fbpx

Marc Gasol: stary Raptor mocno śpi

11

“To nie jest [xxx] trasa pożegnalna!” – takimi słowami wykrzyczał całemu koszykarskiemu światu swój głód gry Carmelo Anthony, po tym jak zagrał pierwsze dobre mecze dla Portland. Trudno powiedzieć, czy ten sam poziom animuszu prezentuje, młodszy od Anthony’ego o ledwie parę miesięcy, Marc Gasol. Po dwunastu rozegranych sezonach, ma w lidze status weterana. Nikogo nie dziwi, że center aktualnych mistrzów NBA nie jest już maszynką do robienia statystyk na poziomie 18/7/4, do czego przyzwyczaił nas przez lata swojej kariery w Memphis, ale jego boiskowej przydatności nikt dotąd nie podważał.

Kiedy dowiedziałem się dokąd trafię z Memphis ucieszyłem się, bo wiedziałem, że będę mieć teraz szansę na walkę o tytuł. To myśl, która sprawia, że każdy koszykarz zaczyna się ślinić [Marc Gasol]

#To ja typ niepozorny

Zawsze, gdy piszę coś o Gasolu przypomina mi się historia z Darylem Moreyem. Morey w 2007 roku był u progu swej menedżerskiej kariery w Houston, gdzie stawił się ze strategią draftu popartą grubymi wyliczeniami. Był pierwszym GM-em w NBA, który podejmował decyzje w oparciu o wyliczenia, a nie nosa swojego i doradców. Charles Barkley ochrzcił go wówczas mianem “idioty wierzącego w cyferki” (przyganiał kocioł). Jego algorytmy wskazywały na pewnego młodego, 22-letniego Hiszpana, ale klubowi decydenci zaczęli kręcić nosem. Wśród skautów krążyły fotki zawodnika bez koszulki, na których widać było “cycuszki” i fałdki na brzuchu.

Skauci zespołu określili go jako “Man Boobs” co nie było może zbyt oryginalne w porównaniu do przezwiska Gasola w liceum “Big Burrito”. Koniec końców Rockets nie zdecydowali się na użycie klubowego picku by pozyskać Marca. Kreskę na nim postawiły też inne kluby. Dość powiedzieć, że pulchny środkowy, który był przecież bratem słynnego Pau, omsknął się aż na miejsce 48. Wzięli go Los Angeles Lakers, resztę historii znacie. Gasol zagrał w trzech meczach All-Star, zdobył mistrzostwo NBA i nagrodę DPOY. Przeszedł też do historii otwierając ASG razem z bratem.

“El gran salto de los Gasol” czyli po naszemu: wielki wyskok braci Gasol. Tak pisała hiszpańska prasa.

Jako debiutant w sezonie 2008/2009 Marc notował niespełna 12 punktów na mecz i była to jego najniższa średnia w karierze, póki w lutym tego roku nie trafił do Toronto Raptors. Dinozaury, mając ambitne plany na playoffs, zdecydowały się nałożyć kaganiec minut na jego boiskowe poczynania (spadek z 33.7 do 23.9 po zmianie barw klubowych). Nie wpłynęło to wówczas w żaden sposób na zmniejszenie jego boiskowej skuteczności z gry. Ktoś może powiedzieć, że 47% trafień to mało jak na centra. Może i mało, jeśli porównywać Gasola do przyspawanych do trumny środkowych bez rzutu. Pamiętajmy jednak, że to jeden z najlepiej obsługujących obwód środkowych w NBA, który sam notuje zza łuku 44% w ostatnich dwóch sezonach.

#Tu i teraz

Ten sezon jest jednak nieco inny dla bohatera niniejszego wpisu. Słabszy. W defensywie dalej ma przewagę IQ nad rywalami i dobrze egzekwuje założenia taktyczne, ale w ataku ręka mu jakby ostygła. Zalicza mniej prób, a mniej prób to mniej gazu, mniej odpowiedzialności, mniej… punktów. Procenty się pogorszyły.

Jak widać, póki co jego skuteczność zza łuku lepsza jest niż ta za 2 punkty. Na przestrzeni kariery Gasol zawsze miał procenty typowe bardziej dla pozycji nr 3 lub 4, ale tym razem jest po prostu nisko. Winą przede wszystkim obarczyć należy kiepściutki październik, od tamtej pory jest już tylko lepiej, więc szansa, że w końcu złapie wiatr w żagle. Niemniej, uwadze ligowych analityków nie uszło, że Gasol, którego skuteczność za 2 przez całą karierę w Grizzlies wynosiła średnio 50%, obecnie notuje poniżej 40.

Jeszcze ciekawiej wygląda to patrząc na rozkład trafień. Okazuje się, że Marc zagrożenie stwarza jedynie w trumnie i jako-tako na łuku. Ze statystyk wynika, że młodszy z braci Gasol, przez całą karierę w Memphis,rzutami za 3 zdobywał niespełna 10% swoich punktów. Teraz… ponad połowę.

#Od Batmana do Robina

Złote lata w Memphis przyzwyczaiły sympatyków Hiszpana do jego znacznej roli w ataku, gdzie obok zawodników takich jak szybkoręki Zach Randolph czy wiecznie niedoceniany Mike Conley był on jednym z filarów niedźwiedziej ofensywy. Oddawał średnio 14.2 rzutów na mecz w sezonie 2017/18 i 15.7 rok wcześniej. Obecnie jest to 6.5. Jego usage rate, zawsze powyżej 20, obecnie spadło w okolice 12. Zew dinozaura nastąpił póki co raz, w meczu z Brooklynem, gdzie zaliczył linijkę 17/15/2/2. Dziewięć z tych 17 punktów padło zza linii 7.25, ale czy nas to w tym sezonie dziwi w jakikolwiek sposób? Dobry występ przeciw Nets może być jedną z tych jaskółek, co to wiosnę czynią (i to w grudniu). Jeśli wziąć pod uwagę sam grudzień, poza fatalnym strzelecko (0/6) występem przeciw Sixers, Gasol trzyma się dzielnie powyżej średniej 50% skuteczności we wszystkich pozostałych spotkaniach.

Warto też przypomnieć, że w poprzednim sezonie strzelcy tacy jak Kawhi Leonard, Kyle Lowry, Danny Green i Pascal Siakam osiągali wyższą skuteczność w duecie z Gasolem niż bez niego.

Pierwsze, co wniósł do zespołu, to świadomość, jakim zespołem moglibyśmy się stać. Mając go tylko przez pierwsze kilka meczów tamtego sezonu zorientowaliśmy się jak dobry był, jak wysokie było jego koszykarskie IQ. Wszyscy to widzieli, że możemy zajść naprawdę daleko. Wnosi do tej ekipy naprawdę dużo [coach Nurse]

#Szwajcarski scyzoryk

Wynika więc, że piłka, czy to szczęśliwie, czy w wyniku rozpracowywania nadgarstka, zaczyna wpadać, ale Gasol jest teraz w ataku, w pewnym sensie, zagrożeniem czysto teoretycznym. Poza polem podkoszowym, gdzie nie stracił skuteczności, notuje marne 12/33 (z czego tylko 4/15 półhaków). Jeszcze gorzej wypada z półdystansu… 1/17!

#Czas i szatnia

Nie da się jednak stwierdzić, że taka gra Gasola w jakiś sposób upośledza system rozpędzonych mistrzów z Kanady. Sześciu zawodników regularnie dostarcza dwucyfrówek, a czołowymi strzelcami są Siakam (średnia 25 punktów) Lowry (19 punktów) i VanVleet (18 punktów). Jeśli jednak, wzorem poprzedniego sezonu, Gasol jest oszczędzany, niczym trzymane pod plandeką wunderwaffe, które ekipa coacha Nurse’a wyciągnie na playoffs, to niewykluczone, że znów nas zaskoczą swoją dyspozycją pod koniec kwietnia. Wtedy, kiedy się to liczy najbardziej.

[BLC]


[admin] Jak napomknięto w tytule, to nie jest odpowiednia pora dla niedźwiedziowatego Marca Gasola i uważam, że nie powinniśmy jego dyspozycji oceniać poprzez statystyki. A jeśli już bardzo chcemy:

  • defense to offense: Raptors są najlepiej grającą z kontry ekipą NBA (średnia 19.5 punktów)
  • Raptors tracą najmniej punków w lidze z pozycji centra (średnio 17.3)
  • Joel Embiid 0 punktów 0/11 z gry
  • Clint Capela 6 punktów 3/9 z gry
  • Jarrett Allen 7 punktów

Marc Gasol jest też jedynym zawodnikiem NBA, który potrafi zajrzeć bezpośrednio w duszę sędziego:

11 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Myślę, że takie ocenianie go nie ma trochę sensu właśnie ze względu na rolę jaką odgrywa w raptors. W Memphis gasol był kreowany i pick&roll/pop z nim był wałkowany na okrągło. Teraz to Gasol odpowiada tak naprawdę za kreowanie gry dla raptors dlatego oddaje mniej rzutów bo nie jest od tego w tej drużynie a mniejszy procent wynika też z tego, że jego rzuty są teraz często z wymuszonych pozycji kiedy nie uda mu się nikogo obsłużyć podaniem i czas się kończy. Jasne, że nie błyszczy formą co może być też związane z ciężkim latem i mistrzostwami, ale i tak uważam, że to nie tyle tak wielki spadek formy (chociaż mały pewnie też w końcu wiek robi swoje) co po prostu zmiana roli, w której dobrze się odnajduje i świadczy o tym chociażby bilans raptors

    (9)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    spokojnie, Gasol jeszcze się rozkręci. odpoczywa po zeszłym sezonie i MŚ (i po szampanie :D), swoje lata już ma. na PO się rozkręci. a w obronie jak widać się nie oszczędza

    (10)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Dzięki za ciekawy artykuł.
    Jak myślicie, który z braci jest wartościowszym graczem w swoim prime, a który w przekroju całej kariery?

    (0)

Skomentuj LJ Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu