fbpx

Dlaczego Phil Jackson zwolnił Tysona Chandlera?

8

Nie ukrywam, od lat jestem niespełnionym menedżerem klubu NBA. Z uwagą przyglądam się ruchom kadrowym Dużej Ligi i wyjść z podziwu nie mogę. Myślę, że w pracy GM’a chodzi przede wszystkim o: skłonność do podejmowania ryzyka, umiejętność zawiązywania relacji z reprezentantami konkurencji, własnym sztabem szkoleniowym, zawodnikami. Chodzi o wizję, intuicję, statystyki, o dobór współpracowników oblatujących świat w poszukiwaniu kolejnego wielkiego talentu etc.

Idąc tym tropem, najciekawszą postacią w tym momencie w lidze bez wątpienia jest Phil Jackson.

Owszem, Pat Riley wyprawia cuda, znacie drugiego prezesa klubu, który mając w zespole LeBrona i cztery z rzędu finały na koncie, podejmuje ryzyko wyczyszczenia klubowej kasy do zera?

Owszem, Gregg Popovich od osiemnastu lat prowadzi szkołę koszykówki w San Antonio, realizuje ten sam plan (supergwiazdy maskuje w trawie, obniża ich wartość medialną) i cieszę się, że w chwili obecnej zbiera plony swojej pracy.

Jednak to 11-krotny mistrz trenerski Jackson porywa się na zespół najgłośniejszy, najbardziej rozpuszczony, związany sznurem astronomicznej wielkości kontraktów podpisanych z bandą wysuszonych, wypalonych niczym rodzynki w miseczce byłych gwiazdeczek. Sami widzieliście miniony sezon w wykonaniu Knicks: głupie, amatorskie zachowania w końcówkach spotkań, fragmenty groteskowej obrony, wewnętrzne spory, rozwiązywanie sznurówek, wzajemne wytykanie palcami. Nie było śmiałka, którzy miałby ochotę ogarnąć tę bandę. Aż do teraz…

Przyglądam się z zainteresowaniem co robi Jackson. Albo raczej: co zrobi Jackson.

Zaczęło się od wymiany głównego szkoleniowca. Miejsce Mike’a Woodsona zajął znany choć niesprawdzony jeszcze w roli trenera Derek Fisher. O swoich należy dbać, choć jest nowicjuszem, Fish otrzymał od Nowojorczyków 5 milionów dolarów za sezon, a wszelka odpowiedzialność za wyniki klubu i tak spadnie na barki Jacksona. To on rządzi w Madison Square Garden. Wystarczy zerknąć na zdjęcie tytułowe. Kiedy Jax mówi, reszta siedzi i słucha.

No właśnie, wiecie w jaki sposób Zen Master wytłumaczył nieoczekiwany transfer Tysona Chandlera i Raymonda Feltona do Dallas?

Zmianą atmosfery w szatni!

Wzajemne relacje i zespołowość – to one są priorytetem!

Oglądając ich w akcji widziałem gości, którzy patrzą na siebie nawzajem z pretensjami pt. “nie pomogłeś mi, nie było cię kiedy potrzebowałem wsparcia”. Zdałem sobie sprawę, że w szatni brakuje właściwego nastroju. Chodzi o to by zawodnicy rozumieli się i grali razem.

1

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3

8 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    @skip Co z tego ze nie trzeba… kazdy z odrobina rozumu smigac bedzie w kasku. Tak samo z pasami w aucie w usa tez nie trzeba ale nie zapinasz ich bo inaczej mandat tylko dlatego ze zapewniaja bezpieczeństwo. No ale jak ktoś traktuje to jako kare to juz jego problem.

    (0)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    kiedy STAT był dobry po oby stronach parkietu?! przeciez on nigdy nie bronił na chociazby przyzwoitym poziomie. double-double nie jest oznaka dobrej gry po obu stronach parkietu.

    (0)

Skomentuj damien_bielsco Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu