fbpx

Dlaczego uwielbiam San Antonio Spurs

18

Przez lata uczyłem się doceniać San Antonio Spurs. NBA śledzę fanatycznie od ponad dwóch dekad i większość tego czasu SAS zdawali mi się po prostu nudni niczym pozbawieni emocji pracownicy fabryki. Tim Duncan nigdy nie zaliczył 10 tysięcy kobiet, Tony’ego Parkera nigdy nie wyrzucano z klubu ze striptizem, Manu Ginobili nigdy nie stawał na ławie oskarżonych za pobicie fotoreportera, Popovich nie rzucał krzesłami, a Kawhi Leonard nie dusił go swoimi wielkimi łapami.

Zero dramatu czy kontrowersji, jedynie wygrana za wygraną… odkąd 18 lat temu drużynę objął Gregg Popovich zaliczyli 70% wygranych meczów (!) rokrocznie w playoffs, cztery tytuły mistrzowskie. Nie do wiary. No ale przecież Spurs nie zawsze byli tacy…

Jak zaczęła się era Popovicha?

Jak zaczęła się era Gregga Popovicha w San Antonio? Nieoczekiwanie. 10 grudnia 1996 roku, po tym jak zespół rozpoczął sezon od bilansu 3-15, pracę stracił szanowany i lubiany Bob Hill. Owszem, gwiazda drużyny David Robinson złamał stopę, pomniejsze urazy dopadły kluczowych zawodników: Seana Elliota, Chucka Persona i Vinny’ego Del Negro jednak wciąż organizacja gry i motywacja pozostałych graczy pozostawiały wiele do życzenia.

Pop pracujący wówczas jako generalny menedżer podziękował Hillowi samemu zstępując na ławkę trenerską. Dla wielu był to szok. Dlaczego? W dwóch poprzedzających sezonach Hill prowadził Spurs do bilansu 62-20, w kolejnym SAS zaliczyli rekordowe 17 zwycięstw z rzędu kończąc sezon z rekordem 59-23.

Popovich nie dbał jednak o rekordy, interesowała go obrona oraz odporność psychiczna, której tamci Spurs nie prezentowali przygodę kończąc w półfinałach konferencji.

Myślicie, że był cudotwórcą? W obliczu kontuzji i zmian personalnych Spurs pod jego wodzą zakończyli sezon z dorobkiem 20 zwycięstw i 62 porażek. Dwa miesiące później wylosowali pierwszy numer draftu. Tak oto do San Antonio trafił Tim Duncan. Tak oto rozpoczęła się era Gregga Popovicha i jego niezwykłej relacji z Timem.

td

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3 4 5

18 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Kurde, aż strach pomyśleć co będzie z tą wspaniałą drużyną za parę lat, kiedy ich kariery mogą się już skończyć. Ale na pewno życzę im jak najlepiej, oraz jak najbardziej zasłużonego mistrzostwa w tym roku 😀

    (16)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Pamiętam doskonale moment jak wchodził do ligi Duncan…. w tedy drużyna wyglądała zupełnie inaczej. Pamietam, że chodziły plotki, że jakby Duncan przystąpił rok wcześniej do draftu to równie dobrze mógł zostać wybrany z jedynką i to właśnie przed Iversonem – nieprawdopodobne prawda! Duncan w pierwszym sezonie zrobił na Admirale takie wrażenie, że ten wiedział od początku, że jego czas dobiega końca dowodem na to był fakt, że sam Robinson uczył się od niego niektórych zagrywek indywidualnych:D Z rugiej strony to też trochę świdczy o samym Robinsonie badz co badz jednym z najlepszych centrów w lidze, ale jednocześnie technicznie opierajacy swoja grę na rzucie z wyskoku lub ew. minieciem w lewo lub prawo. Zaraz coś jeszcze mazne z ciekawostek tylko klientów mam….

    (-5)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Zaraz, zaraz… Przecież Tony pukał żonę Barrego, a wy mi wciskacie, że w San Antonio ziemia święta i wszyscy po meczu idą do kościoła. Mimo wszystko, też mam wrażenie, że Spurs to nowe wcielenie Jazz, Stocktona & Malone.

    (24)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Po przeczytaniu stwierdzm jedno: Panowie z redakcji swietna robota, super sie czytało, oby jak najwiecej takich artykułów!!!!! 🙂

    (43)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Zobaczcie jaka historia jest przewrotna.

    Pop zwolnił trenera bo ten miał 3 – 15 a sam miał pozniej równie {xxx} rezultat.

    Gdyby pozniej nie udało mu sie zdobyć co zdobył to byłby najbardziej znienawidzonym i wysmiewanym człowiekiem Ligi.

    A tak jest legendą.

    (6)
  6. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Zycze z całego serca kolejnego pierścienia dla Tim Duncana. Z drugiej strony, po czescie jest taka chec by jednak to Miami zdobyli to mistrzostwo, liczac ze Tim zostanie na kolejny sezon a tak jak teraz zdobędzie mistrzostwo, to raczej Tim zakończy kariere i pewien rozdział NBA sie zamknie bezpowrotnie.

    (1)
  7. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Bardzo fajny art. Rzeczywiście, warto doceniać Spurs, bo możemy oglądać ekipę, którą jeszcze będzie się wspominało przez lata, jeden z tych legendarnych zespołów. I warto nie zapominać Admirała, który przez bardziej “współczesnych” fanów, często jest pomijany. A jego rola w tym zespole jest olbrzymia. Już nawet nie chodzi o to, że to członek HOF, ale to on był liderem, jak rookiem był Timmy. Jego charakter i podejście na pewno bardzo Timma ukształtowały.
    Jakieś tam skandale by się znalazły, szczególnie z udziałem Tonego. Jego otwieranie klubu z braćmi czy sytuacja z żoną Barrego. Ale to nie o to chodzi.
    Ja tam bym zwrócił uwagę jeszcze na dwie rzeczy. Po pierwsze, na świetne dobieranie ławki. Tam zawsze byli solidni rezerwowi, wielu jest tu cytowanych. Po drugie, świetne zarządzanie klubem. Dobre drafty, niezłe ściąganie wolnych agentów. I to bez niesamowitych transakcji czy szastania hajsem.
    A co do przyszłości. Rośnie Leonard, który zaczyna wyglądać bardzo dobrze. Tony jeszcze pogra, może kogoś ściągną w tym drafcie. Jakoś sobie nie wyobrażam Spurs nie grających w PO, za długo to trwa. A zawsze gdzieś z tyłu głowy mam scenariusz, że Timmy elegancko przejdzie do trenerki. Najpierw asystent potem head coach tej ekipy. Myśl Popa będzie żywa. I pomyśleć, że w drafcie 1997 największe szanse na wylosowanie 1 mieli Celtics. Historia wyglądała by zupełnie inaczej. Long live the Spurs!

    (8)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Organizacja to może być spokojnie stawiana w jednym rzędzie z Lakers,Celtics oraz Bulls.Aż płakać się chcę na myśl,że Pop,Manu i Tim mogą po tym sezonie odejść na emerytury.Ale zostanie Parker,Leonard,Diaw,Green,Mills + picki oraz ewentualne wzmocnienia i na awans do Play-off powinno spokojnie wystarczyć :).Pop wypracował w tych zawodnikach takie automatyzmy,że nie martwił bym się o jakąś zmianę stylu gry.

    (1)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Szkoda, że Mike Budenholzer “wybył” do Atlanty, widziałem w Nim naturalnego następcę Popovicha. Systemowi gry SAS najlepiej by zrobiła ciągłość myśli szkoleniowej Popa a w tym najlepiej odnalazłby się właśnie Mike. No nic … może kiedyś wróci już jako head coach. Oby.

    (0)

Skomentuj Tobix92 Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu