fbpx

Ghost players: legendy NBA na bocznym torze

14

Garnett znalazł sobie nieco inną niszę. Nie gra meczów back-to-back, a kiedy już wchodzi na parkiet, to na 15 minut, połowę tego co Bryant. Wolves są lepsi o 1 pkt./100 posiadań, kiedy gra, a ich obrona po powrocie KG do Wilków “poszybowała” na 16 miejsce w lidze z… 30, na którym była kiedy grał jeszcze w Nets (brawo on, brawo młodzież!). Garnett angażuje w grę młodzianów, jak na rasowego mentora przystało. W przeliczeniu na 36 minut notuje 4 asysty, więcej niż kiedykolwiek w przeciągu ostatniej dekady! Szanuje dziatwę, nie każde kolegom siadać na podłodze, jak Kobe, hehe…

[vsw id=”p4UYiaKTsE4″ source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

Sprawiedliwie trzeba powiedzieć, że wysocy lepiej się starzeją, nie możesz przecież nauczyć nikogo wzrostu. Aż prosi się o przywołanie przykładu Dirka Nowitzkiego, który z forsowania mismatchów uczynił podstawę swojej gry ofensywnej. Garnett, odpuszczając atak, wciąż może być defensywną kotwicą przez dobre 20 minut w meczu, Kobe, skupiający się na ataku niekoniecznie. Nie chce grać bez piłki, a mimo bycia niesamowicie inteligentnym graczem, nie może utrzymać produktywności nie będąc w stanie ruszać się tak, jak kiedyś.

Również rozwój wydarzeń ostatnich lat okazał się dla Garnetta nieco łaskawszy. Porzucił Wolves by zdobyć pierścień i wrócił “do domu”, a fani Timberwolves, przyjęli go “z całym dobrodziejstwem inwentarza”, świadomi jego ograniczeń i, nie bójmy się tego powiedzieć, starości. Kobe za to, bez względu na to czy eksperyment Nash-Bryant-Howard miał jakiekolwiek szanse powodzenia czy nie, ponosi większość win za to, że Howard biega teraz w koszulce Rakiet. Jego opiewające na 48 baniek przedłużenie podpisane w 2014 skomplikowało realia walki o wolnych agentów i popchnęło Lakers w dół równi pochyłej, po jakiej staczali się od odejścia Phila Jacksona.

Co do Wolves, Garnett ma ważny kontrakt do 2017 r., więc uspokajam sam siebie, że przynajmniej do tego czasu będzie łączyć w NBA przeszłość z teraźniejszością. Jak będzie potem, nie umiem sobie wyobrazić, niemniej w moim sercu NBA zawsze wyglądać będzie tak, jak na tym filmiku poniżej:

[vsw id=”q3WG1Bv5aBE” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

[BLC]

~~

Masz androida? Pobierz naszą appkę mobilną i przeglądaj GWBA wygodniej!
https://play.google.com/store/apps/details?id=com.headcoder.mgwba

1 2 3

14 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Wszyscy pisali już to setki razy, ale napiszę po raz kolejny. Świetna robota BLC. Twoje arty czyta się jednym tchem. 😉

    (93)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    przecież te 12 powołań kobasa do all defensive to jest kpina… miał może z 4 czy 5 sezonów, w których mu się należało, ale reszta wyborów to głównie za zasługi i nazwisko…

    (-30)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    @ Blejk (z całym szacunkiem dla BLC0 “Nie znam w internecie drugiego takiego kto pisze tak awietnie” – bo nie czytałes moich tekstów 😉 Uwielbiam te czasy, tak jak autor tekstu, wychowałem się na potyczkach tych graczy. Dodatkowego smaczku tej rywalizacji dodawał fakt, że ja jestem “wiecznym Wilkiem” a mój najlepszy przyjaciel był fanem Lakers i Kobasa. W tedy nie znosiłem Kobe, ohhh, nie cierpiałem go, ale teraz po latach doceniłem jego kunszt koszykarski i nisko chylę czoła. To były bardzo dobre czasy, dobre dla ligi i przede wszystkim dobre dla nas (chociaż nie było możliwości ogladania NBA na wyciągnięcie ręki jak teraz, był tylko internet przez modem i DSF) czasy podbite przekonaniem, że NBA, koszykówka to bóstwo, cholera, jak ja czasem tęsknie za tymi chwilami…

    (-19)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    heh, początek artyukułu… piękne czasy… Tęsknię za czekanie na mecze na DSF, tęsknię za lamerskim “Hej, hej tu enBiEj” Szaranowicz. Dziś mogę oglądać NBA w rozdziałce 15 mln x 80 mln Cosmos HD, moge ogladac 24h na dobę, moge zainstalowac sprzet stereo dzieki ktoremu czuję sie prawie jakbym był w hali, mogę oglądać na żywo meczi i sam sobie cofać każdą sekundę meczu… i co? i nic. Wszystko się rozmyło, jak masło za cienko rozsmarowane na kromce chleba. Nijakie, przeźroczyste, bez większych emocji, bez zarywania nocy (zawsze można na komórce w uchwycie w samochodzie obejrzeć jednym okiem jadąc do pracy).

    Czekam jeszcze tylko na reklamy na koszulkach graczy i możliwość zamontowania ekranu w środku kibla tak żebym nawet lejąc mógł oglądać NBA. Tylko, że dzisiejsze oglądanie i oglądanie w latach 90tych to jak ziemia i Niebo. Pozdro all staruchy 🙂

    (28)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Eh zawsze dobrze jest powspominac tamte lata. Lezka w oku az sie kreci. Nie zrozumie ten kto tego nie przezyl, piekne czasy. I te stroje Vancouver, jak dla mnie najpiekniejsze w calej historii nba. A Abdur-Rahim to byl kozak. Uwielbialem ogladac wtedy ich mecze ( jeszcze byl bialy niedzwiedz Bryant Reevs i Michael Dickerson), tzn to co w tvn i dsf mozna bylo looknac, bo neta jeszcze czlowiek nie mial. Telegazeta jak autor pisze to zawsze rano przed szkola sprawdzane wyniki, czesto przez to sie spoznialem bo wyniki dawali glownie kilka min przed 08:00 hehe a ja zawsze czekalem chocby nie wiem co 🙂

    (4)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Ani trochę nie będzie mi brakować Garnetta. Mogę docenić jego umiejętności, wolę walki i charakter. Ale przez ponad 2,5 dekady oglądania przeze mnie NBA żaden inny zawodnik nie działał mi tak na nerwy. A im jest starszy tym bardziej 😉

    (-9)

Komentuj

Gwiazdy Basketu