalizacji, żeby lekkomyślne teksty pod postem wrzucać mógł ktoś.

      (4)
    • Array ( )

      Kamil – Lakers w finalach 1991 mieli ekipę obytą z finałami wielokrotnie bardziej, niż aktualna ekipa z LA. Naprzeciw stanęła drużyna z zerowym doświadczeniem w finałach. Reszta jest historią.

      (-1)
    • Array ( )

      Brak doświadczenia? Po co ściągnęli weteranów takich jak Iggy czy Crowder którzy mają wielki wpływ na grę miami
      Do tego o Butlerze czy Dragiciu chyba nie można powiedzieć że są niedoświadczeni?
      Herro już nie raz dał o sobie znać że nie straszne mu wziąć odpowiedzialności za ważną akcję w meczu, o Bamie nie wspomnę

      (16)
    • Array ( )

      Ile minut Crowder, Dragic i Butler rozegrali w finałach NBA? A ile LeBron, Rondo, Howard, Danny Green. Jeśli uważasz, że finały NBA == doświadczenie z RS albo nawet wcześniejszych rund PO to chyba w tym sezonie rozpocząłeś oglądać NBA.

      Jeden Iguodala, który nawet machnie bez drżenia rąk 4 trójki na 5 oddanych rzutów to za mało…

      (-9)
    • Array ( )

      Oprócz Lebrona i Rajona proszę przypomnij kto regularnie grał w meczach o stawkę jak finał NBA?
      Oczwyście że LAL są faworytem i zapewne to wezmą ale z tą różnicą w braku doświadczenia to bym nie przesadzał

      (6)
    • Array ( )

      Danny Green 3 finały NBA w swojej karierze, Howard 1 finał… LeBron ma więcej doświadczenia niż całe Heat razem wzięte.

      (5)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Czy jak na zachodzie są np “second round clippers”, to na wschodzie można nazwać celtów coś w stylu “not the Finals anyway”?
    Piękna historia, let’s go heat!

    (14)
    • Array ( )

      Tylko, że gwiazdy Celtów są młode, więc ich czas dopiero nadejdzie. 3-4 lata i może Celtowie będą się regularnie pojawiać w finałach.

      (22)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Lubię takie historie jak underdog wchodzi taranem na szczyt, zupełnie jak Janek kilkoma ostatnimi knockoutami utorował sobie drogę do pasa tak i na Miami nikt szczególnie nie stawiał na początku

    (17)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Po analizie wydawać by się mogło, że Lakers in 5, ale to Miami jest tak nieobliczalne, że ciężko cokolwiek przewidzieć przed Game 1. Lubię Miami i zawsze fajnie jak wygrywa underdog jednak życzę Lebronowi żeby wygrał kolejny tytuł. Za dużo razy jego drużyna kończyła na 2 miejscu, za dużo razy był 2 w głosowaniu na MVP. Należy mu się jak nikomu innemu. Wierzę, że Miami będzie w kolejnych latach już tylko lepsze.

    (18)
    • Array ( )

      Jokic to jest gość, który aby być produktywnym nie potrzebuje nikogo do pomocy, dodatkowo on sam uaktywnia każdego innego gracza swojej drużyny na boisku.

      Adebayo to świetny gracz, ale on musi mieć obok siebie Dragica, Butlera i innych. Ergo Jokic w każdej drużynie byłby all starem, Adebayo niekoniecznie.

      Jokic > Adebayo zawsze i wszędzie

      (37)
    • Array ( )

      Cały pies jest pogrzebany właśnie w obronie Jokera, gdzie stanowi niestety dziurę. Bam potrafi skutecznie przejąć mniejszych graczy

      (3)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Ale historia. Heat dzięki LeBronowi zdobywało tytuły, a teraz przez LeBrona nie zdobędzie. Gdyby w Lakers był jakikolwiek inny zawodnik to Heat wygraliby te finały. A tak … sorry Charlie. Anyway już tupię nóżkami na The Finals.

    (3)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie możemy teraz przesądzić czy powinien wziąć Bama do kadry, gdyż nie wiemy w jakiej formie stawił się na obóz + wtedy nie był jeszcze takim kotem. Okres przygotowawczy przed mundialem jest krótki, więc jeżeli po zakończeniu sezonu Bam głównie odpoczywał, to nie był właściwie przygotowany do intensywnej gry na turnieju.

    (1)
    • Array ( )

      W sumie wiemy, Gregg Popovich się na ten temat wypowiedział. Stwierdził, że albo Bam zrobił wielki postęp w okresie przygotowawczym, albo to on źle przygotował zajęcia do selekcji kandydatów do kadry, bo wówczas nie pokazał nic z tego, czym zachwyca w bieżącym sezonie

      (8)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Pamiętam jak ktoś w dzień draftu napisał komentarz o potencjalnych steals i uargumentował dlaczego BAM może być w przyszłości all starem jak widac wszystko sie sprawdziło szacun dla czytelnika

    (19)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Miami in 3!

    Przy całym szacunku dla umiejętności Adebayo, fryzurę ma, obok Rondo, najgorszą. Z Rondo są ex aequo, bo mają takie same fryzury. Swoją drogą, nie wiem czy wiecie, fryzjerem w bańce jest brat Rondo. Po tym co mu na głowie wyczarował wnioskuję, że ich relacje są średnie.

    (18)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Całym sercem za Miami, ale niestety…. rozum podpowiada 4-1 lub 4-2 dla Lakers.

    David zneutralizuje Bama, Jimmy przy LeBronie przygaśnie, a Iggy już nie te lata, żeby zatrzymać Króla.

    Moim zdaniem jedyna opcja, ze Miami to wygra, to genialna gra strzelców i heroiczny występ Bama, którego Davis i Howard będą miętosić straszliwie.

    No ale z drugiej strony po tym poznaje się prawdziwych Mistrzów, że potrafią z takich sytuacji wyjść obronną ręką.

    Go Heat!

    (5)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    A pamiętam jak sobie pomyślałem, “czemu Iguodala przechodzi do średniaka zamiast wspomóc czołową ekipę w walce o pierścień”:D

    (45)
  10. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Kolejny raz muszę pisać to zbyt wcześnie…
    Ale, dziękuje za kolejny sezon i walkę do końca! Przyszły sezon będzie zielony. 🙂

    (10)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Pytanko mam do admina czy jest możliwość żeby wrócić do artykułów typu 5 rzeczy których nie wiesz o… bardzo mi się podobały a trochę nowych twarzy w lidze się znalazlo do opisania 😀

    (5)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Wiadomo komu nie kibicować. Homo z Lakers. Obojętnie jakich mieliby przeciwników.
    Kiedyś u Drzyzgi Ewy, w takim programie dla starych bab, był pedzio, który spierał się z tymi kobietami.
    B – baba
    G – giej
    B – ale nie można być -cenzura-em w Polsce
    G – proszę mnie nie obrażać i nazywać mnie giejem, gdyż słowo -cenzura- jest obraźliwe
    B – w Polsce są -cenzura-y, gieje są w Kalifornii
    Także tyle o Lakers

    (-24)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Kemba fajny gracz, ale jak widać… nie na playoffs. Gość zawsze odda to co dał.
    Co sądzicie o wymianie np. Kemba za Jrue Holidaya?
    Albo Kemba za CP3? (oczywiście w grę mogą wchodzić dodatkowe picki, zawodnicy)

    (11)
    • Array ( )

      Niczego to nie daje, od zdobywania punktów z obwodu są Tatum i Brown, mają Smarta jako catch-and-shoot, Kemba i tak nie jest typowym rozgrywającym a piłka krąży w Bostonie przez wszystkie ręce (trochę jak mistrzowskie GSW swego czasu), im potrzeba PF/C z krwi i kości. Blake Griffin, Kevin Love, może Vucevic…

      A jeszcze mam taki zwariowany plan: Kemba + Hayward za Conley + Gobert + ogórki aby dopełnić $ (w stylu Eda Davisa)…

      (-5)
  14. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    Całym sercem za Lakers, ale ja w przeciwieństwie do innych byłem z nimi gdy w ich S5 grali:
    Kendall Marshall
    Jodie Meeks
    Kent Bazemore
    Ryan Kelly
    Jordan Hill
    Beka co??? Aż musiałem przypomnieć sobie pisownie ich imion i nazwisk. Takie były czasy w LA.
    #17

    (10)
    • Array ( )

      Też uważam, że Heat są dla Lakers idealnym rywalem, Caruso, KCP i Green będą ciasno kryć strzelców (tak jak broniono Hardena, Lilarda i Murraya), Lebron odsunie się od Butlera i będzie dawał mu rzucać (coś pewnie trafi, ale to nie będzie 50% za 3), a wysocy będą napastować Bama. Atuty zostaną zneutralizowane, zabraknie gabarytów pod koszem i odpowiedzi na LBJ i AD.

      (6)
    • Array ( [0] => contributor )
      PATRON

      żal po tamtej S5 jeszcze do dziś dnia mnie trzyma :). Ja zawsze się ciesze z bycia fanem Lakers. Nie należę do bandwagonu LBJ (Cavs, Miami, Cavs, Lal), aczkolwiek jestem wielkim fanem jego talentu. Chłop jest z tytanu. Każdy inny z takim przebiegiem przeszedłby kilka poważnych kontuzji.

      (14)
    • Array ( )

      I ty jako fan Lakers czujesz się lepszy od fanów Lebrona? Prawda jednak jest taka, że Lakers bez Jamesa dziś by nie byli w finale tylko na wakacjach. Za to Lebron bez Lakers pewnie by w nim był. To raczej fani Lakers powinni się cieszyć, że Lebron dołączył do ich klubu niż na odwrót.

      (3)
    • Array ( )

      Ja kibicuję Lakersom od początku kariery – nieżyjącego już – Kobego, więc sporo czasu. Chciałbym dodać jedno nazwisko do egzotyki, którą przywołałeś: Javaris Crittenton​. Pzdr 😉

      (4)
    • Array ( [0] => contributor )
      PATRON

      tak. Jako fan Lakers czuje się lepiej od fanów Lebrona.
      Gdy Lebron świecił na wschodzie, a moja drużyna drużyna powinna występować w D-league, to ja kibicowałem Lakers. Nic na siłe. Poprostu, na dobre i na złe. To rzadka przypadłość będąca efektem wychowania w czasach, gdy lojalność była cechą a nie hasłem 😉 Uważam się za lojalnego fana Lakers. Albo kibicujesz zespołowi albo jesteś sezonowym fanem. Jako fan zespołu zawsze się cieszę ze wzmocnienia, ale jeśli LBJ odejdzie to odejdzie, trudno. Dalej bedę kibicował “swoim”.

      a tak na marginesie. Nie cieszyłem się zbytnio z pozyskania Lebrona. Mimo iż talent prezentuje świetny, nie do końca podoba mi się on w ogólnej ocenie zawodnika. Tacy jak on tworzą i psują zespoły. Ja naprawdę kibicuje drużynie i oceniałem ten kontrakt jak ryzyko zapaści vide kontrakt Howarda. Na moje Lebron przyjechał do Hollywood, nie do Lakers. Lecz od czasu śmierci KB mam wrażenie, że Lebron faktycznie utożsamił się z Lakers, a sukcesy pomogły w spojeniu. Dziś cieszę się że jest w Lakers. Lecz jeśli odejdzie to odejdzie. Lakers to nie Bulls, (które po rozpadzie dynastii zdaje się że pozbyło się swojego ducha. Dzisiejsze Bulls nie prezentuje niczego co prezentowało w latach 90. Tymczasem Lakers czy Boston trwają. Raz lepiej, raz gorzej, ale trwają. Tylko nieliczni rozumieją 20,30 40 letnie kibicowanie Lakers/Boston. Te zespoły to coś znacznie większego niż gwiazdy. Cavs przez wiele lat będą jechały na historii Lebrona. Heat już niekoniecznie. Zaś Magic, Bird, Kobe, Shaq, Rondo, Allen, Pierce i wielu innych jadą na marce zespołu. MOŻESZ NIE ZROZUMIEĆ. TO NIC. Kibicuj komu chcesz.
      Pozdro

      (11)
    • Array ( )

      Tak myślałem, że jesteś takim małym człowiekiem, że czujesz się lepszym od innych. Założę się, że tylko po to dałeś te kilka złotych by mieć patrona i czuć się lepszym od innych.

      “Albo kibicujesz zespołowi albo jesteś sezonowym fanem. ”

      Większej głupoty nie słyszałem. Skoro kibicuję jednemu zawodnikowi kilka lub kilkanaście lat to jestem sezonowcem? ? ? ?

      Tak się składa, że piłce nożnej kibicuje pewnej drużynie już ponad 15 lat, więc nie myśl że jesteś taki wyjątkowy. Sam osobiście zacząłem jako kibic zespołu nie zawodnika. Dziś nie ma już ani jednego zawodnika, który grał tam od początku mojej przygody to dalej oglądam prawie każdy mecz. Nie mam żadnego problemu, ze ktoś kibicuje mojemu klubowi, bo przyszedł jakiś zawodnik. Im więcej kibiców tym lepiej dla klubu.

      W NBA znacznie łatwiej kibicować jednostką niż klubą przez ciągłe wymiany połowy składu, zmiany stylu gry. Weźmy za przykład MVP finałów. Ostatnim, który nie zmienił klubu jest Dirk, który jest już na emeryturze. NBA oglądam od finałów 2015 pod wpływem niesamowitego występu w tej serii i jego stylu gry. Gra innych zawodników nie sprawia mi takiej przyjemności. Prawdopodobnie z końcem kariery Lebrona przestanę zarywać nocki i oglądać NBA. Więc umniejszanie komuś kto jest wiernym kibicem jednostki a nie klubu jest co najmniej śmieszne. Tylko pokazuję jakim jesteś małym człowiekiem.

      Teraz jeszcze umniejszasz innym klubą mimo, że 10 lat minęło od mistrzostwa Lakers. Przez 7 lat nie było playoffów. Tak świetnie prowadzeni są twoi Lakers. Gdyby nie przyjście Lebrona to tarzali by się dalej w gównie z Lonzo i innymi.

      Typowi z ciebie Polaczek ? ? ?

      (-2)
    • Array ( )

      Jaki sens kibicować drużynie która gra bardzo słabo jeśli nie mieszkasz w Los Angeles?
      To nielogiczne. Dużo więcej sensu widzę w kibicowaniu Lebronowi, nieważne gdzie gra, ale ciągle na najwyższym poziomie.
      Mieszkam w Polsce więc nie jestem jakoś szczególnie związany z żadnym klubem w NBA. Jestem za to fanem talentu Dragica i Lebrona, więc kibicuję drużynom w których grają ci panowie.
      Teraz jestem rozdarty 😉

      (-1)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    Lakers w 5 meczach. Czemu? Miami gra strasznie wąska rotacja, 7 Max 8 graczy. Głębia składu zdecydowanie po stronie Lakers. Star Power po stronie Lakers. Żaden z zawodników Heat nigdy nie zatrzymał Lebrona, co najwyżej Iguodala troszkę go ograniczył (zamiasy 40 lebron rzucal 30) w 2015 roku i to był ostatni raz. Przewaga która w starciu z Celtics zapewniał Bam, drastycznie zmaleje. Nie dość że będzie musiał grać przeciwko byłemu DPY to jeszcze obecnemu (sorry Giannnis) oraz będzie musiał przeciwko nim bronić. Z ławki Mcgee też może złapać kilka lobow i dobitek. Miami super drużyna, ale grają trochę podobnie do Lakers. Lubią fizyczną walkę. To jest idealny przeciwnik dla Lakers. Mają wszystko żeby Obronić atak Heat i mają wszystko żeby zdominować ich w ataku. Jedyna nadzieja to wielkie rzuty Herro i Roninsona, ale nie takich strzelcow Lakers już ograniczyło w tym play offs. Poradzili sobie z Lilardem, Hardenem, Murrayem.

    (10)
  16. Array ( )
    Odpowiedz

    Zal bylo patrzec na Boston w koncowce
    Ostatenie 4-5 min widac bylo jak bardzo brakuje tam weterana z chlodna glowa

    Talentu maja chyba najwiecej w calej stawce, ale ktos musi ich pokierowac

    Porownanie spokoju i pewnosci siebie Lebrona w koncowce G5 z tym co robila Fantastic Four Bostonu to niebo i ziemia

    (6)
  17. Array ( )
    Odpowiedz

    Kurcze, a jeszcze niedawno lament, o słabym wschodzie. A teraz wschód zapewnił nam jedne z najlepszych PO w historii. I najciekawszych – bo pełnych niespodzianej, zwrotów akcji, które przyćmiły także mega ciekawe PO na zachodzie. Takich szachów i wojen dawno nie było. Obiektywnie rzecz ujmując – Toronto i Boston przegrali z drużynami lepszymi o włos, a o zwycięstwie decydowały niuancse, lekkie niedopasowania, czy braki kadrowo-mentalno-kondycyjne (postawa Siakama, problemy Kemby czy Haywarda) . Milwaukee tylko nie dojechało (niespodziewanie) do oczekiwanego poziomu. Ale nie można zapomnieć, że ci gracze, którzy zagrali poniżej oczekiwań, nie zrobili tego w próżni – grali tak jak im pozwalała wypadkowa dyspozycji i obrony, a obronę w tej części PO mieliśmy wybitną. Skuteczną i miłą dla oka, czego sporo komentatorów nie dostrzegała. Gloria Victis – można powiedzieć, bo emocje były przednie.
    Co najważniejsze, na wschodzie oprócz Bucks – nie było drużyny zdominowanej przez dominującą supergwiazdę. Wygrało coś, co w ostatnich latach Big# było rzadkością. W myśl zasady – There is no “I” in word TEAM – dominował kolektyw, wymienność i zgranie.
    Zarówno Toronto, Boston jak i Miami grały podobny w założeniach kombinowany i nowoczesny basket. Jakże inny od dominujących w ostatnich latach stylów. I to pomimo posiadania wybitnych graczy o statusie aspirujących supergwiazd (choć bez takiego impaktu jaki na grę ma np. Curry, Durant, Harden czy LBJ).
    Znaleziono odpowiedni personel i gwiazdy które w takim stylu chcą wygrywać.
    I obiektywnie rzecz ujmując – każda z tych trzech drużyn jak by znalazła się w finale – to powiedzielibyśmy, że wywalczyli to sobie – bo walka był zacięta. Wszyscy walczyli, wszyscy byli dzielni, ale Miami było dzielne o kilka chwil dłużej i trochę mocniej. Patrząc na wschód – jak nic złego się nie wydarzy czeka nas jeszcze parę lat podobnej rywalizacji, bo możemy liczyć na to, że Boston będzie żądny rewanżu, a Miami będzie na nich czekać.
    Ja czekam na ten finał z niecierpliwością. Moja sympatia będzie po stronie 7 meczy 😉 bo o taką koszykówkę nam chodzi – widowiskową i emocjonującą do samego końca. I oby sędziowie nie za bardzo przeszkadzali.
    Mam nadzieję na dogrywki, rozstrzygnięcia w ostatnich sekundach. Nie ważne kto wygra – moja sympatia jest po stronie koszykówki.
    Pozdrawiam fanów. Antyfanów nie pozdrawiam. Ale obu grupom życzę dobrej zabawy.

    (35)
  18. Array ( )
    Ste (fan) koszykówki 28 września, 2020 at 13:33
    Odpowiedz

    Jako “zagorzały” fanboy Lakers i przede wszystkim LeBrona jestem pewien, że to oni zdobędą mistrza. Miami nie mają z nimi żadnych szans, ugrają ewentualnie 1 mecz, jeśli Robinson i Herro będą akurat w okolicach 18/20 zza łuku. Tak w ogóle Riley, Spoelstra i całe Heat z wielkiego szacunku do LeBrona i jakże potężnych (zwłaszcza w ostatnich latach) Lakers powinni poddać finały walkowerem.

    A tak na poważnie, jako kibic dobrej zespołowej koszykówki, liczę tak jak w każdej serii, na wyrównane zacięte mecze i oczywiście ostateczną wygraną Heat (a do tego tak ze 100 minusów od prawdziwych fanboyów Lakers, którzy za ich wygraną poświeciliby nawet życie żony lub dzieci, bo tacy też niestety żyją na tym łez padole.

    I już zupełnie poważnie,, niech (najlepiej w 7 meczach) wygra drużyna lepsza.

    (-3)
  19. Array ( )
    Odpowiedz

    Mówiłem, że Hayward jest słaby. Ulubieniec Stevensa z lat uczelnianych, po raz kolejny nie dojechał na mecz. Jedyny plus, że nie zostawił drużyny na urodzenie dziecka jak to wcześniej przebąkiwał.
    Utah wyszło bokiem podobne zagranie Conleya, może to oni byliby dzisiejszymi Denver?

    Bam jest ponad Jokicem w ogólnym rozrachunku. Widzieliście jak trener w końcówce ściągał Jokera w akcjach w których Lakers mieli piłkę i trzeba było bronić? A gdy piłka wracała do Denver przywracał go na parkiet. Co to za gwiazda jak trzeba go z parkietu zwijać?

    (-3)
    • Array ( )

      Prawda jest taka, że miłość do klubu często rodzi się przy jego sukcesach. Nie ma co mieć pretensji do ludzi, że wolą jarać się dobrą koszykówką. Kwestia jest tylko tego czy zostaną z klubem tylko na dobre czy też na złe:) Tak było np ze mną gdy zobaczyłem Celtics w 2007 roku. Szkoda Bostonu w tym sezonie bo to ich 3 finał konferencji przez ostatnie 4 lata. Myślę, że jeszcze muszą troszkę dorosnąć. Szacunek do Miami bo strzelców mają wybitnych, z każdą trójką Robinsona wiedziałem, że trafi ona do kosza. Za kim w finałach? Oczywiście, że za Miami bo raz, że to nie wstyd przegrać z mistrzem, a dwa nie chciałbym aby Lakers dogonili Boston w pucharach 😀 Pozdro, życzę nam wszystkim fajnych wyrównanych finałów NBA:)

      (11)
    • Array ( )

      A widziałeś jakie “faule” odgwizdywali Jokerowi ? Po 2 kwartach ostatniego meczu bilans osobistych był na chyba +12 dla LAL 🙂 Davis od czasu odejścia z Nowego Orleanu zrobił się strasznie miękki, a LeBron co akcja pretensje do sędziów o faul 🙂 obydwu szanuję, ale nie na takiej koszykówce się wychowywałem 🙂

      (-3)
  20. Array ( )
    Odpowiedz

    Wszyscy piszą jak to Lebron zje Butlera. Nie tak dawno, kilka sezonów temu w barwach Bulls Butler radził sobie z nim świetnie, naprzemienne krycie z Iggym będzie kosztować Kinga bardzo wiele mocy. Kluczową potyczką tych finałów będzie pojedynek Bam vs. Davis. Nie zapominając o skuteczności strzelców. W gruncie rzeczy nie będzie to łatwa przeprawa dla Lakers. Biorąc pod uwagę, że aktualny coach Miami doskonale zna swojego przeciwnika. Szykuje się naprawdę fascynujący finał. Wątpię by seria trwała mniej niż 6 meczów.

    (7)
  21. Array ( )
    Odpowiedz

    Kurde nie jestem ani za LAL ani za Heat.Jednak minimalnie za Lakersami.Fajnie jak by było 4-3,ciekawie.Ale to niemożliwe. Max Miami 2 mecze uciułają

    (0)
  22. Array ( )
    Odpowiedz

    Przypomina mi się artykuł, w którym opisane było jak bardzo szatnia ceni inteligencję Iggyego. Pomoc przy inwestycjach itp. Andre widział w Miami naprawdę dobry biznes na długo przed nami.

    (7)
  23. Array ( )
    Odpowiedz

    Najśmieszniejsze jest to,że żelkowy łasuch-gumiś Dion THC Walters,jeszcze kilka miesięcy temu obiekt kpin i żartów jest już pewnym mistrzem Nba sezonu 19/20.

    (-2)
  24. Array ( )
    Odpowiedz

    “Obok Anthony’ego Davisa najbardziej wartościowy podkoszowy NBA”, a gdzie Joker ? 🙂 rozumiem kibicowanie LAL i fascynację Miami, ale nie zapominajmy o reszcie.

    (1)
  25. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Piękny mecz Miami i zasłużona wygrana.
    Niestety ale obawiam się, że los finałów jest przesądzony (właściwie już dawno był) i “LAL muszą dla Kobe”.

    Najciekawiej może być na linii Adebayo kontra AD. Gdyby się zneutralizowali na zero to pozostali Majamajczycy mogą nawrzucać więcej!
    Go Miami Vice!

    (-1)
  26. Array ( )
    Odpowiedz

    Suko, mam już biznesplan
    Wyjebie suki, dla których ważny jest hajs
    Rari pod domem nie zatrzymam się i tak
    Gdy gasną światła robię muzę cały czas

    (-11)
  27. Array ( )
    Odpowiedz

    Jak fan Celtów, jestem zadowolony z całego sezonu. Rok temu nic nie było pewne. Odeszli Kyrie i Al Horford i nie było wiadomo jak dobrzy będą Tatum i Brown. A te młode koty pokazały, że warto budować wokoło nich drużynę. Brakuje jeszcze doświadczenia, są braki personalne na ławce i na pozycji centra ale widać w jakim kierunku to zmierza. Pewne uzupełnienia i w przyszłości będzie dobrze 🙂
    Btw Tatum ma najwięcej meczów w CAŁEJ historii NBA z 25+,10+,5+, poniżej 23 roku życia w play offs, 5 takich meczów (Lebron 4, Kareem 3, Magic Kobe 2)

    (2)
    • Array ( )

      Ma najwięcej, ale trzeba pamiętać, że ma tez wiecej rozegranych meczów. Lebron w jego wieku mial lepianke a nie drużynę.

      (12)
  28. Array ( )
    Odpowiedz

    Trudny wybor. Nie jestem kibicem Lakers ale zawsze w duchu za Lebronkiem, ktory mnie irytuje, czasem smiac mi sie chce z jego sposobu biegania, czasem rusza sie jak wozek z weglem ale zawsze wzbudzal moj szacunek i podziw. 100 procent sportowiec. Z drugiej strony Jimmy i jego banda. No ciezki wybor.

    (0)
  29. Array ( )
    Odpowiedz

    LAL wygrają, choć wolałbym nie, w 5, góra 6 grach. Przewagą talentu, doświadczenia, mentalności. Wolałbym jakąś dłuższą serię i wygrana Miami, ale realnie szanse na to są marne.

    (3)
  30. Array ( )
    Odpowiedz

    Lakers faworyt ale jestem za Miami..nie wiem jednak co musieli by w LA zrobić by to przegrać, mają taką przewagę siły, gabarytów że ja sobie tego nie wyobrażam. Szkoda że Spolstra nie korzysta z Olynyka i Leonarda były momenty że by się przydali jak tego nie zrobi z Lakers to 4 – 0..Adebayo zostanie zamęczony przez Howarda który gra kapitalnie ciałem i Jokica mu się udało to Bama uda. Kto przykryje Davis? Oby to trwało z sześć meczów chociaż.

    (2)
  31. Array ( )
    Odpowiedz

    Stalem sie fanem Miami i Bama mimo ze do konca kibicowalem Bostonowi. To co zrobil Bam te pare minut przed koncem bylo piekne. Bylo widac po jego twarzy ze jest w grze osiagnal to niesamowite skupienie. Kto gral wie o co chodzi. W Bostonie tego zabraklo. Nie widzialem tego przez cale PO. Moim zdaniem to wina zlej chemii w zespole. Nie mowie o konfliktach tylko zle rozpisanych rolach na boisku. Liderami Bostonu sa Brown i Tatum. To ze sa do tego zdolni pokazali juz dawno i nie jest to zadne zaskoczenie. W takiej sytuacji po co Ainge sprowadza najpierw Kyrie a teraz Kembe. Tu nie jest potrzebny combo guard tylko role player z nastawieniem na prowadzenie gry. Hayward kupa tylko dlaczego. Raz ze po kontuzji dwa ze on tez nie jest role player tylko zawodnikiem przez ktorego powinny przechodzic akcje a nie czeka pare akcji by rzucic bo ma w koncu pilke. Mam nadzieję ze Ainge nie zepsuje tego co ma. Ma dwie mlode gwiazdy wokol ktorych powinien dobierac zawodnikow by ta dwojka grala jak najlepiej.

    (1)
  32. Array ( )
    Odpowiedz

    Sędziowie nie dadzą tego przegrać Lakersom nawet jakby Miami było dużo lepsze (a nie będzie, bo jednak LBJ i Wielka Brew robią swoje, reszta to się tam akurat nie liczy, nie rozśmieszajce z Carso albo “długą ławką” bo tam gra zależy tylko i wyłącznie od tej wybitnej dwójki). Zatem obojętnie kto w finale z Lakers i tak Lakers muszą zdobyć tytuł bo wszystkim przykro, ze Kobe i ach och to taka filmowa historia by była więc muszą. To show, sport jest na drugim miejscu.

    (1)
  33. Array ( )
    Odpowiedz

    Za małolata kupowało się karty w kiosku (ten szał gdy kumpel za 15zł kupil jedna jedyną paczkę i trafił MJ…), a teraz gdzie można nabyć paczki ? Stacjonarnie gdzieś czy internet ? Jak net, to gdzie najlepiej ? 🙂

    (-1)
  34. Array ( )
    Odpowiedz

    Wiadomo że logika podpowiada Lakers ale Heat już pokazało że mają gdzieś bycie underdogiem i że “nie powinni” wygrywać, także … zobaczymy 🙂 Jakoś tak wyszło że Bucks nie dali rady mając w składzie MVP sezonu.

    (-1)
  35. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja obstawiam 4.1 max 4.2 dla LAL z 3 powodów:
    Po pierwsze za duży power w ataku zresztą w obronie też LBJ, AD w tym momencie najlepszy duet w całej NBA sorry ale JB i Bam to nie ten poziom. Lakers Sa za wielcy fizycznie dla Heat szczególnie pod koszem przypuszczam że AD Dwight i McGee zamecza Bama jak Jokicia.
    Po 2 o wiele lepsza ławka rezerwowych po stronie lakers i bardziej doświadczona z play-off Rondo na czele który gra po prostu genialne zawody niemal w każdym meczu oraz Alex C……
    Po 3 ogromna motywacja wygrać dla Kobe oraz jak ktoś już napisał po innym postem wielu graczy lakers jsk Dwight, Rondo, Green, nawet LBJ wiedzą że to jedna może i dla niektórych ostatnia szansa na miska w karierze.
    To tsk po krótce ogólnie o stawiam jsk na poczatku pisałem 4.1 max 4.2

    (2)
  36. Array ( )
    Odpowiedz

    Chyba nikt – nawet rozlubowani w takich statystykach Amerykanie – nie zwrócił dotąd uwagi, że w finale zmierzą się dwa kluby, które rok temu nawet nie awansowały do PO. Czy kiedyś w ogóle coś takiego się zdarzyło!?

    (3)
    • Array ( )

      Jeśli Doc zostałby na ławce po kolejnym blamażu straciłbym część zaufania do Jerrego Westa.

      (0)

Skomentuj Killuminati Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu