fbpx

Hakeem Olajuwon: pokochałbym dzisiejszą NBA

35

2

Wszyscy wiemy, że lata 90-te to była złota era koszykówki. Szczęśliwi ci, którym dane było oglądać Jordana i resztę. NBA była wtedy twardsza, mniej się flopowało, wszyscy grali na maksa, bla bla bla… Słyszeliście to już po wielokroć i nic dziwnego, wszak nawet legendy NBA podsycają to przekonanie:

Kogo lubię (teraz) oglądać? Ciężko powiedzieć… Nie wiem, dzisiaj to już inna gra. Są mecze dobre i złe, ale przeważnie więcej tych złych… [Charles Oakley]

~

Oakley mówi, Ty słuchasz i potakujesz, wiadomo jak to jest. To gość, który potrafił wytrzaskać po pysku Scottie Pippena i nikt nawet nie ośmielił się zwrócić mu uwagi.

[vsw id=”h0f1EsUVCIU” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

Jego opinię podzielają zresztą niemal wszyscy “starzy” fani. Mówią “lata 90’te… Malone, Rodman, Larry Johnson, Mason, Mourning… wtedy to były jatki!” A wcześniej? “No… Bad Boys Pistons… Laimbeer, Rick Mahorn, Thomas… siepanina! A w latach 70’tych był przecież Walt Frazier, klimat funky i kabury z pistoletami przy klubowych szafkach. Przedtem Auerbach odpalający swoje cygara przy linii bocznej itp. itd.” Gdybyśmy jeszcze dłużej pociągnęli tę dyskusję to by się zaraz okazało, że kilka dekad wstecz to w ogóle biegali na bosaka i maczugami się po łbach nap@#$dalali na timeoutach. A dzisiaj?

Dzisiaj to jest miękko, gwiazdy patrzą tylko na kasę, flopują, noszą damskie torebki… czemu nie są już tacy gangsta jak Allen Iverson? Mógłbym tak ironizować jeszcze długo, ale myślę, że wiecie już, co chcę przekazać: panuje ogólne przeświadczenie, że kiedyś liga była twarda, gra była męska, a dzisiaj… no dzisiaj to, tak jak mówi Oakley, “po prostu inna gra”. Pomijam fakt, że wielu przytakujących tej tezie chłopaków robiło w pieluchy, kiedy Bullsi szli po swój drugi three peat, nie wspominając już o czasach dawniejszych. Ich znajomość starej NBA bierze się przede wszystkim z highlightów, które w ramach “zadania domowego” odrobili sobie przed komputerem.

Nie ma w tym nic złego, wszak znajomość historii ligi jest w dobrym tonie nie tylko wśród kibiców, ale nawet i u idących do draftu chłopaków. Cieszę się jednak, kiedy w ogólnym dyskursie pojawiają się głosy prezentujące nieco inny punkt widzenia na obecną ligę i sposób gry. A takie zdanie przedstawił ostatnio jeden z największych, Hakeem Olajuwon. Jego opinia wydała mi się na tyle rzeczowa i adekwatna, że pozwolę sobie przytoczyć ją w całości:

Sonics zawsze dawali nam popalić, przez Gary’ego. Pewnego razu po meczu poszedłem pogadać z Mario Eliem. Dopiero co skończyliśmy trening. Musiałem wiedzieć, co się dzieje.

-Czy Gary jest silny?
-Nie specjalnie… Z Garym trudno to wyjaśnić.

~

Więc jak to możliwe, że taki maly guard robił nam tyle szkód w polu trzech sekund? Poszedłem z tym do Drexlera.

-Czy Gary jest silny?
-Nie, to nie to.
-Więc jak, do cholery wchodzi tak głęboko pod kosz, kiedy siedzisz mu na plecach?
-Nie wiem, stary. Nie mam pojęcia.

~

Nikt nie mógł udzielić mi odpowiedzi.

gp

Zawsze myślałem o sobie, jako o obrońcy w ciele big mana. Może dlatego tak bardzo szanowałem grę Paytona. On nigdy nie chciał być tylko obrońcą, ja nigdy nie chciałem być tylko klasycznym centrem. Za bardzo nie miałem wyboru, kiedy przyjechałem do Ameryki w wieku 18 lat, nigdy wcześniej nie oglądałem meczu NBA. Ani razu. Kiedy przyjechałem z Nigerii do koledżu w Houston nie znałem nawet nazwiska żadnego gracza NBA. Po raz pierwszy z basketem zetknąłem się ledwie rok wcześniej, do tego momentu moją pracę nóg zawdzięczałem piłce nożnej.

[vsw id=”rtgogsWXN3U” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

Okazało się, że ta naiwność w kwestii koszykówki zadziałała na moją korzyść. Nie miałem żadnych nawyków ani uprzedzeń, kiedy rozpoczynałem przygodę z tym sportem. Kiedy trener kazał mi grać jako środkowy, nie bardzo wiedziałem, co miał na myśli. Umiałem wymienić wszystkie pozycje na boisku, ale nie wiedziałem jaka jest różnica między np. centrem a niskim skrzydłowym.  Tamtego lata, nim rozpocząłem, naukę w koledżu, trenerzy ciągle wydzierali się na mnie na treningach:

Hakeem! Jesteś centrem! Stój pod koszem!

~

Nie chciałem po prostu stać pod koszem. Patrzyłem na chłopaków na rozegraniu i rzucających i inspirowała mnie ich kreatywność. Gra w polu trzech sekund to była nuda. Chciałem manewrować na zewnątrz i do środka, po całym boisku, widziałem tańczących z piłką zawodników i myślałem sobie “Człowieku, ja chcę to robić!”

Pracowałem nad swoją grą poza trumną. Nie robiłem tylko tych samych ćwiczeń, co inni duzi. Pracowałem nad dryblingiem i rzutem z półdystansu. Szlifowałem podania i pracę nóg. Jeśli krył mnie ktoś wolniejszy, wykorzystywałem to przeciw niemu. Dochodziłem do wolnej pozycji, lub mijałem go w drodze pod obręcz. Jeśli gość był mniejszy niż ja, wpychałem go pod kosz. Doszedłem do wniosku, że piłka nożna i koszykówka przynajmniej to jedno mają ze sobą wspólnego: grasz tak, jak pozwala przeciwnik. Niedługo trenerzy przestali się na mnie wydzierać.

Dwa tygodnie temu oglądałem mecz Warriors i Rockets w pierwszej rundzie playoffs. Wpadło do mnie wówczas kilku znajomych i rozmowa zeszła na zdjęcie, wiszące na ścianie w salonie. To fotka z Finałów NBA w 1995. Jest na niej kryjący mnie Shaq i ja. To niesamowite. Jesteśmy daleko poza trumną, niczym dwóch point guardów. Shaq kryje mnie na przedpolu, a ja drybluję. Zawsze lubiłem to zdjęcie, nie tylko dlatego, że mamy na nim kilka lat i kilogramów mniej. Pamiętam jak ludzie wstawali z siedzeń, kiedy dostawałem podanie.

Więc mówisz, że jesteś przyzwyczajony do small-ball?

~

Kiedy jeden ze znajomych zadał to pytanie, reszta parsknęła śmiechem. Przypomniałem im tylko, że przez całą karierę oddałem 143 rzuty zza łuku (dla ciekawskich: trafiłem 30 z nich). Ktoś z siedzących wykonał ruch naśladujący mnie rzucającego z dystansu.

Ty i Shaq wymyśliliście small-ball!

~

Wszyscy tarzali się ze śmiechu. Bez względu na to, jak zabawne jest to zdjęcie, mówi wiele o tym, jak zmieniła się NBA. Za moich czasów wysocy gracze mieli jasno określone zadania.

Shaq to była bestia. Jeśli pozwoliłeś mu zająć pozycję, to było po wszystkim. Mogłem sobie pokrzyczeć do sędziów o trzech sekundach w trumnie, on się nie ruszał. Nigdy już nie będzie nikogo o takiej kombinacji umiejętności i rozmiaru.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

35 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Najlepsze jest to że niektórzy się tak jarają tymi latami 80 90 że twarda walka zaciśnięte pięści etc że kozak Malone i props za Thomasa to była koszykówka xd a jak w dzisiejszych czasach jakiś Green się poszamota albo LeBron pod koszem do od razu problem że zwierzęta nie gracze co to za bijatyki loga powinna ukarać ich etc

    PS. Kidd i Divac tez flopowali bo byli sprytni ale jakoś ludzie na ogół zapominają 🙁
    Ps2 narzekanie na Greena że to przemądrzały buc jest trochę bezpodstawne-facet jest główną osią zespołu który wykręcił NAJLEPSZY BILANS W HISTORII i ma pełne prawo do takich wypowiedzi-z reszta Rodman i Scottie tez byli pewni siebie a jakoś nikt problemu im nie robił.

    (38)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    I taka mala refleksja-najbardziej w swoim koszykarskim życiu żałuję tego iż Social media w latach 80 90 nie były tak rozwinięte jak teraz-jestem pewny że jakby tak było to opinia o Jordanie byłaby zupełnie inna 😉 bardzo podobna do opinii jaka ma teraz LeBron czyli bezpodstawny hejt przemieszany z docenianem kunsztu jaki prezentował.

    (16)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    ja się zgadzam z Paytonem,

    z resztą wystarczy oglądać te playoffy żeby zobaczyć ile znaczy curry, a ile lebron dla swojego zespołu, a o to chyba chodzi w “MVP”? 🙂

    (28)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Ot kolejna wypowiedź dziadka, który ma jakiś problem, że ktoś może przebić ich rekord, osiągnięcie i znajduje wymówki: bo to, tamto i jeszcze tamto. Każdy zawsze gada, że ich era była najlepsza, już się przyzwyczailiśmy do tego. A takie argumenty, bo ktoś tam miał ileś punktów czy zbiórek świadczą tylko o płytkim myśleniu, przy takiej ilości statystyk i sposobów analizy gry jakie dziś mamy to patrzenie na jakieś dwa najprostsze statystyk wzbudza jedynie śmiech. Pamiętajmy, że wszystko idzie do przodu, lata 90-te się skończyły nie wczoraj albo przedwczoraj, ale dawno temu i dzisiejsza liga jest już na znacząco wyższym poziomie. Nie koniecznie ciekawsza do oglądania, szczególnie dla tych których młodość przypadła na wcześniejsze ery i mają naturalne ciągotki do przejaskrawiania każdego aspektu z tamtymi czasami związanego, ale na wyższym poziomie koszykarskim.

    (-20)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Zgadzam sie z Paytonem. A tak wgl do kolegi wyżej MJ miał często złą prasę mimo gorzej rozwiniętych social media

    (11)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Zabierzmy LeBron’owi jego gwiazdy z drużyny i zobaczymy czy zawsze będzie tym most “valuable” , będzie ale nie w takim stopniu a na pewno nie MVP , który jest w stanie sięgnąć po mistrzostwo( finały 2015 i 2007).

    (-36)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Lebron już przyzwyczaił wszystkich do swojej gry na szczytowym poziomie, bić +25 pkt, +6 asyst, +6 zbiórek praktycznie nie przerwanie od ilu? 10 lat? Więc pisanie Curry>Lebron jest po prostu śmieszne xd. Curry jest najlepszym strzelcem ligi ale nikt nie ma takiego impactu na team jak Lebron.

    (51)
  8. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    opinia o jordanie inna? chyba nie z faktu porównania finałów: 6/6, 2/6 ? lata 90te de best i nie ma bata na mariolkę !!
    hakeem zawsze dyplomata. nie przypominam sobie żeby kiedykolwiek kogoś zjechał. po tym poznaje się klasę zawodnika. no i po wynikach 🙂
    GP zawsze dużo gadał. za dużo.
    ja natomiast “w swoim” koszykarskim życiu żałuję,że nie doszło do konfrontacji byków z rakietami podczas rozbratu majka z ligą. cholernie żałuję. no może jeszcze żałuję trafionej trójki paxsona w game 6 1993 finals. telewizor prawie wyleciał przez balkon… a wtedy nie było ledów… i mieszkałem na 9 piętrze 🙂

    (5)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Warriors bez Curry’ego w tym sezonie konferencji by nie wygrali ale na koniec RS powinni być wyżej od OKC.

    (1)
  10. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Widzę, że BLC zrobił się trochę zazdrosny o nowy nabytek w redakcji i postanowił przypomnieć wszystkim jak dobrze i ciekawie potrafi przedstawić kawałek historii NBA. Nie mogę się doczekać kolejnego artykułu “świeżaka” 😀

    (8)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    wszystko się zgadza, ale warto również nadmienić, że w czasach kiedy GP20 zdobywał tytuł defensora roku był jednym z najwyższych rozgrywających w lidze o ile nie najwyższy (nie liczać epizodu z Magiciem). Skutecznie bronił przeciwko MJ bo był porównywalny pod względem fizyczności.
    Natomiast co do tej wielkiej zmiany na przestrzeni czasu. Liga w bardzo naturalny sposób ewoluuje np w kierunku wszechstronności. Przykład LJ, ale i w przyszłości Simmonsa. Czyli zawodonika, który wszystko robi i to wszystko co robi robi to najlepiej, a przynajmniej blisko doskonałości taki jest właśnie prototyp najlepszego zawodnika jaki kiedykolwiek przyjdzie do ligi

    (-7)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Gdyby nie zmieniono przepisów dziś mecze by się kończyły 40:43. Dlatego nie ma co psioczyć. Lata 90 nie wrócą, a przepisy trzeba było zmienić.

    (6)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    @Fric: Tak sie sklada kolego, ze opinia o Jordanie byla w latach 90tych podobna do tej jaka “cieszy sie” LeBron dzis, jesli nie gorsza. Po prostu z perspektywy czasu nikt nie pamieta egoistycznego, chamskiego, otwarcie gardzacego kazdym kto nie jest nim palanta, tylko wielkiego zawodnika. Podobnie za pare lat bedzie z Kobe. Pamieta sie to, co dobre.

    (13)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    Moim zdaniem to coraz bardziej wygląda jak, za przeproszeniem p******enie starych dziadków, którzy jeszcze chcą o sobie przypomnieć. To trochę jak słuchanie starszych ludzi, którzy twierdzą, że za komuny było lepiej. Owszem, z wypiekami na twarzy wspominam mistrzostwa Jordana, co nie zmienia faktu, że teraz koszykówka jest zła, wręcz przeciwnie. Jest po prostu inna. Deal with it.

    (16)
  15. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @Fric Pełna zgoda. W ogóle po Twoich różnych wypowiedziach wnioskuję ze byśmy się dogadali ;p Dray i cała drużyna Warriors zapracowali sobie na to żeby mieć taki status jaki mają. Pisałem to już kilka postów temu, ale się powtórzę. Inni wielcy byli tacy sami. MJ, Kobe, Lebron. Taka pewność siebie idzie w parze z wielkimi sukcesami. Mnie ich zachowanie nie irytuje a nie jestem nawet fanem GSW. Szanuję ich za to ze grają świetną koszykówkę, którą się przyjemnie ogląda i mam nadzieję ze utrą nosa wszystkim hejterom i wygrają to mistrzostwo back-to-back.

    (2)
  16. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Larry Bird ma podobne zdanie co Hakeem. Również fascynuje go nowa era w koszykówce. Powiedział ostatnio na ten temat kilka słów, m.in. “Wszyscy myślą, że era, w której grałem, była najlepszą erą w historii. Ja jednak nie jestem tego taki pewien”. Birda fascynują możliwości strzeleckie nowych graczy, płynność gry, ruch piłki.

    (8)
  17. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    “Zabierz LeBrona z Cavs i nie będą już tak dobrzy. Zabierz Curryego z Warriors i… w sumie sam nie wiem.”

    Ale to nie wina Curry’ego tylko LeBrona. Podobnie jak to wina Hardena…. Jak ktoś jest od wszystkiego to tak naprawdę jest od niczego. LBJ czasem na siłę próbuje robić wszystko za wszystkich. Jakby czasem zostawił gałę, dał innym robić to co potrafią najlepiej i sam skupił się na swoich najlepszych stronach przyniosło by to większe efekty tak jak bywa to w GSW. Curry najlepiej rzuca i w większości tym się zajmuje. Nie broni najlepszych strzelców rywali bo nie jest to jego mocną stroną. Nie zbiera przechwytów czy zbiórek. Ma od tego ludzi i w taki sposób każdy funkcjonuje jak w “zdrowej” rodzinie.
    Dlatego dziś jak wyciągnie się LBJa z Cavs okaże się, że nikt nie wie co robić bo zawsze wszystko ktoś za nich robił. Ale to raczej nie jest zaleta zespołu ale wada. A jest się tak dobrym jak dobry jest najsłabszy zawodnik, a nie najlepszy.

    (-10)
  18. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Ret
    Wpływ LeBrona na zespół nie jest spowodowany tym, że jest to jakiś mega dobry gracz czy coś ale jest to spowodowane tym, że wymusza gałę w łapach. Nawet jakby miał Rondo w zespole który jest 100 razy lepszym podającym z lepszą wizją, przewidywaniem itp itd i tak wymusiłby gałę.
    Curry tego nie ma. Oprócz tego, że robi grę potrafi się nią podzielić.

    I nie sztuką jest robić takie staty dotykając piłki 100 razy więcej od kolegów z zespołu 🙂 Rondo się wytyka, że sępi asysty i nabija sobie statystyki. LeBron ma to samo ale nikt nie odważy się tego powiedzieć głośno. LeBron jest modny 😉

    (-13)
  19. Array ( )
    Odpowiedz

    Ciuus
    Jeśli już, to nie jest wina Lebrona że po jego wyjęciu zespół nie umie grać, tylko zawodników, że nie wiedzą co mają robić. Każdy ma swój rozum, ktoś odchodzi, ktoś go zastępuje i powinien robić to jak najlepiej potrafi, w końcu za coś jest w tej lidze

    (6)
  20. Array ( )
    Odpowiedz

    @Szopen101
    Dziwię się temu co napisałeś BLC ma dużą wiedzę nt NBA i lekkie pióro. Udowodnił to nam przez te parę lat pisania na str. GB, ma też już swoją markę i nie ma czego zazdrościć. Poza tym wszyscy tu piszący tworzą zespół, który pisze ku naszej uciesze, a im więcej dobrych redaktorów, tym większa przyjemność dla nas czytelników. Propsy dla admina, że takich pasjonatów pozyskuje

    (8)
  21. Array ( )
    Odpowiedz

    Nawet bitki w tamtych czasach byly ostrzejsze…. ja mysle ze to sedziiwie za duzo gwizdaja kiedys przymrozali oko cos takiego jak w boksie terez za luk brwiowy tko a kiedys to cza bylo miec masakre na ryju I nic niewidziec na oczy zeby tko bylo

    (0)
  22. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @Ciuus a jak nie było LBJ w cavs , był w Miami to powiedz mi czy w tym czasie cavs wiedziało co robić i jak się zachowywać ? No patrząc po wynikach to słabo 😉 LBJ jest moim zdaniem w top 5 w historii wiem będę zminusowany ale trudno , jeśli zdobędzie jeszcze te 2/3 tytuły to będzie w top 3 i nie wiadomo co napisze los może po skończeniu kariery to on będzie najlepszy w historii tego sportu

    (18)
  23. Array ( )
    Odpowiedz

    LeBron zanim odszedł Cavs zaprowadził ich do finału na swoich SAMOTNYCH plecach wiec nie musicie się bawić w zabieranie gwiazd i zastanawianie się co by było gdyby bo już taki scenariusz mieliśmy 🙂

    (14)
  24. Array ( )
    Odpowiedz

    Ciekawe, bo ja zawsze kojarzę Paytona jako zawodnika ofensywnego niż defensora. Może przez to że w pamietnych finałach z Bulls miał po przeciwnej stronie MJ choć uważam że duet Glove & Kemp to był jeden z najbardziej agresywnych tandemow z lat dziewięćdziesiątych

    (3)
  25. Array ( )
    Odpowiedz

    cIUUS twoich bzdur, nawet nie chce się już czytać, miałem ich nie komentować, więc proszę Cię jak człowiek 35 letni, dziecko, daj sobie luz, zniknij, czy liczba minusów nie skłania Cię do refleksji że to co piszesz to idiotyzmy.

    (7)
  26. Array ( )
    Odpowiedz

    Sezon 2013/14:
    MIA – 2.
    CLE – 10.

    Sezon 2014/2015
    MIA – 10.
    CLE – 2.

    Wiadomo – trzeba pamiętać o kontuzji Bosha, ale jeżeli ktoś podważa wartość LeBrona, to jest ignorantem.

    (10)

Skomentuj Biboy Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu