Luc Longley: Australijski Król Skorpion
Wymień skład drugiej dynastii mistrzowskich Byków. Tych od 72-10. Zaczniesz od Jordana i trudno się dziwić. Zaraz za nim Scottie Pippen, czyszczący deskę psychopata Rodman, “Croatian Sensation” Toni Kukoc, w 2K widziałeś na rozegraniu jakiegoś Harpera, a i trójki rzucał obecny trener Golden State – Steve Kerr. Na końcu przypomnisz sobie, że był tam jeszcze taki wielki, rudy białas. Australijczyk o imieniu Lucien James Longley: 218 centymetrów wzrostu, 133 kilo wagi i tona mocnych historii do opowiedzenia.
Kangury grają w rugby
Obecnie Australia, nie bez powodów, uznawana jest za jedną z koszykarskich potęg, ale w czasach dziecięcych Luca, w latach siedemdziesiątych praktycznie żaden jego rodak nie grał w ten dziwaczny sport skoro istniały tak doskonałe dyscypliny jak rugby czy krykiet. Do zainteresowania się koszykówką skłonił 11-letniego chłopca jego ojciec, Richard Longley, z zawodu architekt, który jednak w przeszłości dwukrotnie testowany był w kadrze narodowej przed Igrzyskami Olimpijskimi. Dodatkową motywacją do gry był wzrost chłopaka, dający mu wiele przewag nad rówieśnikami.
Po przeprowadzce z rodziną do miejscowości Perth, pojawił się mały problem – brak klubu koszykarskiego. Richard skrzyknął jednak dwudziestu chłopaków chętnych do gry i sam założył nową drużynę. Można? Można. Najlepszy kumpel Luca z zespołu, niejaki Andrew Vlahow, przyciągnął swoim talentem kilku trenerów akademickiej koszykówki z USA, którzy mieli przyjrzeć się jego grze. Był wśród nich Gary Colson z New Mexico, który serdecznie wyklinał Perth i całą tę podróż na Antypody, która zajęła mu prawie 24 godziny. Ostatecznie Vlahow zrobił dobre wrażenie i został przyjęty przez Stanford, jednak to Logley oczarował zebranych skautów:
Siedzimy na sali w Perth, chudy, kościsty chłopak musi schylić się, żeby wejść do środka. Rzuca celnie z rogu, później podbiega i z łatwością ładuje piłkę do kosza. Musiałem się uszczypnąć! [Colson]
Australia – New Mexico – Minneapolis
Czas na uniwersytecie Luc przepracował solidnie, co zaowocowało średnimi na poziomie 19.1 punktów 9.2 zbiórek i 3.6 asyst oraz powołaniem do drużyny olimpijskiej z którą dziewiętnastoletni chłopak wywalczył czwarte miejsce w Seulu, przegrywając brąz z Davidem Robinsonem, Mitchem Richmondem i pozostałymi członkami Team USA. Tuż przed draftem, w którym miał zostać wybrany jako pierwszy Australijczyk w historii, mówił:
W college’u często gwizdali mi faule, kiedy grałem zbyt twardo dla innych wysokich. W NBA można bardziej grać ciałem, myślę, że w profesjonalnej koszykówce zdziałam zdecydowanie więcej niż na uniwersytecie.
Z numerem siódmym, w drafcie 1991 roku trafił do T-Wolves, drużyny która istniała w lodowatym Minneapolis dopiero od czterech lat i delikatnie mówiąc nie była wymarzonym miejscem dla Australijczyka. Statystyki spadły do około 4 punktów i 4 zbiórek na mecz, a Logley w jednym z późniejszych wywiadów wspominał:
Przejście do NBA okazało się bardzo trudne. W college’u dominowałem zasięgiem, siłą, wzrostem. Tutaj wszyscy okazali się być tak duzi jak ja i musiałem na nowo zdefiniować moją grę.
Dostrzegł jeszcze jedną, znaczącą różnicę, która sprawiała, że jego gra odstawała od standardów NBA:
Zawsze grałem w kosza dla zabawy i z miłości do gry. Tutaj zawodnicy grają dla swoich rodzin, kariery i reputacji, grają dla posiadania środków do życia. To był poziom intensywności na który nie byłem gotowy, i na który nie miałem ochoty.
Mimo braku sukcesów za oceanem na chłopaka i tak czekało miejsce na Igrzyskach w Barcelonie. Początek był jak marzenie –> 16 punktów zdobyte przeciw Puerto Rico. Później niestety było już tylko gorzej, w tym dwa spotkania z zerową zdobyczą i 2 punkty w meczu decydującym o piątym miejscu.
Po powrocie do Stanów motywacją dla Longleya okazała się postać Kevina McHale’a zatrudnionego przez klub. Przez wakacje, zamiast surfować na plaży w Australii, Luc zamknął się w klubowej siłowni nabierając masy i pewności siebie na kolejny sezon, który miał odmienić jego karierę. W trakcie rozgrywek 1993-94 pierwszy raz założył koszulkę z napisem Bulls na piersi. Szykowało się poważne granie, zwłaszcza że Michael Jordan wracał z kosmicznego meczu w baseball.
Być jak bębniarz Rolling Stones
Początkowo tonowano zachwyty, Jerry Krause mówił o nowym początku, Phil Jackson o wielkim cielsku Luca, a menadżer Timberwolves cieszył się, że otrzymał w zamian atletycznego Staceya Kinga – znanego ze swojej późniejszej kariery komentatora.
Mistrz Zen nałożył na Australijczyka trzy główne zadania:
– ograniczyć olbrzymów pokroju Shaqa
– przyswoić i realizować założenia triangle offense
– nie wychodzić przed szereg, trzymać rytm jak perkusista Charlie Watts
Niepisaną rolą Longleya było spajanie drużyny. Łączenie wszystkich grup i podgrup było możliwe nie tylko dzięki zdolnościom przywódczym Jordana, ale pomogły w tym i żarty ryżego Luca.
CZYTAJ DALEJ >>
Byłem pewien, że BLC xD Propsy za artykuł!
Ale z niego śmieszek 😉
Może to nie jest istotne, ale mam dziś 18 urodziny i chciałem to gdzieś napisać
chłopaki, napiszcie coś o pobycie Melo w Polsce, jeśli coś wiecie!
Jeden z fajniejszych graczy. Fajnie ze o nim wspnieliscie.
@PG13
Najlepszego! xD
Sto lat sorry ze spoznione ale czlowiek pracujacy pozdro
PG13 – szczera seta! Nie trać czasu w życiu. ..
na ostatnim zdjęciu wygląda jak Zach Galifianakis, czy jakoś tak …
Wszystkiego dobrego!
I Nie przejmuj sie jak mowia, ze nie nadajesz sie na pierwsza opcje !
😀
XD
ten kto od razu po przeczytaniu “anna gare” wpisał ją w google, łapka w góre 😀
fajny art, spoko
Ktos googlowal oprocz mnie odrazu po przeczytaniu Lily Longley ?;)
z jego technika bylby jednym z lepszych centrow dzisiejszej nba, brakuje tego wyszkolenia w post up teraz graczom