fbpx

Chemia w szatni: najlepsi i najgorsi koledzy z drużyny NBA

38

Grasz w koszykówkę? Jeśli tak, na pewno zgodzisz się, że im starszy jesteś, tym więcej dostrzegasz na parkiecie. Każdy początkujący gracz w pierwszej chwili koncentruje się na własnej dyspozycji i osiągnięciach. Kozłuje, biega i rzuca do kosza. Z czasem jego świadomość boiskowa rośnie: widzi kolegów, ich ustawienie, możliwości rozegrania, umie płynnie przekazać krycie i krzyknąć kiedy rywal wbiega wysokiemu za plecy. Zaczyna myśleć nie tyle o własnych sukcesach, co powodzeniu całej drużyny. Wraz z rosnącą liczbą odbywanych treningów, powtarzanych ćwiczeń i rozegranych meczów – nie ma siły, aby zawodnik nie stawał się coraz sprawniejszy koszykarsko. W końcu “trening czyni mistrza”.

I tu dochodzimy do sedna. Każdy zawodnik powinien odpowiedzieć sobie na jedno, bardzo ważne pytanie: dla kogo grasz? Jeśli dla siebie – zostań lepiej na podwórku i turniejach streetballowych. Jeśli dla zespołu – pamiętaj o tym następnym razem, gdy przyjdzie ci założyć koszulkę z napisem drużyny, choćby szkolnej czy amatorskiej. “Liczy się zespół” – każdy zna ten frazes, słyszał go i powtarzał setki razy, a mimo to bardzo trudno przekonać samego siebie do takiej właśnie postawy.

Wiecie co się liczy w baskecie? Wspieranie jeden drugiego, wyzwalanie w kolegach energii, dodawanie animuszu, motywowanie, nazwij to jak chcesz. Na pewno nie raz grałeś przeciwko chłopakowi, który wcale nie wydawał się dobry. Zjadałeś go jak parówę na śniadanie. Dopiero kiedy zmienił drużynę, zgrał z chłopakami, zauważyłeś, że nie jest wcale taki słaby jak myślałeś. Zupełnie inny typ! Zadajesz sobie pytanie, co mu się stało. Odpowiadam: znalazł swoją ekipę. Ma nową rolę, poczucie, że jego walka, energia i wkładany wysiłek nie idą na marne, że reszta kolegów stara się tak samo.

Koszykówka to gra rytmu i energii. Kiedy jeden zespół jest w gazie, nabiera wiatru w żagle, zaczyna odskakiwać to nie dlatego, że jest lepiej wyszkolony czy bardziej utalentowany. Po prostu udało im się parę akcji, dostali zastrzyk energii, stąd pojawiła się dodatkowa wiara w zwycięstwo i własną supremację. Co robi wówczas trener drużyny przeciwnej? Prosi o czas! Studzi głowy, wybija z rytmu przeciwnika, motywuje swoich.

Oglądając w akcji najlepszych koszykarzy na świecie rzadko bierzemy pod uwagę, w jaki sposób największe gwiazdy NBA wpływają na swoich kolegów z zespołu. Nie tyle chodzi nawet o dzielenie się piłką, liczbę podań, nieegoistyczną grę, ale właściwe zachowanie, przykład, przekazaną energię. Oto zawodnicy, których doceniam za “dobrą chemię” czyli dobry wpływ, jaki mają  na kolegów.

Z kim chciałbym grać w zespole i dlaczego:

JASON KIDD – za pewność parkietową, pozytywne nastawienie, zaangażowanie w zwycięstwo i wskazówki. W końcu to profesor koszykówki. Grający trener. Mógłbym się wiele przy nim nauczyć. Wystarczyłoby biegać i słuchać.

[vsw id=”Om2-m7YPQM4″ source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

KENNETH FARIED – za energię, którą wnosi na parkiet i zaraża zespół oraz za bezpretensjonalność. Mógłbym palić dwadzieścia cegieł w obręcz, a ten chłopak miałby frajdę zbierając piłki i każąc mi ponawiać próbę.

KEVIN GARNETT – człowiek cza%no-biały albo jesteś z nim albo przeciwko niemu. Nie każdemu zapewne odpowiadałoby jego żołnierskie, nieokrzesane podejście, ale ja uwielbiam intensywność, poświęcenie i wskazówki zza pleców w obronie. Obojętnie co działoby się na parkiecie, wiem że ten chłop stanie za moimi plecami, a to niekiedy bardzo ważne.

STEPH CURRY & DAVID LEE – zgrany duet, niesamowici na P&R, niezbyt atletyczni, ale z wysokim basketball IQ, dobrze podający i wyszkoleni spryciarze. Co najważniejsze, żaden nie ma zap%dów gwiazdorskich. Przyjemnie gra się w zespole, w którym wszyscy są równi.

TIM DUNCAN & TONY PARKER – z tych samych powodów, co powyżej. Chodzi o zaufanie. Grać w zespole z przyjacielem to sama radość. Od lat prowadzą Spurs do zwycięstw, a wokół nich wyrastają kolejne znane nazwiska.

czytaj dalej >>

1 2

38 comments

  1. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    Kobe powinien zmienic dyscypline sportu… zaczac grac 1 na 1… i na tym sie skupic, no moze 2 na 2.. ale piec osob w zepole go przerasta, chyba ze on i 4 zbierajacych… tak to by mogl rzucac do woli a reszta by zbierala i dobijala…

    (-2)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    @Leszczu13 tak ci sie wydaje ze Bryant moze tylko rzucac, on ma takie IQ koszykarskie ktorego nikt z tej strony nie ma… On wie kiedy moze podac rzucic, on sam ratuje druzyne, kiedy wszyscy pierdola akcje, jak wie ze maja forme, dobry dzien pokazuje ze jest najlepszy w lidze…

    (2)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Genialny artykuł!!! 🙂 Szczególnie szkoda Demarcusa- świetny zawodnik i ogromny talent, ale niestety przez charakter może rozwalić swoją dalszą kariere(oczywiście będe się modlił żeby tak nie było…). Co do Kobe’go to chyba rzeczywiście nie powinien grać w normalnego kosza tylko przerzucić sie na Streetball- nie mówie, że jest słaby, ale jego podejście do kolegów… szkoda gadać 😀

    (-1)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Zdecydowanie brakuje mi tutaj Rondo. Jego magic pasy na pewno wniosły by wiele energii do gry i nie pozwalały, żeby ktoś robił sobie przerwy, bo cały czas znajdowałby nowe okazje do punktowania.

    (0)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    A ja osobiście chciałbym z Kobem grać. Motywacja niesamowita, podglądanie idealnie skoordynowanych ruchów. Lubię tego typu motywatorów

    (1)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Zdecydowanie nie chciałbym grać w drużynie z Westbrookiem, bo piłkę wąchałbym raz na 10 akcji. Kobe Bryant to też dość ciężki teammate do zgryzienia, ale przy odpowiednim nastawieniu przeszedłby u mnie na tej samej zasadzie co Garnett. Chętnie popykałbym u boku Rondo, Rose’a i Chrisa Bosha – człowiek beka.

    (-1)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    przypominam że Kobe:
    9x Def 1st team
    3x Def 2nd team.

    Ale tak, rzeczywiście koleś bezmyślnie broni.
    Nie wiem kto to pisał ale props za to :>

    (2)
  8. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Allen Iverson, Kevin Durant (bardzo pozytywny koleś), Roy Hibbert, Kevin Love- oto znani z którymi mógłbym sobie pograć

    (0)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    ja oczywiście chciałbym z KG. A jeśli już mógłbym popuścić wodze fantazji, to chciałbym grać w tej samej ekipie co pan z mojego avatara:)

    (1)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    @Kuba no i co z tego? Kobe broni tragicznie, na clublakers.com sa video z jego beznadziejnej obrony, wiec zobacz sobie, a nie gadaj, ze byl tyle i tyle razy w pierwszej piatce najlepszych obrońców, bo dostawał się do all defensive team chyba tylko za nazwisko.

    (-1)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Jogy wbijaj sobie dalej hejterku. Prawda jest taka, że Kobe jest,był i będzie niezłym obrońcom. Nie jest to poziom nawet soph. Kawhliego Leonarda, ale bije na głowę CP3 czy Westbrooka. Jeżeli sądzisz, że do def. 1st team dostaje się za nazwisko to zmień dyscyplinę ziomuś:>

    Ja chciałbym zagrać z Kiddem, Kobasem i Garnetem- full profeska, jakby się spinali to najwidoczniej mieliby o co

    (0)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    A ja bym chciał zagrać z Tyson’em Chandlerem, którego energia do zagrzewania do walki, pełna wspólnej ‘drużynowej’ radości powoduje, że w Nowym Jorku jest taka chemia. Poza tym.. poprawiłby moje błędy przy źle odczytanej zasłonie.

    Najgorsza gra to chyba byłaby z czarną bambą, tfu.. mambą albo innym sępem. 🙂

    (0)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Z KB24 bo miałbym gwarnancje pierścienia i grając z nawiększym skur tej ligi nikt by mi nie podskoczyl. It’s all about winning. Hejterzy tego nie zniosą ale na pytanie czy chciałbys zagrac z D-Rosem, Wade’em kimkolwiek innym czy z Kobe’im każdy myślący człowiek powie z Mambą.

    (0)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    @Kuba co to za dziwna moda na nazywanie wszystkich, którzy mają inne poglądy i mają swoje racje hejterami? polecam obejrzeć jakiś mecz Lakers, a nie tylko recap znawco i przyjrzyj się obronie Kobe’go ; ) jak mu sie chce, to umie bronić, ale często po prostu mu sie nie chce i tyle. Tak, uważam, że nominacje do all-defensive dostaje tylko i wyłącznie za nazwisko. Jakim cudem, Tony Allen, rewelacyjny obrońca, jeszcze nie dawno był w drugiej piątce najlepszych obrońców, a zamiast niego w pierwszej piątce był Kobe?

    (0)
  15. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    @ wszyscy ktorzy sa zakochani w Kobe… mialem jego koszulke nr. 8… nie kupuje byle koszulki… ale niestety pokazal, ze nie jest koszykarzem ktory potrafi sprawic by druzyna wygrywala… poczytajcie biografie Shaqa to zrozumiecie… posluchajcie jego wywiadow jak “gnoji” swoich kumpli z zespolu w mediach… to jest czlowiek ktory jest niechonorowy… mysli tylko o sobie… blagam nie porownujcie go do zadnego z pierwszej piatki ktora zdobyla najwiecej punktow bo zobaczycie jaka jest miedzy nimi a nim przepasc… to jest koles ktory kozluje i rzuca… nic ale to nic poza tym… zero obrony zero gry zespolowej…

    (1)
  16. Array ( )
    Odpowiedz

    @leszczy żalalisz się że kupiłeś koszulkę, a okazałeś się sezonowcem tak?

    @Jogy patrząc na ostatnie lata, może jednak nazwisko ma wpływ na wybór. CP3 w pierwszej piątce obrońców to śmiech na sali. Mecze Lakersów oglądałem, ale nie mogę znieść tego błazna Howarda.

    Na pewno wypadł z pierwszej piątki obrońców obwodowych, ale jak już mówiłem dalej jest niezły. To że zostawia całą energie w ataku, skutkuje tym, że ma jej mniej w obronie. Widać, że nie grałeś w basket skoro tego nie rozumiesz.

    A Tony Allen czy inny zadaniowiec nigdy się nie dostaną do Def 1st team. Za mało grają

    (0)
  17. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Zdecydowanie chciałbym grać z Wade’m. Pokazał swoją drużynową grę, gdy James przyszedł do Miami. Zaczął grać pod niego, “usunął” się ze stanowiska lidera i zrobił dla LeBron’a miejsce. Wszystko dla dobra drużyny.

    (0)
  18. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    ja bym mógł grać z tymi zawodnikami: rozgrywający Wizards (John Wall), skrzydłowy LA (Ron Artest), skrzydłowy Clips (Blake Griffin), Grant Hill, Penny Hardaway
    nie wiem czy dogadałbym się z Rajonem Rondo
    a Derricka Rose’a specjalnie nie umieściłem, nie wiem czy byłbym godzien gry z takim Bogiem koszykówki jak on 😉 pewnie zaniżałbym mu poziom itp itd
    jeszcze Tim Hardaway i Alonzo Mourning, z nimi chciałbym też pograć, grać u boku Tima ehhhhhhhhh 😉 jego kozły, drybling, ja pier*ole 🙂
    ooooooo jeszcze z Nickiem Van Exelem mógłbym pomieszać na parkiecie i z Eddie Jonesem,
    aaaaaaa hehe Allan Houston to dobry teammate, no a grać w jednym meczu z Latrellem Sprewellem, oj a cie pie**ole 🙂 🙂

    (0)
  19. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    ja bym się bał grać z Jasonem Kiddem, ma strasznie silne podania, Rondo wydaje się bardziej “smooth”
    chyba ktoś ma wyżej rację, z Russellem Westbrookiem byłoby co oglądać ale już mniej podań z jego strony, z Barkleyem też bym pograł, umieściłbym go w pierwszej piątce
    PG Wall, SG Ja 😉 SF Artest, PF, Barkley, C Griffin, na ławce Penny i Grant Hill, dla LeBrona nie ma miejsca sorry

    (0)
  20. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Ja osobiście chciałbym grać z LeBronem, Wadem, Kiddem, Rondem, Garnettem i wieloma innymi 😀 Ale na pewno nie z Westbrookiem, Bryantem i innymi sępami 🙂

    (0)
  21. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    ja bym wybral bullsow z lat 90-tych pippena i rodmana za to co robili w obronie…dobrze bylo by miec mj zeby podawac mu pilke w decydujacych momentach…chcialbym tez KG za walecznosc i za to ze nigdy nie odpuszcza … fajnie jak gralbym z kiddem i nashem dobrze nakrecali by tempo a shawn kemp i mlody vince carter zeby konczyli akce dunkami do tego olajuwon i shaq na centrze…

    (0)
  22. Array ( )
    Odpowiedz

    pograłbym z Carter`em lub Kemp`em bo nie chwaląc się jestem mistrzem podań na alley`e , miałby kto efektownie wykańczać akcje ;). z graczy, których chętnie widziałbym w składzie mojego teamu – na pewno Scottie Pippen (jak dla mnie najwszechstronniejszy gracz ever), Isiah Thomas, Dennis Rodman, Magic Johnson, Pete Maravich, Julius Erving, Penny Hardaway, Chris Jackson aka. Mahmoud Abdul-Rauf, z współczesnych Jason Williams, Jason Kidd, chętnie z ciekawości sprawdziłbym na czym polega fenomen Rondo 🙂 Lubie graczy, którzy dzielą się piłką bo sam gram właśnie w taki sposób.

    (0)
  23. Array ( )
    Odpowiedz

    chętnie pograłbym znów z kumplem z czasów podstawówki i liceum, ale chyba wyjechał i słuch o nim zaginął 🙂

    (1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu