Dziś prawdziwych rzucających obrońców już nie ma
Pamiętacie, jak kiedyś wszystko kręciło się wokół pozycji rzucającego obrońcy? To oni byli największymi gwiazdami swych zespołów. To oni widnieli na szczytach list najlepiej punktujących graczy, bo przecież takie mieli zadanie. Ludzie przychodzili oglądać ich, a nie rozgrywających czy podkoszowych.
Czasy się zmieniają. Nie ma już teraz prawdziwych dwójek. Na palcach jednej ręki można wyliczyć szanujących się SG, którzy choć trochę przypominają nam czasy Jordana, Reggiego Millera, Tracy’ego McGrady czy błędnie kojarzonego z pozycją rozgrywającego Allena Iversona.
Kiedy ci goście otrzymywali piłkę – trybuny wstrzymywały oddech. Izolacje były na porządku dziennym. Niekiedy cała drużyna stawiała szereg zasłon, aby nasz rzucający obrońca miał czystą pozycję do zdobycia punktów.
# W dzisiejszej NBA
A dzisiaj? Znajdzie się paru. Najlepszym przykładem jest James Harden. Klasyczna dwójka. Kolejno grupa weteranów: Kobe, Dwyane Wade, Ray Allen i Manu Ginobili. Z tym, że wszyscy czterej panowie to już raczej ligowe legendy, najlepsze czasy zdecydowanie za nimi, osiągnęli w baskecie wszystko i tak na dobrą sprawę, nie mają już czego udowadniać.
Dalej jest DeMar DeRozan. Miał okazję reprezentować Toronto podczas All-Star Weekend. Główna opcja ataku swojego zespołu, zdecydowanie należy się z nim liczyć. Są Klay Thompson, Wesley Matthews i Bradley Beal – wszyscy trzej z wielkim talentem, szczególnie jeśli chodzi o element rzutu. Podtrzymują chłopaki stare tradycje. Do tego samego worka można ostatecznie wrzucić takich graczy jak: Monta Ellis, Arron Afflalo czy JR Smith.
I to jest koniec. Nie przychodzi mi do głowy nikt więcej. I zobaczcie na tych zawodników: albo są weteranami grupo po 30-stce albo młodzieżą, która i tak nie stanowi w swoim zespole pierwszej opcji ataku.
CZYTAJ DALEJ >>
Bardzo dobry artykuł. Good job!
Nie ma i szybko nie będzie godnego następcy prawdziwych rzucających obrońców. Może dlatego, że wśród młodzieży coraz mniej stawia się na umiejętności wykreowania sobie sytuacji rzutowej i gry 1 na 1. Wszędzie wymagana jest gra zespołowa, niestety coraz ciężej jest być ”dwójką z prawdziwego zdarzenia…
Zajebisty art:)
kiedyś SF był raczej zawodnikiem defensywnym teraz częściej SG jest defensorem, tym gościem od brudnej roboty, a SF zdobywa punkty czasy się zmieniają kiedyś center był trzonem drużyny teraz PG albo SF 🙂
“A teraz? Wystarczy, że Kobe potrzyma za długo gałę w rękach lub będzie forsował kilka rzutów, a już wszyscy powieszą na nim psy, że nie podaje i nie gra zespołowo. Takie gusta.” No ale SG nie musi ciągle rzucać nawet w takich sytuacjach gdzie mógłby podać,przecież koszykówka to gra zespołowa …
Troszku sie nie zgadzam, teraz to nie ma właśnie podkoszowych jak kiedyś a nie guardów 😉
Dobry art ale ze zdania : `Są Klay Thompson, Wesley Matthews i Bradley Beal – oboje z wielkim talentem` wynika, że w/w panowie są obojami 🙂
Dokładnie o tym napisałem komentarz w artykule o tym czy Kobe wróci w tym sezonie! Niestety bardzo prawdziwy i trafny artykuł
Eric Gordon (choc jego troche kontuzje zastopowaly) i mimo wszystko Joe Johnson.
Lance Stephenson, to jest człowiek, któremu na pewno pozwoliłbym grać 1 na 1. Jest efektowny, daje radę rzutowo, potrafi się wbić pod kosz. Chłopak, który wychował się grając na ulicy, a tam gry 1 na 1 jest zdecydowanie więcej. BORN READY!!!
Kevin Martin, Jamal Crawford i Marco Belinelli a z młodzieży Dion Waiters i Tim Hardaway Jr 😉
Harden nie jest dobrym rzucającym obrońcą. Rzeczywiscie w ataku ma to coś, ale jednak jak wskazuje nazwa jego pozycji, trzeba tez bronic. Wszystkie legendy na SG ktore zostaly wymienione w artykule byly genialne po 2 stronach parkietu. Harden SG jest tylko na atakowanej polowie
Ale gadacie głupoty, w ten sposób można napisać o każdej pozycji… no może oprócz PG, która jest w dzisiejszej koszykówce moim zdaniem kluczowa. Faktem jest, że dzisiaj mniejszą rolę odgrywają centrzy, przynajmniej w ataku. Ale pisanie o luce na SG w kontekście “czasy się zmieniają” tylko dlatego, że nie ma aktualnie drugiego Jordana czy Kobego, to bzdura. Szczególnie, że koszykówka opiera się teraz na shooting guardach, bądź ewentualnie na shooting guardach udających point guardów. Po prostu tak się złożyło, że najbardziej dominującymi postaciami na dzień dzisiejszy są dwaj gracze z pozycji SF… w tym jeden z nich grający zresztą w stylu SG i nota bene rozpoczynający swoją karierę na tej pozycji – Kevin Durant.
Paul George, Jamal Crawford, Joe Jhonson. PG może i SF… ale Crawford i IsoJoe to typowe 2 grające 1 na 1 i rzucające po koźle w końcówkach.
PG tez nie ma – SG typu Rose, co to ani nie broni ani nie rozgrywa, ot rzuca, trzymane na sile na rozegraniu. Jakby ich wszystkich przesunac wyzej to nagle bylo by tych SG za duzo… Jeno zaden nie broni, a to problem.
“Dziś prawdziwych rzucających obrońców już nie ma” – równie dobrze można to napisać o każdej pozycji, oprócz SF. Dziwie się też czemu nie wymieniliście Stephensona i Jamala Crawforda – oboje wychowani na streetballu, bardzo często grają 1 na 1.
Do listy ciekawych dwójek dodałbym jeszcze JJ, Jamala Crawforda, Kevina Martina i może jeszczę trochę na siłę Erica Gordona.
Dajcie spokój… Wiadomo czasy się zmieniają ,ale stwierdzenie ,że prawdziwych “dwójek” już nie ma to bzdura. Kobe ,Wade ,Harden ,Joe Johnson to tylko parę przykładów.
Obecnie widać błędne rozumowanie słowa “prawdziwy”.. Prawdziwy środkowy, prawdziwa jedynka, prawdziwy rzucający itd. Prawdziwy center to znaczy jaki Hakeem czy Russell? Prawdziwa jedynka to Stockton czy CP3? To samo z rzucającymi: Kobe czy Tony Allen? Styl gry poszczególnych zawodników narzuca taktyka… Praktycznie każdy z wymienionych w artykule zawodników mógłby grać stylem Bryanta, czy Jordana, ale od nich się tego nie wymaga…
Lance Stephenson-> człowiek orkiestra, prospekt na przyszłego MVP o ile mu nie odwali jak JR Smithowi
Jamal i JJ – 100% SG
Lance Stevenson MVP ligi haha No nie przesadzaj 😉
Ja wierzę w kilku kotów,
ostatni pojedynek na ASW i bradley beal
JAMAAAAL!
True SG!
Nie zgadzam się z t autorem,oglądałem ligę w latach 90, oglądam teraz, owszem trochę się zmieniło, ale jeżeli mówisz, że wtedy płacono za oglądanie izolacji i gry 1 na 1 to się mylisz. Było sporo gry dwójkowej Utah – Malone Stockon, Sonics Payton – Kemp itd… pick n role w czystej formie. Było wielu wybitnych pod koszowych, Olajuwon, Robinson, Shaq… więcej było twardej gry pod koszowej. Jordan owszem lubił izolację, ale to nie było takie proste, że piłka do Mike i punkty i tak w kółko, Bulls mieli wiele innych zagrywek, dobrych strzelców rozciągających grę, grali szybko z kontry, trochę podobnie jak Heat teraz, tylko lepiej ;). Generalnie sporo to uprościłeś, chociaż teza, że graczy tego pokroju co T-Mac, Iverson, Miller, nie mówiąc już o Jordanie brakuję jest dobra.
Tacy zawodnicy przydają sie na koniec spotkania kiedy wynik oscyluje przy remisie .Lecz gdy ktoś ma tak samolubnie grać przez całe spotkanie nie będzie miał kolegów w drużynie a poza tym to chyba by pomylił dyscypliny bo koszykówka to sport drużynowy a nie indywidualny .
podkoszowi trzesa liga ????kogo autorze miales na mysli.ja nie widze w tej lidze zadnego podkoszowego co by nia trzasł
Jak dla mnie to raczej jedynek nie ma.
Zespoły sie zmieniaja. W niektórych jest tylko center i reszta moze grac na kazdej innej pozycji. W niektórych jest 5 i 4 a reszta to obwód. Obecnie PG nie istnieje. Zostało kilku. Ale wiekszosc gra jak SG. Wejscia, rzuty, czasami poda jak mu się widzi.
Coraz cześciej możemy podzielic zespoły na 2 grupy:
1. Zdobywa punkty z dystansu i z wejsc pod kosz
2. Zdobywa punkty spod kosza. i z 3 metrów od kosza.
Reszta podziału od 1 do 5 starego to tylko miejsca na parkiecie umowne. Bo zadania są juz płynne.