fbpx

KONKURS: odpowiedz na pytanie i wygraj koszykarski kalendarz z dziewczynami

81

Witajcie! Mam nadzieję, że ucieszyliście się z nagród od Mitchell & Ness w ostatnim konkursie o Golden State Warriors. Dziś do “rozdania” mamy trzy koszykarskie kalendarze z dziewczynami, ufundowane przez Matshop.PL

Poniżej znajdziecie jerseye trzech legend NBA: Gary Payton, Isiah Thomas i Karl Malone. Pytanie brzmi: którego z nich cenisz najbardziej, którego uznałbyś za najwybitniejszego? Na Wasze odpowiedzi czekamy w komentarzu, najciekawsze wypowiedzi nagrodzimy.

zobacz wszystkie jerseye NBA >>

ZASADY

Nic skomplikowanego ani zobowiązującego:

1/ w komentarzu podaj nazwisko najwybitniejszego z trójki wymienionych graczy, ODPOWIEDŹ UZASADNIJ.

2/ wejdź na GWBA w środę 17 stycznia 2018 i zobacz czy wygrałeś.

oryginalny Isiah Thomas 
rzut sędziowski z 31 centymetrów wyższym Willem Perdue

REGULAMIN KONKURSU

1. Organizatorem konkursu jest Matshop.pl ul. Słowackiego 51 Katowice za pośrednictwem portalu gwiazdybasketu.pl

2. Konkurs polega na udzieleniu odpowiedzi na zadane pytanie konkursowe.

3. Czas trwania konkursu to 15 stycznia – 17 stycznia 2018 roku (włącznie).

4. Warunkami uczestnictwa w konkursie jest ukończenie 13. roku życia oraz udzielenie odpowiedzi w komentarzu na w/w portalu.

5. Zwycięzcami konkursu zostaną trzy osoby, których komentarz redakcja portalu uzna za najciekawszy spośród wszystkich nadesłanych. Komentarze muszą stanowić własne przemyślenia autora, nie wolno cytować, wklejać obrazów ani linków. Ilość znaków użyta w komentarzu jest dowolna. Wszystkie komentarze obraźliwe bądź nie stanowiące odpowiedzi na żadne z pytań, organizator konkursu ma prawo usunąć.

6. Nagrodami w konkursie są kalendarze ścienne ufundowane przez organizatora.

7. Zwycięzców konkursu wskaże organizator umieszczając stosowną informację na stronie konkursu.

81 comments

    • Array ( )

      Malone to filar lat 90′ Utah Jazz oraz zawodnik który jest drugi w liście zdobytych punktów oraz pierwszy w ilości trafionych osobistych.
      Isiah Thomas to lider Bad Boys Detroit z którymi zdobywał dwa tytuły mistrzowskie. Waleczny, świetnie wyszkolony technicznie, znakomity lider i inteligenty facet lecz nie miał tak wielkiego wpływu na drużynę jak Malone. Malone w duecie ze Stocktonem osiągał sukcesy ale gdyby nie Malone to by Stockton możliwe nie był najlepszy asystującym zawodnikiem w historii NBA.
      Gary Payton świetny obrońca, cwaniak. Podczas swojego Prime raz dotarł do finałów gdzie dostał bencki od Jordana i spółki. Świetny gracz lecz gorszy od powyższych według mnie. Nie miał tego czegoś co mieli Ci dwaj.

      (-7)
    • Array ( )

      Z tej trójki najwybitniejszy moim zdaniem jest Karl Malone. Siła fizyczna, niesamowity arsenał zagrań ofensywnych, etyka pracy i absolutnie legendarne pick&rolle z Johnem “The Quiet Man” Stocktonem – atuty czysto koszykarskie można by wymieniać długo… Do tego dochodzi piękna kariera w Utah, reprezentacji USA, 2 miejsce na liście najlepszych strzelców…
      ALE Isiah Thomas to gość, który położył moim zdaniem solidny fundament pod całe dziedzictwo Michaela Jordana. Gdyby nie on, floor general Detroit i potyczki z Bulls w latach 88-91, nie byłoby takiego Michaela Jordana jakiego znamy i do którego my, dzieci NBA lat 90′, mamy taki sentyment. Ponadto, jako jedyny z tej trójki, pokonał w trakcie kariery Jordana w play-offach (nie licząc wygrania pojedynczych meczów, tylko całej serii).
      Mniej konkursowo, a bardziej dla samego siebie, odnotuję też fakt bycia wielkim fanem Stocktona. Wisienką na torcie tego komentarza jest więc dla mnie obecność Johna w Dream Teamie, wypowiedzi Thomasa dyskredytujące najlepszego asystena w historii i słynny łokieć od Mailmana (i 40 szwów), który Thomas, niejako w nagrodę za powyższe, zaliczył w grudniu 1991.

      (0)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Isiah Thomas!!
    Z tej trójki legend ma najwięcej pierścieni, w tym nagrodę MVP finałów. Grał z poważnymi urazami, był sercem i mózgiem Bad Boys Pistons. Niezasłużenie nie pojechał z Dream Teamem do Barcelony. Czołówka najwybitniejszych rozgrywających w historii, może nawet czołowa trójka 🙂

    (3)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    1Karl Malone zdecydowanie, tytan pracy solidny gracz, drugi pod wzgledem zdobytych punktow w historii nba. 2 Thomas bardzo dobry gracz gdyby nie kosa z Jordanem? Zapewne gralby w dream teamie 1992rok, bardzo dobry rozgrywajacy. 3 Payton…

    (0)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Moim ulubionym koszykarzem był Gary aka THE GLOVE Payton, ponieważ miał zadziorny charakter, był doskonałym, kompletnym obrońcom, 9 krotnym All Star’em, jest członkiem Hall Of Fame i przede wszystkim zdobył mistrzostwo NBA z moim ulubionym zespołem Miami Heat w 2006 roku

    (-2)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Za najwybitniejszego z tej trójki uważam Karla Malone. 2-krotny MVP ligi. Średnia punktów podczas całej kariery przekraczała 25 pkt/mecz. Jego finały b2b przeciwko Jordanowi były najbliższą drogą do zdobycia tytułu spośród tej trójki. Razem ze Stocktonem tworzyli książkowy duet, czego znakiem rozpoznawczym był piekielnie groźny i skuteczny pick&roll. Uważany przez wielu za najwybitniejszego Power Forwarda w dziejach NBA.

    (0)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Isaiah Thomas – może nie był najlepszym koszykarzem z całej trójki (tu stawiałbym na Malone), ani moim ulubionym (The Glove – prowadzi, szczególnie za finał ’96) ale skoro pytanie jest od najwybitniejszego – to oryginalny IT wybija się na prowadzenie.
    Po pierwsze – warunki vs osiągnięcia: linijka statystyczna imponująca, nagrody, ASG itp. – a wszystko przy wzroście ledwo 1.8 +. Niewielu w historii podobnych było olbrzymów (a pod względem pływu na grę – to chyba tylko Chris Paul ma szansę w porównaniu , jeśli za wybitną grą pójdą sukcesy w PO).
    Po drugie – w przeciwieństwie do pozostałej dwójki był liderem, który zaciągnął swój zespół do finałów. Podniósł się po porażce, wrócił lepszy i 2 krotnie podbił ligę – zostawiając w pokonanym polu Birda i Magica – kończąc piękną erę lat 80-tych.
    Po trzecie – serce do gry. Jeden argument wystarczy: mecz na jednej nodze. Kto nie widział, niech zobaczy. Ja widziałem go po raz pierwszy w 89 roku – na biało czarnym telewizorze podłączonym na “skrętkę” do odtwarzacza AKAI 😉 na swoim pierwszym obozie koszykarskim, gdzie zostałem zarażony bakcylem NBA. Ten mecz robi takie same wrażenie także dziś.

    To trzy argumenty “za”, które w mojej ocenie pozwalają Thomasa uznać za najwybitniejszego gracza z przedstawionej trójki. I to pomimo sympatii do pozostałej dwójki, jego kontrowersyjnej roli w Bad Boys i Jordan Rules, trudnej osobowości i wątpliwej kariery jako GM i HC (szczególnie w NY).
    Powodzenia!

    (6)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Karl Malone ponieważ jest moim u lubionym koszykarzem i według jako jeden z nie wielu zasłużył na miano z najlepszych silnych skrzydłowych w historii zawodowej koszykówki. Człowiek nie do zajeżdżenia, jego siła, masa, szybkość i zdrowie które były tak wielką przeszkodą dla rywali. Wielka osoba, tytan pracy i człowiek, który nie potrafił odpoczywać 🙂 Pozdrawiam

    (-2)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Zapomniałem dodac, ze “najbliższą drogą do zdobycia tytułu przeciwko Jordanowi i jego najmocniejszej drużynie”

    (0)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Jeśli idzie o porownywanie tak wybitnych nazwisk i przymus wybrania jednego to biore Thomasa gdyż jedyna kategoria jaką można ich zmierzyc to tytuły ! Uniwersyteckie, NBA, ani Payton ani Malone nie zakończyli swoich ostatnich meczy w playoff’s z literką W na koncie ich drużyn ! Za każdym razem było to L ! #thelostgeneration
    pozdrawiam

    (-2)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Isiah Thomas – za anegdotę związaną z Dennisem Rodmanem o tym jak wszystko przemija i żeby brać to co jest tu i teraz. Wyobrażałem to sobie jak musiało to działać na cały zespół, aż ciary przechodziły przez całe plecy jak to czytałem, dodatkowo grał w czasach fizyczności przy swoich warunkach musiał mieć ogromną wolę walki.

    (-1)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Karl Malone – jeden z najwybitniejszych zawodników w historii ligi, a jeśli chodzi o pozycje podkoszowe moim zdanie TOP5 w historii, o czym świadczą jego osiągnięcia: chociażby nr 2 w historii w ilości zdobytych punktów. Razem ze Stocktonem tworzyli najlepszy duet w NBA. Trzeba tez wspomnieć o jego tytanicznej pracy zarówno podczas meczy, jak i na treningach. Człowiek orkiestra, który w dzisiejszej lidze mimo jej zmian dalej byłby podstawowym zawodnikiem w rotacji każdej z drużyn, bo kto nie chciałby mieć kogoś takiego u siebie?

    (-1)
  11. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Isiah Thomas zasługuje na pierwsze miejsce z tej trójki według mnie. Rozgrywający o niezwykłym przekladzie pola, lider asyst w NBA. Grał w czasach brutalniejszej koszykówki niż teraz i pomimo niskiego wzrostu nie dawał sobą pomiatać. 2 razy wygrywał ligę ze swoim zespołem Detroit pistons.

    (0)
  12. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Gary Payton – od niego zaczęła się moja miłość do NBA. Co ciekawe, nie przez oglądanie meczy, o które w latach 90tych było ciężko, ale przez granie w serię nba live. Nikim mi tak dobrze się nie grało jak Sonics, którymi dowodził właśnie the Glove. Później okazało się, że w rzeczywistości też grają świetną koszykówkę – patrz finały 96 i to jak Payton krył Jordana w tej serii, szkoda że dopiero od trzeciego meczu… Cechy GP, które uważam za wybitne i staram się kopiować na boisku – twardy charakter, mocna psycha, nieustępliwość w obronie i gadulstwo… nikt go nie przegadał!

    (0)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Super, że organizujecie konkursy, załatwiacie nagrody, naprawdę dobra robota [tu jestem troszeczkę niegrzeczny więc mnie admin ocenzurował]
    Powodzenia dla uczestników, niech wygra najlepszy

    (-1)
  14. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Moim zdaniem najwybitniejszym graczem z powyższej trójki jest Listonosz, Karl Malone (pomimo tego że jako jedyny nie zdobył mistrzostwa). Karl razem ze Stocktonem tworzyli niesamowite duo, którego pick&rolla nie mógł nikt powstrzymać. Karl jako jedyny z tej trójki jest w pierwszej “30” liderów wszech czasów w zdobytych punktach (jest na 2 miejscu, Payton 31 a Thomasa nie ma nawet w 50 najlepszych). Mailman jako jedyny z nich występował w “Dream Team” w 1992 roku a jak na tamte lata myślę, że to był zaszczyt grać u boku największych gwiazd USA. Malone jako jedyny z trójki zdobył 2 nagrody MVP Meczu Gwiazd. Warto też dodać że Karl był najbliżej do powstrzymania wielkiego Chicago z Jordanem na czele. Pozdrawiam całą redakcję Gwiazd Basketu i czekam na wyniki konkursu. Pozdro!

    (0)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    Z wyżej wymienionej trójki najbardziej cenię Paytona.
    Osobiście uważam, że filarem koszykówki jest obrona. Gary to jeden z najlepszych obrońców typu “plaster” jakiego świat widział, a w dodatku grać mu przyszło w trudnych latach ’90, gdzie trzeba było się naszarpać i pokazać charakter, żeby zaistnieć w defensywie. Był i jest dla mnie wzorem boiskowym, staram się zawsze mieć nastawienie, jakie miał on – ograniczyć do minimum mojego przeciwnika, a najlepiej wsadzić w kaftan i zamknąć w klatce, aby nie było z niego pożytku w ofensywie.
    Poza tym, chęć samodoskonalenia się, aby choć odrobinę upodobnić się do mojego idola, zmusiła mnie do wysiłku ponad normę, wycisnąłem z siebie wszystko co miałem i wspaniale wspominam czas, w których zasuwałem jak wół dla sportu. Dzięki Gary!

    (0)
  16. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Po pierwsze marzę by zdobyć ten kalendarz 🙂 bo interesuje się NBA ale również moją uwagę przyciągają Panie w przerwach meczu. Obiektywnie rzecz biorąc wybieram Karla Malona. Pewnie jak wielu z was w moim wieku w latach 90-tych kibicowaliście Chicago i Mj-owi. Nikt u mnie na podwórku nie lubił Utah, każdego dzieciaka wkurzały te białasy. Bo kto lubił Hornacka miziającego się przy wolnych po facjacie lub Stocktona i jego brudne zagrywki o drewniaku Ostertagu nawet nie wspomnę. Każdego elektryzowały paki Mj, Pipena, Saqa, Horrego, ale nie Malona wszystkiego wyglądały tak samo. Za co więc go cenie najbardziej z tej trójki. Po pierwsze to Ironman 17 sezonów rozegranych z osiemdziesięcioma meczami lub więcej!!!!! tego w LA nie liczę. Do tego średnia pkt w każdym sezonie powyżej 20 oprócz debiutanckiego, no i do tego pewne 10 zbiórek co sezon. Mistrz wymuszania FF i do tego jak na PF znakomity ich egzekutor. 14-to krotny all-star i złoty medalista olimpijski. Do pełni szczecią zabrakło mu tylko pierścienia. Wspaniała muskulatura i siła która potrafił wykorzystać. Poza tym Listonosz zawsze doręczał wszystko do kosza, a ja kiedyś pracowałem na poczcie stąd też jakiś sentyment. Pojedynki z Rodmanem przeszły do historii. Pozdro

    (2)
  17. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Myślę że najwybitniejszym koszykarzem z wyżej podanej trójki jest Karl Malone. Jego osiągnięcia mówią same za siebie : podwójny MVP ligi, 14-krotny all-star, członek HoF, 2x złoty medalista IO, drugi na liście wszech czasów w ilości zdobytych punktów. Można by tak jeszcze długo wymieniać. Przede wszystkim był twardy i wielki jak skała, nieustępliwy. Większość przeciwników obawiała się jego twardych łokci po incydencie właśnie z Izajaszem Tomaszem, któremu założono 40 szwów. Co skwapliwie wykorzystywał w “trumnie”. Bez wątpienia top3 najlepszych PF w historii NBA. Jednakże nasz Mailman miał szczęście, ponieważ trafił na najlepszego pg w historii, który dostarczał mu furę podań. “Stockton to Malone” każdy starszy kibic pamięta te słowa amerykańskich komenatatorów. Piękne złote czasy dla NBA. Jednakże jako koszykarza cenię bardziej Isiah Thomasa. Już wyjaśniam dlaczego. Po pierwsze w przeciwieństwie do Malone’a nie miał wybitnych warunków fizycznych. Co w tamtych czasach wiązało się z dużą ilością siniaków, obtłuczeń. Gdy gra była bardzo fizyczna, a byłeś “mirkusem” wśród wielkich centrów, musiałem w meczu zarobić parę “kuksańców”. Na boisku był nieustraszony, nie bał się nikogo. Był nie kwestionowanym liderem swojej drużyny. Którą prowadził po najwyższe trofea ligii. Świetny przegląd pola. W końcu czwarty asystujący na liście wszech czasów, 2x Mistrz NBA (czego Karl nie posiada). Jako jeden z nielicznych w historii potrafił postanowić się Jordanowi. Ich rywalizacja, czy to na płaszczyźnie play-offów czy zwykłych meczy w RS czy nie wybranie Thomasa do Dream Teamu, nadawała smaczku całej magii NBA z przełomu lat 80/90. Po prostu widać, że kochał koszykówkę. Nawet do tej pory nie może się z nią rozstać i rozbawia nas swoimi analizami i śmiesznymi komentarzami z dwoma innymi legendami ligi Shaqiem i Barkleyem 😀 powodzenia i miłego dnia życzę ekipie GWBA !

    (0)
  18. Array ( )
    Odpowiedz

    Zdecydowanie z tej trojki Malone. Wiele osiągnięć ktore by dlugo wymieniac, niesamowicie silny gracz ktory byl nie do powstrzymania pod koszem. I oczywiście wygranie miana MVP sezonu 1996/1997 na rzecz Michaela Jordana.

    (-1)
  19. Array ( )
    Odpowiedz

    Isiah to nietuzinkowy grajek o niesamowitym charakterze, energii i chęci walki. Lider jakże dominujących Bad Boys.
    The Glove to czołówka defensywy wszechczasów. Zawodnik, który z łatwością wchodził do umysłu przeciwnika.
    Obydwaj jednak wymienieni talentem osobistym nie mogą być moim zdaniem porównywani do Mailmana. Malone to kosmiczny atleta o spójności ruchów baletnicy. Jego zabójczy pick’n’roll z (odnotuję moją słabość do tego zawodnika) z genialnym Stocktonem rozbijał każdą defensywę. Drugi najlepszy punktujący w historii, tytan pracy, bezwzględny profesjonalista. Właściwie jedynym argumentem byłby brak pierścienia, jednak w moich oczach Malone po prostu znalazł się w nieodpowiednich czasach i nie uniża to jego fenomenowi.

    (1)
  20. Array ( )
    Odpowiedz

    Isiah Thomas nie wątpliwe lider swojej drużyny , chociaż nie wielkich wzrostu umiał wygrywać z dużo bardziej atlatecznymi przeciwnikami dlatego uważam to za najbardziej wybitnego, do tego na koncie zdobyte dwa mistrzostwa , każdego roku występował w meczu gwiazd , zawodnik który umiał poprowadzić swoją drużynę do zwycięstwa ?

    (-1)
  21. Array ( )
    Odpowiedz

    Isiah Thomas. Fenomenalny rozgrywający, kiedy trzeba było brał zespół na plecy. Jestem młody ale kocham gościa dzięki meczom odpalanym na kasetach video. Poza tym Rings>Statisticks, a Detroit potrafili Birda i Jordana ogrywać, więc wybór jest dla mnie,mimo zasług pozostałej trójki, całkiem oczywisty

    (0)
  22. Array ( )
    Odpowiedz

    Uważam że najlepszym zawodnikiem z wymienionej trójki był Isiah Thomas. Niebywały charakter- uśmiech, który niczym ten Magica zjednywał miliony i spojrzenie pełne wściekłości i szaleństwa godne Jordana czy Ewinga. Fakt faktem- nigdy nie zdobył mvp, nie jest liderem asyst w historii ligi, nie spędził w NBA 20 sezonów. Ba- u (prawie) szczytu kariery, nie został wybrany do Dream Teamu. Jednak jego instynkt zabójcy, niebywały występ w game 7, w finałach w ’88 roku, gdy grając ze skręconą kostką, całkowicie zdominował mecz.
    On, Chuck Daly i Jack McCloskey stworzyli zespół, przeciwko któremu NIKT nie chciał grać. Bad Boys, ostatnich spartiatów grających “brudny basket”. A Zeke był dla nich świetnym liderem. To dzięki niemu Bill Laimbeer pokazał jak świetnym umie być zawodnikiem, motywował Rodmana -“Nie graj jak cipa” do jednego z największych brutali w historii basketu (proszę wybaczyć zarówno cytat jak i niecenzuralne słowo).
    Był świetnym scorerem i naprawdę niesamowitym playmakerem (w jednym sezonie wywinął 13.9 asyst na mecz), a gen rywalizacji był w nim niebywale mocny.
    Niestety- to co pomagało na boisku, sprawiało że inne supergwiazdy za nim nie przepadały. Jordan za asg ’84, Bird za wypowiedzi po porażce w po ’87, Stockton za jego komentarze odnośnie Dream Teamu (aczkolwiek później się pogodzili, Isaiah nawet prowadził Johna do HoF), Malone za Stocktona… Nawet jego największy przyjaciel na parkietach – Magic, koniec końców się od niego odwrócił.

    Co do wyboru kalendarza to preferuję brunetki.

    (2)
  23. Array ( )
    Odpowiedz

    Z wymienionej trójki najbardziej cenię Isiah Thomasa. Mimo moim zdaniem mniejszych osiągnięć indywidualnych od Paytona i Malone, jest on bardziej wyróżniającą się jednostką, miał gen zwycięzcy co pozwoliło mu zostać podwójnym mistrzem NBA. Co więcej przeczy stereotypom, że zespół z dominującym rozgrywającym nie zdobywa tytułu ( są oczywiście wyjątki jak Show-Time Lakers czy aktualni mistrzowie NBA).
    Gary Payton został mistrzem NBA, ale nie zdobył go jako najlepszy zawodnik swojej organizacji ani jako część superteamu z Los Angeles, tylko dopiero w 2006 roku jako weteran u boku młodego Wade’a i Shaq’a.
    Karl Malone po przegranych finałach z Chicago Bulls i z Detroit Pistons, dołączył do grona wielkich zawodników bez mistrzostwa.
    Mimo że Gary i Karl to zawodnicy którzy zdobyli DPOY ( Gary Payton) i MVP ( Karl) i są posiadaczami licznych rekordów, to czym one są bez wywalczenia mistrzostwa NBA w swoim prime.

    (-1)
  24. Array ( )
    Odpowiedz

    Żadnego z nich nie oglądałem na żywo. Pierwsze finały, jakie obejrzałem, to w wieku 13-stu lat cavs-spurs. Każdego z nich oglądałem dopiero dużo później poznając historie NBA i wiem jedno. Mimo, że każdy z nich niefortunnie trafił na epoke Michela, to jednak dwaj pozostali albo ciut wcześniej, albo ciut później swoje upragnione mistrzostwo zdobyli. Tak, za najwynitniejszego z nich uważam Mailmana, bo to jego rywalizacja z Jordanem obrosła dla mnie największą legendą. To on będąc w szczycie formy, posiadajac drużynę z najlepszym bilansem i wszelkie predyspozycje do Mistrzostwa i MVP został przez Jordana “ograbiony” z tytułu. Wyróżniał go gabaryt, pewność siebie a przy tym skill, które stawiam najwyżej.

    (0)
  25. Array ( )
    Odpowiedz

    Gary Payton,
    Fenomenalny i efektowny Point Guard, charakter jakich mało, szczelna i skuteczna obrona, mistrz NBA, Hall of Famer, All Star, a przede wszystkim zdobywca DPoY – jako jedyny PG w historii NBA.

    (-2)
  26. Array ( )
    Odpowiedz

    Z tej trójki wybrałbym Payton’a. Przede wszystkim to on dowodził świetnymi Sonics. Jest jednym z tych o których mówi się że przez Jordana nie patrzy się na nich jak na tych najlepszych. A mimo to poprowadził swój zespół do finału, gdzie ulegli Bykom. Najbardziej cenię jego umiejętności defensywne. Jak to mówią “obrona zdobywa mistrzostwa”. W końcu przydomek “The Glove” nie wziął się znikąd. Potwierdzeniem jego umiejętności jest dziewięć kolejnych wyborów do I składu defensywnego NBA oraz DPOY z 1996r. Przy końcu kariery zdobył tytuł, co można uznać za “wisienkę na torcie” całej, bardzo udanej kariery sportowca.

    (-1)
  27. Array ( )
    Odpowiedz

    Karl Malone to proste
    poza Stocktonem i Bailey’em nie miał żadnego wsparcia. “Końskie zdrowie” – to chyba pierwsze co przychodzi nam na myśl gdy usłyszymy jego nazwisko (no może jeszcze “pick n’ roll” i “Vanessa Bryant” hehe ). Największy atleta w dziejach, tytan pracy, pionier zdrowego życia. Gdyby tylko nie trafił na najbardziej utalentowaną dekadę w dziejach NBA może zdobyłby 2 pierścienie (które przegrał z Jordanem w finałach)… może. Listonosz to jest prawdziwy chłop z krwi i kości i to mi się w nim najbardziej podoba. Polowania, ciężarówki, siłownia, obrzydzenie do blasku fleszy, nie to co teraz.

    (0)
  28. Array ( )
    Odpowiedz

    Witam,
    przedstawieni zawodnicy są jednymi z moich ulubionych, niezwykle ciężko było podjąć decyzję odnośnie wyboru i uzasadnienia. Aż zrobiłem sobie małe ”resume” ich karier, ponieważ nigdy się nad tym nie zastanawiałem, a uznałem, że świętokractwem byłoby błache podejście do legend basketu 😉
    Mój finalny , oczywiście subiektywny wybór padł na Gary’ego ”The Glove” Paytona. Z tego grona jest moim zdaniem najwybitniejszy. Wynika to z kilku przyczyn:
    Po pierwsze, każdy z wyżej wymienionej trójki był swego rodzaju ”Bad Boyem” zarówno na boisku jak i w życiu osobistym, jednak Gary moim zdaniem przewyższał zarówno Malone’a , jak i Thomasa jeżeli chodzi o aspekt mentalny , jego słynny ”trash talking ”wielokrotnie wybijał z rytmu najlepszych graczy drużyn przeciwnych. Thomas i Pistons raczej wywoływali strach w sposób fizyczny, agresją i niesportowym zachowaniem.(tu chcę dodać, iz nie podobały mi się również niektóre zachowania, które najzwyczajniej nie przystoją każdemu człowiekowi; Karl i Vanessa Bryant, oraz zazdrość Izajasza o MJ’a dwukrotnie w meczach gwiazd, za co nie dostaje powołania do Dream Team’u, czy napaść na pracowniczkę w Madison Square Garden, podpisał ugodę za kosmiczną kwotę 11mln dolarów. Gary święty też nie był, ale Michael powitał i utemperował debiutanta czy napaść w klubie ze striptizem) PF Jazzmanów tym bardziej, nie był nawet zbytnio odporny na zagrywki słowne, (wszyscy pamiętamy że listonosz nie doręcza w niedzielę 😉 a twardość psychiczna, jest to ważna składowa wybitnych zawodników.
    Następnie jeśli porównać ich sukcesy, to wiele nam to nie daje, każdy patrzy inaczej i każdy ma swój pryzmat postrzegania hierarchii tego co najważniejsze, (np. Russel ma więcej misiów od Jordana, albo ten miał lepszy team od tamtego etc…) nie będę zatem przypominał i wklejał statystyk, każdy był wybitny, a poza tym wystarczy wklepać w wikipedię.
    Przemówiło do mnie coś innego, Payton był zawodnikiem najkompletniejszym z wymienionych na swojej pozycji. Posiadał idealne warunki fizyczne, był zarówno świetnym obrońcą i przechwytującym, jak i atakującym. Posiadał szeroki arsenał ofensywny, odpowiednią skuteczność w pomalowanym, na półdystansie oraz za 3, dobry zmysł taktyczny i przegląd pola, dzięki czemu był dobrym asystującym, antycypował wydarzenia na boisku, (porównywał do siebie Rajona Rondo, tylko bez rzutu niestety) odcinał od gry rywali, był psychicznie jak skała. W dodatku świetny lider i nauczyciel dla młodszych kolegów w późniejszych okresach kariery czego ani Thomas ani Malone nie potrafili, nie był również egoistą i kiedy w drużynie byli utalentowani koledzy, nie przeszkadzało mu pomagać na drugim planie w celu wspólnego dobra (Miami czy LA) Perfekcyjny rozgrywający tamtej ery, wierzę że byłoby więcej niż jedno mistrzostwo, gdyby nie Bulls i niefortunna przygoda z Lakers, jednak mimo to duży szacunek, że nie poddał się i praktycznie do ostatków sił walczył o pierścień, jego profesjonalizm odróżnia od choćby takiego Sir Charlesa. Dodam na koniec że w 17-letniej karierze opuścił jedynie 25 spotkań, grał pomimo kontuzji i urazów, uważam to za coś niewyobrażalnego.
    Podsumowując, wiele uznanych osobistości związanych z NBA uważa że Payton to najlepszy Two-way player, tego uniwersalizmu nie posiadał choćby Malone który mimo wielu zalet nie potrafił sam sobie kreować pozycji rzutowych, podejrzewać też można ile osiągnąłby bez Stocktona. Nie był również tak twardy mentalnie i zdolny do kluczowych rzutów jak The Glove. Isiah z kolei, nie miał perfekcyjnych warunków , co trochę upośledzało go w obronie jeżeli porównać go z Garym, czy brak takich umiejętności mentalnych i przywództwa.
    Dlatego, z wyżej wymienionych powodów uważam, że Gary Payton jest najświetniejszym zawodnikiem w tym gronie.
    Pozdrawiam!

    (2)
  29. Array ( )
    Odpowiedz

    Najwybitniejszy z tej trojki jest Karl Malone. Za uzasadnienie wystarcza dwie rzeczy. Jedyny z tej trojki najlepszy w historii gracz na swojej pozycji (tak byl lrosxym PF niz Duncan i Garnett razem wzieci, oczywiscie jezeli uznamy Garnetta za PF bo jak przestawalem sie interedowsc NBA to gral na SF a jak wracalem do pasji z dziecinstwa po 12 latach prerwy to w Box Scorach widzialem przy nim C). Po drugie jezeli gosc zdobywa MVP w czasach gdy Michael jest w Swoim prime to chyba nic wiecej nie trzeba tu gadac. Jednak ja najbardziej cenie Paytona. Uwielbialem go, uwielbialem ogladac go w akcjach z Kempem, uwielbialem jego niewyparzona gebe, uwielbialem jak sie przyklejal do plecow atakujacych i wygarnial im pilki, uwielbialem jego wszystkie kicksy, uwielbialem Seattle i uwielbialem te koszulki (jak je zobaczylem na Matshopie to najpierw sie posikalem z radosci a potem jak zobaczylem, ze nie ma rozm M to sie poplakalem ?

    (0)
  30. Array ( )
    Odpowiedz

    Isiah Thomas – charakter, równie dobrze mógłby walczyć z Tysonem, jak i w chwilach napływu empatii prowadzić sprawę dla Reportera.
    + Mega koszykarz

    (0)
  31. Array ( )
    Odpowiedz

    Według mnie, Payton jest najwybitniejszy, ze względu na jego charakter, wolę walki. Jak dla mnie, był najlepszym rozgrywającym, takim na którym można polegać.Był dobrym obrońcą, co jest dość nietypowe patrząc na standardy “nowoczesnej” koszykówki. Oldschool kosza w pełnej krasie. Najlepszy trash-talker, za to go uwielbiam, za niewyparzoną gębę oraz genialny humor. No i oczywiście genialny punktujący.

    (0)
  32. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie lubiłem robić zadań domowych, a już zwłaszcza w klasach 1-3, zrób szlaczek, pokoloruj obrazek, przepisz zdanie… aż w końcu pani do angielskiego, której imienia nie pamiętam, powiedziała: “Piszemy – w domu opiszę w kilku zdaniach ulubionego sportowca, aktora, piosenkarza”.
    Poświęciłem kilka numerów Bravo Sport wycinając zdjęcia. Sprawdziłem w słowniku, dostępnym w osiedlowej bibliotece , jak po angielsku jest listonosz. Z biblioteki do domu wracało się przez zielone bloki, na których asfaltowym boisku ktoś stracił palca pakując piłkę do kosza. Ja nie miałem takiego wyskoku, do dziś nie mam, więc tylko nieudolnie naśladowałem post moves wielkiego Karla, o którym rymował Afro Kolektyw. I dlatego, ze względu na te wspomnienia – to Karl Malone jest najlepszy z tej trójki.

    (0)
  33. Array ( )
    Odpowiedz

    Najwybitniejszym zawodnikiem z podanej trójki jest według mnie Thomas. Pierwszym z argumentów, co prawda nie przez wszystkich uznawanym za wymierny jest ilość zdobytych mistrzostw. Thomas posiada na swoim koncie 2, Payton 1, Malone 0. Wszyscy odwiedzili finały ze swoimj drużynami, jednak tylko Isiah wychodził z nich zwycięzko. Miał mentalność zwycięzcy i był prawdziwym liderem, wcale przecież nie łatwych do opanowania Bad Boys. Był im generałem. Mimo swoich niezbyt imponujących warunków fizycznych, potrafił zdominować mecz po obu stronach parkietu. Myślę, że w znacznym stopniu przyczynił się do postawy jaką Jordan prezentował w swojej karierze (zaciętość i wola wygranej za wszelką cenę), dzięki bezpośrednim pojedynkom jakie toczyli między sobą. Bez tego możliwe, że nie byłoby wielkiego boomu na basket i 2x threepeat Bulls w latach 90-tych.

    (0)
  34. Array ( )
    Odpowiedz

    Karl Malone – bo sie biedakowi nalezy 🙂 pech chcial, ze trafil na ere najlepszego z najlepszych czyli Jordana i nie powachal pierscienia (jak wielu ‘wielkich’ w tych latach, ktorym Majkel uniemozliwil zdobycie tytulu). Gdyby nie Jordan, mysle, ze duet Malone/Stockton zdominowalby lige w 90tych

    (0)
  35. Array ( )
    Odpowiedz

    Z jednej strony nie jestem jakiś bardzo stary, ale z drugiej prawie nie pamiętam rozgrywek żadnego z trzech graczy. Z własnego przeszukiwania historii NBA jednak stawiam na Malone. Wybitny zawodnik grający w bardzo dobrej drużynie. Ikona tamtych lat. Niesamowita fizyczność i technika. W duecie ze Stocktonem byli siłą prawie nie do pokonania. (Choć Jordan myślał co innego)

    (0)
  36. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    GARY PAYTON, tak, zdecydowanie. Jego zaangażowanie w obronie zawsze mi imponowało.W końcu Obrońca Roku z ’96. Nieustępliwy, czasem chamski ale zawsze w imię solidnej defensywnej pracy. Nikogo się nie bał, dlatego jego postawa, ta nieustępliwość, są świetną metaforą walki z przeciwnościami w życiu codziennym. To jest dla mnie najważniejsze. Dodasz do tego napędzanie ofensywy, efektowne ‘highlighty’ i słabość do tych retro koszulek. Nic tylko odpalić YT 😉

    (0)
  37. Array ( )
    Odpowiedz

    Gary Payton. Król trash talku 🙂 Prawie się popłakałem ze wzruszenia i ze śmiechu podczas jego przemowy gdy dostał się do Hall of Fame. No i wybrał Uniwersytet na drodze losowania 🙂 Dodatkowo wyczekał to Mistrzostwo do samego końca co nie udało się kilku świetnym graczom (np. Malone) GP rules !!

    (0)
  38. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Karl Malone
    Duet Karla i Stocktona będzie zapamiętany w lidze na wieki. Prawdziwy boiskowy twardziel, zbudowany jak Arnold Schwarzenegger, wojownik jakich brakuje teraz. Akcje pick&roll z Stocktonem powinny być puszczane każdemu dzieciakowi, który jara się tym sportem. Niebywała lekkość zdobywania punktów, wjazdy pod kosz i siła sprawiły, że przydomek “The Mailman” należy do niego.
    2 miejsce na liście strzelców all time, członek Hall of Fame, 2x MVP i długo by wymieniać jego osiągnięcia indywidualne.
    I tylko brakuje zwieńczenia kariery pierścieniem na ręce. Walczył o to z samym Jordanem i niestety musiał uznać jego wyższość.
    Jest zawsze wymieniany w gronie najlepszych PF w historii ligi i jak dla mnie powinien założyć tę koronę

    (0)
  39. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Witam serdecznie
    Spośród wyżej wymienionej trójki w mojej opinii najwybitniejszym zawodnikiem jest Gary “The Glove” Payton. Cechuje go wiele aspektów, które sprawiają, że jako zawodnik był on nietuzinkowy, ale jest jeden, który uważam – stanowi o nim najmocniej tj. obrona. Właśnie ona przysporzyła mu jego ksywkę/pseudonim, był on nieustępliwy, nie poddawał się – przylegał do napastnika, jak rękawica do dłoni właśnie.
    The Glove walczył z najlepszymi – przegrany pojedynek z Jordanem, po zaciętej rywalizacji – 6 meczów w finałach z Bullsami samego His Airness, to nie jest pierwsza lepsza seria. Wygrane mistrzostwo u boku Wade’a w 2006 zwieńcza jego karierę koszykarską jako postać niesamowitą, kompletną. Był on generałem parkietu, dostarczał punktów, gdy zespół tego potrzebował – patrz mecz nr 5, charakteryzowały go wysoki intelekt i pewne cwaniactwo boiskowe, co skutkowało wysokim wskaźnikiem przechwyconych piłek i masą świetnych podań.
    Jak możemy zobaczyć, jego osoba nadal jest często widywana w mediach, jest on barwną postacią sceny postgamingowej NBA, jak Shaq i tym podobni. To inteligentny facet, zabawny, ale i potrafiący docenić, jak podczas akcji z mistrzem dunkowania Jordanem Kilganonem.
    Świetne warunki fizyczne, nieustępliwość, charakterność, błyskotliwość boiskowa i masa oddanego serducha na boisku – innymi słowy – wybitna jednostka, mistrz Olimpijski i triumfator NBA z 2006 czyli Gary Payton.

    (0)
  40. Array ( )
    Odpowiedz

    Malone – dirty player. Łokcie barki i wykorzystywanie swojej fizyczności bez mrugnięcia okiem. Jednocześnie drugi najlepszy PF w historii nba. TAK ! Przed Garnettem, Nowitzkim, McHalem i Barkleyem. Wiem ze niektórym z was się nie spodoba, ale spójrzcie na to w jakich czasach grał i przede wszystkim z kim grał ! Biorąc pod uwagę ciągłość kariery to że grał prawie 20 sezonów na równym, wysokim poziomie świadczy o tytanicznej pracy jaką wykonywał co dnia żeby zachować swoje ciało w takiej formie. Poza tym gość miał pecha , 1) jego prime time zderzył się z prime time Jordana 2) gdyby nie kolano w 2004 to idę o zakład że miche by miał bo robił super robote na R.Wallaceie oraz jego jumper dawał super spaceingu w ataku dla SHAQA ! PECH .

    Thomas – dirty player . Ten swoje bycie dirty nie opierał na fizyczności tylko na cwaniactwie. Potrafił nakłaniać Laimbieera to tego żeby kogoś ściągnąć w locie, podejść pod nogi ale sprzedać łokcia . Beznadziejna koszykówka, Pistons 2004 > Pistons 1990 . Moim zdaniem THomas trochę overrated ze względu na to że w 80′ był Magic , a że najbliżej Magicowi był THomas to zrobili chorą i nierówną rywalizację Magic vs Thomas bo żadnego innego konkretnego PG w NBA nie było. PS : Słusznie nie wzięty do dream team. Bardziej zasłużył od Stocktona , ale w jaki sposób grali Pistons w dzisiejszych czasach Thomas i kupmle płacili by $ oraz całe mecze zawieszeń. Ich kosztowało wyjazd Thomasa do Barcelony.

    Payton dirty player, Swoje dirty opierał w przeciwieństwie do poprzedników przede wszystkim na buzi. Ten z kolei one of the most underrated of all time i też trochę pechowiec. 1 ) JOrdan 2 ) granie w małobudżetowej organizacji jak Seattle skończyło się że oprócz Kempa miał takich “asów” jak schrempf , perkins, Hawkins i nie pamiętam kto tam jeszcze. Zaprowadził na mocnym zachodzie tych średniaków do finałów. 3) to samo kolano Karla Malona w 2004 :/ . Najlepszy broniący PG wszechczasów . TRUE ! Fajnie że udało mu się przyczepić do Shaqa w 2006 i zdobyć championsa . Zasługiwał jak mało kto. Nie jest wymieniany jednym tchem z Magicem , Stocktonem , Kiddem tylko dlatego że nie był tak widowiskowy oraz dlatego że nie grał 150 latw nba jak stockton i nie jest/nie byłl liderem statystyk. Sądzę że Magic miałby zajebiste z nim problemy , a to jak grał przeciwko kiddowi i stocktonowi w playoffach to tylko mogę polecić młodszym kibicom to poszukania meczy na youtubach. Szkoła defensywy.

    A moja odpowiedz : ( hehe bo się rozpisałem)
    Najbardziej zasłużony na pewno Malone za worketic , Ale najbardziej doceniam Paytona bo i tak jest niedoceniony 🙂

    (2)
  41. Array ( )
    Odpowiedz

    Isiah Thomas, bo:
    -był ostatnim, który trzepał skórę Bykom zanim nastąpiła ich dynastia
    -miała jaja większe niż stopy Shaqa – który inny kozak zaszedł za skórę Jordanowi tak mocno jak on? Jeśli MJ rzeczywiście miał problem z tym żeby IT jechał na Igrzyska w 92′, to jest to pewnego rodzaju rekomendacja
    -miał taką żyłkę do rywalizacji i charyzmę, że zakazał kolegom na ASG podawać do Jordana
    -mimo 185 cm charakterem był pół metra nad każdym innym bykiem na parkiecie (prowadził w ryzach jedną z najbardziej przeładowanych testosteronem szatni w historii)
    -ten jego drybling w miejscu połączony ze stepem stopami!
    -nie bał się przewrócić, dostać po twarzy, spaść na tyłek, albo dostać łokcia od pana w koszulce z numerem 32 (50 szwów? bring it)
    -miał w swojej grze ten powiew old schoolu, zupełnie inne miejsca na parkiecie zajmował niż dzisiejszy rozgrywający, zasłaniał się ciałem, chował piłkę, mądrzej stał niż inni biegali – kiedyś to było 😉
    -2x mistrz NBA + mistrz NCAA
    -BAD BOY

    (1)
  42. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    Isiah Thomas ponieważ:
    1. Zdobył DWA tytuły Mistrzowskie
    2. Zdobył DWA tytuły Mistrzowskie pokonując po drodze MJ-a.
    3. Zdobył DWA tytuły Mistrzowskie pokonując po drodze MJ-a i zrobił to mając 185 cm w czasach gdy NBA była zabawą dla dużych chłopców.

    (1)
  43. Array ( )
    Odpowiedz

    Trzy wielkie nazwiska z ktorych Isiah Thomas z pewnoscià był najwybitniejszy…mistrz NBA z druzyna Detroit ktora poprowadzil do 2 tytulow (w czasach kiedy basket byl gra fizyczna a nie baletem gdzie sztukà stało sie wymuszanie gwizdków) MVP finałów wielokrotny ALL NBA TEAM ALL STAR etc
    Wedlug mnie to on byl WYBITNYM z tej trojki bo ani Payton z Seattle ani Mailman z Utah tytulu nie zdobyli

    (0)
  44. Array ( )
    Odpowiedz

    Karl Malone, co napsuł mi krwi w finałach z Chicago… Mega grajek, szkoda, że obeszło się bez tytułu. Miał pecha, że trafił na erę Jordana :). Swoją drogą rośnie kolejny grajek pokroju Malone w Utah… Donovan Mitchell wybrany z 13 pickiem jak Kobe i Karl – to nie może być przypadek.

    (0)
  45. Array ( )
    Odpowiedz

    Thomas,za charakter,umiejętność poprowadzenia drużyny do zwycięstwa i wolę walki.Przed nim w lidze nie było wielu zawodników z taką mentalnością jak on

    (0)
  46. Array ( )
    Odpowiedz

    Zdecydowanie Isaiah Thomas. Wszyscy mieli okazję grać wiele sezonów przeciwko największemu z największych. Thomas grał przeciwko GOAT w finalach konferencji a Payton i Malone w wielkim finale. Tylko Thomas był w stanie zdobyć mistrzostwo NBA w erze Jordana. To czyni go najlepszym z tej trójki. Dodatkowo odgrywał wtedy w zespole kluczową rolę. Malone nigdy nie zdobył mistrzostwa, a Payton w Miami kiedy już jego kariera skłaniają się ku końcowi i nie był graczem kluczowym graczem Heat.

    (0)
  47. Array ( )
    Odpowiedz

    Gary Payton – genialny obrońca, a razem z S. Kemp tworzył niesamowity duet w Seattle. Nie zapomnę jego wypowiedzi po finałach 96, w której stwierdził, że gdyby krył MJ od początku serii to mistrzostwo przypadłoby Sonics. Później wspomógł jednego z moich ulubionych zawodników – D. Wade – w zdobyciu mistrzostwa w 2006 r. W różnych rankingach na “pierwsze piątki” lat 90 często wybiera się między G. Payton a J. Stockton. Osobiście za umiejętności defensywne wybrałbym wieloletniego gracza Seattle.

    (0)
  48. Array ( )
    Sebastian SEBSER 15 stycznia, 2018 at 23:25
    Odpowiedz

    Cała trójka jest wyjątkowa. Każdy z wymienionych graczy posiada znakomite osiągnięcia indywidualne oraz zespołowe. Ale w mojej ocenie to Isiah Thomas’a cenię najbardziej i z pewnością mogę go zaliczyć do grona najwybitniejszych. Nie przez to, że jest dwukrotnym Mistrzem NBA, All Starem i że zapisał wspaniałe karty w historii tej pięknej dyscypliny, ale za to że swoją całą karierę zawodniczą związał z klubem Pistons. Dla mnie jest to wyjątkowa sprawa, grać przez całą karierę w klubie, który na niego postawił i odwdzięczyć się w najlepszy możliwy sposób. Tego mi najbardziej brakuje w obecnej NBA. Biznes biznesem, ale taka postawa jest ponad wszystko i charakteryzuje tylko wybitne jednostki, dlatego takich zawodników cenię najbardziej. Przytoczę tylko kilku z tego wyjątkowego grona K. BRYANT; T. DUNCUN; H. OLAJUWON, B.RUSSELL, D. ROBINSON, L. BIRD, E.JOHNSON – wspaniałe grono sportowców (mistrzów), ale przede wszystkim ludzi i to tak naprawdę dzięki nimi tak bardzo pokochałem ten sport.

    (0)
  49. Array ( )
    Odpowiedz

    Karl Malone.

    Paradoksalnie dlatego że był najmniej utalentowany z całej trójki. Aby wdrapać się na ich poziom a nawet (moim zdaniem) ich przerosnąć musiał wykonać tytaniczną pracę, finalnie stając się najwybitniejszy wśród tego towarzystwa.

    Wypisywanie jego osiągnięć jak i konkurentów jest niepotrzebne bo wszyscy je dobrze znamy.

    Warto jednak zauważyć, że podczas swojej długoletniej kariery jego początkowe słabości stały się jego mocną stroną a nawet potrafił przekuć je w kolejnych sezonach w jedną z głównych broni do zdobywania punktów, jak rzut z półdystansu czy rzuty osobiste.

    Tego niestety często brakuje , szczególnie wysokich zawodników obecnie występujących na parkietach. Brak chęci, wiary, samodyscypliny w dążeniu do progresu, doskonałości. Karl miał tego aż nadto..

    Etyka pracy, dbanie o własne ciało, kondycje, poprawa techniki koszykarskiego rzemiosła. To wszystko sprawiło że był groźny, przydatny do ostatnich minut swojej wielkiej kariery.

    Właśnie dlatego dla mnie, ale myślę że również dla wielu jest najbardziej ceniony, najwybitniejszy.

    (6)
  50. Array ( )
    Odpowiedz

    Karl Malone. Nazwisko, które przywraca wiele wspomnień z najlepszych lat mojej młodości. Kiedy to rodziła się wielka pasja do koszykówki NBA trwająca do dzisiaj. Wszyscy znamy jego osiągnięcia i pozycje w rankingach all time. Dla mnie jego obrazek na zawsze kojarzył się będzie z niesamowitą eksplozją szczęścia po rzucie Stocktona w finałach konferencji 97 dającym im awans do the finals. Notabene na przykładzie wspólnej gry tych dwóch panów zrozumiałem pojęcie symbiozy i zaliczyłem Biologię. Osobiscie jak ktoś ma wolne 7 minut to polecam obejrzeć na Youtube jego Hall of fame speach jeśli ktoś nie widział.
    Tak więc dla mnie Listonosz jest najlepszy … pomimo że nie dostarcza w niedzielę.

    (3)
  51. Array ( )
    Odpowiedz

    Mąż mówi, ze według niego najwybitniejszy jest Isaiah Thomas. Ma tylko 175 cm, a jest świetnym koszykarzem, co przy tym wzroście jest naprawdę wyczynem 🙂

    (0)
  52. Array ( )
    Odpowiedz

    Oczywiście Karl Malone.
    Nikt w NBA nie wykonywał i nie trafił większej ilości rzutów wolnych aniżeli Malone. Przez 19 lat wymuszał średnio 9 wolnych w każdym meczu (!)
    Jest najstarszym graczem w historii ligi, któremu udało się zanotować w meczu triple-double. W wieku 40 lat i 127 dni Malone w meczu z San Antonio zaliczył 10 punktów, 11 zbiórek i 10 asyst.
    Jest drugi na liście strzelców wszech czasów, na jego koncie jest 36 928 zdobytych punktów.
    Pierwsze sukcesy przyszły wraz z początkiem lat 80-tych, dość powiedzieć, że na studia wzięli go z pocałowaniem ręki. Niestety grać mógł dopiero na drugim roku kiedy poprawił stopnie.
    Statystyki na poziomie 20 punktów i 10 zbiórek pozwoliły Louisiana Tech awansować do turnieju NCAA po raz pierwszy w historii szkoły (za kadencji Karla, awansowali rokrocznie, przez trzy kolejne lata). To samo w NBA, czy wiedzieliście, że w każdym z 19 rozegranych sezonów Malone awansował do playoffs (!) Trzykrotnie docierał do Finałów. Niestety pierścienia nie zdobył.
    Co ciekawe, przed draftem 1985 roku był tak pewien, że zostanie wybrany przez Mavericks z ósmym numerem, że uprzednio wynajął mieszkanie w Dallas. Jako młody zdolny byczek poszedł z trzynastką. Oczywista trafił do Utah Jazz.
    Już jako rookie notował 15 punktów i 9 zbiórek kończąc 25% akcji zespołu. Wielki jak trzydrzwiowa szafa, pewny siebie, kipiący testosteronem. Nie dziwię się, że mało kto miał ochotę stawać mu na drodze.

    (1)
  53. Array ( )
    Odpowiedz

    Moim zdaniem najwybitniejszy z tej trójki to Isiah Thomas. Grał w czasach, gdy było wiele dobrych zespołów, musiał więc na codzień rywalizować z bostonem larry’ego, bullsami Jordana oraz okazyjnie z showtime Lakers. Pomimo niskiego wzrostu odważnie wchodził pod kosz, nie bał się grać na kontakcie. Pamiętajmy, że w tamtych czasach było to o tyle trudniejsze, że gra była bardziej fizyczna i brutalniejsza. Ponieważ Detroit nie było wtedy najbardziej lubianym klubem, dużo obrywalo się najmniejszemu Isiah. Pomimo tych wszystkich przeciwności udało mu się jednak wygrać upragniony pierścień, a nawet 2. Ledwo co zdążył przed nastaniem dynastii Jordana 🙂

    (0)
  54. Array ( )
    Odpowiedz

    Thomas!!! W erze fizycznej walki jego gracja, elegancja, błyskotliwość , finezja kozłowania, waleczność, technika rzutu i dryblingu wprawiały w zachwyt!!! Z wymienionej trójki na jego grę można by patrzeć bez końca 😉

    (0)
  55. Array ( )
    Odpowiedz

    Stawiam na Malone’a! Ten człowiek zrewolucjonizował grę na pozycji power-forward, jego manewry tyłem do kosza wyprowadzały w pole najlepszych obrońców jego czasów, a pick&roll ze Stocktonem rozmontowywał każdą formację defensywną. Gracz obu stron parkietu. Członek Hall Of Fame mówi samo za siebie, a o tym że dwa razy był MVP sezonu regularnego i innych osiągnięciach tego zawodnika już nie będę się rozpisywał, bo to wszyscy wiemy.

    (0)
  56. Array ( )
    Odpowiedz

    w sumie Malone…
    zwłaszcza, że szacunek i nawet sympatia przyszły z czasem od gracza, którego nie lubiłem…
    The Glove mimo, że był przeciwnikiem byków, to lubiłem i szanowałem za nieustępliwość i efektowność (akcje z Kempem i alleuoopy) jednak z czasem niezawodność, wręcz bezbłędność i powtarzalność Stock-2-Malone, gdzie wiadomo co zrobią, jak się Listonosz ustawi a i tak punktował (w pewnym momencie nr 2 pktów ligii i może gdyby nie chęć pierścienia lepiej zakońćzyłby karierę jako jazzman). i mimo sypmatii dla Robaka, jak potrafił psychologicznie wyprowadzić go z równowagi co dawało czasami przewagę nad bykami (krótko jednak ;))
    Thomas też nietuzinkowy, legenda nba i legenda lat 80tych, może dlatego gwiazdy lat 90tych są bliższe lub których prime wypadł właśnie w 90tych…serce bad boys w erze wybijania zębów na parkiecie 😉 był więcej niż rozgrywającym coś co obecnie (30 lat później) jest niby PG ale raczej główny scorrer.
    Malone wypracował sporo w siłowni i jednocześnie nie zmienił się (anegdoty Sir Charlesa o “czarnym rednecku” Malonie który polował i gołymi rękami łowił ryby jeżdząc truckiem pick upem czy na harleyu). z czasem doceniłem jego kunszt. szacuneczek

    (2)
  57. Array ( )
    Odpowiedz

    Karl Malone to nie tylko gwiazda Utah Jazz, ale również ikona NBA w latach 90′. Charakteryzuje go nieopisana siła fizyczna, piekielnie groźne zagrania ofensywne i nienaganne podejście do sportu. Pomimo wielkiej masy mięśniowej był bardzo szybki, zwinny i miał końskie zdrowie. Uparty jak osioł i twardy jak skała – tak można mówić o tym tytanie pracy. Potrafił wykorzystać wszystkie swoje atuty na boisku i budzić postrach wśród rywali. Malone to sportowiec, który żył ukochaną dyscypliną i nie znał słowa “odpoczynek”. Świadczy o tym liczba rozegranych sezonów, w których rozgrywał ponad 80 spotkań. Jestem pod wrażeniem jego osiągnięć z Utah Jazz oraz reprezentacją Stanów Zjednoczonych, z którą zdobył dwukrotnie złoto w Barcelonie oraz Atlancie. 14-krotny All-Star i dwukrotny MVP ligi (w latach 1997 i 1999) może się pochwalić również sporym dorobkiem punktowym, który wynosi łącznie ponad 25 punktów na mecz. Wspólnie ze Stocktonem tworzyli niezapomniany duet, który był motorem napędowym zespołu. Słynny “Listonosz” jest dla wielu kibiców najlepszym Power Forwardem w historii NBA. Jako jedyny z wymienionych zawodników miał zaszczyt występować w “Dream Teamie” w 1992 roku. Stanowił największe zagrożenie dla Chicago Bulls z Michaelem Jordanem na czele i był blisko ich powstrzymania. Jest moim numerem jeden i uważam go za najlepszego z wymienionych graczy!

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu