fbpx

Kosa na linii: Trevor Ariza – LeBron James

22

vs

Przyznacie, Trevor Ariza po powrocie na “stare śmieci” bardzo udanie przypomniał się kibicom Rockets, o czym z resztą informowaliśmy Was na bieżąco i nawet jego słabszy występ przeciw SAS nie popsuł dobrego wrażenia. Rakiety odpaliły od razu na wszystkich silnikach i po sześciu meczach zachowali czyste konto (na jak długo starczy im paliwa?)

Nieco inaczej sytuacja przedstawia się w odległym o jakieś 1300 mil Cleveland w stanie Ohio. Tamtejsi Cavaliers, po bardzo udanym letnim okresie transferowym, są przedmiotem wczesnych drwin. Odkładając na bok zdrowy rozsądek i całą koszykarską mądrość świata (wiadomo, że drużyna, niczym świąteczny bigos, musi się “przeżreć”, by być naprawdę dobra) to jednak od Cavs oczekiwało się, że będą wygrywać “od wejścia”.

Potężnie napakowany skład, wyposażony w 3 konkretne samograje i kilku pomagierów od czarnej roboty nie spełnia póki co oczekiwań fanów, a zawsze wdzięczny obiekt hejtu, czyli King James, wciąż obrywa swoje od ligowych żartownisiów. Nie szukając daleko, Denver Nuggets, przed ostatnim meczem, pisali na twitterze, że do miasta przyjeżdżają Cavs Andersona Varejao (w zapowiedziach umyślnie pominięto też Love’a i Irvinga). Dowcipnisie…

varcavs

Możesz zapytać teraz, Drogi Czytelniku, dlaczego piszę akurat o Cavs i Houston, skoro te drużyny spotkają się ze sobą dopiero w styczniu? Już spieszę z wyjaśnieniami. Otóż dyspozycja tych dwóch drużyn, zależna w dużym stopniu od gry wspomnianych Arizy i Jamesa, jest swego rodzaju korespondencyjnym pojedynkiem między tymi dwoma odwiecznymi rywalami.

Oczywiście, są to gracze zupełnie innego kalibru, o czym dzisiaj każdy fan koszykówki dobrze wie, jednakże znajomość tych dwóch panów zaczęła się w czasach, kiedy jeszcze nie wiadomo było który z nich będzie lepszy. Rzecz działa się w 2003, kiedy obaj zawodnicy reprezentowali jeszcze barwy szkół średnich.

Liceum Westchester miała w swoich szeregach Trevora Arizę, jednego z najbardziej obiecujących zawodników młodego pokolenia. Z kolei w St. Vincent-St. Mary w Ohio opcją numer 1 był niezaprzeczalnie LeBron James, już wtedy kreowany na przyszłą gwiazdę Dużej Ligi. To on przyciągał najwięcej uwagi mediów, czego zazdrościło mu otoczenie Arizy. Nic dziwnego, dostać się na okładkę Sports Illustrated w czasach licealnych to było coś!

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3

22 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Jestem zaskoczony ;o Jak ktoś mógł sądzić że Bron jest gorszy od Arizy ? To dwa inne światy . Myślę że wujkowi Trevora jest teraz jakoś , no nie wiem .. głupio ? Mało powiedziane , facet pewnie z domu nie wychodzi 😀

    (14)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Wielka mi kosa. Dwóch licealistów myślało, że są najlepsi a ich spotkanie nakręciły media.
    Sami się pewnie z tego śmieją dzisiaj.

    (57)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @TracyMcKobe
    To byli gówniarze. Każdy z nich oceniany był przez pryzmat talentu a nie posiadanych na tamten moment umiejętności.

    Co powiesz na fakt, że basketball reference w swoim recruitment ranking za 2003 umieścił Ndudi Ebi przed CP3 albo w 2008 O.J Mayo był przed D. Rosem?

    Ciężko powiedzieć, kim się stanie gówniarz w wieku 17-18 lat

    (18)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Stasiek92
    Jeżeli chodzi o O.J Mayo to w 08 to był najlepszy licealista , także to że był przed D-Ros’em nic mnie nie dziwi ;P Mimo wszystko jak można porównywać najlepszego koszykarza globu , który już wtedy był niezły z Arizą .. Widać co robią kontakty z wujkiem . .

    (-5)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Nie kazdy moze byc gwiazda w tej lidze. Ariza jest mega przydatnym role playerem w Houston, juz raczej nic nikomu ni musi udowadniac ale fakt : do Jamesa nie ma nawet startu.

    (1)
  6. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @pretekst10
    Naucz się czytać koleś , napisałem ‘najlepszego koszykarza globu , który już wtedy był niezły’
    Nie chodziło mi o to że Bron był wtedy najlepszy .. czytaj ze zrozumieniem i czytaj całe zdania ..

    (-5)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    i to ma być ta kosa? kosa to może być pomiędzy LeBronem a Pierce’m, średnio za sobą przepadają, a w Playoffs często się ze sobą spotykali i serie te były bardzo zacięte

    (3)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    TracyMcKobe

    Ja powiem inaczej 🙂 Jak można TWIERDZIĆ, że “King” LeBron jest lepszy od Arizy ??

    Koszykarskie IQ jest o wiele wiele cenniejsze od warunków fizycznych co sam pewnie mogłeś zaobserwować oglądając potyczkę SAS z Miami 🙂

    (-3)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    @TracyMcKobe

    Porównania Trevora Arizy z LeBronem Jamesem były jak najbardziej na miejscu. Oczywiście teraz, 11lat po fakcie można się śmiać. Ale wtedy obydwaj mieli podobną reputacje. Ponadprzeciętne prospecty uczelniane. Tylko jeden z nich mocno wypromowany.
    Nikt wtedy nie wiedział, czy LeBron James będzie gwiazdą. Owszem, miał duże szanse, ale ile to było ogromnych talentów, które zawiodły w NBA? Równie dobrze, to Ariza mógł się okazać lepszy od niego.
    LeBron miał umiejętności. Ale miał też duże zaplecze reklamowe. Jeśli chodzi o umiejętności koszykarskie, to w tamtym czasie wiele ich nie różniło.

    (3)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    A ja powiem tak:
    W swoim zespole, wolałbym na SF zdecydowanie Ariza’ę, od James’a…. LeBron może sobie być najlepszy nawet w całym kosmosie, lata mi to koło dupy, dopóki będzie spie*dalał od odpowiedzialności… A taki Ariza? To pewne kilkanaście punktów w każdym meczu, i najlepszy gracz przeciwnika na pewno nie zaliczy “życiówki” 😉

    (-5)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Oj dzieci dzieci … Tak trudno wam zrozumieć, że LeBron jest aktualnie najlepszym (najwszechstronniejszym) zawodnikiem na świecie? A IQ koszykarskie LeBrona przewyższa Arizę o lata. NIe chce mi się z wami dalej polemizować bo obiektywnie żal wam dupę ściska od tego jak dobry jest LeBron.
    Żeby nie było kibicuję Kevinowi Durantowi ale jestem obiektywny 🙂

    (9)
  12. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @ciuus
    Lubię LeBrona , nawet bardzo lubię. Po prostu uważam że TERAZ nie ma co porównywać Arizy do Brona . Tak, tak jest najlepszym koszykarzem globu , co z tego że MVP zgarnął Durant ?
    A to co napisałes jest żenujące ; ‘Jak można TWIERDZIĆ, że “King” LeBron jest lepszy od Arizy ??’
    Hah ! Czyli twoim zdaniem Ariza jest lepszym koszykarzem od LeBrona James’a ? Proszę cie !

    (8)
  13. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Te porównywania nie były niczego warte jak widzicie , wszystko skończyło się na tym że King zdobył 50 pkt , a Trevor 13 …. Uważam że gdyby nie kontakty , to znaczy ten Wujek Sam , to Ariza wtedy nawet nie byłby opisany choćby w jednym artykule z gazety .. sami słyszeliście ? Media się tym interesowały 😉

    (2)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    @NYK_fan91 jeśli w swojej drużynie wolałbys mieć Arize niż LeBrona, to jesteś trochę dziwny 😉 rozumiem, że można nie lubić LeBrona, ale już nie przesadzajmy. Ariza to bardzo dobry role-player ale nie jest takim game-changerem jak LeBron.

    (11)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    Zobaczcie statystyki lebrona z liceum.
    Te indywidualne, wyglądajace kosmicznie.
    Oraz te zespołowe.
    rok /bilans/ punkty/ zbiorki/asysty
    1 / 27-0 /18/6/3
    2 / 26-1/ 25/7/5
    3 / 23-4/ 28/9/6
    4 / 25-1/ 30/10/5
    w każdym roku miał takze okolo srednio 3 przechwyty i 2 bloki

    ten gość rozjezdzał wszystkich juz w gimnazjum.
    W liceum był od 1 roku na niego taki hype, że niejeden by się zapił, zacpał albo gorzej.
    Całe gimnazjum, całe liceum grał z 4 kolegami, fab5, i był to symbol braterstwa na boisku itd. Ogólnie super duper historia. Amerykanie uwielbiaja. Był zawieszony juz w finałach rozgrywek w 4 klasie kiedy chciał zdobyć mistrzostwo i to była ostatnia szansa. Jego koledzy musieli wygrać z trudnym przeciwnikiem bez Lebrona. I wygrali. udowodnili, że nie sa jedynie podawaczami piłek do Lebrona.

    tak więc można go nie lubić, ale kurde gość wyniósł małe liceum z Ohio do mistrzostwa szkół średnich. Jego historia to american dream. To jak sie zachowuje teraz to połączenie sportowej rywalizacji i pewnosci siebie(kto uprawiał sport ten rozumie, ze sportowiec nie mowi: jestem gorszy) i rodzinnosci, koleżenstwa itd. Amerykanie kochaja takich ludzi, to oni są symbolem Ameryki.

    tak wiec redaktorze proszę przestancie sie bawic w pudelka i nie szukajcie sensacji. Bo w zwyciestwo Arizy wierzył chyba tylko jego wujek.

    (1)
  16. Array ( )
    Odpowiedz

    A ariza?
    W jednym sezonie na uczelni zdobywał srednio 11 punktów.
    W NBA zaczą od kilku sezonow ze srednioa ponizej 10 punktów by w karierze nie przekroczyć 15.

    W lakers zdobył mistrzostwo, ale punktów to on tam nie narzucał. 9 punktów i 4 zbiórki średnio w 24 minuty gry to słaby wynik.

    (-3)
  17. Array ( )
    Odpowiedz

    @pln: słowa, że Ariza był wtedy uznawany za jeden z najlepszych prospektów padły z ust Craiga Sagera, ale dobrze, że to wyprostowałeś, przecież on na bank nie zna się tak, jak ty
    @lizardking: próbuj dalej.

    (7)
  18. Array ( )
    Odpowiedz

    @pln sugerujesz się statystykami, jakby to był najważniejszy wykładnik w koszykówce.. co z tego, że zdobywał ‘tylko’ 9 punktów i 4 zbiórki w LAL, on nie był tam od zdobywania punktów, miał po prostu dobrze bronić i trafiać tróje i z tego się dobrze wywiązywał. w swojej drużynie mieć kogoś takiego jak Ariza to istny skarb, super role-player, zrobi wszystko co trener mu każe. na prawdę nie ma co sugerować się statystykami

    (1)

Skomentuj NYK_fan91 Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu