fbpx

Carushow: Alex Caruso mówi jak jest

19

Alex Caruso jest objawieniem ligi NBA. Nie tylko ze względu na grę powyżej oczekiwań, jakie przed nim na pierwszy rzut oka stawiano, ale również ze względu na osobowość. Zawodnik zdobywa serce fanów chociażby takimi wypowiedziami jak poniższa:

To, że wielu chłopakom zdarza się utknąć w G-League na dłuższy czas wynika z niezrozumienia o jaką robotę się ubiegają. To jakby iść na rozmowę kwalifikacyjną z nadzieją na zostanie prezesem, gdy firma szuka kogoś do sprzątania toalet. Chłopaki z G-League chcieliby zdobywać po 25 punktów na mecz, ale w NBA już są goście z 30-milionowymi kontraktami od robienia takich rzeczy. Musisz znać swoje miejsce.

Takie “złotouste” cytaty zapadają w pamięć, jak i przytrafiające mu się od czasu do czasu perypetie. Na przykład jak wtedy, kiedy poproszono go na badania antydopingowe na podstawie zdjęcia przerobionego w photoshopie. No cóż, kto sieje wiatr w social mediach, ten zbiera burę od komisarza.

Określenie “Carushow” dobrze oddaje stosunek kibiców do jego gry. Ilości przeróbek, w których stawia się go w roli GOAT’a, pozazdrościłby mu niejeden All-Star, ale Caruso nie jest żadną maskotką, ostatnim z ławki. Kto tak myśli, może się srodze przeliczyć.

Średnia 18.4 minut na mecz z sezonu zasadniczego poszybowała do 24.3 w czasie playoffów. Caruso stał się ważnym elementem rotacji, dostarczając iskry energii z ławki. Ostatnio, wykorzystując kilka wolnych chwil podczas nadzwyczaj krótkiego offseason, znalazł nieco czasu żeby pojawić się w podcaście JJ Redicka “The Old Man and the Three”. Opowiedział tam między innymi o atmosferze w drużynie, swoich idolach i tym, czego nauczyły go playoffs

#O wakacjach od NBA

W pierwszym tygodniu wróciliśmy do L.A i zrobiliśmy sobie krótkie wakacje. Pojechałem do Meksyku, wypiłem kilka Coron, to był dobry czas. Później spotkaliśmy się z drużyną w Vegas na jedną noc, po czym wróciłem do L.A. Dopiero co się przeprowadziłem, więc miałem kilka spraw do ogarnięcia z meblami. Urządziłem też imprezę dla znajomych. Spędzałem czas z rodziną, chociaż rodzice i byli na finałach. Pograłem też trochę w golfa.

#O popularności po zdobyciu tytułu

Mistrzostwo Lakers nie jest już tematem numer jeden w rubrykach sportowych, ale tu w L.A wciąż jest na czasie. Próbowałem ostatnio wyjść do sklepu, zrobić podstawowe zakupy i nie mogłem ujść za daleko. […] Przed playoffs nie miałem takiego problemu. Była zawsze jedna czy dwie osoby, które się przywitały, ale poza tym wszystko normalnie.

#O hierarchii w drużynie

Wszystko zaczyna się od LeBrona i A.D. To dwie głowy naszego węża. Ale tak naprawdę, w tę rolę może wejść każdy. Mamy w drużynie wielu weteranów, o dużym stażu w lidze. Jared Dudley nie gra dużo, ale zawsze dba, żeby w drużynie nie było żadnych kwasów, wszyscy dobrze się czuli i zachowywali formę. Mamy w drużynie przywództwo weteranów, mamy dobre relacje i korzystamy na tym.

#O swoich idolach z dzieciństwa i zmieniającej się perspektywie

Byłem wielkim fanem Michaela Jordana. Nie oglądałem meczów, ale po samych migawkach nie miałem nic innego w głowie. Później, im starszy się stawałem, zacząłem dostrzegać LeBrona i lepiej rozumieć grę. To trwało kilka lat, aż w końcu pomyślałem: to ten typ musi być numerem jeden. A on tak grał dalej przez 10 lat. Myślę, że to on powinien był zostać wybrany MVP. Przecież to, czego dokonuje w Western Conference w swoim siedemnastym roku w lidze… nie wiem czego więcej ludzie mogą oczekiwać.

[…] za każdym razem kiedy wspólnie z drużyną oglądaliśmy taśmy, LeBron zatrzymywał w wybranych momentach i mówił jak trener. Gadał jak gdyby był trenerem z 10-letnim stażem w lidze. Najbardziej lubię te sesje z taśmami i naukę, jaka z tego wynika. LeBron mówi na przykład “ok, wiemy że Redick będzie rzucał około 8 razy w pierwszej kwarcie” Tego typu detale.

Caruso odniósł się też do popularnego w internecie nagrania, na którym LeBron zatrzymuje mecz i domaga się korekty błędnej decyzji sędziów:

Ja nie zdawałem sobie sprawy, ani żaden z kolegów czy asystentów, nikt. Tylko LeBron to dostrzegł, a przecież siedział na ławce. Zatrzymał grę, mówiąc, że piłka jest nasza. Sędziowie się pomylili, on widzi tego typu rzeczy.

#O tym jak zdobył poważanie LeBrona

Myślę, że on po prostu wiedział, że zrobię swoje. Że czy w 15 czy w 25 minut, ale wykonam powierzone zadanie. Myślę, że to był taki jeden mecz w Chicago, na który wyszliśmy zbyt zrelaksowani. Bulls nie byli za mocni, ale my też nie graliśmy dobrze. Pozwalaliśmy im na rzuty z wolnych pozycji i przegrywaliśmy 15 punktami na otwarcie czwartej kwarty. Wtedy ja i kilku kolegów z ławki zaczęliśmy dobrze bronić, grać piłką i wyrównaliśmy. Na 4 minuty przed końcem na parkiet wrócił LeBron, myślę, że to było wtedy, że zrozumiał, jakim jestem zawodnikiem.

#O tym, dzięki komu dostał się do NBA

Sam Presti, manager Oklahomy. Jeździł z nami i o wiele rzeczy mogliśmy go pytać. Nie wiem, czy to normalne, ale postanowiłem na tym skorzystać. Ktoś go zapytał go kiedyś jakiego gracza G-League szuka do swego zespołu. Powiedział że liczy się ile pozycji potrafisz pokryć i czy jesteś dobrym kolegą z zespołu. To drugie umiałem, ale co do pierwszego, to kryłem jedynie pozycje 1 i 2. Presti miał wówczas w drużynie Westbrooka i Oladipo, to był poziom, jaki wyznaczał moje pojęcie o obrońcach. Wiedziałem już co muszę zrobić, pozostawało tylko brać się do pracy.

#O tym, co może poprawić i czego nauczyły go playoffs

Ofensywa. W tym obszarze mam najwięcej miejsca na poprawę, ale gra w playoffs wiele mnie nauczyła. Jak być agresywnym, wykorzystywać okazje, nie popełniać błędów. Koniec końców, najważniejsze, żeby nie rzucali ci punktów w obronie i żebyś nie popełniał błędów w ataku.

Całej rozmowy Caruso z Redickiem możecie posłuchać na Spotify.

[BLC]

19 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Świetny chłopak. Jeden z tych, których nie można nie lubić. Wg mnie jest nr 1 w NBA w dawaniu drużynie pozytywnego kopa swoimi akcjami. Zna swoje możliwości i ograniczenia i akceptuje wynikające z nich miejsce w szeregu, a do tego ma wielkie serducho do gry. Gość zawsze wywołuje u mnie uśmiech.

    (17)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Inteligentny facet i aż miło takiego posłuchać. Taki zawodnik znajdzie miejsce w każdej drużynie. Zadaniowiec z krwi i kości. Marzenie każdego trenera. I co jest najfajniejsze facet, który chce się uczyć i rozwijać. Go Carushow 🙂

    (28)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Klasa chłop. Nie wystarczy mieć talent w NBA. Trzeba mieć etykę pracy i chęć rozwijania samego siebie. Alex “The GOAT” Caruso, to jest ten typ niezbędny w mistrzowskiej drużynie. To on będzie krył, harował w obronie. Swoje zawsze wrzuci, a jak nie to wypoci/wybroni. Klasa kolega z drużyny. No nie da się chłopa nie lubić.

    (12)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Ciekawy art o ciekawych zawodniku, ale a propos może teraz coś o wspomnianym Presti to jest moim zdaniem ciekawa osobowość o jeszcze ciekawszej inteligencji

    (12)
    • Array ( )

      Nie.
      Ludzie lubią go za to, że jest twardy, nie odpuszcza i jest świadomy swojego miejsca w hierarchii w drużynie. Nie narzeka, że gra mało minut. Bierze co jest i haruje jak wół. Ludzie lubią takie osobowości. To są ci cisi bohaterowie każdej mistrzowskiej drużyny

      (9)
    • Array ( )

      Nie No 20 kilka minut w mistrzowskiej drużynie to wcale nie jest mało, smialo można powiedzieć ze gość jest „premium zadaniowcem”

      (2)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Polecam obejrzeć 6 mecz finałów. Poza LeBronem i Rondo, Caruso był 3 najlepszym zawodnikiem Lakers na boisku. Jego obrona i kilka dwójkowych akcji z LeBronem były jednym z głównych czynników historycznego blow outu na Miami. Mało kto przypisuje Caruso za ten mecz tyle, ile się należy. Ten gość w przyszłym sezonie może zagościć w 1 piątce.

    (6)
    • Array ( )

      Biggie może nie znasz tej historii, ale Caruso został na podstawie tego zdjęcia posądzony o doping. Zdjęcie jest fejkiem, ale jak to w dzisiejszym świecie zaczęło żyć własnym życiem. Pozdrów Tupaca.

      (6)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Caruso to taki współczesny Robert Horry – gość który na boisku daje z siebie wszystko, nie płacze że ma mało minut, nie miga się od gry w obronie; wiesz że będzie zawsze tam gdzie być powinien. Taki idealny gracz na ławkę, takie dopełnienie drużyny – no porównując go z Kylem Kuzmą, niebo a ziemia. Kuzma może i ma więcej talentu (może?), ale ewidentnie nie ma tyle chęci do gry i samozaparcia co Caruso.
    No Caruso wie że jemu nic z nieba nie spadło, trzeba orać żeby było.

    (4)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Tak, Caruso całkiem niezły. Osiągnął to swoją ciężką pracą.
    Chciałem tylko zwrócić uwagę na jego flopy, teatralne gesty. To w każdym praktycznie meczu. Widać wpływ Jasona Kidda i i lebrona. Dwóch cwaniaków.
    To dlatego jakoś nie mam i nie będę miał do niego przekonania.
    I dlatego też, że zupełnie inaczej się gra nie mając prawie żadnej odpowiedzialności, po przegranym meczu i tak po dupie dostanie lebron albo Davis. Dlatego może sobie grać na luzie i przeciwnicy i tak go olewają.

    (0)

Skomentuj jochym Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu