Ksywa zamiast nazwiska na koszulce NBA?
#KING JAMES #THE TRUTH #BIRDMAN #VINO #KRYPTO NATE
Dziś o najnowszym pomyśle władz NBA, czyli zastąpieniu nazwisk na koszulkach, pseudonimami graczy. Czemu nie? Skoro można przydać zabawy kibicom, a przy okazji na tym zarobić. Pytanie tylko, czy ksywa będzie musiała być uprzednio zatwierdzona przez danego zawodnika. Czy wyobrażacie sobie na przykład Erica Bledsoe biegającego z napisem #MINI LEBRON nad numerem? Tudzież Vince’a Cartera z podpisem #AIR CANADA? No i czy długaśne #THE POLISH HAMMER zmieściłoby się na plecach Marcina Gortata?
Jak donoszą raporty szpiegowskie David Stern z kolegami chcą wypróbować pomysł już w nadchodzącym sezonie podczas meczu Miami – Brooklyn. Rzecz jasna, będzie to jednorazowy przypadek. Zobaczymy jak się przyjmie. Gracze już zostali poproszeni o zgłaszanie propozycji ksywek. Ciekawe czy D-Wade wyskoczy z #THREE? Jak myślicie czy wciąż można o nim mówić per #FLASH?
Co ciekawe, Shane Battier zwykł być nazywany #BATMANEM jednak z racji naruszenia praw wizerunkowych postaci komiksowej, będzie musiał wymyślić coś innego. Jaka szkoda, że Shaq już nie gra! Ten na pewno wymyśliłby coś ekstra.
CZYTAJ DALEJ >>
Pomysł nie zbyt ciekawy, gwiazdy powinny być znane z nazwiska, niech nie robią z NBA drugiego WWE.
Metta World Piece właśnie chyba szlag trafił:) pewnie myśli “po ch*j było mi imię zmieniać?!”
Black Mamba
24
😀 😀
Jak dla mnie wporzo pomysł :3
A może warto spytać zawodników z jakim napisem chcieliby biegać na koszulce? 🙂
hola hola, na pierwszy rzut oka pomysł całkiem w dupkę , ale z całym szacunkiem , mimo że uważam się za dość obcykanego w NBA za cholerkę nie wyobrażam sobie zastanawiania nad tym kto gra gdy na boisko wybiegną rezerwy z ksywkami na plecach 😉
chcą zrobić z NBA – gre komputerową NBA2k
dokladnie czeki555 to są jednak sportowcy i autorytet dla mlodych a nie show i aktorzy (wreslerow oczywiscie jako atletow uwazam ale tez jako aktorow) przeciez nie moze byc tak ze teraz motto zyciowym nastolatkow ma byc “hasj sie musi zgadzac”
Pomysł wcale nie jest zły, a pod względem marketingowym wręcz dobry. Jeżeli mają to być jednorazowe inicjatywy, typu latina night czy st. patrick day to wszystko spoko. Pomyślcie ile można odkryć ciekawostek o zawodnikach, zwłaszcza tych mniej znanych i drugoplanowych, gdzie prawie nikt nie zna ich ksywek, a jak wiadomo z każdą ksywką wiąże się jakaś historia :).
Co do ugrzecznienia NBA, to ta inicjatywa w moim odczuciu nie ma z tym za wiele do czynienia, a jeszcze mniej ma do sportowej złości. Co to za różnica czy KG będzie straszył rywali z napisem THE BIG TICKET na plecach czy bez niego? Ostatecznie wciąż będzie Kevinem Garenttem.
Garnet to raczej Honey Nut Cheerios, na derby Ney York.
Iso brzmi całekiem spoko xd Ale jednak nazwiska to nazwiska i pomysł raczej do dupy
Goodbye NBA, it was pleasure to meet You.
Z jednej strony nakaz dla zawodników, żeby ubierali garnitury jak przyjeżdżają, a z drugiej propozycja nick`ów na koszulkach… z jednej strony próba robienia z NBA czegoś oficjalnego, eleganckiego, a z drugiej próba zrobienia z zawodników superbohaterów ze swoimi ksywami. Wg. mnie na jeden mecz, bądź na “wersję alternatywną strojów”-ok, ale nie na stałe:)
jak dla mnie to bez sensu, mniej znani gracze staną sie jeszcze bardziej anonimowi a do tego bardzo to utrudni ogladanie postronnym kibicą. zero pomyślunku w tym jak dla mnie
Ciekawa sprawa… reklamodawcy już zacierają ręce… 😀
Okaże się za chwile, że Ron Artest aka. Metta będzie miał “ksywę” youp*rn,
Żegnaj NBA….
ps.
Czekam na koszulki Bostonu z reklamą Starbucksa, ksywą gracza AT&T i numerem hmm 24/7
Ale będzie wypas… (je pierdol3 co się dzieje…)
#Beard
#Melo
#Black Mamba
Nawet nieźle by to wyglądało, ale nie w NBA.
No nie wiem 😉 może faktycznie warto spróbować i pokusić się o jednorazowy wyskok, ale nie należałoby przesadzać. Ja osobiście czułbym dumę, gdybym założył na siebie koszulkę ze swoim nazwiskiem – to taka nieodłączna część sportu i niech tak zostanie.
Na pokazowe gierki to może i dobry pomysł ale na lige…. troche przesada.
pomysl nawet dobry, przynioslby bardzo duze zyski (duzo ludzi by kupowalo takie jerseye), ale raczej na kilka meczów albo na np. all star game 🙂
Ciekawe..
na pewno będzie CHOSEN ONE 😀
Jakoś streetballem zajechało.
najważniejsze żeby hajs się zgadzał, więc im więcej różnych rodzajów koszulek (alternatywne, retro, długie rękawki, itd) tym więcej sprzedanych sztuk na świecie i tym więcej przychodów do kieszeni papy Sterna, proste
#J-Smoove Też całkiem nieźle by brzmiało i wyglądało. Ale ja jestem na nie w stosunku do tego pomysłu.
Kolejny pomysł: dwa zespoły tańczące na koniec spotkania w stylu Bollywood, w deszczu konfetti i kolorowych chustach! To zniwelowałoby napięcie miedzy zespołami i Melo już nigdy nie czekałby na nikogo po szatnią 😉
Do lekarza!
Pomysł taki sobie, dla mniej obeznanych na pewno problem był by z rozpoznianiem większości zawodników. Chociaż chciałbym zobaczyć Boshoraurusa albo LeFlopa :p (bez hejtu) ewentualnie Durantula 😉
Nie wiem czy to wprowadzi coś nowego, być może to ruch w kierunku większej sprzedaży koszulek ;p
Pierwszy mecz sezonu, święta Bożego Narodzenia itp. – spoko. To są szczególne dni, można zaszaleć. Wyobraźcie sobie sytuację, że ktoś zaczyna przygodę z NBA, lub przełączając kanały trafia na mecz. Widzi, że najlepszym zawodnikiem Lejkersów jest niejaki “Black Mamba” i myśli: “Kiedyś grał tu podobno taki zajebisty zawodnik, Kobe Bryant. Widocznie już nie gra – przełączam”. 😀
Takie coś może by się sprawdziło, ale nie w normalnym sezonie czy PO. All star weekend jak dla mnie byłby odpowiedni dla takich koszulek
Zawsze można spróbować w jednym meczu (czyli tak, jak Stern wymyślił) i sprawdzić efekty. Jeżeli okaże się klapą, rezygnujemy, jeśli przejdzie – jak dla mnie spoko.
Panowie, drobna nieścisłość. Postać komiksowa – w tym wypadku Batman – nie może mieć praw wizerunkowych. Ma je zawsze właściciel marki, znaku towarowego itd, czyli zdaje się w tym wypadku Warner Bros 😉
A co do samego pomysłu – z jednej strony komisarz czuwa nad tym żeby liga była full-profesjonalna (odpowiednia długość spodenek, zbiór zasad co wolno, a czego nie wolno zawodnikom, protokół udzielania wywiadów, spotkań mediowych itp itd), a z drugiej zaczynają się bawić w ksywki jak na boisku osiedlowym? Jakoś to mało konsekwentne… Chyba, że nazwiemy rzecz po imieniu i od razu powiemy że chodzi o podniesienie wyników sprzedaży koszulek i innych akcesoriów …
#UncleDrew
Kupiłbym koszulkę z takim napisem 😀
A tak serio to pomysł spoko, ale na jakieś jednorazowe wypady 😉
Prawdę mówiąc w NBA mógł bym zaakceptować tylko jedną ksywę na koszulce zawodnika… TYLKO JEDNĄ.
“Answer” … ale to już się nie wydarzy.
Matt Bonner z napisem Red Mamba ciekawie ciekawie 😀
Jesli jest to raz na rok/jakiś czas (jak St.Patrick’s day zielone uniformy czy Noche Latina) to moze nawet spoko ale na pewno nie w kazdym meczu…
Moze na All-Star game?
LeFlop ?