fbpx

Grizzli i strzelali: LA Clippers znów dostało łomot w Memphis (2-2)

5

Cast Away

Pamiętacie film Cast Away z Tomem Hanksem? Grał on tam pracownika firmy FedEx (Patron Hali Memphis), który znalazł się na bezludnej wyspie po tym, jak firmowy samolot wpadł do morza. Po powrocie do domu doręczył wszystkie paczki adresatom (między innymi piłkę “Wilson”;), bo dewiza firmy brzmi “Nasze przesyłki zawsze trafiają do celu”. Tak samo jest dzisiaj z rzutami Memphis. Widać, że grają u siebie. Piłka tańczy na obręczy, obija tablicę, ale ostatecznie wpada do siatki. Najlepszym doręczycielem w zespole przyjezdnych jest zdecydowanie CP3. Generał Paul dwoi się i troi, by utrzymać w ryzach zespół z Californii. W pierwszych dwunastu minutach rozdaje kolegom pięć asyst i na zakończenie pierwszej odsłony mamy 33-25 dla gospodarzy.

Drugą kwartę agresywniej rozpoczynają Clippersi, niwelując prowadzenie Memphis. Po koszach Turiafa, Crawforda i Barnesa po raz pierwszy od przeszło 11 minut gry mamy one possession game! Wielkie emocje, prowadzenie wisi na włosku. Komu palce nie sztywnieją w takiej sytuacji? Grizzlies zaufaniem obdarzają rutyniarza Prince’a, ale i on myli się dwukrotnie nim jego rzut znajduje drogę do celu. Emocje nie opadają ani na chwilę, wciąż trwa szarpanina o każdy punkt. Na minutę przed końcem pierwszej połowy Clippersom, za sprawą Paula, udaje się przełamać wynik, ale DPOY Gasol przywraca status quo swoim jump shotem. To jeszcze nie koniec, mały generał zdobywa swój 14 punkt na sekundę przed końcem drugiej kwarty i znów mamy zmianę prowadzenia na tablicy wyników. Po 24 minutach gry mamy 47-46.

Egzekucja

Trzecia kwarta rozpoczyna się nerwowo po obu stronach, mamy straty, niecelne rzuty i przewinienia. Zacięta gra o każdą piłkę. Cóż za emocje!! Przez dziewięć pierwszych minut tej części spotkania żadna z drużyn nie może zbudować prowadzenia, którego nie dałoby się zburzyć jednym celnym rzutem! Gdy świetnie grający dziś Randolph udanie dobije piłkę, dając swojemu teamowi czteropunktową zaliczkę na trzy minuty przed końcem trzeciej, Crawford momentalnie spróbuje mu się odgryźć zza łuku. Niestety, myli się, tak jak i próbujący szczęścia Odom, który ledwo co wszedł za Griffina. Crawford nie daje jednak za wygraną i jego kolejna trójka dziurawi obręcz po asyście Bledsoe. Do końca kwarty mamy grę kosz za kosz. W tej części spotkania lepsi byli gospodarze i to oni ostatnią odsłonę rozpoczną z czteropunktową zaliczką.

Przed rozpoczęciem ostatniej kwarty wynik wciąż wisiał na włosku i nic nie zapowiadało takiego scenariusza, jaki finalnie był udziałem zgromadzonych w FedExForum fanatyków koszykówki. Gra zupełnie przestała się kleić Clippersom down the stretch, podczas gdy z zegarmistrzowską niemal precyzją swoją taktykę egzekwowali Grizzlies. Na 3:45 przed końcem mieliśmy już dwudziestopunktowe prowadzenie Niedźwiedzi i na tym poziomie wynik oscylował już do końca. W ostatecznym rozrachunku było 104-83 i kwestia awansu cały czas pozostaje otwarta dla obu drużyn (2-2).

1 2

5 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    “Piłka, niczym niedzielna hostia wznosi się w górę” – haha dobre porownanie, usmialem sie 🙂

    Mecz byl naprawde zaciety przez 3 kwarty, ale w czwartej Grizzlies odjechali, zrobilo sie 2-2 i wszystko zaczyna sie od nowa, ale przewage psychiczna maja teraz Memphis

    (0)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    ale sie narobiło, nie spodziewałem sie takiego obrotu spraw, nidzwiedzie popisali sie dobra obrona, a Clipsy jak by nie byli soba, Billups skuteczność fatalna nie ogldałem meczu, ale domyslam sie ze pilnował go Allen. Wszystko wraca do LA wiec teraz nabierze znaczenia przewaga własnego podwórka wywalczona w rs.

    (0)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @D.Roseeee
    Jak już to “wziąć” jesteś polakiem więc bądź godnym reprezentantem języka co ?
    Ja od początku wiedziałem że nie ważne co Cllipers zrobią w sezonie to w PO wpierdziel , dobrze wydałem pieniądze na zakłady 😀

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu