fbpx

Felipe Lopez: Michael Jordan o miękkim sercu?

8

fs

Pytany o to, kiedy zaczął grać w koszykówkę odpowiada, że jeszcze przed urodzinami. Basket był w jego rodzinie od pokoleń, a o jego umiejętnościach krążyły legendy z pogranicza voo-doo i plemiennych wierzeń. Jak to się stało, że cały koszykarski świat był zdania, że ten, urodzony w Santo Domingo (Dominikana) czarny chłopak stanie się latynoskim Michaelem Jordanem?

Kim jest ów niespełna 40-letni dziś weteran nowojorskich boisk, z krótkim stażem w NBA? Jak to się stało, że jeszcze zanim powąchał parkiety NCAA był już na okładce Sports Illustrated, na długo zanim podobnego zaszczytu dostąpili chociażby Kevin Garnett czy LeBron James? Oto historia Felipe Lopeza.

# Historia pewnej okładki

Dwadzieścia lat temu do kiosków w USA trafił kolejny numer magazynu Sports Illustrated. Numer z listopada 1994 przykuwał uwagę okładką, znajdował się na niej Felipe Lopez, gwiazda licealnej koszykówki.

Mówiąc wprost: Felipe Lopez miał być odpowiedzią na wszystkie pytania, mesjaszem i nową nadzieją NBA. Liga czekała na niego z otwartymi ramionami, trzeba było tylko dograć sezon uczelniany do końca.

Presja była ogromna, stary, nie wyobrażasz tego sobie! Czasami myślałem, że ludzie oczekują, że zmienię świat [Lopez]

1

Dziś mało kto w ogóle gościa pamięta. Roztrzaskał się o skały oczekiwań. Wybrany z 24. numerem draftu przez San Antonio Spurs w 1998 roku przed Al Harringtonem, Rashardem Lewisem czy Nazrem Mohammedem (ten draft dał nam przede wszystkim Vince Cartera, Paula Pierce, Dirka Nowitzkiego czy Jasona Williamsa), rozegrał w NBA jedynie 249 meczów dla Vancouver, Washingtonu i Minnesoty. Plany zawojowania parkietów ostatecznie popsuła mu kontuzja kolana. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, okładka Sports Illustrated, która miała być preludium do wielkiej kariery, w rzeczywistości była jej koronacją.

#American Dream

Wiedziałem, że Felipe może zebrać cięgi za tą okładkę, ale szczerze, to nikt inny nie zasługiwał na nią bardziej niż on. Mógłbym rozwodzić się nad tym, jak bardzo ten chłopak zdominował licealną koszykówkę. Gość był piep$zoną gwiazdą rocka! [Zendon Hamilton, kolega z drużyny St. John’s]

1

Tę opinię podziela również legendarny skryba od nowojorskiego basketu, dziennikarz o miło brzmiącym nazwisku Tom Konchalski:

Otaczał go większy hype niż swego czasu Lew Alcindora. Zanim pojawił się Felipe nikt nie budził tyle emocji.

1

Oprócz umiejętności koszykarskich, ludzi ujmowała także osobista historia Lopeza. Oto emigrant, który niemal bosą stopą staje na lądzie Stanów Zjednoczonych, zaczyna piąć się w górę i zyskuje status gwiazdy. A wszystko zbiega się w czasie ze wzrostem znaczenia latynoskiej społeczności w USA, która dziś stanowi już żywy element północno/amerykańskiej kultury.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3

8 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    @Xyhoo: Zgadzam się, taki hype a tu tak nisko? Wystarczy spojrzeć co się dzieje z gościami typu Wiggins czy Lebron, gdzie rozgłos przed NBA wielki to i wylądowali z pierwszymi numerami.Mam świadomość, że praktycznie każdy kto dostaje się do ligi jest lokalnym fenomenem, ale tutaj autor przedstawił wizję świadomości o jego genialności całej Ameryki. Nawet zawalony turniej to za mało, wystarczy wspomniec, że Shaq też nie ugrał nic wielkiego, a wylądowal z pierwszym numerem, nie mówiąc o całej karierze.

    (0)

Skomentuj Lizard_King Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu