fbpx

Brutalna noc: mistrzowie poskładani | Kobe rezygnuje z gry

35

sc

Brutalna noc. Kobe oficjalnie zrezygnował z ubiegania się o kadrę olimpijską i na pewno nie zobaczymy go z Team USA w Rio de Janeiro. Joakim Noah po badaniach musi poddać się operacji barku i wypada na 4-6 miesięcy zostawiając Chicago w niejakiej rozsypce. John Wall, jak to powiedział mu serdeczny kolega (pozdro Adaś):

John Wall przed meczem odbiera nagrodę Gracza Miesiąca, po czym rzuca 36 punktów, rozdaje 13 asyst, dokłada 7 zbiórek i 7 przechwytów, a całość idzie wpi$du, bo nie trafia prostego lay-up’a na dogrywkę… heh, life is brutal, sport is brutal… Washington Wizards przegrywają z Bostonem 117:119, przerywają serię 4. zwycięstw z rzędu, a Wall musi mieć teraz takie chu**we uczucie… że kiedy zrobiłeś na boisku tak dużo i teoretycznie nie powinieneś mieć do siebie pretensji, a jednak humor masz popsuty i niesmak z tyłu głowy…

1

Jakby tego było mało, Deontay Wilder wyłączył prąd Arturowi Szpilce i zamiast tytułu mistrza świata WBC jest szpital…

[vsw id=”7xR6zKR0bTQ” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

… a obrońcy tytułu Golden State Warriors dostali łomot w Detroit i cała ich “nieśmiertelność” poszła w kibel.

warriors vs pistons 95:113

Stephen Curry był “sobą” 38 punktów, 7/15 zza łuku, 7 zbiórek, 5 asyst tylko zespół za plecami mu się posypał.

Dokładnie na półmetku sezonu GSW zaliczają 37-4, a to dokładnie o 1 mecz gorzej niż legendarni Chicago Bulls z 1996 roku. Co gorsza, była to druga porażka w trzech ostatnich meczach, kalendarz na drugą połowę rozgrywek nie rozpieszcza, a sztaby trenerskie drużyn przeciwnych dokładnie śledzą każde ich potknięcie i wyciągają wnioski.

W połowie meczu uhonorowano Bena Wallace’a, którego jersey z trójką został oficjalnie zastrzeżony i powędrował pod kopułę hali Palace of Auburn Hills. Co za tym idzie, rookie Stanley Johnson sorry, będziesz musiał zmienić numer na trykocie. Z trybun mecz oglądali także pozostali członkowie mistrzowskiej ekipy z 2004 roku: Chauncey Billups, Tayshaun Prince, Rasheed Wallace i Rip Hamilton (którego nie poznałem bez maski, hehe) jak ten czas leci…

W każdym razie, Pistons bardzo chcieli pokazać, że kontynuują tradycje, mocno zasadzili się na mistrzów i rozegrali piękne spotkanie. Starterzy nawiązali równą walkę, a tryskający energią drugi skład zadał gościom decydujący cios. W pojedynku rezerw miejscowi byli lepsi 33-17.

Nie obyło się bez nerwów, Curry i Draymond Green zarobili po faulu technicznym w drugiej kwarcie. Napiszę tyle, arbitrzy momentami byli może nieco niespójni jeśli chodzi o ilość kontaktu fizycznego w obronie, ale nie tłumaczy to wyniku spotkania. Mistrzowie grali w najmocniejszym składzie, a ich defensywa chwilowo straciła pazur. Harrison Barnes z powrotem w pierwszej piątce wypadł fatalnie (1/10 z gry). Rzuty nie siedziały, wybiegani Pistons wkładali łapy w podania, pojawiło się kilka strat i zamiast jeszcze bardziej skoncentrować na egzekucji zagrywek, Warriors zaczęli podawać mniej czym sami siebie ukarali. Firmowy flow ofensywny stanął.

Curry podtrzymywał nadzieje dalekimi bombami, Draymond Green (1/7 z gry, 5 zbiórek, 9 asyst) mimo przeciwności gotów był do walki, ale niestety, dwie kolejne akcje (zakończone celną tróją) sędziowie wymazali z tablicy, decyzja: ruchoma zasłona! To spuściło powietrze z balonika. Zamiast wielkiego zrywu było pierdnięcie. Co ciekawe, panowie ani przez moment nie postawili na small-ball. Nie wiem, czy to rozwiązanie taktyczne, czy przekonanie, że przeciwko rosłym, atletycznym Pistons tego rodzaju manewr nie zadziała. Co myślicie?

W obozie Detroit na wyróżnienie zasłużyli przede wszystkim: Andre Drummond 14 punktów, 21 zbiórek; Reggie Jackson 20 punktów, 8 asyst; Kentavious Caldwell-Pope 20 punktów i Arron Baynes (12 punktów, 6/6 z gry).

[vsw id=”3dW9DiR865Y” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

35 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    coś czuję, że Jordan sam niedługo Linowi golarkę przyniesie do szatni. Gortat (choć go lubię) też był denerwujący z tym irokezem swoim, w ogóle każdy: Andersen, Gallinari, reszta… każdy kto kładzie kilo żelu i wychodzi na boisko jest moim zdaniem denerwujący, bez względu na to czy to NBA czy orlik.
    A co do Jowna Walla: ostatnio w różnych najeczkach biega, teraz np. LBJ XIII “sportował”, może by mu jakiś fajny signature zrobili, hehe… bo te jego reeboki czy adasie to mocna średniawka była

    (37)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Bardzo się cieszę, że Kobe zrezygnował z IO. To wielki zawodnik, ale trzeba wiedzieć kiedy skończyć. W Rio zajmowałby tylko miejsce i wchodził na 5-8 minut na parkiet. A tak to pojedzie Butler, Thompson i DeRozan i się ogarną z taką imprezę.

    Co do Pistons to cieszę się, że wychodzą powoli z odmętów NBA. Pokazali dzisiaj starej gwardii z 2004, że może będą w stanie godnie ich zastąpić. A RIPa bez maski też na początku nie poznałem.

    (16)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    po głowie chodziło mi, że nie można grać w tak szybkim tempie jak Warriors, aby pobić rekord Byków.

    Bulls robili to zwalniając grę, stawiając na perfekcyjnie egzekowowane set plays. Warriors biegają i nakręcają tempo, bo w takiej grze czują się najlepiej. w best of seven, jak kogoś wciągną na taką minę, to nie puszczą, zwłaszcza jeśli rywal ma problemy z kontuzjami ;] w regular season nawarstwia się zmęczenie, dochodzą podróże,mecze grane dzień po dniu, a niekiedy kilka z rzędu. rutyna to jedno, a zmęczenie i rozstrój to drugie.

    w drugiej połowie sezonu będą musieli pomyśleć o tym, czy chcą koniecznie tego rekordu, czy jednak bardziej im zależy na zachowaniu energii na playoffs. rekord nie daje mistrzostwa. HCA mają już dzisiaj niemal zapewnione, dowiozą przewagę nad resztą bez specjalnego żyłowania.

    poza tym, pobicie rekordu nakładałoby na nich presję, nieprorcjonalną do narzędzi jakie mają do jej unoszenia. jak się pobija rekord w regular season, to skazuje się siebie na koniecznośc wygrania mistrzostwa. powinność. wszyscy tego oczekują i nie ma żadnego marginesu błędu. w trudnym momencie best of seven taka presja może skutecznie obezwładnić, bo umiejętności i technika to jedno, a mentalnośc i psychika to zupełnie inna sprawa.

    (37)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    To już któryś raz kiedy gsw (licząc z poprzednim sezonem) przegrywają przez twarda i fizyczna obronę. Taka prawda jesli sędziowie pozwolą na fizyczna walkę w po Leonard i SAS przerobią gsw w 6 meczach. Wspomnicie moje słowa. Cavs nie maja na wschodzie rywala bo mimo wszystko nie wierze w to, że miami im moze zagrozić. Ewentualny finał SAS vs CAVS

    (29)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Szkoda że nie napisaliście o meczu Bostonu z Wizards. Szalona końcówka i przestrzelony lay-up na dogrywke Johna Walla pomimo jego świetnej gry

    (-6)
  6. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Nie ważne czy GSW pobije rekord Bullsów, PO zweryfikuje wszystko. GSW mają takie same szanse jak Spurs i Cavs koniec kropka. Curry to nie MJ, przekonaliśmy się dziś wieczorem, że Curry sam nie pociągnie zwycięstwa.

    (10)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    spokojnie za wcześnie pada krytyka Was wobec GSW. Owszem Detroit postawili twarde warunki fizyczne było widać, że Green nie za bardzo daje sobie radę z AD, ale prawda jest taka, że GSW popełnili kilka błędów, których im sie zazwyczaj nie zdarza. Tak jw. Greenowi nie zaliczono dwóch trójek w takiej sytuacji jego skutecznośc nie wyglądałą by 1/7. Zresztą kilka strat było widac w ostatnim meczu Curry tez popełnił głupia stratę.
    Kolega dobrze napisał to była dziwna noc. Clipsy przegrały mimo, że mogli wygrac. Wizzards przegrali pomimo, że Gortat wrócił i grał dobrze, Wall grał bardzo dobrze. Ogolnie wszysyc dobrze grali. Nie widziałęm tylko końcówki, ale ciągle prowadzili coś w okolicy 10 punktów. Szkoda.

    (5)
  8. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    tomaszczuk odzywasz się z tym swoim gadaniem tylko wtedy gdy GSW przegrają, jakoś nigdy nie widziałem żebyś wyskakiwał ze swoimi proroctwami kiedy zaliczą dobry występ, wtedy siedzisz cicho….

    (13)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    nie rozumiem czemu wiekszosci czeka na potkniecie warriors i cieszy sie z tej porazki jak na wyplate po 10tym .moze taka mentalnosci polaka zaczyna sie oddzywac ? chlopaki graja piekna koszykowke i mozemy byc swiadkami czegos pieknego .sam pamietam chicago 72-10 i sadzilem ze w zyciu tego nikt nie pobije .gsw maja dalej szanse i mimo ze bulls 90 to najlepsza ekipa jaka istniala to i tak bede kibicowal warriors w pobiciu tego rekordu.. milej niedzieli

    (8)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    @mj
    Bo Polak już tak ma, że się będzie cieszył jak komuś się noga podwinie. Ale GSW jest na szczycie a stamtąd można już tylko spaść, wyżej się nie da.

    (2)
  11. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Chwila moment… czemu wszyscy traktują Warriors jako bezapelacyjnie najlepszą drużynę sezonu regularnego?
    Standings (Western Conference)
    #1 GSW 37-4
    #2 SAS 35-6

    (Eastern Conference)
    #2 Toronto 25-15
    #5 Miami 23-17

    Nie wiem jak wy, ale ja ciągle słyszę o wyrównanej walce o drugie miejsce na Wschodzie, że na Wschodzie poniżej Cleveland jest bardzo ciasno i w ogóle. Na Zachodzie z kolei Spurs i Warriors ustawili zawrotne tempo i prawdopodobnie mecze bezpośrednie zadecydują, czy GSW w ogóle będą mieli HCA w finale konferencji. Ze statystyk: simple rating system (uwzględnia margines zwycięstwa i terminarz):
    ’96 Bulls +11,80
    ’16 Warriors +9,66
    ’15 Warriors +10,01
    ’16 Spurs +12,40

    Dlaczego Spurs mieliby nie pobić rekordu Bulls? Ci sami Bulls potrafili wygrać 38/41 spotkań w pierwszej połowie sezonu, gdyby Spursom zależało, też by mogli się postarać o podobny rezultat w drugiej części.
    Oczywiście, znamy podejście Popovicha i u niego takich cyrków nie będzie. Ponadto twierdzę, że gdy tylko Kerr wróci na ławkę trenerską, skończy się granie Currym, Greenem, Thompsonem i Barnesem w czwartych kwartach, gdy to niepotrzebne. Tylko co z oszczędzaniem zawodników? Jeżeli któraś z drużyn nie zaliczy słabszego miesiąca, to do końca będą iść łeb w łeb po pierwsze miejsce. Popovich doskonale zdaje sobie sprawę, że z Warriors potrzebna będzie przewaga parkietu. Dlatego tak ważna będzie seria bezpośrednia – ewentualne 3-1 którejś z ekip da im tiebreaker. Pierwszy mecz jest w Oracle, więc już tu ewentualne zwycięstwo Spurs może zdecydować. W przypadku 2-2 w bezpośrednich tiebreaker będzie na podstawie meczów w konferencji, a tu Warriors na chwilę obecną mają więcej meczów rozegranych i mniej przegranych.

    Kończąc mój przydługi wywód, chyba warto wziąć pod uwagę powyższe fakty, oglądając mecze Spurs-Warriors. Przymiarki do playoffs to jedno, ale nie sądzę, żeby oba sztaby wystawiły największe działa swoich gameplanów przed majem. Biorąc pod uwagę, że jedni i drudzy równo klepią resztę ligi (nie licząc okazjonalnych poślizgów i 2-3 drużyn o sporym potencjale), to o wyniku ewentualnej serii playoffs może zadecydować właśnie przewaga parkietu. Pytanie brzmi, czy Warriors drugi sezon z rzędu wytrzymają zdrowotnie i psychicznie przedłużony sezon. Jeśli tak, powinni przetrzymać gonitwę Spurs do ostatniego bezpośredniego spotkania.

    (9)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Mi się wydaje że Johnson nie będzie musiał zmieniać numeru, Greg Monroe grał z zastrzeżoną 10 Rodmana. No chyba że Wallace będzie chciał (nie wiem jaki powód mógłby mieć by nie pozwolić), lub sam Johnson, w końcu jest rookie.

    (0)
  13. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    GSW ma jeszcze zaplecze 5 pomyłek żeby ustanowić rekord. Teraz mają zniżkę formy co musiało się w końcu zdarzyć. Pytanie ile ta zniżka potrwa. Obstawiam że nie pobiją tego rekordu. Minęła połowa sezonu a nie grali jeszcze ze Spurs ani z OKC. Zobaczymy jak zagrają z Cavs w poniedziałek. Z ich strony rozsądnie byłoby chyba odpuścić ten rekord bo tylko się wykończą i zostaną zjedzeni przez bandę Popovicha w po

    (10)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    GSW są rewelacyjni, grają niewyobrażalnie równo, specjalnie nie nękają ich kontuzje, ale niektórych rzeczy po prostu nie da się przeskoczyć 😉 Cały czas uważałem i uważam, że rekord Bulls jest niezagrożony. Poza tym to jest ten jeden z tych rekordów obok setki Chamberlaina i jedenastu tytułach Russella absolutnie nie do przebicia 🙂 Btw Lin wygląda nieciekawie w tej fryzurze. Dziwię się, że MJ pozwala swojemu podopiecznemu na taką stylizację 😀

    (2)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    Z tym zastrzeganiem numerów to się może tak skończyć, że za 50 lat w niektórych drużynach (np. Boston Celtics) zawodnicy będą wybierać numery od 50 do 99.

    (23)
  16. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    Logo i koszulki Bucks sa w tym momencie najlepsze w NBA.
    Lin naprawde moze konkurowac z fryzura Paytona z Magic. DRAMAT!!
    Nie chcialbym zeby GSW pobili rekord ale jako druzyna sa niepowtarzalni i ich podziwiam.
    Byki w 96 ustanowili ten rekord przy okazji nie spinajac sie na niego tak bardzo jak teraz spinaja sie ludzie piszacy z kregów NBA. Caly czas rekord rekord i rekord. Juz sie to naprawde robi nudne.
    W PO zacznie sie gra i tyle.

    (11)
  17. Array ( )
    Odpowiedz

    Zauwazyliscie ze nawet na profilu NBA czy na fcb, czy to na YT sa filmiki typu ” SC drops 38 on Det. Sick! , SC enormous range ! ” masakra. Takie Lizanie dupy Stepfanowi to juz lekka przesada. Rozumiem ze gra wybornie ale kurde troche szacunku i uznania dla zwyciezcow…

    (18)
  18. Array ( )
    Odpowiedz

    Wszyscy pisza ze Curry sam nie pociągnie ble ble ble… Przyklad najlepszy to LBJ z finałów i Jordan kiedy rzucał dużo pkt… Gra cała druzyna i kiedy sie tego nauczycie, a najlepszym przykladem jest Spurs. Jakby grali na Aldridge to by pewnie rzucal po 30-40 pkt co noc, ale po co. Po co jak kazdy mozesz rzucic po 15 i daje nam to 5 x 15 😀 i kazdy wtedy stanowi zagrozenie, a co za tym idzie nie wiesz co druzyna bedzie grała w kluczowych momentach meczów. Wszechstronność akcji > idywidualnych izolacji. Bo drużyną spokojnie pokonasz Gwiazdora, a gwiazdor nie pokona całej dobrze grającej druzyny, bo nie bedzie krył 5 zawodników naraz.

    (-1)
  19. Array ( )
    Odpowiedz

    @mvp

    ofk, że “cała drużyna gra” – w ataku wszyscy mają swoje role i rólki do odegrania, w obronie bez team game nie ma zespołu i sukcesów. to są oczywiste rzeczy.

    ale jednak zdecydowana większośc najlepszych zespołów ostatnich 30-35 lat posiada w składzie 1-2 lokomotywy wazniejsze od wszystkich innych graczy, wpływające na grę w sposób kluczowy.

    Curry jest takim graczem dla GSW.
    wszystkie ich porażki w ub-rocznych playoffs, to zasługa słabej skuteczności z gry Curry’ego, albo zlimitowanego albo w kiepskiej formie dnia. w akrtualnym regular season również jego osoba ma znaczenia, bo GSW przegrywają np. pod jego nieobecność. trudno ignorować takie dowody.

    (0)

Skomentuj Teodor Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu