fbpx

Jako redakcja, jesteśmy mu to winni

33

Zamykamy dziś rozdział zeszłego sezonu w wykonaniu LeBrona J. Doszliśmy do wniosku, że zbyt długie przebywanie pod “pręgieżem opinii publicznej” dla człowieka tak znanego na całym świecie, może skończyć się trwałym uszczerbkiem na zdrowiu psychicznym. A jak wiadomo, głowa to podstawa w zorganizowanym baskecie i na pewno nie chcielibyśmy stracić takiego talentu jak James. Bo choć mówi na przekór – wszechogarniająca nienawiść i krytyka – ciąży mu jak pół stanu Ohio uwieszone na plecach. To widać. Dlatego chcemy dać mu spokój. Chcemy by udowodnił, jaka siła (także ta wewnętrzna) w nim drzemie. Dlatego od dzisiaj, do wszystkich: Check The Hate MoFos!

[vsw id=”D1mKqiC329E” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

33 comments

  1. Odpowiedz

    LOLbron
    LeDouche
    LeElbow
    LeCrab
    LeChoke(r)
    LeBronze
    LeTravel
    Leblow
    LeLoser
    Quitness
    Winless
    Ringless
    LeQuit
    LeDecision
    Lebron West
    LeBrick
    LeFag
    Prince James
    Queen James
    LeStats
    LeWhine
    LeAlfred
    LeBitter
    LeRingChaser
    Robin
    King Shames
    The Frozen One
    LeBaby
    Baby Bron Bron
    LeBinky
    Jebron Lames
    LeHype
    LeWade
    LePippen
    LeCoattail
    LeEgo
    LeShortCut
    LeChump
    LeFraud
    LeBlames
    LeJoke
    LeBum
    Lebronte West
    LeCheckedOut
    LeMentalNotes
    LeKarma
    LeBrand
    LeRoids
    LeRingless

    Ok wystarczy tego hejterowania:) Aha chyba “drzemie” a nie “dżemie” chyba że celowo chodziło dżem:) tzw. ElbiDżem:D

    (0)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Też nie przepadam za Jamesem, ale mówię o sposobie bycia, wypowiedziach itp, bo to co reprezentuje sobą na boisku jest niesamowite (oprócz tych słabych końcówek, za co dziękuję mu w imieniu wszystkich kibiców Chicago, i pewnie dołączyłoby się kilka innych fanklubów :p)

    (0)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Ludzi to boli(szczególnie tych z Ohio),że na dzień dzisiejszy LBJ jest poprostu najlepszy i gra najbardziej widowiskową koszykówkę.Wiadomo,że liczy się drużyna ale nie zawsze można wygrywać,było wielu świetnych graczy bez mistrzostwa a pamiętamy ich do dziś…jeśli będzie mu dane to wygra ligę nie raz i udowodni ,że jest najlepszy,,jeśli nie dołączy do grona tych co chcieli a nie mogli jak: Malone,Barkley,Ewing czy AI…

    (0)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Nienawidzę Jamesa , Wade’a i Bosha z wiadomej przyczyny chcieli iść na łatwiznę i sie zgadali aby zdobyć mistrza a i tak ich Dallas wydymali hahaha .I love this game.

    (-1)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Haters gonna hate… Nie rozumiem jak można nienawidzić sportowca, artysty czy osoby takiego pokroju. Można nie lubić sposobu bycia, nie cenić umiejętności itp. Żeby kogoś znienawidzić trzeba go poznać(wyłączam tutaj wszelakich wrogów publicznych czy też innych dyktatorów), tak samo trzeba kogoś poznać żeby stać się jego przyjacielem. Mi nienawiść kojarzy się z utożsamieniem pewnej osoby jako swojego największego wroga(tutaj można by tą myśl podciągnąć pod pojęcie “wroga publicznego”). Dlatego większość osób, która twierdzi, że LeBrona szczerze nienawidzi niech się zastanowi czy nie ma większych problemów :P, tak czy owak LeBron jest protoplastą nowego typu gracza i czy tytuł zdobędzie czy nie w karty się zapisze jako znakomity zawodnik.

    (1)
  6. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    co nie zmienia faktu, że póki co postawiłbym go w jednym rzędzie z takimi zawodnikami jak “Malone, Barkley, Ewing czy AI”… trochę mu brakuje… przede wszystkim nie był samym sobą, kiedy trzeba było czyli w Finałach NBA

    (0)
  7. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Hmm… Wiadomo, że są sympatycy i hejterzy. Ale jedno trzeba przyznać… ŻADEN zawodnik w historii NBA nie był taki, jak LeBron. I nie mówię tu o jego koordynacji i motoryce, jak na gracza o tak dużej masie. Tu raczej chodzi o zachowanie. Jordan, Bird, czy Kobe to gwiazdy boiska. To do nich najczęściej szła piłka. Jednak… Mimo swojej arogancji i niechęci do dzielenia się piłką, po meczach byli normalnymi, skromnymi ludźmi. Nie puszyli się. Z LeBronem… jest zupełnie na odwrót. Gościu jest celebrytą, gwiazdorem świadomym swojej sławy, ale na boisku tego nie widać. Stara się zaangażować całą drużynę, rozdaje piłki, a kiedy ktoś coś spieprzy, to nie krzyczy, jak Garnett na Big Baby, tylko tłumaczy i doradza. To czyni go wyjątkowym. Gość ma naprawdę wielkie serce, co wie każdy, który poszukał o nim nieco więcej informacji. Może to właśnie to serce, zbytnie przejmowanie się, sprawia, że w końcówkach się boi i gubi. Brak mu tej arogancji i pewności siebie, dlatego potrzebował kogoś, kto zdejmie z jego barków odpowiedzialność. Na Jamesie presja była wywierana od samego początku. Od liceum, przez lata w Cleveland, więc w pewnym momencie po prostu nie wytrzymał. Niemal sam doprowadził Cavs do Finałów, lecz później… to wszystko zaczęło go przerastać. W Cavs nie było drugiej, pewnej opcji w ataku. Kogoś, kto dorzuciłby trochę punktów, gdy są potrzebne. Dobrze to pokazują playoffy 2k9. LeBron grał praktycznie sam, co pokazuje średnia 35.3 punktów na mecz (i ten pamiętny rzut w drugim meczu finałów konferencji z Orlando)! Dał z siebie wszystko, ale… sam nie mógł wygrać. Cały stan na niego liczył, robił wszystko, co mógł, ale zawiódł, gdyż nie otrzymał wsparcia, Presja zrobiła później swoje. Był cały roztrzęsiony, uważał, że nawalił. Nie wiem, jakim cudem mógł tak myśleć, skoro w serii z Orlando miał średnią 38,5 punktów [sic!]. Jeśli znajdzie się wśród Was ktokolwiek, kto w takiej sytuacji, by się nie poddał, to niech się zgłosi, a zostanie moim guru. Po tamtych playoffs czekał na pomoc, ale jej nie otrzymał. Jamison zawiódł, eksperyment z Shaqiem się nie sprawdził. Cavs mieli duże oczekiwania, ale nie za bardzo potrafili (a może nie chciało im się) mu pomóc. LBJ został sam, więc… poszedł szukać przyjaciół. Nie chciał już brać odpowiedzialności na swoje barki. Jedyne, co tak naprawdę może boleć, to sposób, w jaki obwieścił swoje odejście. To jest główny powód nienawiści. A jeśli nie, to dlaczego nie jedziecie w Melo, czy Bosha? Goście zostawili swoje drużyny tak, jak LeBron. Poddali się, poszli szukać mistrzostwa, mimo że w stanowili trzony swoich drużyn. No właśnie! Byli znaczącymi filarami, ale tylko filarami, a James? Gościu był podstawą. LBJ to Cavs, a Cavs to LBJ. Cała Ameryka była świadoma, że bez niego ta drużyna nie istnieje. On natomiast ją zniszczył i zrobił to z premedytacją. Ale spójrzmy prawdzie w oczy… Cavaliers liczyli, że zostanie, ale nie zrobili NIC, żeby go zatrzymać. Nie podziękowali mu za to, co dla nich zrobił, jak wyniósł drużynę na szczyt konferencji. Ich nienawiść wzięła się ze strachu. Strachu, że stracili zawodnika, który jest najbardziej wszechstronnym i przez wielu uważanym zna najlepszego gracza na świecie! Nie oszukujmy się… W Cleveland miał małe szanse na mistrzostwo. Ciężko się nie poddać, gdy widzimy, że robimy wszystko, co w naszej mocy, a to nie przynosi efektów.

    Radzę obejrzeć „More Than A Game”, nieco poczytać o LeBronie oraz się trochę zastanowić, zanim ktoś zacznie go osądzać.

    (0)
  8. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Lebronowi dali drużynę, Cavs mieli najlepszy bilans w lidze bodajże przez dwa lata…więc nie można powiedzieć, że nie miał nikogo do grania…bo sam chyba nie wygrał tych wszystkich meczów. Po prostu nie jest i nigdy nie dorośnie do bycia PRAWDZIWYM liderem drużyny a nie zwykłą celebrytkową gwiazdką. Rozwalił drużynę zamiast walczyć dalej, pokazać wielkie cohones a nie zwiać z podkulonym ogonem z jednej z najlepszych drużyn, jaką byli Cavs swego czasu.
    Drużynę buduje się latami, nie poddając się-przykład Bulls.
    Teraz poszedł na łatwiznę, stracił mój szacunek jako sportowiec:( Przez niego, przez jego decyzję o odejściu liga straciła na wartości…Supergwiazdy w jednej drużynie..gdzie tu emocje, komu chce się to oglądać…Miami gra nudną koszykówką na tle innych drużyn, taka jest prawda, porównajcie sobie grę Chicago, Dallas, czy Oklahoma dzieje się dużo więcej, dobrze się ogląda, zastanawiasz się przed meczem co dziś pokaże Rose czy Durantula…a w Miami…flaki z olejem..Lebron do spółki z największymi gwiazdami ligi w jednej drużynie..litości.
    Nie jestem żadnym hejterem, po prostu uważam, że nie powinno być takich drużyn jak Miami, stracili na tym wszyscy.

    (0)
  9. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Fakt… Zgadzam się, że liga nie powinna zgadzać się na takie “superteamy”. Ale 4 lata temu Boston zrobił to samo i nie mieli im tego za złe. Może dlatego, że nikt nie dysponował takim talentem, jak LBJ. Fakt… Zostanie zapamiętany, jako ten, który się poddał i poszedł na łatwiznę. Ale Drexler też zostawił Portland. A jeśli chodzi o bilans w sezonie regularnym… Kiedy drużyna ma za cel tylko zdobyć tytuł, to sezon regularny traktują, jak formalność albo okres przygotowawczy [Boston Celtics ’09 – ’10]. Nie ma tytułu “Mistrza Sezonu Regularnego”, dlatego drużyny się tak nie spinają. Miami nie było pierwsze w konferencji, ale w playoffs pokazali innym “Wschodniakom”, gdzie ich miejsce.
    A co do Cavs… Wskaż, kto mu pomagał w fazie posezonowej, tak jak jest to wymagane od “tych drugich”?

    (0)
  10. Odpowiedz

    Paul, porównanie do Bostonu czy Drexlera nie jest zbyt trafne. Tam mieliśmy do czynienia z gwiazdami, które czuły że ich okienko się już zamyka. Podobny case miał miejsce z Paytonem, Malone czy Barkleyem (choć tym dwóm ostatnim się ostatecznie nie udało).
    W przypadku Lolbrona mamy 3 grajków u szczytu swoich możliwości, którzy zgadują się i idą na łatwiznę. Dlatego większość kibiców raczej źle im życzy.

    (0)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    @Paul:nie mogę się z Tobą zgodzić. gwiazdorzy-indywidualiści nigdy nie są skromni, ale mają do tego pełne prawo. Jordan skromny nie był, bo inaczej nie mówił by rzeczy w rodzaju “Some people want it to happen, some wish it would happen, others make it happen”. Ale był też na tyle mądry, żeby móc powiedzieć “There’s no “I” in team” i zaraz dodać z właściwą sobie zadziornością: “…but there is “I” in win”. Kobe też nie był nigdy skromny (tak jak i Shaq, dlatego nie mogli się dogadać), ale z biegiem lat zmądrzał. LBJ też należy do tej grupy. Na drugim biegunie są gwiazdy-team playerzy: Nowitzki, Olajuwon, etc. Na bank widzisz różnicę w ich “game attitude”. Co do porównania przejścia LBJ do Miami do transferu Drex’a do Rockets, to nie było to trafne moim zdaniem. Drexler grał jeszcze w NCAA, w Houston Cougars z Hakeemem, znali się i lubili, to dlatego chcieli razem grać. Przejście LBJ do Miami było raczej jak przejście Barkley’a do Rockets (i on,indywidualista, rozłożył tamten zespół). Wszyscy jednak z wyżej wymienionych przeze mnie wspaniałych zawodników, oprócz właśnie LBJ, mieli jedną cechę: o mistrzostwo NBA walczyli(z różnym skutkiem) na parkietach ligi. LBJ jako jedyny, chciał załatwić sobie pierścień przy “zielonym stoliku”, razem z Boshem i Wadem. I za to kibice go nie lubią. Taka jest moja opinia, ale zawsze można podyskutować. pozdro, piona!

    (0)
  12. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Kobe też długo był młokosem i kretynem, który nie dorósł do zdobywania mistrzostw. I też mu to zajęło sporo czasu, mimo, że walczył o nie w wiele bardziej przyjaznym środowisku (L.A.). Jako lider pierwszego mistrza zdobył w wieku 31 lat.
    Osobiście uważam, że odmieniła go dopiero afera w Denver. Wyciszył się, mniej gadał, więcej robił. Jest teraz liderem z prawdziwego zdarzenia.

    Myślę, że LeBron też do tego dorośnie. Tylko wcale już nie ma tak wiele na to czasu. Ma 27 lat i właśnie, poprzez lockaut, prawdopodobnie traci kolejna szanse na zdobycie tytułu. Raczej nie spodziewam się tu jakiejś dynastii co będzie panowała dekadę jak zapowiadano, ale może jakiego 3-peata uciągną w Miami. Cięzko już mu będzie udowodnić swoją megazajebistość tytułami, raczej nie zdobędzie ich więcej niż Kobe, Jordan. Czyli raczej nie jest Chosen1 a The Decision, nie miało takiego znaczenia jak chociażby przejście Shaqa do Lakers.

    (0)
  13. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @BLC Nie jestem fanem takich rozwiązań, co napisałem wyżej. Uważam, że dobrze zrobił odchodząc z Cavs, ale utworzenie Big Three było przesadą. Ale z drugiej strony… Osiągnął bardzo dużo, lecz brakowało mu tytułu. Drexler z Olajuwonem się znali – fakt, ale D-Wade i LeBron także. Przecież rozmawiali, że fajnie by było grać razem i to uczynili. A co do tych “schyłków kariery”… Miał czekać w Cavs z nadzieją, że może coś się wydarzy, a gdy jego sprawność zacznie spadać i nic mu nie zostanie dopiero przejść gdzieś? Tu nadarzyła się znakomita okazja, żeby zdobyć tytuł. Czemu miałby z niej nie skorzystać? Siedziałem przed telewizorem i widziałem, jak Cavs są niszczeni w Finałach, a później odpadają z kolejnych playoffs. Widziałem LeBrona odbierającego nagrody MVP i życzyłem mu mistrzostwa. On go potrzebował, ale nie był w stanie wygrać sam. W Cavs byli zawodnicy, którzy nie potrafili sprostać oczekiwaniom albo byli strasznie nieregularni [jak JR Smith, który, gdyby grał na równym poziomie, z pewnością byłby w wyjściowej piątce Nuggets]. LeBron wykorzystał okazję. Nie wiadomo, czy kiedyś miałby jeszcze taką szansę. Kiedy ogłosił swoją decyzję, ucieszyłem się, gdyż gość naprawdę zasługiwał na tytuł, jak mało kto, a może nawet nikt inny. Później jednak… zrobiło mi się smutno. Matchup: LeBron vs. Wade był jednym z najlepszych do oglądania, jeśli nie najlepszym. Trzy gwiazdy poszły na łatwiznę, bo to pewne, że prędzej, czy później ten tytuł zdobędą. To, że przeszedł do Miami, wcale nie umniejsza jego umiejętności, lecz stracił wiele w oczach fanów, jako gracz. W moich także stracił, ale po tym, co zrobił grając w Cavs… Wciąż życzę mu mistrzostwa. Jednak dalej nie rozumiem tej całej nienawiści! Nosz ku**a! Można stracić do niego szacunek, ale skąd ta nienawiść? Denerwuje mnie, gdy ludzie się z niego śmieją i zapominają o tym, jak wielki talent posiada i jak wiele osiągnął. Mówią, że się poddał, zapominając o tym, jak wiele robił, by zdobyć tytuł. Mam nadzieję, że jeszcze będzie miał szansę udowodnić swoją wielkość.
    Oby odhaczył zdobycie tytułu, przeszedł gdzieś i z powrotem udowadniał swoją indywidualną wartość.

    Btw. Gdy podejmował decyzję, miałem nadzieję, że wybierze New York i tam zbuduje swoją legendę, szkoda, że poszedł na taką łatwiznę.

    Pozdro 😉

    (0)
    • Array ( [0] => administrator )

      Brawo stary! Podoba nam się co piszesz. Tylko dlaczego takie laudacje na temat LeBrona pisze człowiek z avatarem Kobe w koszulce MJ 😉

      (0)
  14. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Też liczyłem na Nowy Jork. To chyba byłoby jedyne rozwiązanie, które zaakceptowali by fani. Z drugije strony uważam tą organizację niestabilną… Layden, Izajasz zrobili przez 10 lat taki rozpierdziel… niby Ci panowie już nie pracują, ale dalej w szeregach Knicks czuć lekki ferment, nawet po częściowej odbudowie przez Donnie’go Walsha… podejżewam, że to zadecydowało.

    Miami to był pewniak. Naprawdę uważam, że to był dobry wybór dla LeBrona. To nie Miami jest jego problemem tylko on sam.

    (0)
  15. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    No nareszcie! Paul chwała Ci za te wypowiedzi. Całkowicie się z Tobą zgadzam. Nigdy nie pojmę jak można tak strasznie kogoś hejtować? I to za co? Za to że zmienił klub? Czy może po prostu: że jest aż tak dobry. Od dawna mam już dość tego całego hejtingu i nienawiści do Lebrona. Ja się dziwie jak ten człowiek aż tyle to wytrzymuje. Z takim pręgieżem opinii publicznej (jak zostało to dobrze ujęte) LeBron powinien już dawno siąść psychycznie. GO LBJ! Nie poddawaj się i pokaż im! Lokaucie kończ się jak najszybciej. http://www.youtube.com/watch?v=LsnnBxLcW54

    (0)
  16. Array ( )
    Odpowiedz

    mnie osobiscie irytuje to cale gadanie, jeszcze zanim LBJ trafil do NBA, ze bedzie nastepnym Jordanem trelelele…i caly czas sie go porownoje do MJ-ja, Jordan byl jeden i drugiego takiego nie bedzie, moim zdaniem Lebron raczej trafi do teamu “czytam wladce pierscini, ale wlasnego kolka nie posiadam” niz dorowna KB czy MJ, brak mistrzostwa nie usprawiedliwia to ze media juz od nastolatka kreowaly go na nastepce Jordana i ze niby mial ciezko, bo wielki zawodnik zostanie mistrzem na boisku, gdy bedzie nim mentalnie, takim graczem jest Kobe, a juz napewno MJ

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu