fbpx

Charlotte Bobcats kończą z byciem pośmiewiskiem ligi

11

KEMBA WALKER

Jeżeli miałbym wskazać lidera zespołu Charlotte, to moim wyborem bez wątpienia byłby 23-letni Kemba Walker. Chłopak jest piekielnie szybki, co bezlitośnie wykorzystuje tnąc obronę na plasterki wejściami pod kosz. Kiedy wszyscy mówią o Kyrie Irvingu, D-Lillu i innych Jenningsach, talent Walkera zdaje się umykać naszym oczom. Podobnie jak wymienieni zawodnicy, Kemba nie jest typowym rozgrywającym (typu first-pass), lecz combo-guardem nastawionym na zdobywanie punktów.

Co prawda w swej szybkości bywa chaotyczny, a jego rzut wciąż wymaga poprawy, lecz widać w tym elemencie progres. Walker notuje średnio 18.5 punktu na skuteczności 42%, która z pewnością nie jest szczytem jego możliwości. Nieocenione jest jednak jego zaangażowanie na bronionej połowie parkietu. Kemba nie jest może idealnym obrońcą jeden na jeden, ale wie o co chodzi w zespołowej koszykówce, świetnie też czyta atak rywali, dzięki czemu notuje sporo przechwytów (1.5 pg).

BIG AL

Al Jefferson jest jedynym zawodnikiem z wyrobioną marką, którego udało się ściągnąć do Charlotte przed rozpoczęciem sezonu. Wszyscy doskonale wiemy, że Big Al to gracz opierający swoją grę na umiejętnościach w post-up i wielkim cielsku, którego z powodzeniem używa do upychania rywali pod koszem. Al miał być tym, który wyciągnie Charlotte z dołka. Cóż, nie przypisywałbym mu, aż tak wielu zasług, jednak swój wkład też facet ma. Najlepiej oddadzą to słowa kolegi z zespołu i trenera.

Kemba Walker o ofensywie Jeffersona:

Nigdy w swym życiu nie grałem z takim facetem jak Al. Nigdy nie grałem z tak wspaniałym graczem post-up. On przyciąga tak wiele uwagi. Ściąga ze mnie i innych zawodników wiele presji. Sprawia po prostu, że życie staje się łatwiejsze. Jedyne co musimy robić, to oczekiwać na podanie i oddawać łatwe rzuty.

1

Steve Clifford o defensywie Jeffersona:

Ludzie nie potrafią go docenić. Nasza obrona była dobra bez niego (chodzi o sytuację, gdy Al był kontuzjowany przyp. red.) ale gdy do nas dołączył, to faktycznie się poprawiła. Al wnosi do niej na prawdę bardzo wiele.

1

Statsy Jeffersona: 16.2 ppg, 9.6 rpg, 1.9 apg, 1.5 bpg, 45 % z gry

PODSUMOWANIE

Wraz z nadejściem nowego roku drużyna z Charlotte zmieni nazwę z Bobcats na Hornets  (dziś w nocy zaprezentowali nowe logo, fajne?)

[vsw id=”MP2Gq34f6zU” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

co idealnie zbiegło się z poprawą jakości gry zespołu. Hornets to dobrze kojarząca się nazwa, o co w latach 90-tych zadbali Larry Johnson i Alonzo Mourning. Żeby jednak nie było aż tak kolorowo trzeba powiedzieć, że Charlotte to ostatnia ofensywa ligi (ex aeqo z Chicago Bulls). Problemy w ataku można tłumaczyć niedoborem talentu ofensywnego oraz niedopracowanym systemem ataku.

Wciąż jest jednak nadzieja na poprawę tego elementu. Niemniej, dzięki zaangażowaniu graczy Bobcats na bronionej stronie parkietu, nikt nie może przejść obok nich obojętnie. Co prawda nie wygrali jeszcze z żadnym zespołem z ligowej czołówki, jednak pokonywali całkiem mocnych Warriors, Pistons czy Celtics. Kibice Charlotte mogą marzyć o play-off, czas pokaże czy skończy się tylko na marzeniach. Niemniej jednak, coś się ruszyło i pojawił się promyk nadziei. Jak skorzysta z niego Michael Jordan?

[Hater]

1 2

11 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Im brakuje z pewnością weterana, który uspokoił by grę w ataku. Patent na gwiazdy mają ale widać w nich nerwowosć i brak doswiadczenia. 😉

    (10)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    to stosunkowo młoda druzyna i to bedzie 2 rok w którym robia swój mały sukces bo przeciez już byli w Playoffs. nie zgodzę sie ze potrzebują weterana.. uwazam ze najbardziej potrzebowali tego by powrocic do korzeni i tak jak w artykule odnalezc sie jako druzyna. A Charlotte Hornets to świetna marka. Z pewnością do Hornets i starych barw i powrotu do tradycji latwiej bedzie sciagnac jakąs gwiazde czy tez wykreowac medialnie gwiazde z Kemby czy MKG

    (-1)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Kemba bardzo fajnie się rozwija, big Al robi swoje, a nawet więcej, ciekawa drużyna się powoli tworzy, najlepsi mają z nimi duże problemy, a to póki co dalej jest projekt na przyszłość.

    (9)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Mało brakowało, a w Seattle znów mielibyśmy drużynę, ale niestety nie wypaliło…
    Według mnie NBA mogłaby się pokusić o powiększenie ligi o dwa zespoły. Chętnych by nie brakowało np. Seattle, Las Vegas czy Kansas.

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu