fbpx

Los Angeles Clippers 2020: tajemnica Kawhi Leonarda

14

Zdaniem bukmacherów byli faworytem do tytułu. Mnie ostatecznie nie przekonali, ale trzeba być niespełna rozumu by nie doceniać mocy tegorocznych LA Clippers.

  • średnia wywalczonych rzutów wolnych: 1. miejsce w lidze
  • średnia zbiórek: 3. miejsce
  • średnia punktów: 4. miejsce
  • średnia skuteczność rywali: 3. miejsce
  • średnia skuteczność rywali zza łuku: 2. miejsce
  • trzeci ofensywny rating NBA
  • piąty defensywny rating NBA

A wszystko to w niepełnym składzie. Kluczowy tercet, czyli Patrick Beverley, Paul George i Kawhi Leonard rozegrał ze sobą zaledwie 330 minut. To będzie niespełna osiem pełnym meczów albo inaczej: 10% nominalnego czasu gry w tym sezonie.

Soon

W tym się właśnie zasadza cały sekret ekipy Doca Riversa by zmieniać krycie na pozycjach 1-3, a najlepiej 1-4. Robią to świetnie i szacunek się za robotę należy. Trzeba Wam jednak wiedzieć, że ilekroć na parkiet wystawiani są Lou Williams, Landry Shamet, Marcus Morris albo Ivica Zubac, w mniejszym stopniu Montrezl Harrell, rywal z wysokiej półki będzie wiedział jak ich zaatakować. Nie pomogą defensywne kompetencje PG-13 czy Leonarda, oni będą zmuszeni by patrzeć na rozgrywającą się akcję z odległości.

To jeszcze nie Harper, Jordan, Pippen i Rodman. Aby dynastia LAC mogła się rozpocząć potrzeba jeszcze jednego inteligentnego defensora. Wydawało się, że kimś takim będzie Moe Harkless, ale gdy nadarzyła się okazja woleli większego, twardszego i bardziej ofensywnego Marcusa Morrisa. W pierwszej chwili wydawało mi się, że to strzał w dychę, oczywiście mam świadomość że młodszy bliźniak rozegrał w LA tylko dwanaście gier, ale z perspektywy czasu myślę, że nie był to dobry ruch. Morris to egoista, a jego obrona jest znacznie przereklamowana. Mógł zostać w Bostonie, mógł iść do San Antonio jak przyobiecał, u boku Kawhi go nie widzę.

Clippers są liderami w kwestii wymuszania przewinień, nikt tyle nie staje na linii rzutów wolnych. Przy czym za 90% wszystkich przypadków odpowiadają kolejno Kawhi (7) Harrell (6) Williams (5) i George (4). W nawiasach średnia “osobistych” w meczu. Trójka ma genialny warsztat gry 1-na-1, Mo korzysta z przewag szybkościowych pod koszem i nie stroni od kontaktu fizycznego. Wszystko to jednak składa się na jeden obrazek: Clippers akcjami izolacyjnymi stoją. Wymieniają się kolejnością, każdy gra na siebie. Nie znajdziecie tu ruchu piłki na modłę San Antonio czy choćby zeszłorocznych Toronto Raptors. Nie ma tu rasowego playmakera, indywidualnie są zdolni i elegancko wyszkoleni, ale duszy playmakera / facilitatora nie ma nikt i to ich (za)boli. Kyle Lowry, Marc Gasol -> o tego rodzaju graczach mówię, żeby daleko nie szukać.

Kawhi’s Secret

Kawhi Leonard tak samo jak Air Jordan (fade away) czy Hakeem Olajuwon (dream shake) ma jeden najważniejszy sekret, jedną super moc: jest nią rzut z półdystansu.

Jego praca nóg jest nienaganna, piwoty zawsze skoordynowane, ma przy tym olbrzymie dłonie, które pozwalają mu manipulować piłką jakkolwiek sobie zażyczy. Każdorazowo ciągnie nadgarstek do końca, nawet gdy rzuca z zachwianej pozycji, łapa idzie w górę. Kiedy dociera do swoich ulubionych miejsc na parkiecie, robi naskok albo dostaje podanie w tempo, to niemal gwarantowane dwa punkty. Nie ma sensu do tego skakać, najlepiej od razu biec na atakowaną połowę [Norris Cole]

Przez wiele lat wzorem dla rzucających z dalekiego półdystansu był Dirk Nowitzki, którego średnia kariery z odległości 6-7 metrów od kosza wyniosła 47%. Wyciągał się na całą długość cielska, czasem ciągnął z kolanka i na wstecznym, wiecie o co chodzi. W sumie z sześciu metrów i dalej oddawał przeszło 53% wszystkich prób.

Tymczasem Kawhi, który przecież przygodę z NBA zaczynał u Popovicha jako 3&D, szerokiej publiczności znany przede wszystkim jako defensor, kryptonit LeBrona, dwukrotny Obrońca Roku, trafia średnio 45% z dalekiego półdystansu i tak samo jak Dirk 38% zza łuku. Lepiej się po prostu nie da. Jest mało plastyczny, mechaniczny w ruchach jak robot, ale powtarzalność i efektywność są u niego znakomite. Nic tylko podczepić się i jechać. Będzie ciągnął niezależnie od poziomu i starań rywala. W tym sensie jest to lider zespołu. Poza boiskiem znika. Wszyscy dookoła muszą to zrozumieć, uszanować, pogodzić się i zasuwać dla wspólnego dobra, jeśli chcą coś w karierze wygrać jak zeszłoroczni chłopcy w Toronto.

First option is not an option

Paul George ma niepowtarzalną szansę nie osłabnąć w playoffs w pierwszoplanowej roli. On ma być supportem. Robić swoje. Bo choć to materiał na mema: mentalnie PG-13 naprawdę “nie nadaje się na pierwszą opcję”. To nie jest pierwsza gwiazda. Rokrocznie w playoffs nie dźwiga presji:

  • 2019: bezradne 4/15 zza łuku w pierwszym meczu, Damian Lillard pomachał mu na pożegnanie serii
  • 2018: 2/16 z gry w ostatnim meczu z Utah, Joe Ingles nakrył go czapką i natarł australijskim czosnkiem
  • 2017: 5/21 z gry w ostatnim meczu, ogoleni do zera przez Cavs dowodzonych przez, sami wiecie kogo

Teraz ma szansę na coś więcej, PG to świetny, obustronny, bardzo sprawny, plastyczny, wysoki zawodnik, niech się podczepia do Kawhi, nie forsuje wejść pod kosz na zasłonach i trzyma równe tempo w obronie. Rzekłbym: jak Scottie przy Michaelu.

Beverley: gwoli ciekawostki podam, że facet za trójkę w sytuacjach “catch and shoot” robi w tym sezonie 40% (!) co czyni go graczem idealnym w układance Riversa, czy może raczej powinienem powiedzieć Jerry’ego Westa?

Reszta to “zadaniowcy” utalentowani zazwyczaj po jednej stronie parkietu. Mamy tutaj formację ofensywną lub defensywną, w zależności od potrzeb. Moim zdaniem głównym problemem Clippers jest brak rasowego podkoszowego. Harrell jest energetyczny, ale mierzy zaledwie 201 centymetrów wzrostu no i niestety nie jest Draymondem Greenem, nie ma tego koszykarskiego IQ. Zubac także ma swoje ograniczenia, a przede wszystkim Rivers mu nie ufa w meczach o stawkę.

Second Unit

Na pewno mocną stroną LAC jest głębia ich składu. Nazwiska rezerwowych: Reggie Jackson, Lou Williams, Landry Shamet, Rodney McGruder, Mo Harrell, JaMychal Green, Patrick Patterson są dobrze znane kibicom. Wymienieni panowie dostarczają średnio 51.5 punktów, co jest zdecydowanie najlepszym wynikiem NBA. Wszystko to jednak runda zasadnicza. Jak będzie w playoffs, mam nadzieję przekonać się już niebawem.

A jeśli sezon miałby pójść na straty? Kontrakty kończą się panom Jackson, Morris, Harrell, Patterson, opcję gracza ma Green. Liczą się oczywiście bliźniak i zwierzak, na obu będzie wielki popyt na rynku i moim zdaniem stracą jednego z nich, bo zwyczajnie zabraknie siana na bociana. Martwię się też o Sweet Lou, któremu w wieku 34 lat coraz trudniej będzie utrzymać efektywność ofensywną, a bez tego trzymanie go na parkiecie traci rację bytu.

Zespół nie ma pieniędzy na wsparcie z zewnątrz, ale domyślam się, że wielu weteranów “spadachroniarzy” marzących o tytule, da się wkrótce skusić robotą w Los Angeles. Co myślicie? Podsumowując: Clippers to drużyna z przeogromnym potencjałem, ale na tę chwilę zbyt rozczłonkowana. Części składowe jeszcze niepoukładane, a w tym tkwi przecież cały szkopuł, prawda?

14 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Zgadzam się z opinią o wymianie Harklessa za Morissa. Mo był idealnym zawodnikiem klejącym obronę i nie potrzebował piłki w ataku, żeby sie przydać. Robił swoje.
    Clippers celowali w szczyt formy na playoffy, a to co się dzieje teraz niestety pokrzyżowało plany, w zasadzie wszystkim. Mam nadzieje, że uda się jakoś dokończyć ten sezon, a jeśli nie (tfu tfu) to w przyszłym będą jeszcze mocniejsi.
    Pozdrawiam i zdrowia życzę!

    (10)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Lebron James
    2007: bezradne 4/16 i 6 strat w game 1 z San Antonio, Cavs ogoleni do zera przez Spurs.
    2008: 2/18 i 10 strat w meczu otwarcia przegranej serii z Celtics, James Posey nakrył go czapką.
    2010: 3/14 w meczu w którym Cavs przegrali u siebie 88-120 z Celtics i dali sobie odebrać przewagę parkietu.
    2011: 3/11 i 8 pkt kiedy Mavs zaliczyli pierwsze z trzech kolejnych zwycięstw, którymi zamknęli NBA Finals.
    Mentalnie Lebron nie nadawał się na pierwszą opcję.

    W Indianie George radził sobie całkiem dobrze w roli lidera.
    W 2017 w pierwszych 3 grach Paul zaliczał średnio 32,7 pkt 9,3 zb i 7,7 as, w game 4 było już pozamiatane. Pacers w sezonie regularnym wygrali jedynie 42 spotkania, a partnerami Georga byli Teague, Thad Young, 20 letni Myles Turner i będący cieniem samego siebie Monta Ellis (średnia 8,5 pkt/mecz), jakie mogli mieć szanse z Cavs ze zdrowymi Lebronem, Irvingiem i Lovem, a ulegli im w sumie 16 punktami w 4 spotkaniach.
    W 2016 w pojedynkę ciągnął (w S5 indiany grali wtedy Ian Mihinmi i Levoy Allen!!), rozstawionych z numerem 7 na wschodzie, Pacers w spotkaniach z Raptors, seria zakończyła się 3-4, a Paul w 3 wygranych Pacers miał 8 punktów więcej niż Derozan i Lowry wspólnie.
    Wcześniej przed kontuzją dwa razy z rzędu wprowadził Pacers do Conference Finals mając zaledwie 24 lata.
    W Oklahomie więcej zależało od Westbrooka, to on miał piłkę.

    (23)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Rozumiem sympatie Admina do LAL i równocześnie niechęć do LAC bo mam podobnie hehe. Art spoko i ciekawie napisany. Myślę jednak, że LAC posiadają sporą przewagę nad większością grupy pościgowej w postaci Kawhi i Georga, z których ten drugi figuruje jako support. I to dobrze że PG13 nikt już na siłę nie ustawia w roli first option. Tutaj lider na parkiecie jest jeden, a to co poza parkietem jest jednak mniej istotne. Owszem chemia jest ważna i do atmosfery panującej w Lakers Clippersi nie mają podjazdu.
    Wracając do Kawhi i Georga. Clippers dysponują dwójką świetnych two way playerów i teraz jest rola managementu żeby dobrać odpowiednie pionki do gry. Myślę, że te przysłowiowe pionki są mniej ważne, bo Ci dwaj liderzy zrobią robotę w decydujących grach. Clippers mają solidny fundament, mają na czym budować, a Jerry The Logo coś wymyśli.
    Szkoda sezonu Lebronek wyglądał ze swoimi paziami wybornie, a derby z LAC to byłaby śmietana -prawie jak piwo z rana ?.

    (-2)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Ale żałość…
    Każdy art o Lakers to próba przekonywania jacy są zajebisci a każdy art o Clippers to próba przekonywania że nie są tacy mocni jak się wydają….

    Szkoda że sytuacja jest zupełnie inna.

    Jeszcze przed przeczytaniem artykułu wiedziałem że będzie szukanie dziury w całym i wymyślanie problemów byleby tylko gdzieś się przyczepić.

    To smutne ze sympatię czy antypatię rzucają cień na opinie i jest to przedstawiane i NORMALNE na takiej stronie jak GWBA już od kilku lat.
    Narzekamy na stronnicze sędziowanie w koszu czy piłce a z drugiej strony musimy czytać stronnicze artykuły.
    To prywatna strona? Oczywiście. Sędziowie też mają swoje prywatne zdanie a jednak muszą albo starają się wykonywać swoją robotę sprawiedliwie. Miło by było gdyby każdy tak podchodził do swojej roboty.

    (4)

Skomentuj Kuba Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu