fbpx

Joe Ingles: po prostu Joe

13

Nie zmienię się. Jestem jaki jestem, 30-tka na karku, będę tym samym gościem, co przez całe życie. […] Zrobimy dużo dobrego dla dzieci z biednych rodzin, zaczniemy w Utah, a potem w Australii. Nie potrzebujemy tych wszystkich pieniędzy. Nikt na świecie tyle nie potrzebuje.

Tak mówił Joe, jeszcze rok temu, w lipcu, gdy podpisał czteroletni kontrakt z Jazz na kwotę 52 mln baksów. Teraz, niemal rok po tamtym wystąpieniu możemy stwierdzić, że mówił prawdę. Wciąż jest facetem, który tweetuje, że się obudził, wrzucając emotikona z filiżanką kawy. Dalej jest tym gościem, który zaprosił żonę na mecz, ale zanim doleciała z Australii stracił już miejsce w ekipie (Clippers). Poznajcie Joe Inglesa, albo po prostu Joe, obok Bena Simmonsa najgorętsze obecnie nazwisko australijskiej koszykówki.

#Trudne początki i głuchy telefon

Jako młody koszykarz, Ingles marzył o dwóch rzeczach: zagrać dla Australii i Adelaide 36ers, którzy są tam uważani za pewien wyznacznik jakości i prestiżu dla australijskich koszykarzy. Kiedy już miał podpisać kontrakt, jako 17-latek, okazało się, że 36ers nie darzą go takim samym szacunkiem, jakim on darzy ich. Nie tylko zaproponowali mu kontrakt ledwo przekraczający połowę minimalnej pensji (dwuletnia umowa na 12.5 tysiąca dolarów rocznie, gdzie minimum wynosiło 20 tyięcy) ale też źle zapisali jego nazwisko na umowie.

Za namową rodziny wycofał się więc z gry dla Adelaide. Definitywnie zrezygnował, gdy na jaw wyszło jeszcze jedno nieporozumienie. Podobno dzwoniąc do domu powiedział “Będę grać dla Adelaide” ale zakłócenia na linii spowodowały, że po drugiej stronie usłyszano jedynie “Będę grać dla …elai…!” przez co rodzina wpadła w euforię, myśląc że oferta jest z Los Angeles (LA). No cóż, dzięki temu łatwiej było potem machnąć ręką, zwłaszcza że Joe miał jeszcze kilka miejscowych ofert na dużo korzystniejszych warunkach niż ta z 36ers. Jedną z nich, na którą się w końcu zdecydował, była oferta z South Dragons.

“Mom? Is that you? Gonna play in …L.A…!”

W klubie spędził 3 owocne sezony, pobił rekord punktów NBL w debiucie (29 na skuteczności z gry 11/15), zdobył nagrodę ROTY i mistrzostwo kraju. Niestety, w 2009 roku klub rozwiązano z powodu trudności finansowych, przez co Joe musiał poszukać sobie roboty gdzie indziej. I tak trafił do Europy, a konkretnie do Hiszpanii.

#Azulgrana

Joe, zanim zaczął grać w Liga Endesa, rzucił się na głęboką wodę i przystąpił do draftu NBA w 2009, ale chętnych na niego nie było. Coś tam jeszcze próbował zawalczyć w Summer League w barwach Warriors, ale nie na wiele się to zdało. Pierwszym przystankiem była Granada, gdzie spędził rok (11.0/4.1/2.6). Kolejnym klubem zawodnika okazała się być słynna Azulgrana, czyli Barcelona. W Dumie Katalonii dzielił szatnię z zawodnikami takimi jak Marcelo Huertas, Sarunas Jasikevicius, Alex Abrines czy Juan Carlos Navarro. Z Maciejem Lampe już się minęli, bo Joseph Howart Ingles przeszedł do Maccabi Tel Aviv.

Ze swoim nowym klubem udało mu się wywalczyć mistrzostwo Euroligi i tu kolejna ciekawostka, jego trenerem był wówczas David Blatt, znany z późniejszego prowadzenia Cavaliers. Joe, drużynowo osiągnąwszy już bardzo wiele w europejskim baskecie, zdecydował się po raz kolejny spróbować sił za wielką wodą. Tym razem trafił do…

#Przylot/wylot

W zasadzie można powiedzieć, że ziściła się telefoniczna przepowiednia sprzed lat, bo Joe finalnie trafił do Miasta Aniołów. No, prawie… Po rozegraniu sezonu przygotowawczego z Clippers już myślał, że ma tę robotę. Żona, Renae Ingles, australijska gwiazda netball (taka koszykówka dla aborygenów, tylko że kosze bez tablic) już była wsiadła w samolot, ale zanim wylądowała na LAX okazało się, że Joseph wyleciał z drużyny. Stało się to dokładnie 25 października 2014, po niespełna miesiącu z zespołem. To się dopiero nazywa jet lag…

Byłem w drużynie gdy wsiadała do samolotu, ale zanim wylądowała już nie byłem. To dosyć rozczarowujące… [Joe]

Tak się jednak szczęśliwie złożyło, że Quin Snyder, który przez jeden sezon prowadził CSKA Moskwa znał Inglesa z Europy. W Barcy Joe był bardzo ważnym role playerem, o wysokiej boiskowej dyscyplinie. Coach stwierdził, że można dać mu szansę i tak rozpoczęła się jego kariera w Utah Jazz. Może i lepiej, bo w stroju Clippers nie wyglądał jakoś super, sami powiedzcie…

#Salt Lake City

Angaż w Jazz miał dla Inglesa drugie dno. W 2014 roku zespół pozyskał w drafcie innego Australijczyka, Dante Exuma, z którym wiązano wielkie nadzieje. Chodziło o to, żeby pomóc mu się jakoś zaaklimatyzować. Koniec końców okazało się, że to Joe jest ich w stanie bardziej zaskoczyć. Od początku miał opinię “glue guya” a wspomniana dyscyplina boiskowa przejawiała się tym, że nie próbował na parkiecie udawać kogoś, kim nie jest. Zna swoje miejsce w hierarchii strzelców, stąd szuka kolegów częściej niż rzuca. Nawet w takich sytuacjach zdarzało mu się oddać piłkę:

Nie znaczy to jednak, że rzutu nie posiada. W zeszłym sezonie był trzecim pod względem skuteczności strzelcem dystansowym (44%). Jednocześnie znalazł się w gronie zaledwie 16 graczy NBA notujących true shooting percentage na poziomie 60% lub wyżej, przy oddawaniu minimum 40% prób zza łuku. W bieżących rozgrywkach jego TSP wynosi już 67.1, ale solą życia są dla niego playoffs. Odważnie grający Jazz zyskują sobie oraz większe grono sympatyków i wielu życzy im sprawienia niespodzianki. O tym, że gracze tacy jak Terry Rozier i Joe Ingles mogą być w serii playoffs języczkiem u wagi pisałem Wam już w początkach kwietnia. Miałem rację:

/cicha-woda-gracze-NBA-robiacy-roznice/

Nie wzięło się to znikąd. Jako starter (po raz pierwszy w karierze NBA) Joe zaliczał dla Jazz w minionym sezonie 11.5/4.2/4.8. Nie ma się do czego czepić, ale spójrzcie na playoffs: 16.0/4.0/3.3. Dodam jeszcze, że jego skuteczność zza łuku od zakończenia sezonu regularnego to… 50%. Spora w tym zasługa ostatniego rekordowego meczu z Rakietami i tych 29 punktów.

Co będzie dalej? Za kilka godzin mecz numer 3, więc możliwe że jutro nad ranem trzeba będzie te statystyki trochę uaktualnić, do czasu kiedy admin umieści na stronie ten artykuł, ja tymczasem otwieram sobie piwko i piję zdrowie Joe, a niech ta jego historia pisze się w tych playoffs jak najdłużej, swój chłop!

[BLC]

13 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Wygląda jak bohater świata wg Kiepskich… Bez różnicy w jakiej koszulce. Nie budzi mojej sympatii.

    (-48)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie zabili mu wujka w gangu? Mial pelna rodzine? Zony nie zdradza? Nie jest z getta?

    Ee nuda.

    A powaznie to tacy goscie sa esencja nba.

    (35)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Joe Ingles – MVP wśród graczy wyglądających jak Twój wujek (ewentualnie nauczyciel matematyki) 😉

    (34)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Po ilości komentarzy widzę że jednak dzieciaki wolą czytać o tweetach embiida i stylizacjach westbrooka. Biały, mało atletyczny i wyględny koleś ale dobry zawodnik. Nuda ?.
    Fajny art. Dzięki. Zwróciłem na gościa uwagę ze dwa lata temu. Bardzo fajnie się go ogląda w grze.

    (3)
  5. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    ciężko nie polubić tak pozytywnie zakręconego gościa jak joe.
    normalny, bez kilograma łańcucha i rozdartych łachów.
    okazuje się,że dzięki takim gościom można polubić nawet juuuuta….
    mam awersję do nich od czasów malonowsko-stocktonowskich, właściwie miałem.
    p.s.
    komentarzy faktycznie jak na lekarstwo.
    ech ta dzisiejsza młodzież 🙂

    (3)

Skomentuj Vinnetou666 Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu