fbpx

Co takiego George Karl może zaoferować Sacramento?

10

gk

Podobno podpis na kontrakcie to już tylko formalność i zasłużony w NBA trener – George Karl – zostanie szkoleniowcem Sacramento Kings. Będzie to pierwsze, topowe nazwisko na ławce trenerskiej drużyny ze stolicy Kalifornii od czasu Ricka Adelmana, który zakończył swoją przygodę z Królami w 2006. Nie ujmując nic poprzednikowi, Mike’owi Malone, który stał się ofiarą chorej polityki kadrowej właściciela zespołu. Tylko czy 64-letni Karl jest odpowiednią osobą na to stanowisko i czy uda mu się wprowadzić Kings do rozgrywek posezonowych?

Na początek odrobina historii. George’a Karla starsi czytelnicy mogą pamiętać przede wszystkim ze znakomitej pracy w Seattle SuperSonics. Za jego kadencji Sonics oznaczało przede wszystkim solidną markę w defensywie, której przewodzili rozgadany Gary Payton, elektryzujący Shawn Kemp, rozciągający grę rzutami zza łuku środkowy Sam Perkins, a także solidni wyrobnicy pokroju Herseya Hawkinsa, Vincenta Askew, Dawida Wingate’a oraz przede wszystkim Detlefa Schrempfa. Dość powiedzieć, że w Finałach 1996 roku postawili twarde warunki legendarnemu już zespołowi Chicago (72-10).

21 sezonów bez ujemnego bilansu!

W tej samej kampanii Payton odbierał statuetkę dla Obrońcy Roku, jako pierwszy i na razie jedyny PG w historii. Ciekawostka: odkąd tylko Karl objął rolę pierwszego szkoleniowca w Seattle, przez 21 kolejnych lat nie zaliczył ujemnego bilansu z zespołami, które prowadził!

Kolejno przyszedł czas na angaż w Milwaukee Bucks, gdzie utalentowany George musiał zmierzyć się z zupełnie inną jakością drużyny. Nie miał już do dyspozycji takiej siły obronnej toteż postanowił dostosować taktykę gry do talentu i warunków panujących w drużynie. Za przykład niech posłuży sezon 2000/2001. Do maksimum wykorzystał potencjał ofensywny takich graczy jak: snajper Ray Allen, utalentowany Glenn “Big Dog” Robinson, spryciarz Sam Cassell oraz atletyczny Tim Thomas. Defensywnie zajęli dopiero 21. miejsce w lidze, pod względem ataku byli drudzy, regularnie aplikując rywalom powyżej 100 punktów, co w tamtych czasach (kiedy obrońcy mogli jeszcze trzymać atakującego za fraki = “hand checking”) zdarzało się wcale nie tak często. Gdyby nie błyskotliwy w tamtej serii Allen Iverson, to nie Sixers, ale Bucks zagraliby w Finałach 2001 z zespołem Lakers.

Młodsi czytelnicy mogą pamiętać Karla z czasów prowadzenia Denver Nuggets. Okres ten można podzielić na dwa etapy: z Carmelo i bez niego. W 2008/09 nasz bohater docierał z Bryłkami do finału konferencji. Nuggets byli kombinacją skilla Melo, statecznej ręki mistrza Chaunceya Billupsa, kreacji autorskich J.R Smitha oraz defensywnym popisem Nene, Kenyona Martina oraz Chrisa Andersena. Innymi słowy: dobrze zbilansowany i poukładany zespół.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3

10 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Trzeba też pamiętać że w sezonie 12/13 kontuzji tuż przed playoffami doznał Gallinari który był kluczową postacią w ataku Nuggets. Bez niego nie miał kto rzucać i odpadli z nie tak słabymi Warriors. Jak dla mnie dobry ruch ze strony Kings tylko teraz najważniejsze zadanie- przekonać do tego Cousinsa 🙂

    (20)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Jeżeli Karl postąpi tak, jak robił to w innych drużynach i dostosuje styl gry do składu, Kings mogą optymistycznie patrzeć w przyszłość. Śmiem również stwierdzić, że nie wymienią Cousinsa wcześniej, niż za 3 lata. Dlaczego? Bo docelowym momentem uzyskania drużyny na playoffy/walczącej o tytuł jest sezon 2016/17, kiedy otwarty zostanie nowy stadion w Sacramento.

    Stauskas poza tym, że nie spełnił oczekiwań, jest też jedynym członkiem drużyny, który w wymianie za wzmocnienie ławki miałby jakąś wymierną wartość (potencjał; inni, czyli DMC, Gay, McLemore i Collison to rdzeń drużyny).

    Potencjał na bronionej połowie Kings (Cousins, Thompson, Collison, McLemore) pokazali w listopadzie, kiedy byli w górnej połowie rankingów defensywnych. Energetyczny Boogie świetnie bronił obręcz, trzymając pozycję utrudniającą rozgrywającemu zarówno rzut, jak i podanie do środka; Collison wywierał presję na PG rywali; McLemore zrobił ogromne postępy. Potem zwolnili Malone’a i wszystko siadło – przede wszystkim zaangażowanie.

    Największym atutem przyjścia takiej persony jak Karl jest to, że drużyna ma w szatni prawdziwego lidera, którym był Malone, ale nie jest Ty Corbin. Jeżeli GK wyciągnie z drużyny chęć do gry i przywróci atmosferę z listopada, w przyszłym sezonie Sacramento znowu może zaskoczyć. I znowu będzie warto ich oglądać.

    (3)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Miałem cichą nadzieję, że dołączy do OKC 🙂 W te lato muszą, MUSZĄ ”coś” skombinować. Nie wiem, załatwić Rondala, wywalić Gay’a. Tak to może być dobry ruch. A może po cichu sięgnąć po Galinariego, może tam się odbuduje? 🙂 Kto wie.

    (-5)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Drużyna z potencjałem od draftu, w którym wyłowili Tyreke’a Evans’a, tyle czasu minęło i nic. W tym roku to w ogóle mają bombę z potencjałem (McLemore, Stauskas, Cousins, Williams, McCallum, Caspi) mam nadzieję że Karl tam zrobi porządek, ale ewidentnie widać, że to zarząd Kings jest problemem, bo “chcą szybsza grę”, serio ?! Nie pasowało im jak Malone wygrywał im mecze z chłopakami ? Dziwne typy 😀

    (2)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Rondo, kiedyś odmówił przejścia do Kings. Myślę że 2 rzeczy by go skłoniły do przyłączenia się do Sacramento. 1. Dobry kontrakt i brak zainteresowania z czołówki ligi, 2. Wizja walki o PO , finał.
    Pierwsze odpada z góry, gigangtyczny kontrakt Gaya i DMC 14 baniek, znaczy że rondo nie dostanie takiej sumy jak ma teraz ( chyba że czyszczenie magazynów jak Nuggets)
    Kings potrzebują zespołowej taktyki by coś ugrać. Póki co to Gay bierze się za rozgrywanie, co mi się nie podoba. Akcja coś w stylu: ” podaj mi, a ja jak coś oddam” zabrzmi to śmiesznie ale w końcówkach tak jest, Biedaczek Collinson oddaje i patrzy co ten gość wyczynia. Problem nie leży w Stauskasie tylko w zamykaniu się gry na 3 zawodnikach, z tym że Collinson próbuje angażować chłopaków. Sytuacja przypomina Cavs z zeszłego sezonu. Dla mnie rozwiązaniem to pozbycie się Gaya powiedzmy na wcześniej wspomnianych Nuggets+ Williams za Farieda i W. Chandlera. Wzmocni to już mocną tablicę i po obwodzie piłka będzie chodzić płynniej. co do PG to Senssionsa się pozbyć by młodziak McCallum się ogrywał, w tamtym sezonie pokazał fajny basket, teraz nie ma szans się obyć na dłużej z parkietem.
    Taki mój pomysł na Kings: mocni na tablicy, szybka gra na obwodzie i jak to pokazali na początku sezonu, dynamiczne wejścia i wymuszać faule. Przy odrobinue szczęsciu i braku kontuzji może to przynieść efekt

    (3)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Trudno będzie mu opanować debili z nowego pokolenia którym nie chce się pracować na maksa.
    Williams zwolnił Sloana, teraz czas zobaczyć kolejną przykra rzecz czyli Karla zwolnionego przez De Marcusa?

    (-1)
  7. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Dlaczego jeszcze ktoś uważa, że Derrick Williams należy do trzonu zespołu lub jest zawodnikiem z potencjałem, gość nie spełnił oczekiwań i już zapewne nie spełni, nie broni, nie rzuca, nie jest inteligentnym zawodnikiem, gra z sezonu na sezon co raz mniej minut i nikt za nim nie tęskni, a kibice SAC wcale nie mają zamiaru płakać za nim teraz gdy doznał kontuzji.
    Chciałbym by Karl ogarnął ten zespół, ale dużo trzeba zmienić w tym składzie, ławka jest beznadziejna, Rudy musi ustabilizować formę, McLemore musi dalej się rozwijać, reszta jest potencjalnie do wymiany, może nawet licząc Collisona.

    (0)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Razem z Philem Jacksonem, Popovichem, Jerrym Sloanem jest legenda ostatnich 25 lat wsrod trenerow. Gwarantuje sukces w Sacramento, moze nie mistrza, ale na pewno ogromny postep!

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu