Det the Threat, Detlef Schrempf
Big Finals
Seattle miało realne szanse by zagrozić Jordanowi w czym duży udział miał nasz bohater: 16 punktów, 5 zbiórek, 4 asysty, 48% z gry w playoffs 1996. Niestety dało o sobie znać zmęczenie. Siedem meczów katorgi z Jazz nadwątliło siły i zdrowie, Gary Payton miał problemy z łydką. Dla kontrastu Bulls przystępowali do gry po “sweepie” na Orlando Magic.
Po pierwszych trzech meczach było 3-0 dla Byków, ale Sonics nie zamierzali się poddawać. Payton zaczął kryć Jordana, wyrwali dwa kolejne spotkania i w sercach kibiców na nowo zapaliła się lampka nadziei. Niestety, bilet do Chicago okazał się pechowy, 75-87 w kolejnej grze przekreśliło szanse na tytuł.
Part of the city
Schrempf występował w Seattle do 1999 roku, w tym czasie raz jeszcze będąc powołanym do All Star Game. Nadal bił w okolicach 20 punktów na dobrej skuteczności by w wieku 37 lat przenieść się do Portland. Tam jego rola w zespole był już marginalna, służył radą młodszym kolegom, pomagał im szkolić się na treningach.
Koniec końców wystąpił w 1136 meczach sezonu regularnego i 114 meczach playoffs. Był znany z żelaznego zdrowia, opuszczał bardzo małą ilość meczów. W 2006 roku SuperSonics zatrudnili go jako asystenta Boba Hilla, który był jego trenerem w Indianie. W 1996 roku założył fundację nazwaną własnym imieniem. Udziela się charytatywnie, organizuje turnieje golfowe, na których zbiera pieniądze na placówki pomagające potrzebującym. Wraz z żoną i dziećmi mieszka i pracuje w Seattle. Po dziś dzień jest jedną z twarzy klubu, za którą fani NBA tęsknią najbardziej.
Fun Facts
-> kapela Band of Horses nagrała piosenkę zatytułowana „Detlef Schrempf”
-> w trakcie pobytu w Seattle asystentami Georga Karla byli panowie Dwyane Casey i Terry Stotts, znacie?
-> Schrempf regularnie grywa sam siebie w lokalnym sitcomach
-> obok Nowitzkiego jest jedynym Niemcem, który dotarł do NBA Finals
-> w 2013 roku raper Macklemore wystąpił na którymś z letnich festiwali w koszulce zawodnika, pewnie znalazł ją w lumpeksie (nawiązanie do przeboju “Thrift Shop”)
[Adam Szczepaniak]
Jeśli podobają Ci się nasze teksty, chciałbyś sprawić sobie koszulkę GWBA albo zwyczajnie wesprzeć nas w dalszym rozwoju, zapraszamy:
Wszystko fajnie, ale raczej bym nie powiedział, ze ponadźwiękowcy prawie wyrwali tytuł bykom. Ten finał był raczej dość gładki dla chicago.
Pewnie bliżej tego byli w 93′ gdyby nie ustawiono im finału konferencji ze słońcami:D
Koniec końców Detlef solidnym graczem był, aczkolwiek do mainstreamu nigdy nie należał – wtedy biali grali jesczcze tą trochę toporną i mało widowiskową koszykówkę.
Dobry art!
Triple threat 😉
Pamiętam.
Utah Jazz @ Seattle Supersonics z ruskim komentarzem? Taka sytuacja…
Pamiętam plakat Shawna Kempa z Basketball Magiczne na ścianie. Na Paytona patrzyłem jak na gangstera który zarabia na życie grą w kosza. Uwielbiałem Sonics.
Ile ja bym dał za jersey Seattle …
Słucham. Ile?
jakoś mało o Deltefie w artykule o Deltefie:) bardziej to wzmianka o Sonics i ich bitwach w PO choć też tak pobieżnie (wygrywali ale przegrali, bez słów wyjaśnień co dlaczego). Nic ciekawego o nim się nie dowiedzieliśmy i ani dlaczego był tak wyjątkowy żeby chcieć o nim napisać artykuł 😉
Fajny art Adam, pozdrawiam 🙂
Macklemore mial poprostu luźne 300 zielonych http://store.nba.com/Seattle_SuperSonics_Jerseys/Mitchell_And_Ness_Seattle_Supersonics_Detlef_Schrempf_1995-96_Authentic_Jersey
Pamiętam to zarywanie nocek w wieku 9 lat. Kibicowałem Paytonowi i jego ekipie.
>maclemore
>raper
>pick one
Jak z jedynką to chyba wezmę Benneta.
Weisse Magic jak to mawial Szaranowicz ?
tak pomyslalem sobie, ze moze jakich art o mambach? 😀 ostatnio matt bonner skonczyl kariere, a fajnie by bylo cso o nim wiedziec tak jak o łajt mambie, bo o Kobe chyba nie trzeba pisać.
Nie wiem czy to ta sama Centralia od matury Detlefa, ale miasto o tej nazwie posluzylo za inspiracje do fikcyjnego (gra/film) Silent Hill. Sprawdzcie sobie na yt;)
detlef to jeden z najbardziej kumatych grajków,nie tylko tamtych lat. był ostoją sonics. opanowany do bólu. grał tyłem, rzucał za trzy, podawał, nie forsował rzutów. skarb.
co do finałów z bulls, to faktycznie kempes i spółka mieli realne szanse wygrać,ale tylko na starcie. potem było 3-0 i po herbacie. bardzo kibicowałem wtedy seattle i dwie kolejne wygrane były solidnym pocieszeniem. szkoda,że to był koniec wielkiego grania dla sonics.
i też mam jeszcze gdzieś skitrany plakat kempa z magic basketball. nawet go pamiętam, fotka twarzy i oczywiście na szyji gruby, złoty łańcuch…
zarywanie nocek z szaranem i łabędziem tez pamiętam. było to 21 lat temu, miałem wtedy 21 lat…
grało się wtedy na orlikach … tzn na betonowych kawałkach boiska z krzywymi obręczami bez siatek. a jak robiło się ciemno to leciało “woźny, zapal lampę!!”. zimą też się grało,a nie siedziało przed kompami, konsolami i innymi współczesnymi pożeraczami czasu. dzwoniło się po kumpli ze stacjonarnego z kręconą tarczą i jazda biała gwiazda na beton 🙂
dzięki za art i pozdrowiska szczególnie dla pokolenia wychowanego na hej hej tu enbiej
Pamieta sie mecze na RTLu po niemiecku 🙂
a jak! rtl i nawet chyba jeden sezon mecze na niemieckiej leciały na sat1.
wcześniej ktoś wspomniał o ruskim komentarzu. ja pamiętam igrzyska 1996 oglądałem też na jakiejś ruskiej stacji,bynajmniej mecze usa. mam w pamięci : “my chatim szakiła oniła i szołna kjempa”. znęcali się nad obręczami paskudnie.
Ja pamiętam z kolei Szaranowicza z tamtych lat, który zawsze mówił “Niemiec Schrempf” i nigdy inaczej. Jakby Niemiec to było jego imię.