fbpx

Dziwny przypadek Eddy’ego Curry, czyli zostawcie Titanica

5

Był raz w NBA człowiek o imieniu Eddy Curry. Jak większość czarnoskórych Amerykanów, Eddy od dziecka poginał za piłką. Przez lata wyrósł z niego dorodny okaz. Już w liceum Eddy zajmował dużo miejsca pod koszem i potrafił wrzucać piłkę do obręczy. Dzięki tym atrybutom, parę lat później dostał się do składu Chicago Bulls.

Niestety, w marcu 2005 roku, w trakcie meczu, Eddy zaczął narzekać na zawroty głowy i ból w mostku – oznaki zaburzeń pracy serca. By nie ryzykować ze zdrowiem swojego centra, Bulls zdecydowali posadzić Eddy’ego na ławkę do końca sezonu. Chciano by poddał się testom DNA, które miałyby jednoznacznie stwierdzić ewentualny przerost mięśnia sercowego – wykluczający naszego bohatera z zawodowego sportu.

Eddy odmówił wykonania testu. Czuł się dobrze, a lekarze sportowi dali mu zielone światło do gry. Mimo to w Chicago nie chcieli ryzykować. Bali się, że padnie nieprzytomny podczas gry. Eddy został sprzedany do NY Knicks. To był najlepszy okres w jego karierze. Po roku spędzonym w drużynie Nowego Jorku, Eddy zdobywał prawie 20 punktów na mecz. Dalej było już znacznie gorzej.

W roku 2007 do domu Eddy’ego w Chicago włamali się złodzieje z bronią. W trakcie napadu, Eddy został skrępowany taśmą izolacyjną. Na szczęście ani jemu, ani rodzinie – nic się nie stało. Włamywacze zbiegli z pieniędzmi i biżuterią o łącznej wartości 10 tysięcy dolarów.

Na dodatek Eddy zawsze lubił pojeść. W zasadzie tak bardzo lubił frytki i hamburgery, że kiedy w 2008 roku kontuzja kolana wykluczyła go z gry na 7 miesięcy, wrócił do drużyny o 30 kilo grubszy… formy nie odzyskał do dziś. Sami powiedzcie, czy tak powinien wyglądać zawodowy sportowiec?

Eddy miał też szofera o imieniu David. Biedny David, co rusz nazywany był żydkiem, niewolnikiem, białym diabłem, a nawet dowódcą Ku-klux-klanu. Skarżył się, że musi oglądać Eddy’ego na golasa, a czasem nawet sprzątać po nim brudne ręczniki, żeby tylko żona nie przyuważyła.

Eddy jest żonaty i ma siedmioro dzieci. Jedno z poprzedniego małżeństwa, cztery z obecnego, dwa z byłą dziewczyną oraz jedno adoptowane. Wiem, że jeśli czytacie uważnie doliczyliście się ośmioro potomstwa Curry, ale niestety była dziewczyna Eddy’ego wraz z noworodkiem zostały zamordowane przez kochanka-adwokata, który reprezentował je przed sądem w sprawie o opiekę i alimenty. Zmarły w skutek licznych ran postrzałowych. Shotgunem! Powodem miała była kłótnia.

Eddy podczas swojej dziewięcioletniej kariery w NBA zarobił ponad 57 milionów dolarów, ale obecnie jest bankrutem. Kiedy ostatnio sprawdzałem, miał dwa miliony długu. Parę lat temu odmówił spłaty pożyczki bankowej tłumacząc się innymi wydatkami. Jak się okazało, wydatki te obejmowały: 30 tys. dolarów / miesiąc na utrzymanie domu, 17 tys. dolarów miesięcznie na utrzymanie krewnych i rodziny, tysiąc w rachunkach za kablówkę oraz 350 tysięcy, które musiał oddać koledze Juwanowi Howardowi. Nic dziwnego, że Eddy obecnie stara się wrócić do NBA. Ale czy są zainteresowani?

Kilkaset kilometrów na południe, Miami Heat do dziś nie mogą przeboleć jak bezradni byli pod koszem w ubiegłych playoffs. Menedżer ekipy Pat Riley zawsze miał do dyspozycji doskonałych środkowych: Kareema Abdul-Jabbara, Patricka Ewinga, Alonzo Mourninga, czy Shaqa. To normalne, że czuje się niekomfortowo z Zydrunasem Ilgauskasem pod tablicą. Uwaga fani Heat! Czujecie co się kroi?

Zatrudnienie Eddy’ego to nie jest dobry pomysł! Zostawcie Titanica! Miami nie przegrało z Dallas z powodu braku centra, ale dlatego, że LeBron James w finałach zamienił się w 40-letniego Scottie Pippena, na dodatek dużo słabszego w obronie. Gdyby w finałach utrzymał swoje statystyki, Heat byliby mistrzami.

Poza tym, co im pomoże apatyczny, 140-kilogramowy Eddy? Miami potrzebuje solidnego zbierającego i blokującego, a nie hipopotama, którego obrona ogranicza się do „rozbicia obozu” dwa metry od kosza… Jeśli Riley poważnie myśli o zatrudnieniu kogoś tak tłustego i powolnego, niech lepiej zadzwoni do 60-letniego, 300-kilogramowego Shaquille O’neala. Przynajmniej byłoby o wiele zabawniej.

5 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    “niech lepiej zadzwoni do 60-letniego, 300-kilogramowego Shaquille O’neala. Przynajmniej byłoby o wiele zabawniej.” hahahaha…dowcipniś wujek Shaq 🙂

    (0)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    uważam, że miami nie przegrali dlatego, że LBJ zamienił się w Scottiego, jak napisaliście, tylko dlatego, że ta drużyna to produkt marketingowy i brakuje jej team spirit, takiego jak u mavs. potwierdziła się stara prawda, że nazwiska nie grają. ja w finale byłem za Dirkiem, jemu, kiddowi i JT ten pierścień się po prostu należał. i jestem zadowolony, że go wygrali. co do Curry’ego, to on tu nic nie pomoże, macie rację. gracze miami heat mają największy potencjał w lidze. ale póki będą graczami miami heat a nie zespołem miami heat, to tytułu nie będzie.

    (1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu