Bogowie Ulicy, czyli streetballowe Hall of Fame
James “Fly” Williams
Pochodzący z Brooklynu, mierzący 195 cm SG. Na jednym turnieju zdobył 63 punkty będąc krytym przez samego Mosesa Malone! Z NY trafił na uczelnię APSU w Tennessee. Zdobywał tam imponujące 28.5 punktów na mecz, będąc ulubieńcem fanów. Po odejściu Jamesa drużyna zastrzegła jego numer. Oprócz NCAA grywał też w ABA, CBA i poza USA, jednak nigdy nie trafił do NBA, głównie przez swoje nieprofesjonalne podejście (w NCAA zdarzało mu się zrzucić jersey i dołączyć do fanów na trybunach, by ostentacyjnie sprzeciwić się temu jak trener prowadził mecz). Jego karierę koszykarską zakończył postrzał z broni myśliwskiej podczas próby napadu. Po tym incydencie skupił się na pracy z młodzieżą.
Troy “Escalade” Jackson (1976-2011)
Młodszy brat Marka Jacksona był członkiem ekipy And1. Do historii przeszedł dzięki swojej dynamice, która zważywszy na gabaryty, cieszyła oko i budziła uznanie. Escalade grywał mecze ważąc 227 kilogramów! Po przejściu na dietę zredukował wagę do 165 kg, co i tak, nawet przy jego wzroście 6’10” jest wynikiem grubo powyżej normy. Z powodu problemów z krążeniem zmarł we śnie dwa lata temu.
[vsw id=”NnIep69hwpc” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]
A czy na Waszych boiskach krążą jakieś legendy?
u nas nie ma boisk..
ja bylem legendą 🙂
uwielbiam takie artykuly
to wpadajcie do mnie:)
gruby jak sie ruszał… szacun za to, ale nie za gabaryty ;p
ten gruby jaki wariat 😀 haha 😀 ale podziwiam go za to że mimo swoich gabarytów grał w kosza 🙂
Sorry za czepianie się ale jeśli dobrze pamiętam to Garnett zagrał Wilt “The Stilt” Chamberlain’a 🙂
Escalade jak dla mnie troszkę na wyrost na tej liście. I możecie mnie minusować, ale ja szanuje tych gości, a równocześnie nie, bo to największa głupota zmarnować taki talent przez narkotyki, gangsterkę, używki lub inne tego typu rzeczy.
@Młody1992: masz rację, sorry:) z pamięci pisałem. KG grał Stilta, a KAJ wystąpił we własnej osobie;)
A gdzie Hot Sauce?:D
Dobry artykuł, pokazuje on że nie tylko w NBA byli i SĄ prawdziwi zawodowcy.
A co do hot sauce’a chyba jeszcze za wcześnie żeby nazywać go legendą, choć
to najlepszy streetballer jakiego mogłem oglądać.
Ciarrry!
Super artykuł.
Ja bym dodał Skip2MyLou jako trochę barwniejsza historia:)
Nie macie wrażenia, że Ci goście to owszem legendy ale też zmarnowane talenty?
U mnie jest taka legenda, że 15-20 lat temu grał na pewnym streecie gość który miał niecałe ~170 i jak mu wsad nie wychodził to piłka odbijała się od obręczy i wylatywała za drugi kosz ;DDD
brawo za artykuł!!!
Streetball to jest ponad połowa mojego zycia.. moje kolana, kregosłup cos o tym wiedzą..
Kapitalna sprawa, klimat i gra na pelnej…..!!!
Prawdziwe legendy. Właśnie takich zawodników szanuje. Chciałbym zobaczyć jak grają przeciwko dzisiejszym płaczącym gwiazdkom (W)NBA 😀 Troche Escalade na wyrost na tej liście jeśli mam być szczery chociaż też nic do nie go nie mam. A no i Streetball kocham dużo bardziej niż zawodowa koszykówke.