fbpx

Boston Celtics nie klęka pod presją, it’s all about 18!

47

Fascynująca seria. Mecz wygrał przede wszystkim “odmieniony” Daniel Theis (15 punktów 13 zbiórek 3 bloki 6/10 z gry) stawiający zasłony tak wysoko jak się dało. Celtics wiązali w ten sposób dwójkę obrońców na szczycie strefy, po czym trzeci gracz Bostonu atakował z przeciwnego skrzydła: mocno, z rozpędu, penetrując, rzucając bądź wyciągając Bama Adebayo spod tablicy. Note to self: w kolejnym meczu też zagrać under zbiórek Adebayo.

Były też zmyłki, zamiast zasłony wyjście na piąty metr Theisa i strzał z półdystansu, względnie rozrzucenie stamtąd, czyli nieskomplikowany pass do rogu. W każdym razie, namieszali taktycznie rywalom na ich własnej połowie. W końcowych minutach zagrali też odważnie bez Kemby Walkera na placu, którego Heat znów brali na celownik, aktywując np. strzelca Duncana Robinsona (20 punktów 7/15 z gry) pierwszej połowie.

Bostońska koszykówka rodzi się w bólach

No i właśnie, oglądaliśmy dwie, jakże odmienne historie przed przerwą i po przerwie. Na początku wydawało się, że Boston składa broń, że to koniec ich sezonu. Jak inaczej nazwać 1/12 z gry oraz cztery straty na otwarcie eliminacyjnego meczu?! Co powiedzieć o 5/20 z gry i osiemnastu punktach uzyskanych w pierwszej kwarcie? Wielki gwiazdor Jayson Tatum miał na koncie 0/3 z gry. Z drugiej strony dwanaście oczek przy swym nazwisku zapisał pominięty w drafcie Duncan Robinson. Korzystał z faktu, że Boston uparcie przesuwa Kembę Walkera z dala od piłki w obronie, zaangażowali go więc do krycia biegającego po zasłonach Robinsona wiedząc, że Walker choćby nawet nadążył, nie doskoczy do jego wyciągniętego w górę ramienia.

W obozie bostońskim zapadło postanowienie: kończymy z trójkami – nie siedzą – choćby przyszło paść, atakujemy pole trzech sekund. Trzeba powiedzieć, że opisywane na początku zasłony oraz uważniejsze operowanie piłką (11 strat w meczu to prawie o połowę mniej niż ostatnio) zaczęły przynosić efekt. Ofensywa ruszyła tylko na własnej połowie wciąż było słabo – nie pamiętam by Heat spudłowali cokolwiek z półdystansu, gdzie strategicznie byli przecież zapraszani.

20:3!

Kolejnym posunięciem było więc cofnięcie obrony o krok, w dalszym ciągu przegrywali 8-10 punkami, będąc dwie kwarty od zakończenia przygody z koszykówką w tym sezonie. Nie powiem, że pozwolili Heat rzucać zza łuku, bo to nie prawda, ale miejsca na obwodzie South Beach dostało więcej. Szczęśliwie dla losów serii pudłowali. Tutaj nastąpił kluczowy zwrot akcji, szarża Celtics przyniosła rezultat 20:3 na otwarcie trzeciej kwarty. Aż miło było popatrzeć, po raz pierwszy w tej rywalizacji skleili ze sobą skuteczny atak i zadziorną obronę. Ilekroć piłka szła w górę, wokół roiło się od zielonych koszulek, a każda zbiórka wydawała się padać ich łupem.

Piękny basket na szpicy którego stały dwie młode gwiazdy: Jayson Tatum (31 punktów 10 zbiórek 6 asyst) i Jaylen Brown (28 punktów 8 zbiórek 12/23 z gry). Obaj byli świetni, Tatum w trzeciej, Brown w czwartej części gry. Drugi raz już w tym sezonie pięknie zareagowali pod presją eliminacji, jestem pod wrażeniem zdolności ofensywnych Tatuma oraz pracy, którą po obu stronach wykonuje Jaylen Brown, bo jest jak maszyna i “gracz meczu” zarazem.

Taktycznie ciekawe też były zasłony między dwoma obwodowymi Celtics w sytuacjach indywidualnego krycia. Było też szukanie mismatchów, przykładowo wielokrotnie silniejszy fizycznie Gordon Hayward versus Duncan Robinson. O niczym nie zapomniał sztab szkoleniowy Bostonu i pozostaje jedynie bić brawo ekipie Stevensa.

Reality check

To Miami wyglądało w drugiej połowie jak dzieci zagubione we mgle. Goran Dragic forsował ponad zdrową normę. Reszta nie czuła się albo miała kaganiec. Na koniec Słoweniec wyłącznie się sfrustrował, a ofensywny faul z wysuniętym do przodu kolanem na modłę chama Karla Malone, był jego szóstym przewinieniem.

Corey Jae Crowder, który odkąd w lutym dołączył do zespołu Miami trafiał z kosmiczną skutecznością zza łuku, od trzech meczów nie może ustawić celownika. To najgorszy możliwy moment na dołek strzelecki, niestety:

  • Game 3 -> 2/10 zza łuku
  • Game 4 ->  1/7 zza łuku
  • Game 5 -> 0/6 zza łuku

Gdyby siadły mu dwa, może nawet jeden rzut z dogodnej pozycji, z pewnością pohamowałby serię przeciwnika. A tak Celtics przez parę minut atakowali z biegu, na rosnącej pewności siebie. No i właśnie, tego im było trzeba. Teraz czują się znacznie lepiej, a wygrana dwóch kolejnych meczów nie jest wcale rzeczą nierealną. Dwa fajne cytaty podsłuchałem podczas przerw na żądanie, oba autorstwa Brada Stevensa:

“Nie będę kłamał, to pierwszy raz w tej serii gdy widzę bostońską koszykówkę” oraz “zmuście ich by padli na kolana i nie pozwólcie im się podnieść”

Na koniec napiszę jeszcze, że liczba reklam wyświetlanych w przerwach to przekracza ludzkie pojęcie, ale “niech mają”. Biznes musi się kręcić. Bez udziału kibiców komisarz Silver i ekipa zorganizowali nam najlepsze NBA playoffs w historii!

Statystyki

  • sześciu graczy Miami z dwucyfrowym dorobkiem punktowym
  • sześciu graczy Bostonu z dwucyfrowym dorobkiem punktowym
  • 7/36, czyli 19% skuteczność Heat zza łuku
  • 60-48 na tablicach Celtics
  • 17:6 w punktach z kontrataku
  • 56:48 w punktach z pola trzech sekund

Dobrego dnia, życzę wszystkim Game 7!

47 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Sędziowie to był rabunek. Ten mecz nie powinien zostać uznany z takim wynikiem, obiektywnie rzecz biorąc Heat wygrało serię 4-1 i teraz będzie problem w razie gdyby Celtics przeszli jednak, bo jak drużyna, która nieformalnie odpadła już potem mogła przejść dalej?

    (-13)
    • Array ( )

      skoro w Twoim mniemaniu wygrali 4 z 5, to nie powinni mieć problemu z wygraniem 1 z 2 z „drużyną która nieformalnie odpadła”

      (1)
    • Array ( )

      Nie no wiadomo,że sędziowie wszystko na korzyść celtics,ale jak łapiesz taka czkawke jak Miami w 3q,kiedy dragic tylko trzyma wynik to nie masz prawa wygrać spotkania, tak poprostu.I coś mi się wydaje,że nie oglądałeś meczu więc sobie jakoś sprawdź jak wyglądała szczególnie obrona heat we wspomnianej 3 kwarcie normalnie jakby chłopaki pierwszy raz ze sobą grali.

      (6)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Jak można pisać, że sędziowie wyciągnęli Boston? Wy w ogóle mecz oglądaliście? Pierwsze dwie kwarty to było ciągnięcie za uszy miami. Nie licząc ofensywnego na dragiciu, gdzie kemba trochę przyflopował(chociaz dragic trzymał jego rękę przez pewien czas) nie było nic kontrowersyjnego gwizdnietego dla Bostonu. Tymczasem sedziowie robili takie akcje jak faul kembie na Butlerze, który po prostu nie miał miejsca (dodatkowo challenge, który i tak nic nie zmienił). Faul kemby na crowderze za trzy tak samo, nic nie było. Polecam zacząć oglądać mecze jak się chce komentować pracę sędziów.

    (8)
    • Array ( )

      Następny, Macie coś do powiedzenia oprócz spierania się komu sędziowie bardziej sprzyjali. Jest tu w ogóle ktoś dorosły?

      (4)
    • Array ( )

      Żebyś wiedział, nigdy nie komentowałem pracy sędziów, ale hipokryzja tutejszych czytelników mnie rozbraja. Co do samego meczu to klasycznie, Miami usiadło na kembie, który średnio znosi taką presje. Piękne wejscie kantera, szkoda, że nie pociągnął, bo miał latwe rzuty potem, niestety nie trafiał. Pierwsze dwie kwarty wyrównane, jak już pisałem trochę gwizdki pomogły no i przede wszystkim Duncan, który miał bodajże 17 pkt w dwie kwarty. Druga połowa to już historia pisana przez Tatuma i Browna, świetni goście. Moim zdaniem Jaylen jest trochę niedoceniany przy młodszym koledze. Theis świetny mecz. Jednak Miami dzisiaj słabo indywidualnie, oprócz duncana i zajechanego Dragicia nikt nie błyszczał. Tak czy inaczej myślę, że Miami jedną grę niestety ugra. Niestety, bo imo ciekawszy by był finał Lakers Boston mimo wszystko.

      (1)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Dopiero 3 porażka Miami w playoffach spokojnie to było wliczone i jest dalej 3-2 będzie 6meczy nie widzę Celtów w finale

    (3)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    nie powiem Boston bronił dobrze, ale Miami swoją skutecznością pomogli, pudłowali nawet łatwe lay upy. ja bym w kolejnym emczu obstawił zwycięstwo Heat 😉
    co do reklam NBA, już dawno chciałem poruszyć temat time- outów. jeszcze nie tak dawno wprowadzali przepisy, żeby pilnować czasów przerw co do sekundy. a teraz? minutowy time-out trwa 3-4 minuty. dramat. mecze potrafią zacząć się 20 minut po czasie (10 minut to był standard, na studio)

    (10)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Prawda jest taka, że Boston wygrał wyraźnie dwa spotkania a Miami dwa 50/50 ślizgiem w ostatnich sekundach.
    Boston zasługuje na ten finał ale sprawiedliwości w sporcie nigdy do końca nie było. Na moje będzie seria do 7.

    (-1)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Playoffy może i są jedne z najlepszych, za to co robią sędziowie to jest jakaś parodia. Jedyny plus że są źli na obu połowach i nie widzę faworyzowania którejś z drużyn w obu finałach konferencji!! Nie wiem czy to jest odgórny nakaz ale zaraz będą gwizdali faule za zwykłe spojrzenie na innego zawodnika nie mówiąc o dotknięciu go… z drugiej strony będziemy mogli oddelegować naszych świetnych siatkarzy do gry w kosza bo tak będą wyglądać mecze. A potem ludzie się dziwią gdy słyszą że w latach 90tych to była prawdziwa koszykówka dla mężczyzn.

    (12)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie rozumiem tego entuzjazmu sezonowców Miami. Przecież ta seria jest bardzo wyrównana o czym nawet świadczy remis puntkowy obu drużyn przed game 5. Sędziowanie najgorsze z całej serii, po równo dla każdego z zespołów.

    (1)
    • Array ( )

      O widzę kibic Bostonu z dziada pradziada. Pewnie jeszcze pamiętasz czasy jak dziadek sadzał cię na kolanach, dawał werters original i opowiadał o wielkim Bostonie. A ty podskakiwałeś zachwycony jego opowieściami.

      (-4)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Dlatego wolę obejrzeć relację z leage pass i przewijać reklamy. Mecz ogladam w max 1,5 h, a nie 3. Na zywo nie da się oglądać..

    (10)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Dla mnie największym minusem prawie każdego meczu są sędziowie. Bardzo mnie ciekawi czy i jak są rozliczani że swoich decyzji. Nosi mnie jak widzę gwizdek za byle dotknięcie, a chwilę później nie gwiżdżą błędu kroków kilka akcji pod rząd…

    (3)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie wiem czy oglądaliście ten sam mecz co ja ale nie widziałem tutaj tak wspominanego pięknego basketu Bostonu a cholerny ustawiony mecz przez sędziów abybylo 7 gier w seri. Czemu w artykule nie ma nic o flopach tatuma? O wyfaulowaniu Dragica za nic???

    (-5)
    • Array ( [0] => administrator )

      Przyznaję się do małej prowokacji ale przyznajmy tez że regularnie zdarzało się Karlowi zachowywać jak orkiszowy cham

      (4)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Twardy chłop był, a i koszykówka inaczej wyglądała. Takich orkiszowych chamów, jak to ująłeś, było znacznie więcej w tamtym czasie.

    (4)

Skomentuj J66 Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu