fbpx

Chicago Bulls 2020: fajne nazwiska, dlaczego grają tak słabo

15

Chicago Bulls 2019/2020 to jeden z najsmutniejszych epizodów w historii organizacji.

Oczywiście pod względem wyników bywało gorzej. Zaraz po rozpadzie mistrzowskiej ekipy Michaela Jordana i Scottiego Pippena, w latach 1999-2002 zespół wywalczył odpowiednio 13, 17, 15 i 21 zwycięstw w całym sezonie. Wówczas jednak nikt nie oczekiwał dobrej gry, nie było podstaw by myśleć o progresie. Zwłaszcza, że kolejni gracze wybierani w czołówce draftu (#1 Elton Brand, #4 Marcus Fizer, #4 Eddy Curry, #2 Jay Williams) nie spełnili oczekiwań. Dziś skład jest “dobry”, nazwiska obiecujące, indywidualne występy robią wrażenie, ale wyników wciąż nie ma. Rozczłonkowani, pozbawieni zespołowego rytmu i pogrążeni w organizacyjnym chaosie są Byki.

Stan pacjenta

  • skuteczność rzutów z gry: 25. miejsce w lidze
  • średnia wywalczonych rzutów wolnych: 26. miejsce w lidze
  • defensywna zbiórka: 30. miejsce w lidze
  • średnia asyst: 23. miejsce w lidze
  • średnia strat: 26. miejsce w lidze
  • średnia punktów: 26. miejsce w lidze
  • średnia rzutów wolnych przeciwnika: 28. miejsce w lidze
  • ofensywny rating: 27. miejsce w lidze

Innymi słowy: beznadziejnie nieefektywny atak, fatalna zbiórka, masa fauli.

Nastroje

Jak na powyższej animacji, nie są dobre. Obaj liderzy nie kryją niechęci. 22-letni Lauri Markkanen (średnie 14.7 punktów 6.3 zbiórek) “wolałby zagrać dla innego zespołu jeśli w myśli szkoleniowej klubu nie zajdą poważne zmiany”. Fin całkowicie utracił pewność siebie i zamiast progresu zalicza mały regres.

25-letni Zach LaVine (25.5 punktów 4.8 zbiórek 4.2 asyst 38% zza łuku) rozkwitł pięknie choć otwarcie przyznaje, że “traci nerwy, sześć lat w zawodzie i nawet nie powąchał playoffs. Ma świadomość problemów zdrowotnych, jakie w tym roku dopadły Bulls, ale wciąż uważa, że jako drużyna nie spełnili oczekiwań”. Na pocieszenie zostaje kilka wybitnych meczów tej kampanii:

  • 25 października: 37 punktów 6 zbiórek 4 asysty 13/23 z gry (W)
  • 23 listopada: 49 punktów 13/17 zza łuku (W)
  • 10 stycznia: 43 punkty 6 zbiórek 8/13 zza łuku (W)
  • 18 stycznia: 42 punkty 6 zbiórek 5 przechwytów 19/31 z gry (W)
  • 25 stycznia: 44 punkty 10 zbiórek 8 asyst 16/30 z gry (W)

Jest (indywidualna) moc, co?

Próba ratowania sytuacji

Niedawno mówiło się o zainteresowaniu menedżerów sprowadzeniem do miasta free-agentów: Gorana Dragica i/lub Derricka Jonesa Juniora. Absurd. Pierwszy jest stary, drogi i zjeżdża do bazy. Drugi nie może być “difference makerem” w zespole pozbawionym charakteru, przy braku kultury organizacyjnej.

Zespół w lecie pożegna zapewne Krisa Dunna, Shaquille Harrisona oraz Denzela Valentine. Jednocześnie jeszcze rok przemęczyć się będą musieli z Otto Porterem, którego astronomiczna umowa (28 milionów dolarów rocznego zarobku) jest jak kamyk w bucie. Mówi się także o poszukiwaniach nowego szefa kadr. Moim zdaniem to słuszne podejście.

Roster

Do dyspozycji wciąż są / będą:

PG: Tomáš Satoranský, Ryan Arcidiacono

SG: Zach LaVine, Coby White

SF: Otto Porter Jr (41) Chandler Hutchison (37)

PF: Lauri Markkanen (15) Thaddeus Young

C: Wendell Carter Jr (22) Luke Kornet (31) Daniel Gafford (22) Cristiano Felicio (43)

Na papierze to naprawdę nie jest zły zespół. Spójrzcie na liczby w nawiasach, określają liczbę meczów, jakie panowie opuścili z powodu kontuzji. Jak widzicie, cała linia podkoszowa opuściła przynajmniej 1/3 sezonu! Absencje mydlą jednak oczy, moim zdaniem nawet w pełnym składzie nie byłoby wiele lepiej.

Problemem jest niedopasowanie elementów

Zacznijmy od tego, że Byki to dołek ligi jeśli chodzi o skuteczność w sytuacjach catch and shoot. Najsłabszy w tym elemencie jest zdecydowanie Kris Dunn (27%) toteż w ogóle nie wróżę mu przyszłości w składzie.

LaVine i Satoransky również są niekompatybilni. Pierwszy gra pod siebie i najlepiej się czuje z piłką w rękach. Drugi także nie jest catch and shooterem. Nie będąc głównym konduktorem, nie czując Spaldinga w dłoni na otwartej przestrzeni Czech zwyczajnie traci moc i sens. Albo jeden albo drugi.

Co najśmieszniejsze, zdecydowanie najczęściej w tym sezonie oglądaliśmy piątkę pod tytułem: Dunn / Sato / LaVine/ Markkanen/ WCJ. Pomieszanie z poplątaniem. Dunn, Satoransky i LaVine spędzili razem na placu niecałe 700 minut, czyli prawie piętnaście pełnym meczów!!! Tak się po prostu nie da. Markkanen ma w opisie stanowiska wpisane wysoki shooter, ale w tym roku zawodził. Carter Junior zza łuku w ogóle nie stanowi, więc podsumowując wszystko mamy tutaj New York Knicks volume 2.

Są ciekawe nazwiska, ale na siebie wzajemnie nie pracują. O piłkę woła też Coby White i całe szczęście, że w drugiej części sezonu dali mu postrzelać, bo ocenę zaliczyłby jednoznacznie negatywną, a tak widać go w roli “Lou Williamsa”.

Are you nuts?

Dodajmy do tego chorobliwe podejście do podwajania zasłon z piłką oraz wynikające z tego ogromne problemy podkoszowe. Gracze tracący grunt, pozycję pod tablicą. Nic dziwnego, że tak kiepsko zbierają skoro wysokim każe się z automatu (nie ważne kto to) podwajać piłkę po zasłonie. Bulls to jedyna ekipa w lidze, która potrafi na siódmym metrze podwoić Bena Simmonsa w akcji pick and roll! Są w tym względzie tak przewidywalni, że ból zębów.

Ostatnia rzecz to brak autorytetu trenera, kolejny raz zresztą. Czy wiecie, że Bulls dwóch trenerów w ostatnim piętnastoleciu zwolnili w święta? Nacisk z góry to jedno, coach Boylen ma swoje metody, pokazuje kto tu rządzi i jeśli chce wziąć czas na 5 sekund do końca rozstrzygniętego dawno meczu, to go bierze. Gracze zarabiają wystarczająco wiele, by parę minut ekstra przecierpieć. Z drugiej strony jednak, organizacja jest dysfunkcyjna, każdy to widzi i skupianie się na niuansach na tym etapie może być bez sensu. Co myślicie?

LaVine, White, Porter, Markkanen to są fajni gracze. Potrzebują odrobiny zdrowia i autorytetu. Kogoś pokroju Chrisa Paula czy Jrue Holidaya. Kogoś uznanego i szanowanego, który zaprowadziłby porządek w grze po obu stronach parkietu. Oczywiście, sprawdzony talent podkoszowy również mile widziany. Nie jestem fanem młodego narybku Byków na pozycji środkowego. Carter Junior rokuje, zwłaszcza jako defensor, ale dotąd więcej deficytów pokazał niż mocnych stron. Jak wspomniałem, jestem także za zmianą w zarządzie. Trener? Musi być młodszy.

Dobrego dnia wszystkim, gwiazdy powrócą po godzinie siedemnastej. Zdrowia i jeszcze będzie normalnie!

Aha, piękne dzięki za życzenia urodzinowe. Oby się spełniło.

15 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Wiecie co jest najciekawsze?
    Że mimo takiej mizerii sportowej klub jest 4 pod względem wartości!
    Nie jestem pewien czy to tylko efekt Jordana ale chyba głównie jego zasługa.
    Gdzie by teraz było finansowo Chicago Bulls bez złotej ery?
    W miejscu Atlanty, Detriot czy NOP?

    (13)
    • Array ( )

      A Boston, Miami czy San Francisco?
      Nie są w czołówce wielkości miast a są w top 10 wartości klubów 🙂

      (-1)
    • Array ( )

      Jest róznica między wartościa głównie sportową, a głównie marketingową.

      Boston czy GSW mają wartość sportową.

      Heat, Bulls czy Knicks mają marketingową.

      Jordan, Jordanem, ale fakt jest taki, że gdyby grał on w Charlotte, to po tych 20latach Bobcats i tak byliby bezwartościowi. Chicago, to po prostu ogromny rynek, ale trzeba też oddać, że era Jordana miała wpływ na to, że merch Bullsów jest nadal noszony w każdym miejscu na świecie.

      @DZA
      Boston, Miami i San Francisco są w top 12 USA.

      (1)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Mądra analiza..wymiany Lauri to zmarnowany zawodnik – dale super talent !!!,niech idzie z Chicago jak najszybciej np.do SAS tam by się rozwinął i przydał. Porter to najbardziej przepłacony zawodnik tej ekipy, marnego zdrowia..pchać w cholerę,. TWARDOŚCI IM BRAK WSZYSTKIM..MIĘKKIE FAJKI. Rozbić to i zbudować od Zacha L..i C. Whita .. resztę wymienić i brać dobrych obrońców z doświadczeniem.

    (0)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Miami to Miami czyli mówi samo za siebie. Miasto to już wartość.
    Boston to najlepsze uczelnie, a GSW to sponsorzy z doliny krzemowej, którzy podnoszą wartość zespołu przez odpowiednie zarządzanie.
    NY jest najdroższym klubem przez halę.
    Znajdź mieszkanie w centrum miasta nawet meline, a bardziej więcej warta niż poza miastem fajne mieszkanko.

    (2)

Skomentuj H Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu