Jak zaczęła się moja przygoda z NBA
Zapraszam Państwa na krótką podróż w przeszłość, w trakcie której opowiem jak zaczęła się moja przygoda z NBA. Być może odnajdziecie w niej także swoją własną:
Na samym początku był Dream Team (1992)
Pamiętam, że sąsiad spod dziewiątki miał kalendarz ścienny. Zdjęcia dwunastki graczy reprezentacji USA zdobiły kolejne miesiące. Próbowałem wycyganić kalendarz różnymi sposobami, udało mi się dopiero gdy rok 1992 się skończył… W między czasie dostałem od mamy pierwszą książkę NBA Najwspanialsza Drużyna. W tamtym okresie nie ściągnąłbyś mnie siłą z przyszkolnego boiska. Wpadłem po uszy…
zobacz więcej >>
“Na fleery i upper decki dostępne w Polsce wydawałem wszystkie swoje oszczędności! Każdy w podstawówce miał klaser z kartami, a każda przerwa oznaczała handel…” story of my life!!!:)
Zazdroszcze tak wczesnego urodzenia 😀 Ja jestem rocznik 96′ i moja przygoda zaczęła się w sumie w 5 klasie podstawówki jak to Allen Iverson mój największy idol powoli przenosił się do Denver 🙂
Moja historia może być troche śmieszna ale wszystko zaczeło jak pierwszy zagrałem jakieś 7-8 lat temu w demo NBA live 2003. Jedyne dostępne drużyny to były LAL i NETS. Od razu zafascynowała mnie gra Shaqa i od tamtego czasu koszykówka to moja jedyna miłość 😀
Fajnnie..
mi niestety nie było dane oglądanie MJ’a, Iversona też mało pamiętam. ;/
czasem jakies info pojawiało sie w telegazecie 🙂
Boże czemu ja nie żyłem w tamtych czasach?
mnie również nie było dane oglądać ani MJ’a, ani Iversona.. nawet największych
meczów Shaq’a nie pamiętam..
wszystko zaczęło się z pamiętną NBA LIVE 2004 🙂 wkręciłem się na maxa w
Lakersów i Kobasa, mimo że nadeszły chude lata dla LA podziwiałem wyczyny tego gościa.. 🙂 zresztą robię to do dzisiaj
tylko pozazdrościc 🙂 ja zacząłem tez na nba live.. tyle że 2003.. 🙂
Piękne czasy to były, szkoda, że już pozostało nam tylko wspominać. : )
Ja też jestem z 96. Pamiętam jak w jakiejś gazecie zawsze była wzmianka o NBA, to tam poznałem Garnetta, Iversona i McGrady’ego. To byli moi pierwsi idole. Potem to już era internetu i sprawdzanie ich w akcji.
Hehe, chlopaki pisza,ze zazdroszcza nam wczesnego urodzenia:) ja zazdroszcze urodzenia tym, co widzieli w akcji Jagielle pod Grunwaldem;)
Nic nie sprawiało mi większej frajdy niż oglądanie po nocach Orlando i Shaq’a akcji 🙂
Dobrze ze ktos pamieta jeszcze te czasy, gdzie szczytem marzen bylo obejrzenie retransmisji meczu w tvp2 czy dsf, wyniki sprawdzalo sie w telegazecie, a o nowosciach czytalo w Magic Basketballu. Czasem kupowalo sie 2 sztuki tego samego numeru bo w srodku dawali plakaty ktore byly dwustronne, a na scianie chcialo sie miec przeciez wszystkich 🙂 No i te karty upper deck z hologramem, do dzis mam ich troche, dla mnie bezcenne.
Ja zacząłem interesowac się NBA gdy obejrzałem finał Phoenix – Chicago i odpłynałem na punkcie tej gry 🙂 I też średnio przepadałem za Jordanem w tamtych czasach, uwielbiałem Kempa i Paytona 🙂
Ja pamiętam pierwsze swoje finały – rok 1991, Chicago – LA Lakers…. retransmisje w TVP, super gazeta HOOP dostępna w niektórych sklepach na sztuki, później Magic Basketball… w międzyczasie finały 92, 93, 94, 95 (Houston z genialnym Olajuwonem) powrót Mike’a i kolejne tytuły… a to co było później już większość tutejszych czytelników chyba zna 🙂 Mam jeszcze nawet stare kasety video z nagraniami meczy z lat 90-tych 😀
Super artykuł , moim zdaniem świetny 😀
U mnie zaczęło się od obejrzenia “Kosmicznego Meczu” i od zbierania kart oraz paru innych gadżecików , patrząc na te postaci nie dowierzałem że człowiek może skakać tak wysoko i chciałem wiedzieć o tym więcej , teraz jestem już bardzo obcykany z NBA i jej historią i chcę więcej 😀
@ClickClackGetBlack
Też to miałem 😀
Ja nie zapomnę jak za małolata nba oglądałem głównie na niemieckiej DSF na jednym telewizorze w pokoju rodziców w nocy i zawsze FRAU ORLOWSKI krzyczała ja ja ja NUL EINS NUL NUL SIEBENA ACHT a starzy do mnie co to za NBA ty pornusy oglądasz !
Ja mieszkając jeszcze w starym domu gdzie największym przełomem technicznym bylo stare video w szafie taty znalazłem kasete VHS o Chicago Bulls, oczywiscie na okladce z MJ. Od tego czasu zajawka sie zaczeła. Byla to 1 podstawowki. W 2 jak to w 2 byla komunia a wiekszosc mojej rodziny mieszka na stałe w Chicago i od chrzestnego ktory nie dal rady przyjechac dostalem przesylką kosz i pierwszego Spaldinga. Nastepnie potoczylo sie już samo 😀
A czytając komentarze aż nachodzi ochota żeby wrocić do starych nagrań 😀 zazdroszce ze za dzieciaka wymienialiscie sie upper deckami bo niestety u mnie królowaly w tym czasie karteczki i segregator xD
ja początkowo grałem w piłkę nożną 🙂 6-7 lat temu zagrałem w NBA Live 2004 i od tego momentu jestem zakochany w koszykówce 😀 i od tego czasu kibicuję Lakers 😛 czasami żałuję że nie wiedziałem co to NBA gdy grali Jordan, Ewing, Barkley, Shaq i gdy NBA leciało na żywo w TVP2 🙂
Czuję się jakby autor był moim bratem bliźniakiem. Miałem dokładnie tak samo. Wszyscy lubili Jordana ja od razu wybrałem Pennego oraz dodatkowo jeszcze Ewinga. Później było ich 3 czyli Penny Ewing i Iverson. Natomiast od sezonu 95/96 do w.w trójki dołączył Michael Jordan 🙂 Mam też tę przyjemność widzieć każde Finały NBA zaczynając od sezonu 94-95, z jednym wyjątkiem kiedy nie widziałem finałów 2003/2004. Pamiętam jeszcze jeden mecz z finałów z 92 ale który to był to nie pamiętam. Zresztą po latach dopiero to do mnie dotarło kiedy już kojarzyłem wszystkie legendy NBA 🙂 I tak samo jak autor do dziś dzień w dzień sprawdzam każdą kolejkę statystyki wyniki ciekawostki 🙂 Dziękuję autorowi za ten powrót do przeszłości 🙂
@ClickClackGetBlack miałem identycznie tylko że zagrałem w demówke nba live 2001, to były czasy 😀
ja basket zaczęłam oglądać jako mała dziewczynka a to wszystko dzięki starszemu bratu który zawsze kochał latać z pomarańczową piłką po boisku a ja siedziałam na ławce i oglądałam chłopaków w akcji 😀
na ścianach mieliśmy plakaty z zawodnikami..Pamiętam także ‘kosmiczny mecz’ – miałam wtedy 10 lat, latka lecą 😉
Pamiętam jak jeszcze w podstawówce 4-5 klasa usłyszałem o Iversonie, od tamtej pory był to mój ulubiony zawodnik. Niestety wszyscy grali w nogę, więc i ja spędziłem sporo czasu na boisku do nogi.
Nie miałem jeszcze internetu więc jedyne co mogłem to sprawdzałem wyniki na telegazecie. Pamiętam nawet jak kupiłem przecenione NBA LIVE 2004, to były czasy. Żałuje że nie mogłem oglądać na żywo w akcji Jordana, Iversona i innych wielkich graczy.
@peleskradacz niestety u mnie tak samo nikt nie interesował się koszykówką hehe
Na szczęscie teraz można śledzić każdy mecz nie kiwając palcem heh
segregator,tabelka, mecze na plastikowy kosz zawieszony na drzwiach..klasyka:)
Mój pierwszy kontakt z NBA to był sezon 1988/89 a konkretnie mecz Phoenix Suns – Utah Jazz. Ferie zimowe spędzane u rodziny, która kilka tygodni wcześniej przywiozła z zagramanicy wynalazek zwany telewizją satelitarną … No i zaczęło się – wyjazdy do nich przy każdej możliwej okazji, zostawanie u rodziny na weekendy, prośby żeby wujek z ciotką nagrywali mi mecze na VHS (mimo tego, że swojego jeszcze nie mieliśmy do r 1990 ale chodziłem oglądać do kumpla). Tym sposobem załapałem się na kilka meczów ówczesnych Bad Boys a Isiah Thomas stał się moim koszykarskim idolem. Pierwsze finały jakie udało mi się jednak obejrzeć to dopiero Bulls-Lakers. Później pierwsze 50-cio minutowe (re)transmisje meczów w TVP2, niezapomniany duet Szaranowicz-Łabędź i ” Hej, hej, tu NBA” :), pierwsze finały transmitowane na żywo przez TVP Bulls – Suns.. Nie wspominam już nawet o pierwszych budowanych koszach, zalewanych betonem mini boiskach między blokami … Aż się łezka w oku kręci 🙂