fbpx

Carlos Arroyo: za szybki nawet dla Team USA!

11

Z głośników dudni Ricky Martin “Do you really want it” bo takim właśnie podkładem muzycznym zaczyna się filmik na youtube, który cofa nas do roku 2004. Miejsce akcji: Ateny. Koszykarski turniej olimpijski mężczyzn, w meczu otwarcia mierzą się Portoryko i Team USA. Bohater: 25-letni Carlos Arroyo. Go, go, go, ale, ale, ale!

Kwintesencja SWAG-u

Słowa “swagger” miał użyć już Szekspir w “Śnie nocy letniej”. SWAG rozpropagował Jay-Z, ale kiedy myślę co to właściwie znaczy, to przed oczami mam jedno zdjęcie. Na pierwszym planie ikona ulicznego stylu, luzu, nieszablonowych zagrań, człowiek, który nadał nowe znaczenie słowu “practice”. Allen Iverson w swoich warkoczykach, opaskach, nałokietnikach, wznosi oczy ku niebu i zdaje się ciężko wzdychać do koszykarskich bóstw.

Z tyłu, ustawiony profilem, dumnie patrzący w błyskające flesze aparatów Carlos Arroyo, podnosi w górę jersey pokazując wszystkim – to my, Puerto Rico. Flaga kraju ukośnie ciągnąca się przez pierś, z wyraźnie podkreśloną białą gwiazdą na niebieskim tle. Ale to gra, a to jak wtedy zagrał Arroyo -> zapis słowny nie wystarczy, koniecznie zobaczcie skrót tego meczu. No look passy, kozioł ostry jak tabasco, podania kozłem przez całe boisko, ball fake w dwutakcie, po którym rozkraczył się bezradny Amare Stoudemire…

Carlos i Goliat

Młode gwiazdki Team USA: nastoletni James, nastoletni Carmelo Anthony, niewiele starszy D-Wade, nie do końca mogący się odnaleźć w tym towarzystwie stateczny Tim Duncan, uliczny grajek Iverson – ależ musieli się zdziwić, gdy zamiast chluby przynieśli swojej ojczyźnie zaskakującą porażkę 19 punktami, zaledwie trzecią w historii występów USA na Igrzyskach, która była tylko zapowiedzią katastrofalnego brązowego medalu. Gest Arroyo, unoszącego do góry koszulkę z napisem Puerto Rico, gdy schodził z placu, z pewnością przeszedł do historii koszykówki. Ludzie uwielbiają historie gdy Dawid wygrywa z Goliatem i tak właśnie było w przypadku tego meczu.

Tym znakiem przekazał czterem milionom rodaków z naszej wyspy, jak bardzo dumni jesteśmy, że pokonaliśmy kolosa z północy [trener Puerto Rico, Juli Toro]

Myślę, że cały nasz kraj w tym momencie świętuje. Jest to największe zwycięstwo w mojej dotychczasowej karierze [Carlos Arroyo]

Puerto Rico awansowało z grupy, by przegrać w ćwierćfinale 70:83, z walczącymi później o złoto Włochami. Arroyo w meczu z USA popisał się zdobyciem 24 punktów 7 asyst 4 przechwytów i 4 zbiórek. Gdy Amerykanie w IV kwarcie zbliżyli się na osiem oczek, Carlos zamknął im drzwi przed nosem celną trójką. Jak ważne dla Portorykańczyków było to zwycięstwo? Cóż, opis tego spotkania otwiera książkę Suwerenna kolonia: Sport Olimpijski, tożsamość narodowa i polityka międzynarodowa w Puerto Rico, której autor stwierdza:

To był mecz wyjątkowy, w którym Team USA pokonali inni obywatele Stanów Zjednoczonych.

BIG 3

Liga komisarza Ice Cube’a interesuje mnie tyle, co ukryta zawartość zdrapki na Orlenie, tylko czasem zerknę na losy ulubieńców sprzed lat, jak choćby Chrisa “Birdmana” Andersena. Skuszony obietnicą obejrzenia bójki włączam skrót na NPAW, a tu proszę, pomiędzy dryblasami skacze 39-letni dziś Arroyo, nadal rozdając efektowne podania i rzucając z dystansu. Siódemka na plecach, łysy był zawsze, więc większych zmian nie widać. Co jednak działo się z tym chłopakiem od czasów pamiętnych Igrzysk? Czas przysiąść do komputera.

W domu rodzinnym

Carlos i jego brat bliźniak (Alberto) przyszli na świat w 1979 roku, w leżącej nad Oceanem Atlantyckim miejscowości Fajardo. Kuzynem Arroyo jest charakterystyczny aktor Benicio del Toro, znany choćby z Las Vegas Parano czy Przekrętu. Carlos Przeprowadził się do Stanów by trenować na Florida International University gdzie spędził pełne cztery lata, ustanawiając szereg rekordów w dziejach swojej uczelni. Na profesjonalnych boiskach Puerto Rico debiutował już wcześniej, jako siedemnastolatek, pięciokrotnie wygrywając rodzimą ligę. Pytany kim chce zostać, jak chce być zapamiętany, odpowiadał:

Chcę być wyjątkowy, chcę zagrać w NBA jako jedna z nielicznych osób z mojego kraju. Chcę by zapamiętano moje imię [Arroyo]

NBA – runda 1

Pierwsze szanse gry w NBA otrzymał od Toronto i Denver, pełniąc tam jednak marginalną rolę. Dopiero w drugim sezonie w NBA, rozgrywanym w barwach Utah Jazz, znalazł odpowiednich nauczycieli by w przyszłości przebić się do percepcji kibiców i zostać zapamiętanym. Carlos pełnił wówczas rolę trzeciego rozgrywającego, zmieniając legendy: Johna Stocktona i Marka Jacksona. Po sezonie wspólnej gry, nadszedł czas zmian, zarówno dla organizacji Jazz jak i samego Carlosa. Stockton przeszedł na emeryturę, a pozbawiony jego pomocy Listonosz Karl postanowił dostarczać przesyłki w Los Angeles.

Chcąc nie chcąc Arroyo stał się centralną postacią systemu coacha Jerry’ego Sloana. Statystyki poszybowały w górę, z 2.8 puntków do rekordowych w karierze 12.6, a jeśli dodać do tego pięć asyst co mecz, otrzymujemy solidnego startera.

Niestety, podobnie jak inny (ofensywnie ukierunkowany) rozgrywający Deron Williams, Arroyo delikatnie skonfliktował się z lubującym się w systemowej grze Sloanem. Swoją drogą coach chyba zanadto się przyzwyczaił do dobrego po latach spędzonych ze Stocktonem na rozegraniu. Arroyo posłano precz do Detroit Pistons, gdzie był o jeden mecz od mistrzostwa NBA w 2005 roku!

Jak wiadomo ostatecznie triumfowali Spurs, a pierwszym Portorykańczykiem, który może szczycić się pierścieniem został JJ Barea (Mavericks w roku 2011).

Jako koszykarz, profesjonalista NBA, zawsze chcesz zdobyć tytuł. To jest twój największy cel. Żeby to osiągnąć musisz zbudować odpowiednie standardy. Cieszę się, że J.J. dotarł do tego miejsca. Otrzymał to, na co zasłużył, wszyscy jesteśmy z niego dumni [Arroyo po wygranej Dallas]

Co było dalej? Przebudowa Pistons obejmowała pozbycie się Darko Milicica, a wraz z nim wytransferowano Arroyo. W barwach Orlando Magic znów obejmował rolę drugiego rozgrywającego, ustępując pola nabitemu jak skrzynia dębowa Jameerowi Nelsonowi. Pamiętacie gościa?

Time out w Maccabi i II runda w NBA

Kontrakt dobiegł końca. Nie znajdując zatrudnienia w NBA, agent zawodnika spojrzał życzliwie na leżące na stole 7.5 miliona, które oferowało Maccabi Tel Aviv. Arroyo propozycję przyjął i odwdzięczył się wygrywając ligę izraelską oraz zostając okrzyknięty MVP Finałów. Zanim jednak ruszył do Izraela marzył o grze dla Miami Heat, co mogło spełnić się już niebawem. Głodny gry Carlos przyjechał na Florydę i postanowił nie marnować czasu.

Słyszeliśmy, że ten facet brał udział w każdej podwórkowej lidze w Miami. Może nie powinienem tego mówić, ale ponoć zjawiał się także na licznych, zupełnie przypadkowych gierkach w parkach. To absolutny fanatyk koszykówki. Zawsze szuka sposobności do gry [Eric Spoelstra]

Heat nie przestraszyli się ciągnącej się za Arroyo opinii gracza “trudnego do współpracy” i zatrudnili Carlosa na jednorocznym kontrakcie. Odtąd dzielił minuty z oszukanym PG Mario Chalmersem.

Następnego lata swoją decyzję ogłosił LeBron, zabierając przy okazji piłkę z rąk Portorykańczyka. Stać w rogu i czekać na sposobność oddania rzutu? – to nie był styl Arroyo. Jak się okazało, ostatnim amerykańskim przystankiem (nie licząc BIG 3) byli Boston Celtics.

Była to dla mnie długa przygoda. Miałem okazję grać dla znakomitych organizacji, być realną częścią tych zespołów. Wiele się nauczyłem od znakomitych graczy, będących jednocześnie dobrymi kolegami w szatni. Gdybym utknął w jednej drużynie nie grałbym z legendami takimi jak Kevin Garnett, Ray Allen, Shaq, D-Wade, LeBron, Chauncey, Rasheed, Ben Wallace, Karl Malone, Stockton, Mark Jackson. Nie mogę narzekać, właściwie to miałem wielkie szczęście.

Lider

Wydaje mi się, że potencjał Arroyo w pełni wykorzystano dopiero w Turcji. Od czasów Utah Jazz chciał być liderem zespołu, centralną postacią, a w najlepszej lidze świata, trudno o takie przywileje. W końcu też udało mu się porozumieć ze szkoleniowcem -> tym kimś był coach Ergin Ataman, prowadzący zespoły w Besiktasie i Galatasaray.

Razem odnieśliśmy sukces. Rozumieliśmy się idealnie. Uczynił mnie liderem grupy, a tego pragnąłem od początku i w końcu otrzymałem taką możliwość. Trzykrotnie awansowaliśmy do finałów ligi, w końcu ją wygrywając [Arroyo]

Piosenkarz

Wszyscy wiemy, że swe hip-hopowe pasje realizuje Dame Lillard, ale czy wiecie, że Arroyo również próbował sił w muzyce…w nieco innym rodzaju muzyki. Otworzył nawet własną wytwórnię szumnie nazwaną Arroyo Hit Music. Zainteresowani mogą posłuchać singla Se Va Conmigo.

Bohater Portorykańczyków z 2004 roku dziś wydaje się być spełnionym człowiekiem, ma za sobą 569 meczów rozegranych w NBA, zdobył uznanie w Europie. Jest ojcem trójki dzieci i nienarzekającym na brak pieniędzy biznesmenem. Swój akces do BIG 3 motywuje w ten sposób:

Nie gram już na tak wysokim poziomie jak dawniej, wiek robi swoje, a tutaj mogę biegać na połowie boiska. Chcę znów spotkać starych znajomych, pobawić się i rywalizować. Powoli zwalniam na tym etapie życia. Czas przewrócić pewną kartę i spróbować nowych rzeczy [Arroyo]

Jakiej drogi nie obierze, trzymam kciuki, zawsze drania lubiłem. Trzymajcie się, do przeczytania!

[Grzesiek S]


Od Admina:

Carlos Arroyo Bio

  • wzrost: 188 cm
  • waga meczowa: 92 kg
  • 9 sezonów w NBA (Toronto, Denver, Utah, Detroit, Orlando, Miami, Boston)
  • średnie kariery: 6.6 punktów 3.1 asyst 18.7 minut 34% trójek 41% z rogów 45% daleki półdystans
  • rekordy kariery: 30 punktów (2004 rok) 12/12 FT (2005 rok) 13 asyst (2004)
  • zarobki: 20.2 mln dolarów brutto

Dokładnie dziś (30 lipca) Carlos obchodzi okrągłe 40. urodziny! Wszystkiego najlepszego chłopaku! Dzięki za wspomnienia, jak dziś pamiętam zdjęcie z Aten, Allen Iverson leżący na parkiecie i sensacyjna przegrana USA. Prasa amerykańska była w szoku, wiem, bo byłem tam. Work & Travel baby, każdy jeździł. Niektórzy nawet zostali.

11 comments

    • Array ( )

      Też byłem za szybki dla mojego ojca, gdy mnie gonił po niezdanej maturze. Od niedawna razem pracujemy w Biedronce kasa w kasę.

      (28)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Widzialem chłopa na żywo gdy Barcelona przyjechała do Zielonej Góry kilka lat 3 lata temu, na pełnym luzie, świadomy swoich umiejętności w meczu o dziwo na styk w parę minut zrobił parę wjazdów pod kosz, dorzucił 3 trójki i było po meczu … On oraz Sergio Rodriguez w całej historii oglądanych przeze mnie meczów na żywo zrobili na mnie najważniejsze wrażenie

    (19)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Wczoraj obejrzałem film o Iversonie na Netflixie. Po tym filmie żarcik o “practice” przestaje być śmieszny, bo zaczynasz rozumieć kontekst. Polecam

    (14)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Jako ciekawostkę dodam, że we wspomnianym meczu Portoryko z USA na ławce siedział niejaki Rick Apodaca, facet występował potem w drużynie Polpaku Świecie, pamiętam że grał widowiskowo i efektywnie.

    (7)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    zabawny moment, gdy od początku coś tutaj nie pasowało, ale w końcu sobie człowiek uświadamia, że to nie jest artykuł o arronie afflalo xD

    (1)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Rick Apodaca z Polpaku i Christiana Dalmau z Prokomu grali w tamtej reprezentacji Portoryko. Tamte lata to było apogeum mojej fascynacji koszykówką, Ateny 2004 – niezapomniane igrzyska, a wcześniej Pistons zbili “moich” (byłem w oficjalnym fanklubie Shaqa w Orlando) Lakersów w finale. Lato spędzało się na streetballowych boiskach Łodzi, m.in. kultowym w pewnych kręgach Manhattanie (pozdro dla wszystkich z tamtych lat). Aż się łezka kręci…

    (1)

Skomentuj julius Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu