fbpx

Los Angeles Lakers 2004: co poszło nie tak

37

Miło, że tak entuzjastycznie zaakceptowaliście pomysł przybliżenia kilku historycznych składów. Dziś wziąłem na tapet skład wielkich przegranych, Los Angeles Lakers z rozgrywek 2003/2004. Shaq, Kobe, Karl Malone i Gary Payton mieli wspólnie podbić cały świat…

Uważam, że Lakers powinni mnie zatrudnić, choćby jako polisę ubezpieczeniową (…) W końcu, 12 marca, Malone pojawił się w składzie Lakers, kończąc moje nadzieje na powrót w sezonie 2003/2004. W drugim meczu finałów NBA, 9 czerwca, kontuzja się odnowiła, a Lakers przegrali rywalizację z Detroit 1-4. Wciąż się zastanawiam, czy moja obecność mogła wtedy przeważyć szalę. [Dennis Rodman, w książce Powinienem być już martwy].

Wielcy zawodnicy, wielkie ego i wielkie pieniądze, to składniki cocktailu, który zaserwowali nam Los Angeles Lakers w sezonie 2003/2004. Mistrzostwa zdobyć się nie udało, ale kac po tym piwie, którego sami nawarzyli był ogromny: Kobe osamotniony, Malone na emeryturze, Shaq w Miami, Payton w Bostonie. Tyle zostało z super składu po przegranej w finale z Detroit. Zobaczmy, co poszło nie tak…

#Prawo Murphy’ego

Jedno z praw Murphy’ego mówi: “jeśli w nieskończoność będziesz coś poprawiać, to w końcu to spi%^dolisz” i tak właśnie było z Lakers. W sezonie 2001/2002 byli na szczycie koszykarskiego uniwersum. Trzeci tytuł z rzędu, będący w dużej mierze zasługą duetu O’Neal x Bryant, mocno rozpieścił kibiców. Niestety, “nic nie może przecież wiecznie trwać…” jak śpiewała Ania Jantar. W kolejnym sezonie zaczęły piętrzyć się problemy. Różnice między Shaqiem a Kobe stały się jeszcze wyraźniejsze: to w tamtych rozgrywkach Bryant zaliczył serię 9 meczów na poziomie 40+ czy też 13 gier na poziomie 35+, z kolei Shaq zdecydował się zoperować haluksa, co mógł zrobić w przerwie wakacyjnej, ale stwierdził:

Skoro kontuzji nabawiłem się w czasie pracy, to w czasie pracy będę się leczył [Shaq]

Lakers zaczęli od bilansu (11-19) co byłoby chyba najgorszym startem mistrzów, gdyby nie Chicago w sezonie 1998/1999. O’Neal, chociaż zbierał cięgi za opóźnianie zabiegu, był nieprzemakalny, jeśli idzie o krytykę. Ostatecznie wrócił na 67 spotkań (w latach 2001-2004 grał dokładnie tyle meczów, sezon w sezon) i osiągnął statystyki 27/11/3 a także, co warto odnotować, rekordowe 62% z osobistych (to jedyny raz w karierze, gdy machnął ponad 60%). Kobe? 26/6/5/2 i miejsce w All-NBA First obok Shaqa i All Defensive First (Shaq załapał się do drugiej piątki obrońców). W głosowaniu MVP Kobe był trzeci, a O’Neal piąty. Wygrał Duncan.

W ogóle proponuję z szacunkiem zwracać się do tego Pana:

Na koniec sezonu, Lakers z bilansem (50-32) załapali się na piąte miejsce w drabince WEST lecz, po wygranej (4-2) z T-Wolves, także w sześciu grach, ulegli idącym na mistrza SAS. Plan zdobycia czwartego tytułu z rzędu legł w gruzach, ale to jeszcze nie było najgorsze. W lipcu Kobe został oskarżony o gwałt, miał pretensje, że drużyna go nie wspierała. Otwarcie mówił o możliwości transferu. Z drugiej strony, Shaq naciskał na przedłużenie kontraktu, a Phil Jackson wahał się czy zostać w zespole, czy odejść na emeryturę.

Ciekawym smaczkiem w sezonie 2002/2003 były kicksy Kobe. Skończył się jego kontrakt z Adidasem, co uwolniło go od marki i pozwoliło testować inne obuwie. Przy rozmaitych okazjach grywał w różnych modelach Jordanów retro, Nike (Huarache!) Reebokach Iversona, a nawet… w Converse Weapon.

#Nowi kumple Shaqa

Do zarzutów Kobe o to, że drużyna go nie wspiera podczas procesu, Shaq odniósł się mniej więcej tak:

Stary, my cię nie wspieramy? Nie przychodzisz na drużynowe imprezy, urodziny itd, nie zapraszasz do siebie, a teraz masz pretensje, bo powinniśmy cię wspierać? Człowieku, my cię prawie w ogóle nie znamy!

LA Times pisał o “Gwiezdnych Wojnach w szatni Lakers” a konflikt gwiazdorów był już tak absurdalny w swej skali, że Shaq nie pozwalał, żeby do meczu rozgrzewał go Gary Vitti, uznawany za stronnika Bryanta, który z kolei bronił dostępu do siebie Chipowi Schaeferowi, znajomemu trenerowi Shaqa.

To mniej więcej wówczas O’Neal rozpoczął rekrutację swych znajomych, Gary’ego Paytona i Karla Malone’a, chociaż nie wierzył, że można podpisać ich obu, ponieważ Lakers i tak byli już nad kreską salary. Payton nie miał żadnego sentymentu do Milwaukee, gorzej z Mailmanem, który wykazywał mieszane uczucia odnośnie odejścia z Jazz. Przekonały go dwie rzeczy: szansa na pierścień oraz fakt, że John Stockton zdecydował się zakończyć karierę. Bez niego to i tak już nie było to samo Utah.

Ciekawostką jest, że wobec ówczesnych standardów technologicznych, Lakers wysłali kontrakt Malone’owi faxem, on podpisawszy papier im go odesłał, a potem władze LAL, tą samą drogą, przekazały go szefostwu ligi. Tak samo zrobiono z Paytonem. Podpisanie obu było możliwe dlatego, ze zgodzili się na obniżkę płac.

#Jak to działa?

Sezon 2003/2004 rozpoczął się fantastycznie, od bilansu (18-3), w tym 10 zwycięstw z rzędu. Niestety, w grudniu przez kontuzję wypadł Malone, który wrócił dopiero w marcu. W tym czasie, po drugiej stronie NBA, w wyniku trójstronnej wymiany między Atlantą, Bostonem, a Detroit, do Pistons trafił niejaki Rasheed Wallace, ale Lakers nie wydawali się tym przejęci.

Z Listonoszem, czy bez niego, dobili do bilansu (56-26) co dało im drugie miejsce w Western Conference. Machina wojenna Lakers działała wcale nieźle, kwartet Bryant-O’Neal-Payton-Malone dostarczał średnio 73 punkty na mecz, co więcej, pięciu rezerwowych dokładało powyżej 5 punktów więc było kim grać. Przeciw obronie Lakers rywale rzucali ze skutecznością gorszą niż 35% za trzy, Jeziorowcy byli też siódmą ekipą ligi pod względem zbiórek ofensywnych i szóstą w ratingu ofensywnym.

Warto wspomnieć, że Kobe poddał się dwóm zabiegom w wakacje uprzedzającym rozgrywki, skutkiem czego gotów był rozegrać jedynie 65 spotkań, niemniej, jak twierdzi Derek Fisher:

W tamtym sezonie Kobe potwierdził swoje miejsce wśród najlepszych i, zależnie od tego kto toczył dysputy, wymieniany był jako GOAT.

Atmosfera w szatni, mimo dodania gadatliwego Paytona, wcale jednak nie zelżała. John Black, vice szef PR’u Lakers, wspomina, że Bryan Shaw musiał pewnego razu rozdzielać Bryanta i O’Neala w przepychankach, gdy Shaq groził, że zabije Kobe.

#Playoffs playoffs

Gdy rozpoczęły się playoffs Lakers gładko przejechali się po Houston, którym przewodzili wówczas Steve Francis oraz Yao Ming:

Shaq i Yao Ming. Chociaż Chińczyk (229 cm) jest wyższy od O’Neala aż o 14 cm, to jego zasięg ramion jest mniejszy niż Shaqa o 5 cm. To i większa masa (przy niżej osadzonym środku ciężkości) dawały O’Nealowi sporą przewagę.

Dalej eliminowali Spurs i numer jeden konferencji: Timberwolves. W serii z Wilkami Kobe wyrósł na lidera tamtego składu, który grał względnie zgodnie. Warto jednak zaznaczyć, że do zwycięstwa w decydującej game 6 przyczyniła się fenomenalna postawa Kareema Rusha, który dostarczył 18 punktów w 23 minuty.

Na nic się to jednak zdało w finale, bo hartowani w bojach Detroit zgasili im światło już w pięciu meczach, powstrzymując kalifornijski gwiazdozbiór na średniej zdobyczy… 81 punktów!

Mimo iż w 4 z 5 spotkań najlepiej punktującym zawodnikiem na parkiecie był gracz Lakers, to Rip Hamilton i Chauncey Billups wiedzieli, jak dobrać się do czterech liter Jeziorowcom. Karl Malone, który zagrał w 4 meczach tej serii, zdobył 20 punktów… łącznie. Gary Payton dołożył “oczko” czyli 21 w pięciu spotkaniach i macie tu pewien obraz wkładu leciwych gwiazdorów w sukces zespołu.

#Stadium rozkładu

Konflikt Shaqa i Kobe osiągnął masę krytyczną. Bryant zarzekał się, że nie zagra ani minuty dłużej u jego boku, przez co włodarze Lakers, chcący go zatrzymać, liczyli się z utratą Shaqa i… Phila Jacksona, którego zastąpił Rudy Tomjanovich. W wymianie z Miami, w zamian za O’Neala, do zespołu Bryanta (teraz już z pewnością można było tak mówić) dołączyli Lamar Odom, Brian Grant oraz Caron Butler. Oprócz zawodników wspomnianych na początku: Malone’a, Shaqa, Paytona… odeszli Derek Fisher i Rick Fox. Mało kto cieszył się z takiego obrotu sprawy:

Obraziłem się, że nie pozwolili nam rozegrać jeszcze jednego sezonu razem, tylko zaczęli wszystkich rozp*erdalać po całej j*banej NBA! [Gary Payton]

Shaq był podobnego zdania:

To była najbardziej utalentowana ekipa, w której grałem. Szkoda, że nie sprowadzono Gary’ego i Malone’a kilka lat wcześniej. Gdyby Karl nie doznał kontuzji, zostałbym w Lakers.

Shaq odniósł jednak moralne zwycięstwo gdy w 2006 zdobył tytuł u boku D-Wade’a:

Kobe natomiast, zostawszy samodzielnym i niepodzielnym liderem ekipy, na swój kolejny tytuł musiał poczekać trochę dłużej, w międzyczasie przełykając gorzką pigułkę porażki z bohaterami poprzedniego artykułu tego cyklu, czyli Boston Celtics. Ale już w 2009…

[BLC]

37 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Kobe to mega Buc……udawacz Jordana..zero koleżeńskości nic tylko egoizm i chęć bycia najlepszym bez względu na wszystko..no i jedno marne mvp pokazuje jak go ceniła NBA…oddawał po 50 rzutów to miał dobre średnie…ohydny typ

    (-1)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Kobe mógł grać w tenisa..taki narcyz tam osiągnął by więcej niż jedno marne MVP….Gruby mu zdobył trzy tytuły i tyle,a pozostałe dwa z taką ekipą to nawet on dał radę.

    (-14)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Powiem tak, pierwszy artykuł o Lakers od przyjścia Lebrona który czytało mi się bardzo przyjemnie do białka bananowego. A tak na nawiasem to Detroit w przeciwieństwie do LAL nie mieli takich gwiazd, ale mieli takich żylaków że każda gwiazda spadała z nieba, a przy takich gościach gra się na prawdę ciężko.

    (26)
    • Array ( )

      bo gdy Mamba był w GAZIE to Lakersi grali piach, a MVP dają tylko zawodnikom w czołowych ekipach tabeli

      (6)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Kobe to najbardziej przereklamowany gwiazdor w historii NBA..egoista grający tylko dla siebie i pod swoje statystyki jak dziś głupawy Westbrook, choć dla niego mam więcej szacunku bo to czubek,a Kobas wyrachowany gwiazdor z LA który rzucał 50 razy w meczu ciesząc się z 30 punktów..nie ta branża, filmy robią w innej części miasta…

    (-1)
    • Array ( [0] => contributor )
      PATRON

      oczywiście. Finały 2004 to sukces Pistons. Sukces zawdzięczają sobie a nie sytuacji w Los Angeles. LAL wbrew wszystkiemu grali dobrze, ale Detroit weszli na wyżyny. Niuanse zdecydowały.

      Po przegranych finałach zawsze “ktoś musi za to beknąć” no i się zaczęło szukanie przyczyn i winnych.

      (5)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Dla mnie jako kibica Pistons byly to piekne finaly…Zarowno sportowo jak i finansowo 🙂 Juz po pierwszym meczu bylo widac ,ze Lakersi nie maja szans , a kurs na kolejne mecze byl dalej piekny.Z tego co pamietam to nawet w Detroit mecze byly 2.3 dla Pistons obstawiane , brawa dla analitykow 🙂

    (11)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Polecam przeczytać książkę o Kobem “Showman”. Tam świetnie jest opisana cała sytuacja, chemia (a właściwie jej brak) w szatni Lakers. I nawiązanie do konfliktu Kobe-Shaq.

    (12)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Troche podobna sytuacja co z Brooklyn Nets 2013/2014 jezeli chodzi o oczekiwania, bo pozniejsze konsekwenkcje calej inwestycji Nets to juz inna historia.

    (2)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Kobe i Shaq to najlepszy duet w historii NBA. Dwójka nielubiacych się graczy, rywalizujacych ze sobą zdobywa sobie trzy tytuły z rzędu. Strach pomyśleć co by było gdyby między nimi była chemia. Co najmniej dwa kolejne miski moglibyśmy dołożyć.
    Argumenty że Shaq zdobył tytuły Kobe y są żałosne. Bez Kobego nic by tam nie ugrali. Szkoda, że nie potrafili się chociaż trochę polubić. Dwa mocne charaktery wzajemnie ze sobą rywalizujace.
    Stawiam te dwójkę ponad każdym innym duetem w NBA. Jak oni mogli się nie dogadać? Po latach oboje tego żałują. Tylko do pewnego stanu wiedzy i ducha trzeba dojrzeć.

    (22)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja muszę przyznać, że za Kobasem nie przepadam. Strasznie ogólny wizerunek popsuła mi jego końcówka kariery, ostatnie 2-3 sezony to w jego wykonaniu była padaka i ciągnął zespół na dno. Trafiał co 3 rzut, blokował młodzież, a jego ostatni sezon to był jeden wielki pożegnalny tournee. Zacząłem się interesować koszykówką na serio od mniej więcej 2011-2012 roku a wtedy najlepsze lata Kobas miał już za sobą, dlatego nie czuję do niego jakiejś nostalgii i w mojej głowie zostanie zapamiętany jako taka przebrzmiała gwiazda, która śrubowała rekord punktowy na siłe, by wyprzedzić MJ w ilości zdobytych punktów.

    (15)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    ” Bryan Shaw musiał pewnego razu rozdzielać Bryanta i O’Neala w przepychankach, gdy Shaq groził, że zabije Kobe.”
    Wyobraźcie sobie, że żyjemy w równoległej linii czasu i to się wydarzyło, Mamba is out, a Shaq siedzi.
    Jak wtedy według was wyglądałaby NBA, bez tych dwóch, wielkich zawodników?

    (3)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Tak, tak, to właśnie było. Houston z Mingiem i Francisem. Obecnie jednak wyglądają znacznie lepiej i nie daliby się tak łatwo pokonać. Jednak zdają się tego nie dostrzegać analerzy i tzw. eksperci, którzy w przedsezonowych szacowaniach zaniżyli bilans Houston o 10. Wyrażam jednak przekonanie, że Harden wyprowadzi złorzeczących z błędu. Ok, to tyle, Antoni woła z kuchni.

    (-3)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Przypominam, że po tym jak w 2010 roku Kobe rozbił w playoffs Phoenix Suns, stawiano go w gronie TOP 2 ever. Przez swoją karierę zmagał się z 22 różnymi kontuzjami. Otoczony przez graczy ambitnych, pracowitych, współpracował z kolegami świetnie i nikt na niego nie narzekał. Tylko grajkom z wątpliwą etyką pracy coś nie odpowiadało, przypadek? Ma na koncie tylko jedną nagrodę MVP przez słynną aferę. W sezonie 05/06 notował średnio 35,4 punktów na 45 %, otoczony przez facetów rodem z G-League (MVP zgarnął Steve Nash). W 02/03 notował średnio 30,7,6. Ciągnął Lakers za uszy do finałów w trakcie przeprawy z Shaqiem, który w samych finałach grał przeciwko kiepskim centrom ze wschodu. Warto wspomnieć o 17 sezonie Kobasa, 12/13, druga młodość Mamby, kolana jakby młodsze niż sezon wcześniej. Zespół był fatalny, Nash wiecznie kontuzjowany, Howard narzekał na plecy, poza tym był zbyt ‘soft’ na grę u boku Bryanta. Kobe ich wprowadził do playoffs notując 27,6,5 na 46 %. Niestety pod koniec sezonu regularnego grywał ponad 40 minut i w spotkaniu z Warriors kariera Mamby nieoficjalnie się zakończyła. Gość, który przez większość swojej kariery zmagał się z kontuzjami, był podwajany i potrajany, a mimo to średnio rzucał na poziomie 45 % (byłoby nieco wyżej, gdyby nie cholerny achillles), jest teraz tak znieważany przez ludzi, którzy nawet nie mieli okazji go oglądać w swoim prime, to się nie mieści w głowie.

    (25)
  13. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Warto rozwinąć wątek kontuzji Malone. Wszak to gość, który przez niemal 20 lat był jak Chuck Norris – to nie on miał kontuzje, ale kontuzje miały Mailmana… Nagle się okazało, że ciało nie daje rady i to 2 razy w jednym sezonie. Dla takiego IronMana – to był dewastujący cios. Malone przed kontuzją to był gość robiący grę w pomalowanym, rotujący, zbierający i broniący, idealne uzupełnienie dla Shaqa. Po kontuzji – szczególnie w PO – był … bierny. Przypomnę, że sezon wcześniej robił Staty 20/9 grając w 82 meczach. W mojej ocenie naocznego światka, brak wpływu Malone na grę był równie dewastujący jak konflikty wewnątrz gry. Do tego w finale trafili na Zespół, przez Wielkie Z, gdzie nie było indywidualizmu, pomimo wielkich indywidualistów 😉 do tego zorientowanych na obronę drużynową, ze świetnym pomysłem na Shaqa (1:1 z Big Benem, bez podwojeń) i resztę drużyny. Big Ben lekko spowolnił Diesla, ale Pistons całkowicie skaszaniło gameplan reszcie drużyny.

    (6)
    • Array ( )

      Kobe’s 01 playoffs at age 22 are one of the most underrated in his career. He absolutely killed the entire Western Conference.

      vs. Trailblazers (Lakers win 3-0)

      Kobe had 25/4.5/8 with 2.3 steals a game on 57% TS

      Shaq had 27/16 with 1.0 block on 52% TS

      vs. Kings (Lakers win 4-0)

      Kobe had 35/9/4.5 with 1.5 steals on 59% TS

      Shaq had 33/17 with 3.3 blocks on 59% TS

      vs. Spurs (Lakers win 4-0)

      Kobe had 33.5/7/7 with 1.5 steals and 1.0 blocks on 57% TS

      Shaq had 27/13 with 1.3 blocks on 54% TS

      vs. 76ers (Lakers win 4-1)

      Kobe had 25/8/6 with 1.5 steals and 1.5 blocks on 50% TS

      Shaq had 33/16/5 with 3.5 blocks on 57% TS

      (4)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    To był dla mnie ogromny szok. Czterech graczy spośród 20-30 najlepszych jacy kiedykolwiek grali w tę grę i porażka w finale…

    (4)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    Chemia w zespole i kontuzja Karla ale tak naprawde nie dowiedzielismy sie z artykułu dlaczego poszło “nie tak”.

    Dlaczego Gray, Malone zdobywali tsk mało punktow? Detroit zaskoczylo ich strefa, podwajaniem czy wlasnie jego brakiem.
    Jak dali rade ograniczyc taka maszyne ofensywna?
    Jakie byly najwazniejsze maczapy w obronie. Gdzie szukali przewag. Jaka role oderali gracze drugoego planu. Prince i lawka rezerwowych.
    Dlaczego Szak nie zdominowal o glowe nizszego Bena Wallacea. Jak wygladala zespolowa obrona tego potwora.
    Mysle, ze taka analiza tej niespodziewaniej serii bylaby jeszcze ciekawsza.
    To ze Kobe i Oneal sie nie lubili juz wszyscy raczej wiedzą 😉
    Pozdro!

    (19)

Skomentuj Triple Double Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu