Bycza forma Jimmy’ego Butlera, Splash Brother 2 zrobił różnicę
Pelicans 87 Warriors 97 (0-2)
Wbrew temu co może sugerować wynik końcowy, był to niezwykle zacięty i wyrównany mecz od początku do samego końca. Goście nawiązali równorzędną walkę z najlepszą drużyną ligi, a to za sprawą znakomitego występu pary Anthony Davis (26 punktów, 10 zbiórek) i Eric Gordon (23 punkty, 5/10 zza łuku).
Po drugiej stronie fenomenalny, zimnokrwisty Klay Thompson (12 punktów w ostatnich sześciu minutach, w sumie 26 punktów, 11/17 z gry) Steph Curry (22 punkty, 6 asyst) przez większość spotkania trzymający w napięciu obrońców oraz Draymond Green (14 punktów, 12 zbiórek, 5 asyst) fizycznie napadający Davisa, próbujący wyciągać go na obwód rzutami za trzy.
Zdecydowała szerokość składu oraz doświadczenie. Leandro Barbossa (mówiłem że PO to czas weteranów) przypomniał sobie ubiegłą dekadę, kiwał z piłką i biegał do kontry w rytm 12 punktów w nieco ponad kwartę gry. Niewątpliwie dodał energii ciężko oddychającym partnerom.
Turecki środkowy Omer Asik stanowi problem. Nie tylko piłka wypada mu z rąk, nogi ma nienawykłe by ganiać za błyskotliwym obwodem GSW, ale zbyt często zdarza mu się zagapić, a w ataku Andrew Bogut bezczelnie zostawia go samego by podwajać Anthony’ego Davisa.
Dużo, dużo lepiej gra Pelikanów wygląda z Davisem na centrze. Z przynajmniej próbującym rozciągać grę Ryanem Andersonem czy też dużo sprawniejszym Dante Cunninghamem na “czwórce”.
Davis jest genialny, ale całego meczu na środku nie utrzyma. W jego przypadku zmęczenie objawia się popełnianiem błędów w obronie, brak mu decyzyjności, odpuszcza krok, a to wystarcza by ukarał go np. wchodzący pod kosz Steph Curry.
Na usprawiedliwienie Pelikanów dodam nieobecność kontuzjowanego Jrue Holidaya (prawa noga) oraz obolałego Tyreke Evansa (stłuczone lewe kolano). Evans mecz zakończył z dorobkiem 16 punktów, 10 zbiórek i 7 asyst i żadnej straty, a jego zmiennik Norris Cole dodał 11 punktów.
[vsw id=”7DFLpH_b270″ source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]
CZYTAJ DALEJ >>
Każdy z nich zasłużył na statuetkę, ale moim faworytem też był Lou Williams, należało mu się
Czemu Pachulia został wykluczony po tej przepychance? Z powtórki wygląda, że to Mirotic go pociągnął do tyłu,a gdy Zaza się na niego przewrócił (na pewno dodał coś od siebie, a nie był to efekt samego pociągnięcia) jeszcze go popchnął. Wydaje mi się, że to Mirotic był stroną agresywną.
A co do samej rywalizacji, mam nadzieję, że Bucks wyciągną chociaż jeden mecz.
Czy można lepiej zacząć relację z meczu Pelicans, niż słowem “wbrew” :DDDDD
Bulls solidnie wyglądają 🙂
@Wojtu
Bo wcześniej Zaza już miał technika.
Mówiłem juz po 1 meczu ze Asik jest problemem. jak w NBA może grać taki typ? Kur.. przecież on w 1 meczu miał 2 punkty a w tym też 2. i 13 zbiórek ale 2 punkty? wtf?
2 sprawa o której pisałem to Curry i jego MVP. Gdyby nie jego splash brother który jest równie MVP co on w GSW to by ten mecz przewalili.
Curry 3/9 za trzy, 5 strat.
Cały mecz rozegrał się na skuteczności. GSW z 30% za trzy przewaliłoby ten mecz gdyby nie to że NOP mieli 37% skuteczność za 2. Gdyby lepiej im siedziało i ten cep Asik grał coś to by była sensacja.
Ale może w meczu nr 3. Bo jak widać GSW ma problem.
Ja tak z innej beczki. Dlaczego zmieniliście układ strony? Dawniej jak wszedłem na główną to było wszystko widoczne od razu (blogi, magnetowid, itp.) a teraz żeby zobaczyć czy jest coś nowego muszę kliknąć każde z osobna. Po co tak utrudniać życie?
Skoro już ktoś poruszył temat układu strony to ja propounuję tam dodać jeszcze tabele konferencji wschodniej i zachodniej 😉
pln
Zaje%isty komentarz…
Reasumując gdyby GSW zagrali padake, a NOP zagrali zajebisty mecz to wynik byłby odwrotny LOL 😀 Długo nad tym myślałeś ^^
Jako zespół GSW jest kompletny i tyle. Nie ma co z tym dyskutować. Gdy któremuś ze Splash Brothers nie idzie drugi bierze ciężar gry na siebie. Tak samo z podkoszowymi. Każdy każdego uzupełnia. U Pelikanów jak zabraknie cegiełki jednego ogniwa nie ma kto szarpnąć.
Bulls, Bulls, Bulls 😀
@ciuus
Chodziło mi raczej o to, że pelikanów skuteczność za 2 była żałosna. A łatwiej ją podnieść niż za 3 czego brakowało GSW. I to NOP przegrali ten mecz bo mogli spokojnie pare rzutów więcej trafić. Pondexter 1/8? Asik 1/3?
Mecz na styku, GSW pokazuje że może ich pokonać nawet zespół jednego gracza. A MVP co by nie mówić, gra słabo.
Bulls w pierwszej połowie zagrali taką padakę, ze nie dało się tego oglądać. Rose był cieniem siebie w tym meczu. Gasol dzięki “rotacji” Thibsa w sezonie regularnym ledwo oddycha po jednej kwarcie. Z taką grą jak dzisiaj w nocy mogą liczyć na co najwyzej przegrana 4-1 z Cavs
@SKusy to my chyba inny mecz oglądaliśmy. Zdziwiłem się, że Rose nie forsował rzutów po pierwszych pudłach. Skupił się na innych elementach i według mnie wypadł solidnie.
pln
A czy skuteczność NOP to wina GSW ? Nie… Zagrali słabo i przez to przegrali.
Tak samo czy GSW zagrali jakiś wybitny mecz ? Też nie.
Oczywiście, że można pokonać Splash Brothers…. Pod warunkiem, że mają zły dzień taki jaki mieli w 2 meczu. Pytanie brzmi czy więcej jest słabych meczów GSW czy jednak tych dobrych. Wiadomo, że PO to nie RS ale odpowiedź nasuwa się sama.
A co do skuteczności za 3. Mając takich specjalistów jakich ma GSW na pewno łatwiej im będzie podnieść % za 3 niż NOP podnieść % za 2 gdzie oprócz Davisa nie ma rasowych strzelców z pewną ręką.
A reszta to jest gdybanie. Jak Ci by zagrali lepiej to by wygrali, a Ci gdyby zagrali gorzej to by przegrali. Oczywista oczywistość. Tylko gra się tak jak przeciwnik pozwala i na ile samemu można sobie pozwolić. Jak NOP nie podnosiło poziomu sportowego to GSW też nie musieli wznosić się na wyżyny swoich możliwości. Po co forsować ? Kilka pkt przewagi to i Curry mógł sobie pozwolić na kilka prób (cegieł :P) więcej. Gdyby Pelikany przycisnęli wynik Splash Brothers nawrzucali by tyle ile trzeba 😉
Uwielbiam zdrowych Bulls… w pełnym składzie z pełną opcją rotacji… jak pan X ma słabszy dzień to pan Y gra a jak pan Y zawodzi to jest pan Z!!!!
Strzeżcie się się Byków!!!!