fbpx

Mistrzowie NBA wciąż klasą sami dla siebie, atomowy Klay Thompson!

23

Witajcie, trzeci z rzędu bezbłędny dzień w lidze typera: 6-0, 2-0, 5-0. Czuję się jak zawodnik, który zdobył 50 punktów. A propos, kto w tym sezonie przekraczał pięćdziesiątkę? Między innymi trzech graczy Golden State, no i James Harden… sześciokrotnie. Dziś też śmignął crossem Jima Butlera, tak że trybuny zrobiły: ooooch.

Uprzedzając pytania, co dziś typowaliśmy? Proszę bardzo:

Jeśli chcecie dołączyć do grupy na marzec/kwiecień, zapraszamy do maila, zakładka KONTAKT. A teraz już mecze:

washington wizards 111 charlotte hornets 112

Zawiedli liderzy, Kemba Walker i Bradley Beal uzyskali łącznie 10/40 z gry, nie szło im cały wieczór a i ostatnią minutę spaprali. Bardzo dobre zawody zagrała ławka gości, których kolektywny wysiłek zasługiwał na zwycięstwo, ale bohaterem był dziś kto inny. Weteranowi nazwiskiem Marvin Williams “jordan się załączył”: 30 punktów 7 zbiórek 2 bloki 7/10 zza łuku.

dallas mavericks 106 orlando magic 111

Orlando to w tej chwili zespół o klasę mocniejszy, więc wynik końcowy się zgadza. Druga sprawa to Luka Doncic (24 punkty 8 zbiórek 5 asyst 9/20 z gry) świetny jest ten chłopak, przewodzi kolejnym szarżom, walczy do końca, nie ma z nim przypadków, dostrzega błąd -> korzysta. Z niecierpliwością wyczekuję zmian kadrowych i kolejnego sezonu z dostępnym Porzingisem.

Magicy mają szczęście, wiele dogodnych pozycji zza łuku zostało przez gości zmarnowanych. Defensywnie ukierunkowany coach Clifford nie może być usatysfakcjonowany ze stylu, co nie zmienia faktu, że Orlando zdominowało spotkanie od początku do (słabszego nieco) końca. Postawię (trochę ułomną) tezę, że jeśli długi Jonathan Isaac (14 punktów 9 zbiórek) trafia dwie trójki, a jednocześnie T-Ross (22 punkty 6/11 zza łuku) wyciąga z ławki przynajmniej 17 punktów -> Orlando zawalczy z każdym. Aż sprawdzę z ciekawości… sześć takich meczów zaliczyli:

  • vs Charlotte: wygrana 127-89
  • @ Indiana: wygrana 117-112
  • @ Detroit: przegrana 115-120
  • @ Toronto: wygrana 113-98
  • @ Golden State: przegrana 110-116
  • vs Dallas: wygrana 111-106

cleveland cavaliers 110 miami heat 126

Jak co roku o tej porze, South Beach zwierają zwieracze i odrabiają pozycję w tabeli. To już czwarta wygrana z rzędu. Właśnie wysiudali z ósmego miejsca Orlando razem z Charlotte i nie zamierzają zwalniać. Ośmiu ludzi z dwucyfrowym dobytkiem, Whiteside, Wade i powracający po kontuzji Goran Dragić grają z ławki, gdzie ich miejsce. Wielkie brawa dla Erica Spoelstry, niejeden na jego miejscu dawno straciłby kontrolę nad statkiem. Trzeba mieć jaja by ograniczać czas gry pseudo gwiazdek (mówię o Hassanie) a do tego, co wieczór przeważać energetycznie nad rywalem. Po stronie gości błysnął zadkiem rookie Colin Sexton: 27 punktów 6 asyst 11/17 z gry. O ile lepiej gra się gdy koledzy na skrzydłach zapewniają spacing, co nie?

detroit pistons 112 chicago bulls 104

Jak pisałem, Andre Drummond stoi pod koszem i zbiera. Pick and rolla nie tyka, nie pcha się z łapami, bo zmiennik mu wypadł i co by się nie działo, musi pozostać na parkiecie. I choć w pewnym momencie Robin Lopez wkręcił go manewrem, którego nie powstydziłby się Hakeem Olajuwon, to Drummond (20 punktów 24 zbiórki 43 minuty 9/15 z gry) i jego koledzy świętują sukces.

A przecież do przerwy nic tego nie zapowiadało. Siedemnastoma bodaj punktami prowadzili żywiołowi Bulls, atakując kosz przy każdej nadarzającej się okazji. Na dodatek Blake Griffin (27 punktów 10/19 z gry) poczuł ukłucie w nodze i plac opuścił w III kwarcie. Wrócił na rozstrzygającą czwartą by zrobić porządek. 43:24 równa się deklasacja.

Dobry miesiąc gra Reggie Jackson (21 punktów 10/18 z gry) bo rzuty mu siedzą i znów odblokował się psychicznie, a do tego 5/7 zza łuku ustrzelili panowie Kennard i Galloway.

philadelphia 76ers 91 houston rockets 107

Szesnastoma w papę w pierwszej kwarcie i po zawodach. Ben Simmons mógł przyblokować opatentowany step-back Jamesa Hardena, ten mógł kolejny raz urazić nadgarstek, na którym jest już tyle taśmy, że obwinąłbyś mumię dziecięcych rozmiarów, ale Broda wciąż tańczył z chłopakami jak chciał: 31 punktów 10 zbiórek 7 asyst 11/22 z gry.

Philly pogrążone w chaosie, przedłuża się absencja Joela Embiida, który jak pisałem, stanowi o być albo nie być zespołu. JJ Redick przyciśnięty (1/11 z gry) goście przegonieni elegancko z linii rzutów trzypunktowych, beznadziejnie dysponowani, łącznie 3/26 zza łuku! Przy czym, należy to powiedzieć: spory w tym udział miała coraz bardziej kompetentna obrona Rakiet. Nie łamcie rąk kibice 76ers, istnieje szansa, że kameruński lew powróci na dzisiejszy mecz z Indianą.

Martwię się trochę, bo Chris Paul wyraźnie jest już w trybie playoffs jeśli chodzi o intensywność gry. Nie za wcześnie? Oby w tym sezonie dotrwał w zdrowiu do końca.

utah jazz 104 memphis grizzlies 114

Goście znów bez playmakerów (Rubio, Exum, Neto OUT) akcje dwójkowe od lat świetnie kryją Niedźwiadki i oto proszę, czy zwycięstwo Grizzlies to aż taka niespodzianka, być może. Zamknęli środek, ograniczyli rywali do akcji indywidualnych lecz nawet brylujący 1-na-1 Donovan Mitchell (38 punktów 12/24 z gry 5/9 zza łuku) wyniku nie podciągnął. Waszą uwagę zwracam na chadzającego coraz dalej od kosza w obronie Rudy’ego Goberta. Próbują ciaśniej trzymać penetracje, ale dziś mieli przeciwko sobie profesora basketu. A propos: gwiazdami spotkania Mike Conley 28 punktów 11 asyst oraz nasz dzisiejszy koń Jonas Valanciunas 27 punktów 12/17 z gry.

toronto raptors 127 new orleans pelicans 104

Powtórzę, co napisałem w zapowiedzi meczowej: Pelikany bez Jrue Holidaya tracą połowę wartości. Na dodatek Anthony Davis wykpił się bólami pleców. No cóż, Julius Randle w roli point-centra ma może potencjał, ale to dopiero początek nauki. 31 punktów (i tylko 2 asysty) Kawhi Leonarda, pierwsze trójki Jeremy’ego Lina w nowym zespole, sześciu ludzi z dwucyfrówką i rosnąca lawinowo przewaga w II połowie.

denver nuggets 105 golden state warriors 122

Mecz o pierwsze miejsce w tabeli zachodu, a w nim pewne zwycięstwo aktualnych mistrzów NBA. Nie licząc kilku fragmentów drugiej kwarty, mocne lanie dostali górale z Denver. Triumfalny powrót do składu Klaya Thompsona: 39 punktów 9/11 zza łuku. Jeśli jest w branży lepszy pure shooter to mi go pokażcie. Do tego efektywny, korzystający z przewag fizycznych Durant (26 punktów 10/15 z gry) i zmobilizowany jak rzadko Draymond Green (10 zbiórek 5 asyst). Po drodze były też oczywiście wrzutki Stepha z jedenastego metra przez ręce. Denver niestety zmiękło w obliczu intensywności, wyszło z worka szydło: brak doświadczenia i ograniczenia natury mentalnej będą ich sporo kosztować w playoffs.

Aha: 6 zbiórek 6 asyst 6 bloków osiągnął szatan DeMarcus Cousins turbując Jokera fizycznie i psychicznie.

oklahoma city thunder 110 los angeles clippers 118

Nie oglądałem, ale spodziewałem się zajazdu w szeregach grających dzień po dniu Thunder. W statystykach widzę 34 punkty Gallo i 40 punktów Lou Williamsa, chłopaki musieli dać gaz do dechy.

Dobrego dnia wszystkim. Zapraszam w imieniu redaktora BLC na tekst o braciach Gasol, którzy są na kursie kolizyjnych w tegorocznych playoffs, czyż nie?

23 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Chicago = kontrolowane tankowanie. W pierwszej połowie Detroit zniszczone i chyba ktoś w przerwie przypomniał zawodnikom Bulls, że mają przecież przegrać.

    (21)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Ogladalem Pistonsów i sa w gazie to trzeba przyznac… Byki ich zaskoczyly w pierwszej polowie intensywnoscia obrony jak i zywiolowoscia w ataku. Kennard i Galloway sa w niesamowitym gazie rzutowym ,no i jak zwykle Ish Smith zrobil dobra robote. Gdyby nie jego kontuzja na okolo 20 meczy to Detroit walczyloby o 3 miejsce. Na kogokolwiek trafia w PO to bedzie dobra seria do ogladania, sa w stanie powalczyc z kazdym w tej chwili… Co do OKC- Clip to George i Westbrook obaj zlecieli za 6 fauli , ogladalem tylko koncowke ,ale komentatorzy z OKC byli wyraznie wkurzeni robota sedziow…Sorry za brak polskich liter ,milego weekendu everybody 🙂

    (4)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    OKC, LAC, oglądałem 4q, w skrócie to Lou walił wszystko, a Westbrook w końcówce chiał sam wygrać mecz (oczywiście) pudło, strata i nara, George wyfaulowany był chyba

    (-1)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    GSW – DEN

    w tym momencie to 4:0 w play off by bylo…
    naprawde GSW tryb obronny wlaczylo, Klay, DMC
    nie mowiac o skutecznosci

    jeden problem widze, malo wnosza zmiennicy, choc poki co to nie ma wplywu na wynik
    ciekawe gdzie czasowo wcisna Boguta

    (7)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Wczorajszy limeryk, którym nas uraczyłeś na śniadanie
    Był delikatnie pisząc mizerny nasz miłościwy wać panie
    Może zamiast niepotrzebnie dzielić się swoimi przechwałami
    Poczęstowałbyś nas wszystkich o wcześniejszej porze artykułami
    Mam nadzieje, że nie czujesz do mnie obrazy drogi adminie.

    (-4)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Jeśli w Rockets nie wystąpi kontuzja nikogo z ekipy Harden, Paul, Capela, Gordon, Tucker, Rivers, Manimal, Nene – to mamy nowego mistrza NBA. Róbcie ss’y.

    (-6)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    I kolejna rzecz – zachód dalej poza zasięgiem wschodu. Zdecydowanie. Jeśli w finale, nieważne kto w nim będzie, zachód wygra tylko 4-2 to będzie to wielki sukces East.

    (-3)
    • Array ( )

      Z gsw nikt nie ma szans, czy to że wschodu czy z zachodu. A czy takie Toronto czy Bucks na pewno nie mieliby szans w serii z każdym innym z zachodu? Nie powiedziałbym

      (0)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Houston ma, pokazali to w zeszłym sezonie. Przegrali we własnych głowach. Oby w tym roku im się udało.

    (-1)
    • Array ( )

      Następny teoretyk koszykówki z “zabawnym” żarcikiem o Koszarku. Możesz mu sznurówki wiązać chłopczyku 🙂

      (1)

Skomentuj warrior323 Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu