fbpx

Czy przewaga własnego parkietu ma znaczenie?

17

Czy zastanawialiście się kiedyś dlaczego przewaga własnego parkietu jest tak ważna w NBA? Dlaczego zwycięzcami decydującego meczu w serii playoffs zazwyczaj zostają gospodarze? Zastanówmy się przez chwilę…

Podróże. Podczas gdy miejscowi zawodnicy po porannym rozruchu siedzą sobie wygodnie w domowym zaciszu, łupią w playstation i odliczają czas do wyjścia; drużyna przyjezdna dociera na miejsce najczęściej zmieniając po drodze strefę czasową. Powoduje to u nich zaburzenie rytmu dnia, prawdopodobne kłopoty ze snem i braki energii. Zwłaszcza to ostatnie idzie zauważyć w obecnym, skondensowanym przez lockout, sezonie. No nie?

Sędziowie. Możecie się nie zgadzać, możecie zaprzeczać, ale sędziowie nie są i nigdy nie będą neutralni. Nie mamy na podorędziu statystyk, które wskażą przewagę liczby gwizdków na korzyść ekip gospodarzy, ale jesteśmy pewni, że tak właśnie jest. Koniec końców sędziowie to tylko ludzie i głęboko w sercu chcą być odbierani pozytywnie przez większość obecną na sali.

Warunki gry. Inaczej gra się na przedmieściach Detroit, a inaczej w niemal górzystym klimacie Utah. Czasem niełatwo jest zaaklimatyzować się do zmiany zwłaszcza wysokości geograficznej. Weźmy również pod uwagę atmosferę samego miasta. Ilość czynników rozpraszających: świateł, hałasu. Założę się, że ilekroć gracze małomiasteczkowego Milwaukee przyjeżdżają do Nowego Jorku – idą na zakupy. Dla siebie, żony, dzieci – nie ważne. Lokale też otwarte są nieco dłużej, hehe. Innymi słowy jest co robić i trudno oczekiwać by rozrywkowe chłopaki NBA z milionami dolarów na koncie – raz na jakiś czas nie odmówili sobie zabawy.

No i na koniec, najważniejsze – kibice zgromadzeni na trybunach. Patrząc na te obrazki najlepiej widać jakie piętno na obecnym kształcie NBA odcisnął David Stern i jego “polityka poprawności”. Kibice koszykarscy potrafią sprawić, że hala się trzęsie. Potrafią zatrzymać mecz. Potrafią znacząco dać do zrozumienia kto dziś powinien wygrać. Potrafią rozśmieszyć i zdenerwować. Jednak przede wszystkim pokazują dlaczego i po co wymyślono tę grę… Have Fun!

MIEJSCE 6. “I believe that we will win!”

[vsw id=”44YUnOoye58&feature=related” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

MIEJSCE 5. To trybuny decydują kiedy powinien rozpocząć się mecz!

[vsw id=”5V6uI_exw30″ source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

przejdź dalej >>

1 2 3

17 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Parkiet u siebie zawsze bedzie lepszy niz u kogos…
    powody
    1.wiesz mniej wiecej “jak biegac””
    2.grasz na nim codziennie 😀
    3.jestes przyzwyczajony do bardzo mocnej przyczepnosci do parkietu lub wysokiej “sliskosci”

    (0)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Założenie “przewagi własnego parkietu” w NBA ma swoją główną przyczynę w odmiennej od naszej mentalności Amerykanów. Po prostu gdy powiedzmy przyjeżdża sobie takie Charlotte do Los Angeles, ma przeciwko sobie 99% ludzi zgromadzonych na hali. To właśnie obecność 20 tysięcy fanów innej drużyny tak bardzo wpływa na przewagę gospodarzy. Tak jak już pisałem wcześniej, w Ameryce nie ma jeżdzenia na wyjazdy za drużyną, tak jak u nas w PL. Odległości między miastami w US też robią swoje 🙂 . W żadnym innym sporcie nie ma tak fizycznej bliskości graczy z fanami na trybunach. I to czyni kosza tak wyjątkowym.
    Dzieki jesli ktos to przeczytał cale 😀

