fbpx

Beast of the East, czyli napięte stosunki w tabeli NBA

24

W marcu jak w garncu. Raz mamy piękne słońce, następnego dnia leje deszcz. Czasem gdy wstajesz rano pewnie myślisz sobie, że może rzuciłbyś to wszystko i pojechał w Bieszczady. Marzec sprzyja kryzysom, depresjom, oj tak. Kłócisz się z babką, szefem, masz ochotę zamordować klienta albo sąsiada, który znów stanął samochodem jak [xxx] w korach. Na szczęście w tych ciężkich do przeżycia marcowych dniach pomaga nam nasza ukochana NBA…

Chodź i tutaj sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie. Weźmy tabelę wschodniej konferencji, ostatnie trzy miejsca w ósemce dającej awans do playoffs to w tej chwili prawdziwe pole bitwy:

Indiana, Detroit, Milwaukee, Charlotte, Chicago i Miami: każdy z aspiracjami i możliwościami bycia w ósemce. Siedząca na piątym miejscu Atlanta wydaje się być bezpieczna, ale to także czysto teoretyczne dywagacje. W końcu to NBA, której hasłem przewodnim jest „where amazing happens”.

Do końca sezonu zasadniczego około 15 meczów. Proponuję byśmy przyjrzeli się klubom, które w najbliższym czasie stoczą ciężką batalie o pierwszą ósemkę konferencji.

Indiana Pacers 34-32

Patrząc na statystyki nie wygląda to różowo: 18. rating defensywny w lidze, 17. rating ofensywny i katastrofalna postawa na deskach. Z własnej tablicy ściągają zaledwie 75% piłek, to przedostatnie miejsce w całej lidze. Jakim cudem więc Paul George i spółka znajdują się tak wysoko.

W ostatnich 10 spotkaniach notują bilans 5-5, odkąd w kalendarzu marzec, przeżywają prawdziwy kryzys na atakowanej połowie, w styczniu notowali średnio 110 punktów, w sześciu dotychczasowych meczach marca notują fatalne 97.7 Na przełomie lutego i stycznia zaliczyli 7 wygranych z rzędu, żeby przegrać sześć kolejnych. Solidny sezon rozgrywa środkowy Myles Turner, CJ Miles i jego skuteczność decyduje o losach meczu, a PG-13 daje do zrozumienia kto jest w mieście szeryfem.

Co poza tym? Al. Jefferson mimo ogromnego cielska mistrzem zbiórki i obrony nie jest, a jego post up powoli odchodzi do lamusa, przepłacony Monta Elilis i relatywny brak zmienników. Muszą ustabilizować swoja formę, bo inaczej mogą wypaść nawet poza pierwszą ósemkę. Jak? Milwaukee i Heat są w potężnym gazie, a „Bad Boys” z Detroit depczą im po piętach. Przed Indianą naprawdę ciężki okres, który pokaże czy chłopaki mają prawdziwy charakter i talent. Na pocieszenie dodam, że imponująco potrafią kryć obwód.

Detroit Pistons 33-33

W mieście silników spalinowych, charczący Stan Van Guny w Mustangu z burczącą turbosprężarką w srebrnej zbroi prowadzi pogoń za Indianą, a idzie mu to całkiem nieźle. W ostatnich 10 spotkaniach Mo Town notuje 7-3. Wprawdzie do legendarnych „Bad Boys” wciąż im bardzo daleko, ale względnie stabilna forma daje podstawy, żeby rozpatrywać ich jako faworytów do pozostania w ósemce.

Słabą ofensywę (107 punktów na sto posiadań piłki) nadrabiają obroną. Kentavious Caldwell-Pope to czołowy w lidze plaster na strzelców trzypunktowych, Andre Drummond uniemożliwia podwojenia akcji rywali, a reszta chłopaków, choć nie błyszczy, robi co do nich należy. Ławka nie jest fenomenalna, albo talentu braknie albo nie zapracowali jeszcze na zaufanie SVG jednak wydaje się, że silnik w końcu zaczął żłopać benzynę. Oby tylko nie zabrakło im paliwa na ostatniej prostej.

Milwaukee Bucks 32-34

Kozły to drużyna, której z całego serca życzę utrzymania w PO. Grali naprawdę fajny dla oka i efektywny basket przed feralną kontuzją Jabari Parkera. Niestety, zanim do formy doszedł rekonwalescent Khris Middletom zdążyli wypaść z ósemki, a kibice poczęli przygotowywać do loterii draftu.

Dziś jest już dużo lepiej, tercet Snell/ Middleton/ Antek to zmora wszystkich obwodowych gwiazd NBA. Niedawnymi czasy dojechali Melo, PG-13 i Wigginsa, którzy nie tylko nie wyrobili swych średnich, ale całkowicie sfrustrowali własną niemocą. Nie było sensu szukać switchów, musieli pozbywać się piłki.

Na atakowanej połowie numerem jeden jest oczywiście Greek Freak i jego ogromne łapska. Facet gra fenomenalny basket. Jego atrybuty fizyczne stawiają go na uprzywilejowanej pozycji 99% sytuacji, co bezlitośnie wykorzystuje. Z bardzo ryzykownego wyboru w drafcie, stał się prawdziwą gwiazdą. Oprócz Greka, Bucks mają prezydenckie poparcie w postaci zaskakującego wszystkich pierwszoroczniaka, Malcoma Brogdona. Thon Maker zaczyna się aklimatyzować, a Middleton powoli staje się tym samym, sklejającym wszystko graczem, co przed kontuzją (44% zza łuku!)

Ostatnie 10 meczów to 7 wygranych i 3 przegrane. Mają najlepszy atak wśród tej stawki, a mianowicie zdobywają średnio 107.7 punktów na mecz, dające 10. pozycję w NBA. Trzymam za nich kciuki, liczę że nabiorą doświadczeń w PO a kluczem do przyszłych sukcesów będzie rozwój Thona Makera.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

24 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Podsumowanie fajne ale brakuje porównania nadchodzącego terminarza drużyn co ma dość duże znaczenie (no może z wyjątkiem Miami)

    (79)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Niestety, mam złą wiadomość dla autora tekstu- BULLS będą w play off!!!
    Na pewno nie będzie BUCKS, no i chyba PISTONS. Opinia na podstawie kalendarza gier, które zostały do rozegrania.! Pozdrawiam!

    (-38)
    • Array ( )

      to że mają niby łatwiejszy kalendarz i najwidoczniej twoją sympatię nie znaczy że zaczną wygrywać , ciężka praca bije talent

      (9)
    • Array ( )
      Dolores Śledź 14 marca, 2017 at 22:58

      Tylko Bulls są w takiej genialnej formie, że mogą dostać lanie od każdego, nie wykluczając Brooklynu. No można pominąć Lakers, bo ten najbeznadziejniejszy klub tankuje na maksa. Także można stwierdzić, że terminarz jaki by nie był, jest dla Bulls beznadziejny.
      Jak Bulls zagra w playoffach to zatańczę… kankana na golasa na Marszałkowskiej.

      (19)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Moim zdaniem do Play-off lecą Indiana, Bucks i Miami. Charlotte gra nierówno i myślę, że nie dadzą rady. Gra się będzie toczyła mnie Detroit i Miami, oczywiście jeżeli South Beach utrzyma genialną formę. Bulls nawet nie ma co brać pod uwagę w kontekście Play-off, na ten moment

    (29)
    • Array ( [0] => subscriber )

      która jest bez sensu… terminarz jest wazny wiadomo ale w bulls nie ma kto grać. ich atak nie isnieje

      (7)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Jeśli Bulls zagra w PO, to noc przy piwie będzie jak marzenie. Przy obecnej formie to mało prawdopodobne, Miami wyprzedzi Byki choćby na podwójnej ciągłej przed skrzyżowaniem niczym BOR seicento – to tylko kwestia czasu. Walka o awanse do samego końca w trzeba sobie powiedzieć tej łatwiejszej konferencji, bo zachód już mniej więcej ogarnięty 🙂 Osobiście cieszyłbym się z takiego układu:
    7. Heat
    8. Bulls
    Byle nie trafić na Boston/Wizards bo mimo szacunku do Cavs i respektu, to wydaje mi się, że tamta dwójka to mniej wygodny rywal 😀 Zobaczymy, oby było to widać na parkiecie w przypadku Bulls 😀 Aż się wierzyć nie chce, że ten czas tak zleciał i do końca zostało tak nie wiele 🙂

    (-4)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Szansa zawsze jest… Ale widzę, że stereotypy robią swoje 😉 Zdaniem niektórych od razu można trzachnąć finał Cavs – GSW bo skreślają resztę. Do finału nie dojdą, ale powalczyć zawsze mogą.

      (-9)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Podaj mi chodź jeden powód na to, że Chicago może wyciągnąć chociaż jeden mecz z CAVS. Wielki sukcesz, że Bulls ma bilans 32-35. Nawet, gdyby Butler zdobywał 50 pkt na mecz to i tak Cavs na luzie ograło by Chicago. Nie ma, żadnego zagrożenia zza łuku, ławka leży i kwiczy. Jeżeli na prawdę nie rozumiesz, że Bulls nie ma szans z żadną drużyną w PO, to nikt Cię tego nie uświadomi, bo masz takie klapki na oczach, że HEJ 😀

      (6)
    • Array ( )

      Jeden z powodów – Samolot CAVS się rozbija i przegrywają walkowerem. Heatlifer trzeba mieć otwarty umysł żeby zrozumieć, że zawsze jest jakaś szansa. No off.

      (0)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    AD z DP uniemozliwia ponowień akcji rywali..a jest podwojeń

    Po za tym jw. brakuje analizy grafika tych 15 meczy do konca RS

    Pozdro

    (1)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Jak dacie rade napisze jakiś artykuł co się stało z Seventh Woods’em. Zapowiadał się świetnie, a okazał się, że to kolejny gwiazdor mixtapeów? W NC łupie ledwo 8 minut na mecz.

    (4)
  7. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Kolejny art dziś w którym podkreśla się role Rondo w wygranej a nikt nie widzi, że to dzieki 24pkt Miroticia mogli wygrać, bo jak by klasycznie grał to by dostali lanie. Przy okazji gdzieś widziałem z godzine temu jakąś wypowiedz Rondo, że Bulls tankują a mogliby spokojnie do play offow wejsc, szkoda tylko, że nawet tego nie potrafią dobrze zrobić i będą stwarzać pozory walki i chęci wejścia do PO tylko po to żeby bilety i koszulki się sprzedawały. Bo ciężko uwierzyć, że Butler tak nagle bez powodu przestał grać na poziomie jaki prezentował przed ASG i do tego ten tragiczny trade. Normalnie tylko czegać na kolejne genialne wymiany, może np pick pierwszej rundy + Butler za Brooka Lopeza? z Formanem i Paxonem bardzo możliwy scenariusz
    Jedyne co daje jakieś szanse na PO to przeciwnicy, w kwietniu 6/7 to drużyny z dna tabeli

    (3)
  8. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Ja wciąż czekam na artykuł o Miami. Może jakaś analiza? opisanie ogórków?? Ja tam już sobie poczytałem o zawodnikach, ale chętnie poczytałbym jeszcze raz 😉

    (1)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Ale się ten Sanders odnaleźć nie mógł na boisku w ciągu tej rozegrane minuty 🙂 nie rozumiem dlaczego nie dali mu dłużej pograć skoro już w 4 kwarcie mecz był wygrany …a tak poza tym z tak grającymi cavs trudno będzie komukolwiek coś z nim ugrać 🙂 najlepszy mecz sezonu w ich wykonaniu 🙂

    (0)

Skomentuj Shinine555 Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu