Dramat Bulls, najmniejsza zdobycz punktowa w historii klubu (1-3)
Długo trzymali wynik w ryzach gospodarze, teraz jednak Miami zaczynają odskakiwać na dobre, po trafieniu Wade’a mamy już 16 punktów różnicy.
Ciekawą rzecz mówi Steve Kerr: gdyby nadal dozwolony w lidze był hand-checking, Chicago mieliby 15% skuteczności. Rzeczywistość puka do drzwi tej serii: 61-42 po trzech kwartach prowadzą mistrzowie. Taj jest, przez trzy kwarty Byki mają na koncie 42 punkty!! W trzeciej zdobyli 9 punktów, to najmniej w historii klubu.
Ostatnia odsłona to spokojna gra na faul LeBrona, który raz po raz przedostaje się pod kosz i/lub na linię rzutów wolnych. Chcą dowieźć wygraną, która da im kontrolę 3-1.
Tymczasem gracze Bulls siedzą na ławce zadumani, sami nie wiedząc co im się stało. Na parkiecie absolutne rezerwy, ostatecznie: MIA 88 – CHI 65 (najmniej w historii występów playoffs)
Staty
LeBron 27 punktów, 7 zbiórek, 8 asyst, 9/20 z gry
Bosh 14 punktów, 6 zbiórek, 7/10 z gry
D-Wade 6 punktów, 3/10 z gry
Carlos Boozer 14 punktów, 12 zbiórek, 3/14 z gry
Jimmy Butler 12 punktów, 5 zbiórek, 4/10 z gry
Nate Robinson 0 punktów, 0/12 z gry, 4 straty, 3 razy zablokowany
[vsw id=”ADtnOuRQQfA” source=”youtube” width=”690″ height=”420″]
Bulls są beznadziejni, te komentarze fanów co to oni by nie grali w pierwszym składzie są ekstremalnie śmieszne. Niech kończą Heat z nimi jak najszybciej
Ciekawe co na to Derrick Rose, niech będzie chociaż zmiennikiem, byle by dał alternatywę dla Robinsona.
Bulls najwidoczniej mocno pojechało po ambicji Miami w pierwszym meczu i teraz Miami chce pokazać kto tu rządzi .
co jest nie właściwego w moim komentarzu ze najpierw musiał być zaakceptowany przez redakcje, admin może odpowiesz ??
Miami prowadziło od 3 minuty meczu 9-2 i ani razu od tego czasu nie zmieniło sie prowadzenie, najblizej doszli na 6 pkt, ale to na 2 min pozniej Miami odskoczylo. Gospodarze ani chwili nie kontrolowali gry, Noah na ławce z Boozerem w pierwszej i drugiej kwarcie?! WTF? Wiekszosc czasu to rezerwy ze strony mocno zdziesiatkowanego Chic.
Gdyby nie straty Miami w 2 kwarcie wynik byłby zdecydowanie bardziej miażdżący.
Kolejny dobry mecz LBJ, ciesze sie ze Bosh sie odnalazl w tej serii.
Let’s Go Heat !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
hehe bulls bija rekordy w tej serii ;
MVP polać mu:D 9 pkt w 3 kwarcie to tez rekord
Wcześniej seria była nierzeczywista, skoro dopiero teraz “zapukała do niej rzeczywistośc” :D?
Z taką skutecznością to bobcats by ich objechali dwudziestoma więc nie ma sie co pidniecać zwycięstwem heat. Miami zagrało po prostu dobry mecz. W chicago też widać mega wypompowanie
@mesjasz
tylko że cienka skuteczność wynika nie tylko z indolencji strzeleckiej byków, ale również świetnej obrony Heat, pzdr 😉
no była miazga. ale mimo wszystko obstawiam, że Bullsi nie wyjdą na następny mecz tylko po to żeby dupę wystawić i powalczą o wydłużenie serii. Tego sobie i Wam życzę jako kibic.
mialem nadzieje ze chicago wygra ta serie. juz raczej sie to nie stanie ale mogliby wyrwac jeden mecz chociaż
Liczyłem na to że Miami pozamiata nimi parkiet, i ogólnie pójdzie po mistrza z bilansem 16-0 w PO, ale tak sie nie stanie, Chicago udało sie wygrać jeden mecz.
szkoda Byków, są przemęczeni zwyczajnie
Heat poprostu doskonale udowadniają że GAME 1 to był przypadek. Niby Lebron nie gra cudów, Wade nie jest sobą, ale to właśnie obroną, zgraniem i ławką wygrywają mecze i są w tym najlepsi w lidze. Game 5 w Miami to będzie formalność 🙂
zgadzam się z Pejo, wychodzą braki – kadrowe i “talentowe” ;p nawet świetny trener tu nie pomoże, są mega zmęczeni, a Miami wypoczęci i lepsi po prostu ;p na 99% to koniec playoff dla Bulls, szkoda, że w tak słabym stylu :/
Rose już nie wróci…
Szkoda Bulls,chłopaki pięknie walczyli…Po prostu za dużo pecha jak na jeden sezon.ZA DUŻO.
“Taj jest, przez trzy kwarty Byki mają na koncie 42 punkty!!” literówka adminie 😉
Miami są strasznie mocną drużyną – nic nowego. Łyżkę dziegdziu do beczki miodu dodaje fakt, że w ostatnich trzech meczach pomiatają drużyną, która – ze względu na kontuzje – prezentuje się niewiele lepiej aniżeli Lakers w pierwszej rundzie. Duża rzesza kibiców dzieli się na hurraoptymistów Bulls po pierwszym meczu serii oraz zaślepionych “potęgą” Heat… Myślę, że jedni i drudzy przesadzają.