    (0)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Oczywiście przewaga parkietu ma znaczenie, naturalnie chodzę na mecze klubu z mojego miasta, w miarę możliwości, bo nie zawsze daję rade. Poza tym czasem zwyczajnie mi się nie chce, gdyż poziom PLK jaki jest wszyscy wiemy. Człowiek NBA się naogląda w tv i później wybrzydza :P. Tak czy inaczej Zgorzelecka hala nie jest jakaś ogromna, a zainteresowanie koszykówką w mieście jest na prawdę duże, co powoduje dużą ilość kibiców. Pewnie dlatego, że Zgorzelec do metropolii nie należy(ok. 30 tys. mieszkańców), a drużyna trzykrotny wicemistrz Polski. Doping jest na prawdę głośny i fajny, aczkolwiek dużo jest “kibiców” ze względu na sukcesy. I tak na przykład 50 letni, podpici kibice z brzuchem, krzyczą: “jedenastka” w momencie faulu :D:D(true story). Reasumując, kto chodzi na mecze ten wie, o co chodzi. A teraz pomnóżmy to o jakieś 100x i otrzymamy atmosferę na meczu NBA.

    (0)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    W Europie to wgl wszystko jest po piłkarsku, mi osobiscie nie pasuje walenie w bębny i jakies hymny klubowe na meczu kosza 😛 Na stadiony z tym ;p

    (1)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @Phantom

    A dla mnie jest to bardzo pozytywne. Większość publiczności w Polsce się tak nie angażuje, a dzięki tzw. KlubowiKibica jest właśnie ta meczowa atmosfera, to poddenerwowanie i adrenalina jakby sie samemu było na parkiecie 🙂
    po drugie wolę słuchać bebnów i przyśpiewek, niż piszczenia butów zawodników (mecz ogląda się jak sparing) albo tzw. “fachowców-trenerów” którzy często siedzą niedaleko, wiedząc wszystko najlepiej 😉

    Nie żebym kogoś urażał, ale swoje myśli o zawodniku z klubu któremu się kibicuję należy raczej zachowywać dla siebie. Po co rozpowiadać na pół hali pogłoski, że dany zawodnik nie trafia (następuję potem psychologia tłumu i faktycznie gdy nie trafi – a każdemu się zdarzy, wszyscy zaczynają go hatte’ować i mówić za co on bierze pieniądze 😉 )

    Jak ktoś wytrwał do końca to dzięki : )
    Miłego wieczoru

    (0)
  6. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @Phantom
    That’s right! That what’s I’m talkin’ about!
    Mieszkam w Poznaniu (500 tys.) gdzie oprócz Lecha jest klub PLK “PBG Basket Poznań”. Gdy idziesz na mecz PBG to jest trochę takich “piłkarskich” kibiców, którzy dosłownie śpiewają te same przyśpiewki co śpiewa się na Lechu tylko zmieniają słowo “Lech” na “PBG”. Jak dla mnie żenua…
    Ale również jest druga strona. Są oczywiście kibice, którzy czają klimat i kibicują po normalnemu. Pocieszny widok jest gdy razem z nimi starsze dziadki drą się “D-Fence!”
    Prawie jak Madison Square Garden 😀

    (0)
  7. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Ci znawcy-trenerzy są najgorsi. Wymądrzają się często nie mając racji. Piłkarskie kibicowanie rzeczywiście nie pasuje. Ale jak ma być pusta hala, to lepsze to niż nic. U mnie w mieście jak jest mecz o jakąś stawkę z lepszym rywalem, to tego normalnego, “koszykarskiego” kibicowania jest całkiem sporo. Może nie NBA ale blisko 5tys. ludzi też robi swoje.

    (0)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    wpadnijcie na mecz PLK do Zielonej – atmosfera bardzo fajna. Jeszcze nie grecka, ale rozkręca się z meczu na mecz i robi fajny hype. Pełne 5 klocków na trybunach i dobrze jest.

    (0)

Skomentuj zoom100 Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu