fbpx

Biali, którzy nie musieli skakać: Scott Skiles

18

Nasz dzisiejszy bohater nigdy nie zrobił wsadu do kosza. Sylwetką nie przypominał koszykarza: 185 centymetrów wzrostu, baryłkowaty tors, krępe uda i facjata rasowego farmera. Tak pokrótce można go scharakteryzować.

Dorabiał ponadprzeciętną inteligencją i rozumieniem gry, które po latach przyniosły posadę głównego szkoleniowca w NBA. Twardy! Pamiętam jak musztrował rookie Shaquille’a O’Neala jako kapitan Orlando!

Nothing to do here

Plymouth w Indianie zamieszkuje około 10 tysięcy ludzi. Dla porównania, GWBA odwiedza dziennie 12-15 tysięcy unikalnych użytkowników. Na szczęście nie każdemu marzy się życie na farmie i nawet w największych dziurach w Stanach są boiska do koszykówki. Od razu mówię, Skilles nie wychowywał się w getcie, nie dotknęły go rodzinne ekscesy, mógł w życiu skupić się na swojej pasji. Łupał w kosza, ot co! A ponieważ dyscypliny nigdy mu nie zbywało, po kilku latach gry ze starszymi, w ogólniaku kładł każdego. W 1982 roku poprowadził swoje liceum do mistrzostwa stanu zdobywając w finale 39 punktów!

Jego licealne rekordy to 76 punktów w meczu wyjazdowym oraz 63 oczka przed własną publicznością. Z radością wyjmował ze skrzynki pocztowej listy stypendialne. Padło na uniwersytet stanowy Michigan, bo Spartanie niemal co roku docierali wysoko w turnieju NCAA i akurat potrzebowali rozgrywającego. Skiles od razu wskoczył do rotacji, ale rozkręcał się powoli. Dopiero trzeci sezon zasługuje na wzmiankę: 17.7 punktów i 5.8 asyst w 38 minut gry.

No i czwarty, bowiem skok jakościowy był ogromny: 28 punktów i 6.5 asyst. Campus MSU opuszczał jako najlepszy punktujący w historii, ba, do dziś dzierży rekord w liczbie zdobytych oczek w jednym sezonie (850).

Good boy? Not really

Studia to czas imprez więc i Skilesowi udzieliła się imprezowa atmosfera. Pewnego dnia wylądował z kumplami w uroczym East Lansing, gdzie niestety trafił na równie uroczych stróżów prawa. Pech chciał, że akurat miał przy sobie kilka działek kokainy i marihuany.

Aresztowany za posiadanie, na szczęście braci studenckiej, a zwłaszcza wschodzącej gwieździe kosza, wiele uchodzi płazem. Co ciekawe, przygoda z ławą przysięgłych i sądem nie nauczyła Skilesa zbyt wiele. Rok później, czyli na trzecim roku został aresztowany podczas prowadzenia pojazdu pod wpływem. Za kratami przesiedział 15 dni. Jego ostatni rok również nie był dla niego najlepszy pod względem prawnym, złamał warunki zawieszenia kary za posiadanie marihuany przez co ponownie trafił na krótki czas do pudła. Niesłychany typ! Coraz częściej przekonuję się, że trzeba być prawdziwym czubem by dostać się do NBA.

Big stage

W drafcie poszedł w 22. wyborem. Czytaj: jego pozaboiskowe ekscesy musiały obniżyć jego wartość. Generalnie, patrząc na cały draft z 1986 roku można odnieść wrażenie, że większość znanych nazwisk została wybrana dopiero po pierwszej piętnastce: Sabonis, Rodman, Mark Price, Drazen Petrović, Jeff Hornacek i oczywiście Skiles.

Szansę dało mu prowincjonalne Milwaukee, pewnie wyszli z założenia, że brak życia nocnego w mieście Harleya Davidsona powinno ograniczyć problemy. Wymarzony start? Niezupełnie. Równie dobrze mogli gościa nie wybrać w tym drafcie. Zagrał w 13 meczach sezonu zasadniczego i to nie z powodu kontuzji, ale decyzji trenera. Z gwiazdy uniwersyteckiej koszykówki stał się zapchajdziurą NBA.

Kolejny sezon przyniósł transfer do rodzinnej Indiany. Do domu miał bliżej, ale minut na boisku dostał jeszcze mniej. Dopiero trzeci sezon przyniósł jako taką poprawę. Zagrał w 80 meczach a średnia minut dochodziła dwudziestki. Wciąż był jednak tylko rezerwowym, nie tak miało to wyglądać.

Expansion draft

Pewnie nie pamiętacie, ale w 1988 roku w NBA pojawiły się dwa nowe kluby: Miami i Charlotte. W 1989 roku dwa kolejne: Orlando i Minnesota. Trzeba było zapewnić im jako taki start więc każdy menedżer ligi mógł zastrzec w swej ekipie ośmiu graczy, z pozostałej puli naprzemiennie mogły przebierać nowe organizacje.

No więc jednym z gości nie objętych ochroną w Indianie został Skiles. Jako szóstego z kolei wybrali go Orlando Magic. Na tamtym etapie młodemu było wszystko jedno dokąd trafi. Chciał po prostu grać w kosza. Pierwszy rok na Florydzie nie zapowiadał zbyt wielu zmian, znów był tylko rezerwowym.

Co dalej? Przełom! Scott ciężko pracował w oczekiwaniu na tę chwilę. Został playmakerem wyjściowego składu a jego średnie poszybowały w górę jak rakieta nośna NASA: 17 punktów i 8.4 asyst! Co jeszcze przyniósł tamten sezon? Rekord wszech czasów.

30 asyst!

Kto może być rekordzistą pod względem asyst w jednym spotkaniu? Pierwsza myśl: John Stockton, Steve Nash, Jason Kidd, niestety nie, ale skoro nie oni to kto? Może Isiah Thomas (ten z Detroit) albo Magic? Nic z tych rzeczy. Rekord znajduje się w rękach tego małego kolesia z Plymouth. Rozdał dokładnie 30 asyst (!) To znaczy, że odpowiadał za przynajmniej 60 punktów zespołu. Facet dominował. Wrzucam wam całe to spotkanie:

Przez kolejne trzy sezony wychodził w pierwszej piątce i dyrygował ofensywą Magików. Rewolucją w klubie było pojawienie się Shaqa w 1992 roku, a gdy rok później do miasta przyjechał Penny Hardaway – Skiles wiedział, że musi prędziutko pakować walizki. Przez pierwszą część sezonu nie dał wygryźć się ze składu, jednak po paru tygodniach Penny definitywnie zajął jego miejsce.

Los ponownie uśmiechnął się do Scotta gdy został posłany samolotem do Waszyngtonu. Czekałą nań ciepła posadka w wyjściowej piątce. Zagrał w 62 spotkaniach, poprawiając swe indywidualne numery. Co nie przeszkodziło Bullets pożegnać gościa beż żadnych sentymentów. Drzwi do poważnej roli w NBA zamknęły się z hukiem.

Za chlebem pojechał do Grecji, by reprezentować barwy PAOK Thessaloniki. Miejscowi kibice pokładali w człowieku z NBA ogromne nadzieje, niestety przeszło 30-letni Skiles borykał się z kontuzjami. Jakby tego było mało to dwóch innych graczy, częściej przebywało na zwolnieniu lekarskim niż na boisku. Uaktywnił się też trudny charakter Scotta.

Jeżeli napisałbym, że nie przepadał za ówczesnym trenerem, to tak jakbym powiedział, że Westbrook nie przepada za Patrickiem Beverleyem. Frustracja doprowadziła do tego, że Skiles poprosił o zwolnienie z kontraktu. Zamiast tego rezolutny właściciel klubu, Lakis Alexopoulos zwolnił głównego trenera i zaoferował Skilesowi jego posadę! Tak, dobrze przeczytaliście. Tak rozpoczęła się trenerska kariera naszego bohatera.

Do NBA wrócił jako asystent, szansę dano mu w Phoenix, gdzie z czasem objął posadę head coacha. Kolejno w życiorysie czytamy: Chicago Bulls, Milwaukee Bucks i Orlando Magic. W każdym klubie, no może poza Magic dał się poznać z naprawdę dobrej strony. Ogromna wiedza praktyczna, niezły kontakt z młodymi graczami oraz charyzma dawały mu posłuch w szatni. Coś jak dzisiejszy Jason Kidd.

Scott, just Scott

Co dzisiaj zostało nam po tym gościu? Głównie rekord asyst, wyśrubowany na naprawdę wysokim poziomie. Rozdać 30 asyst w jednym spotkaniu? Musi się złożyć na to masa czynników. Dyspozycja kolegów, forma przeciwnika, tempo i centralna rola na boisku. Może ktoś pokroju Jamesa Hardena kiedyś się do niego zbliży, jak myślicie?

W każdym razie, nie wiadomo co by było gdyby od początku trenerzy mieli na niego pomysł i omijały go kontuzje. Ja wiem tyle, u szczytu swych mocy nie doskakując nawet do obręczy potrafił dominować na parkiecie.

[Adam Szczepaniak]

MAT SHOP dołącza do programu letnich promocji, sprawdźcie co przyszykowali,

http://www.gwba.pl/Mat-Bball

18 comments

    • Array ( )

      Shaqnosis. Kultowe. Kumpel w podstawówce w latach 90 sobie kupił i było niezłe zazdro.

      (3)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Dla takich momentów cieszę się że wybrałem takie profilowe. Ten artykuł to dimes on& off the court 😉

      (1)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Pani modelka od bluzy kradnie Wam całą uwagę, fajny artykuł, ale tez juz niewiele z niego pamietam.

    Co do rekordu to Harden w tym sezonie dwa razy zdaje sie miał dwadzieścia kilka asyst, wiec przy odrobinie szczęścia i grając przeciwko takim, powiedzmy, nets? Kto wie?

    (1)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Harden nie ma szans się do tego zbliżyć bo za dużo rzuca. Najlepszym kandydatem w ostatnich latach był moim zdaniem Rondo ale tu już raczej nic z tego nie będzie

    (11)
    • Array ( )

      Harden kiedy pudluje to przestawia sie na assist mode. Nie lubię gościa, ale głupi to on nie jest.

      (9)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Wpisałem ‘Scott Skiles’ w google, żeby sobie trochę więcej poczytać. Results? W wyszukiwarce google macie 3., najbardziej trafne miejsce jeśli chodzi o wpisane hasło. No co.. propsiki :p

    A no i… art ciekawy, skłonił mnie do dalszej lektury po sesji 🙂

    (10)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Pamiętam jak kilka dobrych lat temu oglądałem mecz Bostonu w którym Rondo miał 20 asyst po 3 kwartach 😉
    To był ten czas na nowy rekord, ale Rivers zdjął go bezpowrotnie. Reakcja Rondo? chyba wiadomo.

    (8)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    No i za pobytu w Magic też się kłócił z Shaqiem bo obydwaj chcieli pokazać kto rzadzil w drużynie ale za te asysty wieczny propsik

    (1)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Ten gość nigdy nie zrobił wsadu? Ale nie chodzi mi w meczu tylko tak ogólnie (na normalny kosz) jak można nie robić wsadu mając 185 cm wzrostu i do tego będąc zawodowym koszykarzem, co za leszcz

    (1)

Skomentuj Grx Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu