fbpx

Michael Jordan: więzienie i samurajskie ostrze

23

Historie o Michaelu Jordanie to zwykle anegdoty dotyczące jego wielkich sportowych triumfów, pobitych rekordów i upokorzonych przeciwników. Zdarzało się nam również czasami tropić jego rozmaite obsesje i dziwactwa, wynikające z chorobliwej wręcz chęci rywalizacji… /gwiazdybasketu.pl/michael-jordan-dziwactwa-i-obsesje/

Dziś mam dla Was zgoła inną opowieść. Dotyczy ona czasów, kiedy nazwisko “Jordan” znaczyło w koszykówce jeszcze tak niewiele, że kwitowane było przeważnie wzruszeniem ramion. Ludzie na ulicy przeważnie nie wiedzieli, kim jest Michael Jordan z Północnej Karoliny. I, przez tę historię, którą zamierzam Wam dziś opowiedzieć, o mały włos nie zostało tak na zawsze…

1982

Wiosną 1982 Michael Jordan był zaledwie chudym pierwszoroczniakiem, nieznanym szerzej poza uczelnianym kampusem. Nie znał go z pewnością Bill Glass, mierzący 196 cm i ważący grubo ponad stówę były defensywny liniowy NFL. Tego lata Glass, będąc już dawno na sportowej emeryturze, zmierzał do Północnej Karoliny jako ewangelista, niosąc dobrą nowinę penitencjariuszom tamtejszych więzień.

Chcąc wzmocnić przekaz swoich rekolekcji, zadzwonił do starego znajomego, trenera Deana Smitha, prosząc go o “wypożyczenie” jakiegoś koszykarza, który mógłby dać świadectwo swej wiary. Chodziło mu o głośne nazwisko, kogoś w rodzaju Sama Perkinsa lub Jimmy’ego Blacka. Niestety, żaden z nich nie był dostępny, z racji ciążących na nich wcześniejszych zobowiązań. Nawet Matt Doherty był już “zaklepany” na jakąś inną pokazówkę, więc coach Smith zaproponował, że podeśle Glassowi Jordana.

“Michael who?” – pytał poirytowany kaznodzieja. No dobra, lepszy on niż nic, chociaż nie takie nazwiska stanowić miały atrakcję glassowskiego “Weekend of Champions”. Ostatecznie, czym, prócz policyjnej kartoteki, różnił się ten młody wyrostek od osadzonych w mamrze chłopaków? Jakie miałby dać im świadectwo wiary? Sprawa wisiała na włosku, a Glass podobno nosił się już z zamiarem zmiany koncepcji swego wystąpienia przed chłopakami w więzieniu.

Na szczęście, albo i nie, wszystko zmieniło się za sprawą tego rzutu:

Zanim rozpoczęły się rekolekcje, Tar Heels zdobyli mistrzostwo, a Jordan został lokalnym bohaterem. Gdy pojawił się na spacerniaku, więźniowie przywitali go brawami. Glass mógł odetchnąć z ulgą.

Pokonać strach

Nie myślcie sobie jednak, że młody koszykarz był jedynym zaproszonym do udziału w rekolekcjach gościem. Weekend of Champions zawdzięczał swą nazwę sporemu panteonowi sportowych celebrytów, którymi lubił otaczać się Bill Glass, sam przecież były zawodowiec. Tym razem, oprócz Jordana, jednym z zaproszonych był biegły w fechtunku Mike Crain. Do swojego pokazu, obejmującego cięcia samurajskim mieczem, potrzebował on ochotnika. Jak myślicie, na kogo padło?

Sztuczka, którą chciał zaprezentować Crain, zwała się “Ludzka Deska do Krojenia”, ponieważ polegała na tym, że nasz “mistrz” miał za zadanie przeciąć mieczem samurajskim na pół arbuza, leżącego na brzuchu przerażonego ochotnika. Już sam opis prosi się o nominację do osławionych nagród Darwina, stąd chętnych zaufać samurajowi było jak na lekarstwo. Jordan też odmówił, pukając się wymownie w czoło. Dopiero gdy Crain głośno nazwał Michaela tchórzem, ten wskoczył na scenę, położył się w wyznaczonym miejscu i kazał Crainowi ułożyć na sobie arbuza.

Pokonanie strachu nie było łatwe, ale Jordan jakoś się przemógł. Niemniej, gdy zobaczył, że Crain prosi asystenta o zawiązanie sobie oczu, wystraszył się nie na żarty i przytomnie próbował jeszcze spier*olić ze sceny. Na próżno.

Zmrużywszy oczy, młody MJ miał jedynie nadzieję, że wszystko pójdzie tak, jak powinno. To by było jednak za proste, prawda? Pierwszy cios został trochę źle wymierzony, ostrze padło pod złym kątem, bliżej pępka niż mostka, skutkiem czego odcięło tylko kawałek arbuza nie przecinając go na pół.

Westchnienie strachu u zgromadzonych pod sceną więźniów przerodziło się w jęk zawodu. To jakaś lipa! Niezrażony tym Crain zdecydował się ciąć drugi raz. Raz jeszcze rozluźnił i spiął palce na rękojeści katany i ciach!

Ciach!

Reakcja publiczności (bo wciąż miał tę cholerną opaskę na oczach) upewniła go, że owszem, arbuz został przecięty, ale “mistrz” nie mógł się jednak uwolnić od wrażenia, że coś poszło nie tak. Zdjąwszy opaskę rzucił okiem na ochotnika. Cały! Jest O.K. Wtem…

Coś ty narobił, do jasnej cholery!?

To Jordan wbijał w niego swój lodowaty wzrok, pokazując na swą zaplamioną odzież. Oprócz śladów pestek i miąższu pod palcami dało się również wyczuć dziurę po ostrzu. Musicie wiedzieć, że tego dnia Michael miał na sobie rozgrzewkowy dres, pamiątkę po zdobytym niedawno mistrzostwie.

Kierowcę który dostarczył Michaela do więzienia, martwiło jednak co innego. Poprosił Jordana by ten sprawdził dokładnie, czy nie jest ranny, ale ten wciąż suszył głowę Craina z powodu zniszczonej bluzy. Dopiero w aucie, po zakończonym pokazie, Michael dał się namówić na oględziny. Wsadziwszy palce pod koszulkę, znalazł rozcięcie w okolicach pępka. Lekko krwawił, ale ponieważ nie czuł bólu bagatelizował sprawę, nawet po tym, jak sanitariusze założyli mu trzy szwy. Co innego ciuchy. Skóra szybko się zrośnie, ale takich dresów już nie dostanie!

Po incydencie z Jordanem, Glass zrezygnował z Craina w swoich rekolekcjach. Sam fechmistrz utrzymuje jednak, że trik z arbuzem wykonywał jakieś 1750 razy i tylko 16 osób odniosło obrażenia.

To w sumie niedużo. Michael chybił jakieś 70 rzutów na zwycięstwo w swojej karierze, tylko że kiedy ja nie trafiam… skutki mogą być dużo gorsze [Crain]

Po powrocie do akademika mało kto wierzył w opowieść Michaela, póki nie zobaczył szwów na jego brzuchu. Mit narosły wokół tej opowieści głosi, że Michael stał się o wiele bardziej uduchowiony, gdy zdał sobie sprawę, że otarł się o śmierć. No cóż, w takim kontekście można uznać, że rekolekcje Glassa odnoszą zamierzony skutek. I tylko dresów trochę żal…

[BLC]

23 comments

    • Array ( )

      Oj już skończ pie****lić. Po co drążyć ten temat skoro nie ma z tego żadnych nowych wniosków.

      (1)
    • Array ( )

      WDZ>Ktoś kto musi podszywać się pod kogoś innego by się dowartościować

      😉

      (0)
    • Array ( )

      Finały NBA: [mecze/punkty/zbiórki/asysty/przejęcia/bloki]

      Jordan.: 35 – 33,6/6,0/6,0/1,8/0,7
      LeBron: 43 – 27,3/10,1/7,4/1,8/0,9
      Kobe: 37 – 25,3/5,7/5,1/..,../..,..

      Serio..? LeBron taki zły?

      (-1)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    MJ był tak wkurzony z powodu zniszczonych mistrzowskich dresów, że postanowił zorganizować sobie następne na zmianę. Niestety nie udało mu się załatwić dresów na niedzielę ;-( Ale z pomocą przyszedł Pan Stern Dawid i na pocieszenie dał mu pamiątkową kurtkę (limitowana edycja – 1 z 50).

    (14)

Komentuj

Gwiazdy Basketu