fbpx

Golden State Warriors: jak groźni będą w następnym sezonie NBA

42

W niniejszym tekście rzucam wzrok w kierunku powracających do wielkiego grania Golden State Warriors. Opowiadam o swych odczuciach i przewidywaniach na przyszłość.

geniusz Stephena Curry

Dla mnie to najlepszy strzelec w historii tej dyscypliny, a każdy rozegrany przez niego sezon jest jak święto. W minionym kurował niestety pękniętą kość śródręcza oraz ładował akumulatory po drenujących mentalnie… pięciu z rzędu finałach NBA. Oto jest kosmiczny snajper o rzeczywistej efektywności rzutów wynoszącej 56%. Gracz wybitny technicznie, równie imponująco pracujący z piłką jak i bez.

Gracz o nieograniczonym zasięgu rzutowym, operujący jak chirurg na wolumenie dwudziestu rzutów w meczu, z czego połowa pochodzi zza łuku. Zawodnik wymagający ścisłej opieki, bezpośredniej kurateli dwóch obrońców. Deprymujący rywali (a niekiedy także własnych kolegów) prędkością podejmowania decyzji oraz intensywnością manewrów. W wieku 32 lat Curry jest profesorem gry ofensywnej, a jego partnerzy muszą odznaczać się nie tylko skillem, ale odpowiednim koszykarskim IQ, inaczej spowolnią i zmarnują jego geniusz.

Zobaczcie jak się prezentował w pierwszym meczu po czterech miesiącach przerwy!

Co za tym idzie: uważam, że drugi pick draftu, jaki w tym roku przypada Warriors, zostanie wytransferowany na zawodnika o sprawdzonym resume.

Klay Thompson

Kolejny rekonwalescent, któremu marzy się powrót do wielkiej koszykówki. Jordanowskie 198 centymetrów wzrostu, ograniczone walory atletyczne, ale 206 centymetrowa rozpiętość ramion pozwalająca kryć pozycje od jeden do trzy. W czerwcu 2019 roku uszkodził ACL w lewym kolanie. Dziś obserwujemy go biegającego sprinty na boso. Jest gotów.

Przez osiem sezonów uzyskał świadectwo wybitnego strzelca trzypunktowego. Nie kreuje akcji samodzielnie, ale rokrocznie jest w czubie skuteczności jeśli chodzi o akcje “catch and shoot” czym wybitnie dopełnia talent opisywanego wyżej Stepha. Gdy złapie rytm potrafi zaliczyć… czternaście trafień zza łuku w 27 minut albo zdobyć 37 punktów w jednej kwarcie, wykonując przy tym trzy kozły. Ogień w łapie. Kozioł ma bazowy, potrafi spóźnionego obrońcę przepuścić przodem, minąć z pozycji potrójnego zagrożenia, aby następnie wejść w półdystans i skończyć rzecz rzutem z wyskoku. Przez lata nauczył się bardzo sprawnie zmykać obrońcom pod kosz bez piłki wykorzystując uwagę poświęcaną Stephenowi.

Dodać należy tutaj jakość obrony indywidualnej Klaya, bo to klasa podobna do ludzi pokroju Danny’ego Greena. W sposób niezmordowany biega za rywalem, nie popełnia wielu błędów, orientuje się w porę i niepotrzebnie nie podpala. Prywatnie jawi się jako introwertyk, a to oznacza że jakość jego skupienia potrafi być wielka, co widać. Zaletą Klaya jest jak mówię, możliwość ustawienia go w roli niskiego skrzydłowego. Poradzi sobie.

 Andrew Wiggins

Człowiek zagadka. Wybitne warunki atletyczne i motoryka. Nienaganna praca indywidualna w obronie. Poprawne manewry z piłką, ale wątpliwe momentami shot selection. Brakuje też iskry w oku, żyłki rywalizacji, tej sportowej złości, którą obserwuje się u mistrzów koszykówki. Osobiście uważam, że Steve Kerr go zaprzęgnie do właściwej pracy. Andrew będzie pożyteczny w obronie, dysponuje 213 centymetrową rozpiętością ramion, na nogach chodzi kozacko.

Ograniczyć należy jego poziom decyzyjności w ataku i można zeń uczynić “role playera” klasy premium. Że jest przepłacony (blisko 30 milionów dolarów za sezon) to już kwestia wtórna. Defense, biegi na kosz, okazjonalne jeden na jeden aby Curry mógł złapać oddech i nie trzeba więcej kombinować. Kluczem w przypadku Andrew będzie nauka szybszego czytania gry po obu stronach parkietu, zwłaszcza w obronie. W tym sensie musi dojrzeć, najwyższa pora – to będzie jego siódmy (!) sezon ma parkietach NBA.

Draymond Green

Student gry, koszykarskie IQ na elitarnym poziomie. Ambicja i zajadłość podlana żywiołowością, 217 centymetrami rozpiętości ramion oraz nisko osadzonym środkiem ciężkości. Zamierzenia rywali czyta po mistrzowsku. Dłonie ma sprawne i chwytne, co stoi trochę w sprzeczności do jego kompetencji strzeleckich. Nadgarstek jego jest skorodowany i skrzypiący więc go rywale zostawiają na łuku samego. Od czterech lat kręci w okolicach 29-30% skuteczności dystansowej.

Nadrabia jednak jako playmaker. Stawia wysokie zasłony, doskonale rozumie się w akcjach dwójkowych z Currym, skąd najczęściej roluje na środek parkietu, a gdy przychodzi mu rozegrać piłkę z piątego metra, bywa bezbłędny. Rzuca lob pod kosz, znajduje wolnego strzelca albo kończy samodzielnie. Tutaj także świetnie czyta przestrzeń i przewiduje. Gracz ewidentnie systemowy, rośnie w miarę powiększającej się stawki meczu. Bywa, że nie panuje nad emocjami, ale to już chyba pieśń przeszłości. Dostosował się do nowych realiów NBA. Jak nikt potrzebował odpoczynku moim zdaniem i wydaje się gotów na ponowny sezon na poziomie pretendenta do tytułu.

Reszta

Resztę będzie trzeba uzupełnić. Na liście płac pozostają młodzi strzelcy Ky Bowman i Jordan Poole. Jest także obiecujący (z racji swej wszechstronności) 23-letni skrzydłowy Eric Paschall, wysoki atleta Marquese Chriss oraz borykający się z problemami natury zdrowotnej Kevon Looney. Zdecydowanie brakuje więc  gabarytów oraz doświadczenia na ławce rezerwowych.

Stąd zainteresowanie np. Dwightem Howardem, który w pierwszych minutach obu połów ustawiłby fizycznie strefę podkoszową, poturbował rywala, zmęczył, być może wpędził w faule. Tę samą rolę pełnili przecież w Golden State panowie późny Bogut, Zaza czy McGee. To ich patent puszczać epizodycznie dużego chłopa by wyjaśnił temat pod koszem, kilka razy pobiegł sprintem na obręcz i nie pozwolił rywalowi ustawić się w roli “agresora”.

Spekulacje

Armia reporterów ESPN musi się wykazać, czasy mamy trudne, nikt nie może być pewien stałości zatrudnienia więc wymyślają najróżniejsze scenariusze transferów, niekoniecznie mające potwierdzenie w rzeczywistości. Brian Windhorst proponuje dla przykładu przyciągnięcie do zespołu Golden State rzucającego obrońcy Bradleya Beala!

Transfer opiera się na prostych założeniach. W zamian leci Andrew Wiggins aby zgadzało się finansowo. Dodatkowo uwzględniamy drugi pick draftu, przyszłoroczny pick pozyskany z Minnesoty i to będzie bardzo dobry pakiet.

Ale nawywijał, ale nawymyślał. Dla mnie to nie ma sensu. O ile Dubs przyzwyczajeni są do podziału łupów w ataku, byli w stanie bezproblemowo wkomponować usage rate Kevina Duranta, to jednak KD wzbogacił ich przede wszystkim jakością defensywną, której Beal nie zapewni, a wręcz osłabi.

Moim zdaniem sprawdzone “scoring threat” można pozyskać z wolnego rynku, samym #2 pickiem draftu. Przed chwilą mieli przecież D’Angelo Russella, którego pożegnali. Zdecydowanie dałbym Wigginsowi szansę. Draymond bodaj mówił niedawno, że widzi u Andrew podobne możliwości fizyczne w obronie co u KD.

Możliwości

Kasy w kasie nie ma. W końcu płacą maksymalną stawkę trzem graczom, a czwartemu niewiele mniej! Jest pick draftu oraz trade exception po Andre Iguodali warte 17.2 miliona dolarów.

Patrząc na rynek wolnych agentów, w układance Warriors bardzo podoba mi się Tristan Thompson (!) którego dalsza bytność w Cleveland nie ma najmniejszego sensu patrząc na postaci jak Andre Drummond czy Larry Nance Junior. TT nad zatoką byłby hitem, ofensywne zbiórki, obrona, doświadczenie, zasłony, wspólnie z Greenem mogliby narobić rywalom bigosu. Ofensywnie dadzą radę spokojnie.

Kolejnym gościem na liście jest środkowy Derrick Favors, którego niewygodnie może być Pelikanom sparować z Zionem Williamsonem. Czy wiecie, że Nowy Orlean z Favorsem na placu był o 10 punktów lepszy w przeliczeniu na sto posiadań?

Jest oczywiście więcej możliwości: Marc Gasol, wspomniany już Howard, Jae Crowder i wówczas transferujemy Wigginsa, Kuba Poeltl z San Antonio. Wszystko jest możliwe. Graczy uzupełniających taki trzon jest wiele: Malik Beasley, Brad Wanamaker, naprawdę jest w czym wybierać. Pozostaje kwestia ceny i relacji.

Podsumowując, podstawowi członkowie Warriors potrzebowali oddechu. Zauważcie co powiedział ostatnio Steve Kerr o rozpadzie dynastii Chicago Bulls w latach dziewięćdziesiątych:

Chodzi o emocjonalne obciążenie, które narasta do tego stopnia, że ludzie nie potrafią sobie tego wyobrazić. Zespół traci pazur, energię, motywację, po prostu coś pęka i się kończy. Ludzie mówią, och gdybyście rozegrali wspólnie jeszcze jeden sezon, och gdyby Michael Nie poszedł grać w baseball, wygralibyście osiem tytułów z rzędu. Dla mnie to wierutna bzdura. Nie ma takiej opcji. Doszło do zbyt dużego zmęczenia materiału. Ekipa rozpadła się nie bez powodu [Kerr]

No tak, aby to zrozumieć trzeba chyba najpierw samemu “wyczynowo” uprawiać jakiś sport. Co sądzicie? Jaką przyszłość widzicie przed Golden State Warriors 2020/2021? Ja uważam, że z wyczyszczoną i przeładowaną bronią ponownie będą groźni. Pozdrawiam b

42 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    W przyszłym roku PO na zachodzie to będzie miód dla kibica i udreka dla ludzi którzy obstawiaja mecze. Przecież mamy tam dwie ekipy z LA, Denver, dallas, GS warriors, Portland, San Antonio…

    (14)
    • Array ( [0] => administrator )

      jeśli chodzi o typowanie ja to widzę dokładnie na odwrót, właśnie wychodzimy z okresu “przejściowego”, dużych zmian w przepisach, NBA się normuje, warunki fizyczne wracają do łask, wiele by pisać..

      (11)
    • Array ( )

      Skąd pomysł, że SAS za rok miałoby do PO awansować? Oni mają przepłaconych co raz starszych LMA, DeRozana, Gaya, Millsa – każdy z nich będzie już tylko słabszy. Żadnego potencjału w wymianach, nie ma miejsca w budżecie na FA, a młody Murray to też żaden materiał na gwiazdkę pokroju all star.

      Im się za rok wyczyści budżet i wtedy mogą myśleć o budowaniu zespołu od zera.

      (24)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    można dać szansę Wigginsowi, moim zdaniem chłop potrzebuje, aby ktoś go nakierował. tego w Minnesocie nie otrzymał. jeśli w GSW tego nie zrobią, to znaczy, że jest przeceniony. pytaniem pozostaje co zrobią z drugim pickiem, opcji może być sporo

    (10)
    • Array ( )

      Moim zdaniem Wiggins nie czuje w ogóle rywalizacji, średnio go chyba w ogóle jara ta gra – został koszykarzem z powodu warunków, a nie miłości do kosza. Dlatego jako zadaniowy slasher – jak najbardziej, jako twarz organizacji, jak w Wolves – wykluczone.

      (3)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Wiele scenariuszy ich trade’ów i wyborów mi przeszło już przez myśl, ale wszystkie mają ten sam pień: wraca contender, którego się nie lekceważy. I niezależnie co ludzie sądzą, LeBron będzie ich obserwował bardzo uważnie, może najuważniej ze wszystkich rywali.

    (17)
    • Array ( )

      Jak na razie są zbyt dużą niewiadomą, za mało ludzi się tam zameldowało żeby wyrokować czy warto ich obserwować, choć wierzę że tak będzie, ale jednocześnie mam przeczucie ze nie wrócą już na taki poziom. No chyba że stałaby się magia i wymienia Wigginsa na nie wiem… Kawhi, ale nie wiem kto by na to poszedł 😉

      (-9)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Liczę na wyciągnięcie Mylesa Turnera z Indiany lub Ibaki i Gallinari głównie na PO (Jak Dragić w tym sezonie) – można się przy tym pozbyć Andrzeja jeśli wyczarują dalszy pick. Rookie na skrzydło ogrywać cały sezon + jakiś weteran czy 2 jest mocna paka.

    (2)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Draymond swietnie sobie radził kryjąc centrów przeciwnika, także jeżeli już sprowadzac jakaś 4-5 to koniecznie z rzutem z dystansu. Wiggins może jeszcze wszystkich zaskoczyć, bo na pewno nie będzie tu musiał brać odpowiedzialności za wynik w końcówkach, w GSW są od tego specjaliści? No i tu trafi jako puzzel, cegiełka do układanki, a nie jak w Minnesota jako centrum z KATem. Myśle, ze właśnie jako „zadaniowec” może zostać cichym bohaterem.

    (11)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Moim zdaniem potencjał kadrowo-trade’owy na następny sezon Warriors mają największy w lidze. Prawdą jest ze wracają po kontuzjach, lecz to niesamowicie doświadczona ekipa i podejrzewam że dostosują się do aktualnych warunków. Kadrę nawet bez picku mają mocna. A weteranów i zadaniowcow jak napisał autor jest sporo.
    Wiggins – Bez urazy dla nikogo ale gdzie on miał znaleźć autorytet, gdzie miał nauczyć się czytania gry? .. W Minnesocie? Bez komentarza. Chłopak ma najlepsza okazję w karierze na ogarnięcie swojej głowy w jednej z najbardziej dojrzałych szatni w NBA. Z tym fizycznym potencjałem zrobią z niego gracza o min klasę lepszego. Musi po prostu nauczyć się z tego korzystać.

    (5)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Przyszły sezon będzie jeszcze ciekawszy z racji powrotu gsw, do tego suns pokazali że zaczynają wiedzieć o co chodzi w koszykówce. Ciężko jednoznacznie wytypować 8 z zachodu, aczkolwiek jeżeli gsw nie zrobią jakiś niesamowitych wymian a lac nie zgrają się, to lal ponownie idą na Miśka, co akurat mnie cieszy.

    (-5)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    GSW ma narazi jeden problem. Ławka Rezerwowych i na pewno z czegoś musi zrezygnować, a by to uzupełnić. W NBA już nie tercety wygrywają mistrzostwa, a duety otoczone wysokiej klasy zadaniowcami. Ale na pewno sobie poradzą mają trzon. Ja woził bym Jamesa Wisemana, a pogonił Wiginsa w jego miejsce kogoś pokroju Joe Crowdera do wzmocnienia obrony albo innego 3D no i zostanie na ławke.

    (-1)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    GSW będą mocni, jak mocni? To jest już zagadka? Na ten moment dobrze żeby Wiggins został, chłopak jest naprawdę dobry a do tego nie ma już obciążenia jak lider więc, będą z niego ludzie.
    Drugi pic draftu można naprawdę fajnie spożytkować. Drużyną taką jak za Duranta już nie będą ale nie ma też obecnie żadnej tak silnej drużyny. Jeśli madrze to zrobią, nie będzie większych kontuzji to obok LA, i LAC, to będzie główny faworyt do finałów.

    (1)
    • Array ( [0] => administrator )

      Widziałeś jak AW chodzi w obronie? jak contestuje rzuty? starań i wysiłków mu odmówić nie można i o tym piszę.
      Wigginsa kładzie brak instynktu czasem, czasem nie orientuje się w porę w obronie zespołowej – wymaga ustawienia, wyuczenia nowych nawyków i wierzę, że Golden State to mu zapewni.

      (10)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Pewno że dac szanse Wigginsowi!To zdolny typ,lepszy niż Harrison Barnes, a ten dawał radę..moja ulubiona ekipa powinna brać Wisemana….dołożyć TT i dwóch dobrych ludzi na obwód.Jest tak wielu niespełnionych zawodników, chyba że na rok Gasola jako nauczyciela dla Wisemana i rozegranie z ławki. Jedyne o co się martwię to zdrowie Stepha.Mowi sie tez dużo o K.Love.

    (-1)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Goldeni to jeden z ciekawszych zespołów w nadchodzącym sezonie. Wielka trójka odpoczęła, wydłużona przerwa między sezonami tylko im pomoże się w odpowiedni zresetować. Wiggins ma duży potencjał. Jak się nie sprawdzi zawsze mogą go posunąć.
    Tristan Thompson pokazał, że potrafi się odnaleźć w mistrzowskiej układance, więc myślę że byłby to dobry ruch dla Dubs.

    (4)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Też jestem ciekaw Wigginsa. Chłopak ma warunki i talent na wielkim poziomie. Jeśli dołoży do tego pasję, hydrze lernejskiej z Oakland wyrośnie kolejna głowa. Bycie młodym wilkiem ma już za sobą. Teraz pora, by stać się wojownikiem.

    (6)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Wiggins to jest wybitnie miękka pipa o niskim IQ. Koles miał już mnóstwo szans na udowodnienie swojej wartości. Motywacji starcza mu na 1-2 miesiące sezonu regularnego. Nie przez przypadek Jimmy Butler był zniesmaczony jego podejciem. Niech go lepiej wymieniają na kogoś kto broni puki jeszcze ktokolwiek się na niego nabierze.

    (2)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    No zastanawia mnie tylko ta wasza wiara, że już starsi zawodnicy pociągną twn team bez głównej gwiazdy czyli KD. Gość który przez ostatnie swoje dwa sezony robil.im mistrza i doprowadzil do finału gdzie jak doznał kontuzji to zespół upadł. Nie sprawdzalem statystyk KD ale takiego hoscia którego nie da sie pokryc w ataku bo umie absolutnie wszystko no i jak mu sie chce to w obronie demon z tym swoim zasięgiem to nie ma w lidze moze oprócz leonarda. Ciekawe jak bedzie wyglądał po kontuzji. Niestety bez nie go gsw będą bardzo osłabieni a nie widzę zastepstwa.

    (-9)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    Beda bardzo grozni, a przynajmniej tego im zycze. za swoj pick znajda podkoszowego i kogos dobrego na lawke a reszte sie przyjmie ciekawych weteranow.

    (0)
  16. Array ( )
    Odpowiedz

    Siła Golden State opierała się na grze drużynowej. W najlepszych czasach to był kolektywny basket w stylu San Antonio. Każdy potrafił rozegrać i każdy potrafił dobrze się przemieszczać. Zdobywali masę łatwych punktów z pod kosza, dzięki świetnym zagrywkom. Główni wykonawcy niby ci sami (Curry, Klay i Draymond), ale brak jakościowych zmienników. Paschall to niewiadoma, fajnie się w tym sezonie zaprezentował, ale to wszystko. To nie jest poziom zrozumienia gry na miarę chociażby Boguta, McGee, Livingstona czy Iguodali. To oni tworzyli różnicę, a nie Curry rzucający z 9 metra.

    (1)
  17. Array ( )
    Odpowiedz

    Jednej rzeczy w tym wszystkim nie rozumiem. Warriors byli na dnie ligi i swietnymi wyborami w drafcie (Curry, Thompson, Green, Barnes) zbudowali wielka druzyne. Wszyscy ich mega hejtuja. A co robia inni swietni gracze (LeBron, Kawhi, George) – skacza po druzynach laczac sie z innymi all-starami w celu wygrania ligi. Wszyscy to chwala. WTF?

    (4)

Skomentuj 992milo Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu