fbpx

Jaylen Brown gra koncert smyczkowy, trzydzieści punktów Stepha Curry’ego powszednieje

25

WTMW.

sacramento kings 114 phoenix suns 122

Wyobraźcie sobie zmęczenie materiału: Kings występowali dzień po dniu, a zarazem po raz trzeci na przestrzeni czterech dni. Na dodatek poprzedzająca spotkanie noc zeszła im na podróży do Arizony. Z kolei Suns siedzą od kilku dni u siebie, mieli 48 godzin na regenerację i m.in. stąd byli absolutnym faworytem bukmacherów.

Ze swojej strony stawialiśmy na under Harrisona Barnesa, który co tu wiele gadać, w meczach dzień po dniu notuje ogromne spadki produktywności, a proponowaną przez buka linię przekroczył jeden raz w dziewięciu grach. Tym razem również, mimo spędzonych na placu 40 minut zaliczył 14 punktów 2 zbiórki i 3 asysty, zdecydowanie poniżej swojego standardu. Kings wymagają od chłopa zbyt wiele. Gra jako wspierający ball handler, kryje największych atletów rywala, wspiera rozegranie. Dziś miał na sobie Milesa Bridgesa, co zresztą jest konikiem Suns w tym sezonie, którzy zauważcie ze skrzydeł tracą najmniej PRA (points/rebouns/assists) w lidze.

Goście na zmęczeniu poszli w ofensywę, zresztą o defensywie w ich wypadku nie może być mowy, zwłaszcza odkąd urazu nabawił się ich najlepszy obrońca Richaun Holmes. W każdym razie bardzo produktywny dzień zaliczyli obwodowi De’Aaron Fox (27/3/8) Buddy Hield (24) rookie Tyrese Halliburton (12) oraz ściągnięty nie tak znowu dawno Delon Wright (16/4/4). Co za tym idzie mecz był dużo bardziej wyrównany niż się tego ktokolwiek spodziewał. Dopiero w czwartej kwarcie dała o sobie znać przewaga głębi składu i świeżości gospodarzy. Po raz kolejny zaimponowali rezerwowi Słońc, w szczególności panowie Payne, Carter, Johnson i Craig.

Torrey Craig z synkiem, jeszcze w barwach Denver Nuggets

Ten ostatni choć gra w Arizonie od połowy marca, genialnie wpisał się w rotację. Mierzy 201 cm wzrostu, zasłynął dzięki fenomenalnej obronie na piłce i wszechstronności w tym zakresie. Nigdzie nie znalazłem jego parametrów np. rozpiętości ramion, ale obstawiam, że wynosi ona minimum 210 centymetrów. Wczoraj w odpowiedzi na sukcesy obwodu rywala, w grupie rezerw grał jako center!

A propos centrów, na wyróżnienie zasługuje także boski DeAndre Ayton, który skorzystał z deficytów rywala pod koszem osiągając 26 punktów i 11 zbiórek przy niebotycznej skuteczności 10/11 z gry! Innymi słowy, Suns to ekipa, której z przyjemnością kibicuję. Zbudowana jak należy, zorientowana defensywnie, inteligentna, wszechstronna, utalentowana, a zarazem głodna sukcesów. Cztery akapity tekstu, a ja nawet nie wspomniałem o liderach (Booker 23 punkty, Paul 13 punktów 11 asyst). Nie wspomniałem też Jae Crowdera, który bez konsekwencji machnął D-Foxa w twarz…

milwaukee bucks 120 atlanta hawks 109

Bucks grali dzień po dniu, ale szeroka rotacja, a także powrót Giannisa Antetokounmpo zniwelowały wszelkie, ewentualne braki energetyczne. Co więcej, gospodarze w dalszym ciągu bez Johna Collinsa oraz lidera drugiego składu Danilo Gallinariego. Grali bardzo poprawnie (co prawda floatery Trae Younga nie chciały po przerwie wpadać) ale na wysokiej skuteczności z dystansu. Bogdan Bogdanovic (28 punktów 6 zbiórek 7 asyst 6/12 zza łuku) trzyma wysoką formę, a cały wyjściowy skład może pochwalić się dwucyfrówką, ale Bucks to jednak inny kaliber fizyczności.

52-39 na tablicach plus rezerwowy skład gości całkowicie rozbił ławkę ATL. Różnica w punktacji rezerwowych wyniosła 44 do 16. Kluczowym fragmentem spotkania była właśnie końcówka trzeciej kwarty, w której zmiennicy Milwaukee zdobyli jedenaście punktów z rzędu. No, jestem ciekaw na ile ławka Mike Budenholzera w składzie Jeff Teague, Pat Connaughton, PJ Tucker i Bobby Portis będzie w stanie stanowić o przewadze zespołu w playoffs. Są waleczni, to na pewno, a przecież brakowało wczoraj m.in. Donte Divincenzo, największego walczaka.

golden state warriors 119 cleveland cavaliers 101

Podopieczni Steve’a Kerra nie porzucają marzeń o awansie do playoffs, to ich czwarte z rzędu zwycięstwo! Grali co prawda po raz trzeci w czwartą noc. Dzień po dniu. Na wyjeździe, ale ostatnim razem starterzy szczęśliwie nie musieli wstępować na parkiet w czwartej kwarcie. Trwa objazdówka po obcych halach, a Kerr lepiej niż ktokolwiek, zdaje sobie sprawę, że musi rozkładać siły swoich ludzi.

Stephen Curry choć zaczął od 0/8 zza łuku, rąk nie łamał. Wjazdy podkoszowe pozwoliły mu ostatecznie nabrać rytmu. Trzydziestka przy jego nazwisku powszednieje jak seks małżeński (albo jego brak). Dziś było 33 punktów i 5 asyst przy 12/25 z gry, ale za trójkę skończył z dorobkiem 4/13, czyli 4/5 na koniec! Curry jest szefem, robi takie zamieszanie, ściąga na siebie tyle uwagi, że chłopy wokół nie wypada, żeby nie dali od siebie czegoś ekstra. Tym ekstra byli dziś Andrew Wiggins (23/6/6 przy 5/8 zza łuku) oraz ławnicy JTA (długoręki, energiczny, inteligentny, zaangażowany Juan Toscano Anderson 20 punktów 7 zbiórek 8/9 z gry plus Jordan Poole 14 punktów 5/12 z gry).

Po stronie Cavs solidna robota defensywnie po stronie rookie Isaaca Okoro. Obwodowi trzymający wynik (Sexland 50 punktów) ale bardzo marny występ Kevina Love (wiadomo, zdrowie nie to) no i ławka tym razem bez fajerwerków. Przydałby się solidniejszy prowadzący grę za plecami Dariusa Garlanda. Matthew Dellavedova w roli kreatora to nie jest dobry pomysł. Jarrett Allen to jest bardzo solidny strażnik obręczy, ale pomoc na silnym skrzydle ma niewielką. Osobiście jestem zaskoczony faktem, że Dubs byli w stanie zdobyć 56 punktów z pola trzech sekund.

boston celtics 121 los angeles lakers 113

Celtics chwilowo mają dość luźny grafik, siedzieli w hotelu od 24 godzin, Lakers przedwczoraj wrócili z wojaży więc przynajmniej się wyspali.

Z jednej strony pojedynkowały się historycznie najbardziej udekorowane zespoły NBA, ale z zespołowego punktu widzenia nie był to w najmniejszym stopniu porywający pojedynek, który rozpoczął się od prowadzenia gości bodaj 18:4. Weźmy pod uwagę, że Boston przyjechał w prawie najmocniejszym składzie, podczas gdy mistrzowie są bez Davisa, Jamesa, Morrisa, Drummonda no i przede wszystkim bez Jareda Dudleya. Zostali zdominowani w polu trzech sekund od pierwszego gwizdka, Marc Gasol był wyciągany na łuk, a za jego plecami rządził m.in. Tristan Thompson tworzący szpaler dla kierowców (driverów) bostońskich.

Co się liczy, “nasz człowiek” Kemba Walker nie dostarczył potrzebnego suplementu punktowego, co jest na plus dla naszych kieszeni. Dużo lepiej na rozegraniu wyglądał Payton Pritchard, o którym Grzesiek napisał tekst, niedługo poczytacie.

Co jeszcze bardziej się liczy i robi wrażenie z punktu widzenia indywidualnego. Koncertem skrzypcowym porwał wszystkich Jaylen Brown, którego 40 punktów 9 zbiórek i 17/20 z gry to rzecz bezprecedensowa. To jeden z tych wieczorów, o których opowiada się wnukom. Zobaczcie na rozkład rzutowy, to nie tak, że gość biega i kończy akcje z góry. Mowa o kreacjach w koźle, wjazdach, półdystansie, catch and shoot, ucieczkach za plecy…

Co nie zmienia faktu, że Lakers wyglądali dramatycznie w obronie pod koszem. Jak mięczaki po zdjęciu skorupy. Obiecująco wyglądała chwilami ławka rezerwowych LAL (Horton Tucker, McLemore, McKinnie) bo tutaj Boston ma problem i to spory, zwłaszcza pod nieobecność Evana Fourniera. Stosunkowo niewielka różnica obrazuje jaki zapas mocy mają obrońcy tytułu, no ale dziś pokłonić się musimy Brownowi.

Other NBA news

-> Anthony Davis otrzymał zielone światło od lekarzy, wznawia full-kontaktowe treningi.

-> Znany skądinąd Michael Jordan 15 maja “wprowadzi” świętej pamięci Kobe Bryanta do koszykarskiej Galerii Sław. To będzie wielka rzecz. Pośmiertnie uhonorowany Black Mamba będzie miał doborowe towarzystwo. Wśród tegorocznych wyróżnień są m.in. Tim Duncan czy Kevin Garnett:

No to co? Dobrego dnia wszystkim. Kto chce do grupy typera GWBA niech pisze maila na [email protected]

Aha, dziś wieczorem trzeci mecz Zastalu ze Śląskiem. Naszym zdaniem WKS już swój najlepszy basket pokazał i spodziewamy się zakończenia serii. Pozdrawiam B.

25 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    GSW to będzie dla każdego zespołu w playoffs loteria. Mogą wygrać z każdym. Jak Steph będzie miał dzień konia (+40pkt) Wiggins zagra na normalnym poziomie to każdy może polegnąć. Są nieobliczalni. Pewnie nikt nie chce na nich trafić, bo każdy boi się Stepha.

    (0)
    • Array ( )

      Z całą sympatią dla Stefana, ale no nie wydaje mi się, Oubre i Wiggins to nie są gracze na PO, za wolne procesory, Draymond potrzebuję mieć wokół siebie inteligentnych graczy żeby być tym samym Greenem co za czasów świetności GSW, może grać P’n’R z Currym, ale nie będą przecież grać jednej akcji przez 7 meczów. A jak radzić sobie z samym Stefanem pokazało Toronto w finałach.
      Mimo to uważam że Kosmita na kogo nie trafi to i tak urwie mecz czy dwa, ale wątpie żeby komuś mocno zagrozili.

      (26)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Gdy by GSW miało jednego w miarę ogarniętego gracza pod kosz np. dziadzię Gasola czy nawet Hassana lub Javala, to mogli by być pewni awansu, no ale nie mają. za co ogromny minu dla szefostwa. Czy w którymś z ostatnich wygranych meczów grał Kelly?? Nie , ciekawe hmmm. Tak się zastanawiam czy Kings nie powinni wymienić Foxa i postawić na Haliburtona gra za pół darmo bo debiutant a przy Foxie czeka go ławka lub nie jego ulubiona pozycja mogli by za niego dużo wyciągnąć. Wiem że dopiero dostał maxa itd ale każdy jest do ruszenia on też i być może z korzyścią dla zespołu. Kemba i Brown za Foxa i Barnesa??taki przykład…lub Fox za Zacha L??Tak tylko sobie pomyślałem.

    (-11)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    A tak z innej beczki ale Michael Jordan to poza koszykowka jest chyba tez GOATEM przemowień. Mega inteligentny z ciętym żartem.

    (7)
  4. Array ( )
    Nick Pielęgniarka 16 kwietnia, 2021 at 17:33
    Odpowiedz

    Cudowny ten kwietniowy kalendarz. Codziennie gra jakaś drużyna, która rozgrywa 3 mecz na przestrzeni 4 dni. Przecież to jest niepoważne. To i tak cud, że “tylko” Murray i Wiseman doznali poważnych kontuzji.

    (0)
    • Array ( )

      Wg oficjalnych statystyk gracze opuszczają o 6% mniej meczy z powodu kontuzji niż w zeszłym sezonie, a tegoroczna średnia nie odbiega od średniej z ostatnich sześciu lat.
      Też mnie zdziwiło

      (2)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Mógłby Śląsk dzisiaj urwać zwycięstwo, ale sam w to niestety nie wierze… wg mnie skład finału był jasny właściwie od początku play offs. Obaj trenerzy to półka wyżej niż reszta w naszej lidze. A Anwil płacze, że nie zgodził się na warunki Milicica?

    (2)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    no pany, nie wiem jak Wy, ale ja aż się wzruszyłem na myśl o chwili wprowadzenia kobasa do galerii przez majka. ciary mnie przeszły i oczka zaszkliły. kawał niesamowitej historii. niech MJ ryczy, będzie nas więcej ?

    (3)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Wydaje mi się, że Wiggins pod okiem Stepha, Greena i Kerra zaczął rozumieć tę grę i robi systematyczny postęp. W Minnesocie po 2-3 latach wyglądał na strasznie zrezygnowanego. Przede wszystkim zaczął bronić, chwilami doskonale. GSW nie można lekceważyć jak Curry będzie zdrowy i w formie. Bardzo nieobliczalny zespół.

    (7)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Wybacz admin, ale należałoby powiedziec w opisie meczu, że rotacja Celtics tez duzo odbiegała od normalnego składu Bostonu (np. Romeo, G.Williams).Wiadomo, że chciałabym zobaczyć oba zespoły w max składzie, ale tym razem obydwa zespoły trenerskie potraktowały to wydarzenie jako sparing i obiektywnie patrząc, należałoby to zaznaczyć.

    (2)

Skomentuj kmn Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu