fbpx

Czarek Trybański – NBA to nie liga dla miękkich ludzi

27

Zastanawiam się, czy liga NBA stałaby się popularniejsza wśród ogółu naszego narodu, gdyby występowało w niej więcej Polaków. Mieliśmy Małysza, Kubicę, Pudziana, Justynę Kowalczyk, a wszyscy do tej pory zdają się przewyższać popularnością Marcina Gortata, który jest obecnie najlepiej rzucającym graczem Phoenix Suns! Jak myślicie? Czy sporty zespołowe się nie liczą (oczywiście dopóki nie gra polska reprezentacja), a może to kwestia transmisji telewizyjnych albo raczej ich braku?

Przedstawiamy historię Czarka Trybańskiego. Pierwszego Polaka, który postawił stopę na parkietach najlepszej koszykarskiej ligi świata. Niezłe osiągnięcie jak na kogoś, kto koszykówkę zaczął uprawiać w wieku 16 lat. Dlaczego tak późno? Kończąc podstawówkę miał podobno niecały 180 cm wzrostu, a do tego “boom” na NBA w Polsce (1993) dopiero się zaczynał. Tak czy inaczej, w kolejnym roku 16-letni Czarek mierzył już dwa metry i nieoczekiwanie znalazł się na treningach Legii Warszawa. Mimo, że cały czas rósł (obecnie ma 217 cm) nikt nie zajął się nim jak należy. Rzucał na boczne kosze. Mimo, że brakowało mu podstawowego wyszkolenia technicznego, na treningach robił to, co wszyscy.

Młodzieńcze lata spędził w Legii, MKS Pruszków, a nawet amatorskim WNBA. Na zawodowych parkietach zdobywał 1-2 kosze w meczu, z trudnością odnajdując się w grze. Swój najlepszy sezon rozegrał w barwach Hoop Blachy Pruszyński Pruszków (ach ci sponsorzy). Jako drugi center zespołu, przez 16 minut gry notował średnio: 6 punktów oraz 3 zbiórki. Niestety drużyna wygrała jedynie 17 z 40 spotkań, w klubie pojawiły się kłopoty finansowe, a do tego Czarek nie był zadowolony ze sposobu w jaki traktuje się rodzimych zawodników. W niegdysiejszym wywiadzie udzielonemu dziennikarzowi Łukaszowi Ceglińskiemu miał powiedzieć: “Przestało mi się podobać traktowanie Polaków w lidze polskiej. Zwracałem się do klubu z jakimś problemem i czekałem na jego rozwiązanie miesiąc. Amerykanin przychodził, mówił, że ma w domu zepsuty kran, i jak wracał z treningu, to wszystko było naprawione.”

23-letni Trybański, za namową agenta poleciał do USA. “Trafiłem do NBA, bo mam 217 cm wzrostu i potrafię skakać. Przeszedłem wiele testów kontrolnych – miałem pokazać ćwiczenia wymagające dużej koordynacji i niektórzy byli naprawdę zszokowani.” Menedżerem klubu Memphis Grizzlies był wówczas Jerry West, słynący z odważnych decyzji niegdysiejszy gracz i działacz klubu Lakers. Człowiek, który ściągnął do LA Shaquille O’neala oraz miał nosa by wymienić w drafcie Kobe Bryanta. Zgodnie z oczekiwaniami Westa, Trybański miał zostać drugim Vlade Divacem.

Seh-ZAR-ee Trih-BAN-skee podpisał 3-letni kontrakt opiewający na kwotę 4,8 mln dolarów, ale jak się okazało, pieniądze miały osłodzić mu koszmar, którego doświadczał. Coach Hubie Brown nie pozostawiał na nim suchej nitki. Czarek bardzo słabo znał angielski, a gdy dochodziło do ożywionej dyskusji – w ogóle zapominał języka w gębie. Brakowało mu twardości, na treningach koledzy naśmiewali się z niego: faulowali, przytrzymywali, kazali nosić wodę do szatni. Sposób w jaki był traktowany zdecydowanie wybiegał poza tzw. “gnębienie kota”. Kiedy tylko pojawił się w drużynie, w sposób bezceremonialny dowiedział się, że zabrał miejsce w składzie Tony’emu Massenburgowi, przez co od początku nie był lubiany przez część kolegów z drużyny.

Postanowił się postawić. Grać agresywniej na treningach. Kiedy udał mu się wsad nad jednym z kolegów – ten podszedł do niego i oświadczył, że jeżeli jeszcze raz zrobi coś takiego – pożałuje. Jedyną osobą, która wierzyła w Trybańskiego był West. Doszło nawet do spięcia między trenerem, a menedżerem klubu w jego sprawie. W efekcie został oddany do Phoenix. W całym sezonie grał niecałe 6 minut, notując prawie 1 pkt, 1 zbiórkę oraz 2,5 bloku na mecz.

W Suns wystąpił jedynie 4 razy, po czym wraz z Penny’m Hardawayem i Stephon’em Marburym, przeniesiono go do New York Knicks. Na parkiet wybiegł w 3 meczach, by po paru dniach przeczytać w gazecie, że zostaje odesłany do Chicago Bulls, w którym nawet nie zaliczył rozgrzewki przed meczem. Został zwolniony. W swojej karierze w NBA rozegrał łącznie 22 spotkania, w których zdobył 15 punktów i tyle samo zbiórek.

Oto co powiedział o swoich doświadczeniach za oceanem: “Po pierwsze, chciałbym dużo wcześniej zacząć. Po drugie, dbać o swoje ciało. Umieć się regenerować. I ogólna uwaga: w Polsce trenerzy całą uwagę poświęcają drużynie, nie ma treningów indywidualnych. Pamiętam, że na siłowni wszyscy robili to samo – niezależnie od tego, czy ktoś miał 180 cm wzrostu, czy 217. W USA każdy ma osobny program. Do tego dochodzą diety, odpowiednie odżywki, suplementy. To bardzo pomaga.”

Kurcze, żałowalibyśmy chłopa, gdyby nie to, że za każdy, kilkuminutowy występ w NBA zarobił brutto: 218 tysięcy dolarów. Nie umiemy też jednoznacznie powiedzieć, czy Jerry West zrobił Trybańskiemu krzywdę. Może Wy nam pomożecie?

Współautorką artykułu jest: Beata Światłowska

27 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Tu nie chodzi o to czy był beztalęciem czy też nie. On poprostu nie miał przygotowania koszykarskiego i fizycznego. Gdyby go ktoś wspierał to historia wyglądałaby inaczej..

    (1)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    W NBA patrzy sie perspytywicznie. Nie rozumiecie tego ? Człowiek ma 217 i skacze. Czyli Ma wzrost i jak skacze to musi sie jakos ruszać. Trafi tam to trenerzy nad nim popracują. Dlaczego jakiś Jimmy Friddette nie był nr 1 w drafcie ? Chociaż rzucał w NCAA najwięcej punktów. 188cm go skreśla i styl gry a na iversona nie wygląda. Gortat był podobnym przypadkiem. Ciężką pracą doszedł do tego co prezentuje teraz. Wykorzystał swoje warunki fizyczne. Wcześniej trenował lekkoatletyke co pozwoliło mu łatwo przyswajać nowe ruchy. Siłownia, odżywianie, suplementy i charakter nie dał się poniżać. Kto wie przecież ojciec był bokserem to może wyjebał komuś bombe ;] W NBA są ludzie z charakterem. Trybański nie miał charakteru i nie wytrzymał.

    (1)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja sądzę że nawet jakby wszystkie mecze Suns leciały w TVP to Gortat i tak nie był by tak popularny jak reszta naszych narodowych gwiazd. Jeśli chodzi o przyczyny tego stanu to sądzę że fakt że to sport zespołowy to jedno ale dochodzi też specyfika basketu. Po protu mało ludzi w Polsce “czuje” tą dyscyplinę.
    Jeśli chodzi o mnie to biegi narciarskie i F1 mnie nudzą i ich nie oglądam. Śledzę wyniki, siądę przed tv jak naprawdę się coś dzieje. Z skokami narciarskimi mam już inaczej choć nie oglądam tak jak jeszcze startował Małysz, szczególnie wtedy jak odnosił sukcesy.
    Jeśli mam wybierać któreś zawody z naszymi to wybieram oczywiście NBA i Suns.

    (1)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    A wiec to, że potrafi skakać i ma wzrost nie oznacza, że coś z niego będzie, do tego słaby łeb, że tak to ujmę,
    zgadzam się z nim też, że w Polsce dużo mniej dba się o indywidualne umiejętności niż w USA, ja jak trenowałem w klubie w juniorach, to bardzo rzadko było tak, żeby ktokolwiek robił coś całkiem sam, nie było rozmów typu ty jak gdzieś idziesz grać to rób to i to bla bla. wykreować samemu sobie pozycje do rzutu?? było trzeba o tym zapomnieć.
    miał chłop szanse, mógł ją lepiej wykorzystać. pozdro:)

    (0)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Ciekawy artykuł! @ MostVotePlayer : nie tylko do NBA, tak jest z każdą ligą niestety… Przecież kiedy masz 180cm i znajomi Cie pytaja czy uprawiasz jakies sporty, odpowiadasz : “tak, gram w kosza” spotykasz się czesto ze zdziwieniem tych ludzi. Co innego, gdy jesteś juz wyzszy, wtedy pytania wyglądąją juz raczej tak : “Ty pewnie grasz w kosza co?”

    (0)
  6. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Wiecie czego to wina ? Bo w Polskiej telewizji za *** nie znajdziecie nigdzie NBA . Chyba że wykupicie Canal + albo inne pierdoły . Czy nie było by wspaniale gdyby pewnego nudnego dnia na kacu albo gdy jest tak zimno , nie masz ochoty wyjść przełanczając kanały na których przeważnie lecą same pierdoły , seriale itp. wpaść na mecz np. Suns ? Czy to nie bło by wspaniałe gdybyśmy mieli do niej dostęp w normalnej polskiej telewizji ? Czy nei było by super gdyby po skzole/pracy do obiadu obejrzeć meczyk ? Dlaczego to jest takie trudne mamy XXI w ? Dlaczeo ? Wysyłamy przedmioty do podróży w czasie a %%%% nie można obejrzeć NBA w telewizji …

    (3)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Jakie są źródła informacji o groźbach zawodników w stosunku do Trybańskiego?? Pytam, ponieważ pamiętam jak dziś, że czytałem kiedyś artykuł na temat trudnych początków Gortata w Orlando i była tam identyczna, jak ta wzmianka. Mianowicie ,,… po jednej z akcji, w której Gortat zrobił wsad nad bardziej doświadczonym zawodnikiem (chyba) Tonym Battie’m w szatni podeszło do niego kilku zawodników i zagroziło, że jeśli jeszcze raz to zrobi to pożałuje…” cytuje z pamięci, ale miało to bardzo podobny wydźwięk. Czy coś tu się nie zgadza czy Polacy mają naprawde trudno w NBA 😛 ?

    (-1)
    • Array ( [0] => administrator )

      Dobre pytanie. Nasz tajny researcher musi dokładnie sprawdzić. Damy znać!

      (0)
    • Array ( [0] => administrator )

      @up: sprawdziliśmy, informacja pochodzi z rozmowy, którą z Trybańskim przeprowadził w październiku 2008 roku dziennikarz Łukasz Cegliński. Padło w bezpośredniej wypowiedzi CT.

      (1)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Wy marzycie o NBA w polskiej telewizji a żeby obejrzeć mecz polskiej ligi musisz mieć tvp sport ( pewnie zrobiony za nasze pieniądze z abonamentu który teraz jest wszędzie reklamowany ) który jest na platformach .

    (0)
  9. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Czarek zamiast wykupić Canal+ wolał oglądać mecze na żywo, z najlepszych miejsc. Dodatkowo to oni płacili mu abonament, za udawanie koszykarza. Cwaniak!

    (0)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    w NBA polacy to byli tylko centrzy. ktoś mógłby grać 50razy lepiej niż trybański ale mieć 180 wzrostu i działacze NBA nawet by na niego nie spojrzeli!!!

    (1)
  11. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @parada2802
    To co napisałeś to jest prawda. Ilu gra zawodników w NBA czy nawet lidze polskiej, których wzrost jest jak każdego szarego człowieka. Np. Nate Robinson, typek nie jest wysoki, a gra w NBA. Ludzie powinni zrozumieć, że aby grać w koszykówkę nie trzeba mieć dwóch metrów. Oczywiście potrzebne są jakieś predyspozycje do gry zawodowej, no ale nie powinno się wybierać graczy po wzroście.

    (2)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Cóz, szkoda go troche…
    Jakies murzyny sie z niego smialy i kazali mu wode nosic.
    No ale nie jeden z nas chcialby zagrac chociaz 1 minute w NBA, a za tyle hajsu to napewno.

    (1)

Skomentuj McGajwer Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu