fbpx

Kobe: “najwięcej kłopotów zawsze sprawiał mi T-Mac”

21

Wybrany z numerem 9. wprost ze szkoły średniej, pierwsze dwa sezony niemalże przespał na ławce Toronto. Dopiero gdy zmężniał i przypakował odpowiednio na siłowni – okazało się, że jest absolutną bestią. Kiedy był zdrów i w formie, nie było dla niego ograniczeń. Żadnych słabych punktów, żadnych trosk: 203 centymetry wzrostu, zabójczy pierwszy krok, zasięg ramion kondora olbrzymiego, w nogach katapulty gotowe wystrzelić w powietrze 95 kilogramów. Rekord T-Maca to 62 punkty zdobyte w meczu przeciwko Washington Wizards.

Zmiksuj Penny Hardaway’a (któremu niewybaczalnie zabrał #1 w Orlando!) z Grantem Hillem oraz szczyptą LeBrona Jamesa. Otrzymasz najgorszego killera o twarzy skacowanego studenta AWF. Ulubione czynności: spanie i playstation. Innymi słowy: T-Mac miał niespotykany, wrodzony talent do gry w koszykówkę oraz absolutny brak parcia na to, by go rozwijać. Kiedy coś przychodzi nam z łatwością, łatwo jest tego nie docenić. Wciąż, McGrady to dwukrotny król strzelców ligi, siedmiokrotny uczestnik All-Star, siedmiokrotnie wybierany do najlepszej piątki NBA….

Z drugiej strony, zespół dowodzony przez T-Maca nigdy nie wyszedł poza I rundę playoffs (nie liczę tegorocznych Spurs). Po kilku latach doskonałej gry dopadły go kontuzje (lewe kolano, ramię, chroniczne bóle pleców). Długo się rehabilitował. Wyraźnie przytył. Ostatnie trzy sezony spędził jako głęboka rezerwa w Detroit i Atlancie oraz jako ulubieniec publiczności  w Chinach. Ostatni sezon dogorywał na ławce Spurs. Dziś, w wieku 34 lat prawdopodobnie powróci do Azji. Na pocieszenie zostały mu pieniądze, przypomnijmy: przez 15 lat w NBA McGrady zarobił 162 miliony zielonych dolarów.

[vsw id=”7yl3hM_H8TQ” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

1 2

21 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    mój ulubiony zawodnik ever !! dawniej byl nie do zatrzymania, akurat wczoraj sobie sciagnalem z torrentów game 2 pomiedzy Pistons a Magic (slynna seria, gdzie Magic prowadzili 3-1, T-Mac powiedzial, ze fajnie jest uczucie, ze jest sie juz w prawie 2 rundzie, a ostatecznie przegrali 4-3), gdzie T-Mac zdobyl bodaj 46/47 punktów, gdzie cala druzyna zdobyla z 70-pare…

    (6)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    “gonił za cieniem Allena Iversona, był naocznym świadkiem fenomenu LeBrona, nieraz podkręcił kostkę po crossie Chrisa Paula…” najgłupsze zdanie ever…. : jakim cieniem? wybrani w tej samej rundzie draftu, może Kobe nie grał od początku na swoim poziomie ale na pewno nie gonił za cieniem AI plisss….fenomen LBJ tjaaaa, CP3 mhhhh….

    T-Mac świetny gracz ehhh cholerne kontuzje….:( Powinien teraz teraz razem z Kobem pokazywać młodym jak się gra w basket:)

    (-6)
    • Array ( [0] => administrator )

      tłumaczę sens:
      gonił za cieniem Allena Iversona, bo AI był dla niego za szybki kolego! Pozdrawiam

      (20)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Aż łezka się w oku kręci jak czytam o T-Macu..;( szkoda że kontuzje i jego etyka pracy zniszczyły mu umięjętności. Uwielbiałem Tracyego i jego styl gry i nie wiem czemu dalej jestem jego fanem chociaż od długiego czasu już nie gra na “swoim” poziomie.

    (5)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    jaki brak etyki pracy? 😉 dwukrotny król strzelców ligi, siedmiokrotny uczestnik All-Star, siedmiokrotnie wybierany do najlepszej piątki NBA…. Grant Hill przesiedział całą karierę na ławce w Orlando, zarabiał tyle co T-Mac a nie grał, zespół nie mógł zrobić przez to wzmocnień, stąd te problemy

    “był naocznym świadkiem fenomenu LeBrona” – nie było żadnego fenomenu LBJ, to wszystko marketing i propaganda

    (-5)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    @luki29 ehh widze, ze caly czas próbujesz wszystkim udowodnic, ze to tylko ty masz racje 😉 poczytaj sobie o etyce pracy T-Maca, niedawno sam w wywiadzie powiedzial, ze nigdy nie trenowal duzo, bo i tak to jemu nic nie dawalo…

    (1)
  6. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @spajder
    może nie trenował bo nie musiał, wystarczały mu mecze, Sprewell też tak robił i doprowadził Knicks do finałów, weźmy dziś LeBrona* na 6 lat na ławkę, 20 mln co sezon w plecy, i sprawdźmy jak daleko zabrną Miami z takim składem 😉

    *Grant Hill = LeBron James tamtych czasów

    (-2)
  7. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Wyobraźcie sobie, że T-Mac i Iverson dalej grają na swoim poziomie. Przecież ich rywalizacja z Bryantem, Garnettem, Carterem i resztą starych wyjadaczy byłaby czymś nieopisanie pięknym.

    (12)
  8. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Ja ostatnio chciałem kupić sobie Jersey O’Neal z LA i Melo z Knicks, ale jak zobaczyłem ceny na allegro “350 zł” za samą koszulkę jednego z tych panów to lekko mnie zagieło, nie wiem gdzie można kupic w normalnej cenie

    (0)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    jest mi cholernie szkoda ze T-MAC i Vince Carter nie pograli sobie tak naprawdę nigdy razem 🙁 to mógł być mega zabójczy duet !!! Toronto powinno sobie pluć w brodę do końca swego istnienia, że mieli obydwu u siebie i nie zrobili z nich duetu !!!

    (3)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Niegdyś mój ulubiony gracz. Lebron sie chowa przy tym co wyrabiał T-MAC. Niestety kontuzje i to ze był troszke leniuchem sprawiały ze już na dobrą sprawe nie “wrócił”. PS> ktoś nie dodał jeszcze ze bodajze w 2004 lub 2005 miał nagrodę Most Improved. UUU ale sie normalnie wzruszyłem tym artykułem o TM 1#

    (4)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    T-mac nalezy do mojej listy zawodników, których jest może raptem 5-6. Był to zawodnik, który jako nieliczny mógł zdobywać punkty w tedy kiedy chce należał do tej grupy zawodnikow który sam mógł sobie wykreowac pozycje bez znaczenia kto go bronił. Mógł grać na 4 pozycjach, był wysoki i jednocześnie szybki. Mógł spokojnie zdobyć ponad 50 punktów i wiecej.

    (1)
  12. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @adam
    wydaje mi się że nie wyszedłby z nich duet, taki duet jak w Miami gdzie LeBron działa a Wade nie istnieje, chłopaki by się nie dogadali co do piłki i czyjaś kariera by przygasła/nie rozwinęła by się, każdy z nich chciałby być liderem (tak jak w Lakers sytuacja Kobe & Shaq) w tamtym czasie żadna z ekip nie śniła nawet o tym aby budować klub wokół dwóch 20mln/sezon zawodników, Vince byłby Vincem to T-Mac nie byłby sobą i nigdy o nim byśmy nie usłyszeli 😉 pewnie grzałby ławę albo coś takiego

    (2)
  13. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Hmm Sobie Przeczytałem Wszystko i T-Mac’u co Piszecie i to Pięknego że mimo to że już Nie Gra Jest Zapamiętywany Nawet Lepiej Od Słynnego MJ co Robi Duże Wrażenie Ale To Oznacza tylko mimo to że T-Mac Grał tylko 5 Lat Albo 6 W Szczytowej Formie a MJ Grał Praktycznie z 13 14 Lat Tak Samo Dunk’i i Rzuty Miał Idealne po tylu Latach a T-Mac Był też Idealny i Zawsze Będzie Czasami Żałuje że T-Mac nie Zagrał z MJ w 2003 roku w Wizards bo mi Się Wydaje że to by był Duet Jak MJ i Pip Oraz Wielki Rodman

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu