fbpx

Michael Beasley: po prostu B-Easy

25

To wspaniale, że dostałem szansę grać w tak rozmiłowanym w koszykówce mieście, być może stanę się tu częścią czegoś wyjątkowego…

Powyższe słowa wypowiedział Kristaps Porzingis, w nocy draftu 2015. Niestety,trzy lata po tym wydarzeniu, z niekłamanym smutkiem stwierdzam, że jedyną wyjątkową rzeczą, jaka wydarzyła się w NYK od wejścia Porzingoda do ligi jest on sam. Niestety, kontuzja kolana dopadła go akurat wtedy, gdy po raz pierwszy od rozpoczęcia kariery grał na własny rachunek, a Knicks, już oficjalnie, byli jego drużyną. Czy i jak dramat Łotysza wpłynie na rolę w drużynie Michaela Beasleya?

#Pizza guy

Mieliśmy jakoś 11 lat, kiedy się poznaliśmy. Grałem w jednej drużynie i ten gość, który to wszystko organizował, przyprowadził Michaela pewnego dnia, żeby z nami potrenował. To była masakra [Kevin Durant]

Tamtego dnia Beasleyowi nic nie siedziało, wkurzał się i psuł grę innych do tego stopnia, że w końcu odesłali go do domu. Obraził się, a na odchodne zwinął im pizzę, którą trzymali na po treningu. Wówczas, Duranta i Beasleya, pod względem zachowania, charakteru i gry różniło w zasadzie wszystko. Łączyło tylko jedno: chęć gry w NBA.

No dobrze, może napisałem trochę na wyrost, panowie dzielili wicej iż tylko marzenie o grze w najlepszej lidze świata. Obaj grali potem w Oak Hill Academy, jako juniorzy, Zarówno jeden jak i drugi zmieniali szkołę w ostatnim roku nauki, a ich nazwiska padały w kontekście gorących prospektów. Obaj zostali MVP McDonald’s All-American, w 2006 Durant (w jego profilu na wikipedii jest błąd) potem w 2007 Beasley.

Po rozpoczęciu nauki w college, zarówno jeden, jak i drugi zdobyli nagrodę Freshman Of the Year w swojej konferencji. Wreszcie, najważniejsze, tak Durant, jak i Beasley polecieli “one and done” i zgłosili się do draftu po jednym roku na uczelni, trafiając finalnie do NBA z numerem #2. Pół żartem, pół serio dodam jeszcze, że miejsca pierwsze skradli im gracze z problematycznymi kolanami: Greg Oden i Derrick Rose. Dobra, starczy tych podobieństw.

#Hard Knock Life

Michael Beasley Jr. urodził się 9 stycznia 1989 w Chevelry w Maryland. W domu była ich piątka rodzeństwa, bez ojca, stąd częste przeprowadzki matki, Fatimy Smith, która musiała kombinować, żeby związać koniec z końcem. Pierwszą ekipą Beasleya byli PG Jaguars w AAU, to właśnie w tej drużynie dzielił szatnię z KD i Chrisem Braswellem, innym perspektywicznym wówczas grajkiem. Do dziś uważa się tamtych Jags za jedną z najlepszych młodych ekip w historii koszykówki spod znaku AAU, za sprawą licznych sukcesów na arenie lokalnej i ogólnokrajowej.

Mimo iż ukradł nam wtedy tę pizzę, coach zaprosił go ponownie i zaczęło się stopniowe przełamywanie lodów między nami [KD]

Beasley na początku nie grał zbyt wiele, ale w szatni był duszą towarzystwa. W parze z jego aklimatyzacją w ekipie szedł rozwój koszykarski. Absolutnym przełomem był mecz o mistrzostwo krajowe AAU, kiedy to Beasley zaliczył występ na poziomie 20/20 w meczu z potrójna dogrywką. Od tamtego czasu on i Durant stali się najlepszymi kumplami, byli nierozłączni. Matka Beasleya podrzucała go do Durantów o 6:30 rano i chłopaki spędzali razem czas aż do późnego wieczora.

Co by jednak nie mówić, życie Beasleya w szkole średniej nie było usłane różami. W 4 lata zaliczył 6 ogólniaków. Wylatywał zawsze za to samo- złe zachowanie. W Oak Hill Academy poznał Ty Lawsona, z którym lubił sobie golnąć po lekcjach, a czasem w trakcie. Chłopaki założyli się pewnego razu, który z nich więcej razy napisze swoje nazwisko na terenie szkoły. W ruch poszły markery i zaczęła się bazgranina po ławkach, ścianach i drzwiach od kibla. Gdy wylądowali u dyrektora na dywaniku, Beasley usłyszał, że to jego ostatnie ostrzeżenie. Dzień później dyro otrzymał autograf na masce swojego pickupa…

W Notre Dame było trochę lepiej, bo Beasley miał na tyle instynktu samozachowawczego, żeby wiedzieć, że dla osiągnięcia swoich celów musi skończyć jakąś szkołę. Na ostatnim roku w liceum notował 28 ppg i 16 rpg Droga do NBA wiodła dla niego przez NCAA.

#Kansas

Na College wybrał Kansas State. Już wtedy portal rivals.com określił go najlepszym graczem rocznika. Na uniwerku spędził rok, ale TOTALNIE ROZP#$%^OLIŁ system. Bo jak inaczej nazwać średnie 26.2 punktów oraz 12.4 zbiórek?

Mało tego, Beasley ustanowił przeszło 30 rekordów uczelni, mimo że spędził tam tylko rok! W całym sezonie zdobył 28 double-doubles (w 33 meczach) czym zmazał poprzedni rekord (22), należący do Melo. Na boisku był nie do zatrzymania, 53% z gry i 40 za trójkę. W March Madness wyeliminowali North Carolinę (23/11 Beasleya), ale odpali w drugiej rundzie z Wisconsin.

Tamtego roku Beasley został uznany Freshman Of the Year, oraz finalistą Naismith Player Of the Year, wszystko to było wydarzeniami bez precedensu w historii programu Kentucky. Gdy B-Easy ogłosił, że zgłosi się do draftu, dla nikogo nie było to zaskoczeniem. Wiele osób wieszczyło mu wybór z jedynką, ale ten zaszczyt sprzątnął mu sprzed nosa wspomniany wcześniej D-Rose. Beasley wcale się tym jednak nie przejął, bo w głębi duszy liczył na to, że nie zostanie wybrany aż do miejsca czwartego. Z czwórką wybierali Seattle, a to dawało szanse na ponowną grę z KD. Plany pokrzyżowali Miami Heat, a Seattle zgarnęli Westbrooka.

#Heat

Na pierwszy skandal z udziałem Beasleya nie trzeba było czekać. Z campu adaptacyjnego dla rookies, organizowanego co roku przez NBA, wyleciał za zorganizowanie w swoim pokoju imprezy z prostytutkami i torbami pełnymi zielska. Krytyków uciszały jego wyczyny na parkiecie. W Summer League zadebiutował zdobywając 28 punktów i 9 zbiórek. W Dużej Lidze pierwszą 25 zamknął zanim minął miesiąc od rozpoczęcia rozgrywek. Heat odpadli wówczas w pierwszej rundzie z Atlantą, ale Beasley (13.9/5.4) na pocieszenie miał powołanie do All-Rookie.

Warto zaznaczyć, że razem z Chalmersem lubili rozkoszować się nocnym życiem Miami, za co klub wielokrotnie ich upominał. W kolejnym sezonie B-Easy nieznacznie poprawił średnie, ale prawdziwa bomba dla kibiców miała dopiero nadejść. Latem 2010 do klubu z Florydy zawitali LeBron James i Chris Bosh. Dla Beasleya nie było już miejsca, więc 2 dni po The Decision poleciał do Wolves w zamian za kasę i 2 dalekie picki.

#Wolves

W Wolves Beasley miał więcej swobody niż w Heat pod kontrolą Wade’a, więcej od niego zależało. Po Kevinie Love był drugim strzelcem ekipy (19.2/5.6) i jednym z 20 najlepiej punktujących w lidze. To wtedy ustalił swój rekord punktowy (42) w meczu. W kolejnym sezonie jego średnie drastycznie się jednak obniżyły, przez co zmalała też jego wartość dla zespołu. Dokończył sezon, by jako wolny agent podpisać kontrakt z Phoenix.

#Suns

Osiemnaście milionów za 3 lata, tyle był wówczas warty dla ligi B-Easy. Wówczas, czyli latem 2012. Rok później jego akcje drastycznie spadły, a Suns mu podziękowali (waived). Sporą rolę w tej kwestii odegrało zatrzymanie go z workiem zielska. Szansę dostał niespełna tydzień później od starego pracodawcy, Miami Heat i jest to podręcznikowy przykład spadnięcia na cztery łapy. Phoenix z Beasleyem na pokładzie byli drużyną 25 wygranych. Natomiast Heat…

#Miami po raz drugi

Aktualni mistrzowie, do których trafił Beasley mieli chrapkę na trzeci tytuł, ale plany w finale pokrzyżowali im SPURS. Drugi rok w Miami Beasley poprzedził epizodem w Shanghai Sharks (do CBA wracał jeszcze w sezonie 2014/15). Heat, nie przedłużyli z nim kontraktu, więc znowu musiał spakować plecak. Szczęścia próbował w Rockets i Bucks, ale były to raczej niewiele znaczące epizody. Wciąż, jak przez całą karierę, ta sama śpiewka: wielki talent, ale… Gdyby nie zamiłowanie do procentów i cannabinoidów, być może byłby do dziś liczącym się starterem. Chociaż, no racja, byłbym zapomniał. Są jeszcze New York Knicks.

#New York Knicks

Znów spadek na cztery łapy. Nowojorczycy podpisali z nim umowę na niewiele ponad 2,1 mln $ za sezon. Wielu łapało się za głowę, że po co, że na co to komu potrzebne, ale… Beasley od początku prezentował się wcale nieźle. Notuje 12.6 i 5.2 na mecz, to jego najlepsze staty od czasów gry w Minnesocie, wliczając w to 12 występów z dwudziestoma punktami i powyżej (3x przekraczał 30).

Dojrzałem, mam dzieci, zobowiązania. Nie tęsknię za tym, jaki byłem wcześniej. Zmieniłem się.

W jego karierze było już tyle zwrotów akcji, że aż trudno uwierzyć, że gość ma dopiero 29 lat, i to ledwo skończone, urodziny miał dziewiątego stycznia. Teraz, za sprawą kontuzji Kristapsa, wiele oczu patrzy właśnie na Michaela. Mało kto wierzy jeszcze, że sezon Knicksów jest do uratowania, ale może da się jeszcze uratować karierę Beasleya? W “najgorszym” wypadku znów spadnie na cztery łapy.

[BLC]

25 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Tacy zawodnicy dodają smaczków w NBA, kto chciałby słuchać ciągle o grzecznych i poukładanych zawodnikach z nienaganną etyką pracy.

    (76)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Hmm chciał bym by teraz grał w pierwszej piątce i wreszcie zaczął grać jak umie…jak by dużo grali na niego to spokojnie 20 punktów na mecz by zrobił..pamiętam jak się dziwiłem że nie wybrali go z jedynką w drafcie jak widać ten pierwszy trochę więcej osiągnął ale już jest skończony,a ten? zdrowie jest tylko czy głowa się już pojawiła???

    (12)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Zdobywanie punktów przychodzi mu z lekkością, ale wystarczy jedno spojrzenie i widać, że czoło ma myślą niezmącone…

    (15)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Młodzi często nie mający, nic dzieciaki wchodzą do ligi, dostają gruby hajs i potem wielkie zdziwienie ze w głowach się przewraca. Jak dla mnie powinien być, obowiązkowy program wejścia w ten świat dla młodych kotów. Ile to już talentów zmarnowali.

    (13)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Koleś ma wszystko. Niezwykla plastycznośc ruchu przy wzroście PFa (bodajże 207), lekkość w kreowaniu sobie pozycji, przyzwoity rzut oraz motoryke.

    Czego brakuje? Żeby wszystkie klepki były na swoim miejscu. Ile to jednak zależy od głowy…

    Może naprawdę się ogarnął i w końcu pokaże co potrafi.

    (8)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Jeden z moich ulubionych graczy w lidze. Strasznie cieszyłem się, kiedy zawitał do ukochanej przeze mnie Minnesoty. Dobrze pamiętam ten mecz z Sacto kiedy “huknął” im 42 pkt. A co było później to BLC nam wyłożył w swoim dobrym artykule. Lubię B-easy’ego tak samo jak NYK. Więc liczę po cichu, że sprawią niespodziankę na tegorocznej mapie NBA.

    (5)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Jestem fanem Beasley’a od draftu. Kibicowałem całą karierę, po każdej wtopie liczyłem że podzwignie i w końcu pokaże co w nim drzemie. Jak już zaczął się błąkać po Chinach to przyznaję że traciłem nadzieję. Teraz znów pokazuje że potrafi ale jakoś do po tylu latach jeden dobry sezon nie sprawi że znów w niego uwierzę. Talent niezaprzeczalny, mogli z Durantem demolować ligę ale mentalność nie ta i tak to jest jak wiele rzeczy przychodzi za łatwo. Się nie chce i tyle.
    Chciałbym by pokazał na co go naprawdę stać ale chyba jest już za późno. Zobaczymy jak wykorzysta kolejną szansę.

    (2)
  8. Array ( )
    What Can i Say 5 w plecy only lbj 10 lutego, 2018 at 22:54
    Odpowiedz

    A co tam u polaczka cebulaczka?Jeszcze przybija piątki w Waszyngtonie.Lebronka ma nowy skład ale z nim to i tak finał w plecy.Jak dostaną od panienek z gsw to obciach po całości.ps go Pacers

    (-13)
    • Array ( )

      miałem coś napisać ale stwierdziłem , że szkoda słów na tego osobnika…

      (8)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    I az sie czlowiek zastanawia, jak wygladala by jego przyszlosc, gdyby faktycznie trafil do Seattle i utworzyl duet z Durantem zamiast Westbrooka. Skoro bylo kumplami to moze KD potrafilby wplynac na mlodego Beasleya i jego kariera potoczylaby sie zupelnie inaczej.

    (3)
    • Array ( )

      Raczej, któryś by został wytransefrowany bo by się dublowali pozycjami, a nawet gdyby nie gwiadorzyl a grał profesjonalnie to i kasy na max mogło by nie starczyc

      (-1)
    • Array ( )

      Beasley i tak chodziłby z torba zioła, czy to Thunder, sonics czy heat, taki typ. Sonics dobrze zrobili wybierając Westbrooka, przynajmniej mają prawdziwego franchise playera.

      (-1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu