fbpx

Najbardziej zmarnowane talenty ostatnich 20 lat NBA

81

Witam, może w wolnej chwili zrobicie artykuł o najbardziej zmarnowanych talentach w ostatnim dwudziestoleciu? Grant Hill, Stephon Marbury, Stevie Franchise no i przede wszystkim D-Rose. Jego najbardziej żałuję. Pozdrawiam serdecznie. Codziennie czekam i odświeżam stronę żeby przeczytać nowe artykuły. Wasz wierny fan i czytelnik.

Czyli można powiedzieć artykuł na zamówienie. OK, jeśli takie masz życzenie, przyjmijmy graczy, którzy przewinęli się przez NBA od 1997 do dziś. Mogę Ci powiedzieć kogo ja żałuję najbardziej. Czy będzie się to pokrywać z “kanonem” to już niech ocenią komentujący. Każdy posiada opinie, sympatie, antypatie, w różnym okresie przypadł jego “pierwszy raz” z NBA i zapewne zafiksował się na innym zawodniku.

Najważniejsza sprawa: “niespełnionym” można być nie tylko z powodu utraty zdrowia. Znacznie częściej zawodników dopada trywialne lenistwo i pokrewne “problemy” natury mentalnej. Zapewniwszy sobie bezpieczeństwo finansowe do końca życia spoczywają na laurach, nie potrafią wykrzesać z siebie więcej, zarzucają dyscyplinę, nie próbują zmieniać, nie rozwijają, a przez to gasną szybciej niż tego oczekiwaliśmy. Rzadziej wielki talent niedopasowany jest po prostu do wizji trenerskiej albo wskutek dziwnie pojętej lojalności tkwi w toksycznym środowisku klubowym. Jeszcze rzadziej chłopaków dożyna nieszczęśliwy transfer. Budzą się w hotelu gdzieś na ligowych peryferiach i zamiast walczyć o tytuł mistrzowski, odcinają kupony mając świadomość, że z miesiąca na miesiąc ich pozycja w lidze słabnie. Wszystko to oczywiście podlane trudnym charakterem, gwiazdorskim usposobieniem i kompletnym nie radzeniem sobie z krytyką.

Kogo żałuję najbardziej?

Pomijam nazwiska oczywiste, jak na przykład Shawn Kemp czy Derrick Coleman, Rookie of The Year 1991 roku, który zaraz po podpisaniu kontraktu na 100 milionów dolarów zrobił się gruby jak swój portfel. Pomijam mojego ulubieńca wszech czasów Penny’ego Hardawaya, którego wykończyła kontuzja kolana oraz jemu podobnych, w szczególności Brandona Roya, pamiętacie?

#Allen Iverson

Jedenastokrotny All-Star, czterokrotny król strzelców i laureat nagrody MVP o wzroście 183 cm na liście niespełnionych?! Ludzie, gdyby ten facet miał odrobinę więcej oleju w głowie nie wypadłby z ligi na 4-5 lat przed upływem daty przydatności. Jego genialne zdolności jako slashera można było wykorzystać. Niestety percepcja i świadomość nie szły w parze z talentem ruchowym. Znał tylko dwie prędkości: pedał do podłogi albo jazda na sprzęgle. Trochę jak dzisiejszy Russell Westbrook.

Co gorsza kłócił się z trenerami i zaburzał dyscyplinę partyjną. Larry Brown jeszcze go jakoś wychowywał, bo AI był młody, a cały klub podporządkowano pod jego ofensywny kozioł i 30 rzutów co wieczór. Mimo to, spóźniał się na treningi, wydarzenia klubowe, jego uwagę zaczęły zajmować używki. Reżim klubowy uwierał.

Parę lat później, gdy przeciążone wysiłkiem i kontuzjami ciało zaczęło słabnąć posłano go do Denver Nuggets, z pierwszej opcji został rezerwowym, a to niestety rola, z którą mentalnie nie był gotowy się pogodzić i chyba nie pogodził się do dzisiaj. Szansę chcieli mu dać jeszcze Memphis Grizzlies, ale po trzech meczach stwierdził publicznie:

Wolę przejść na emeryturę niż być rezerwowym.

Co po sobie pozostawił? Opinię “cudownego dziecka”, które dzieckiem pozostało. Podobny problem z adaptacją do zmieniających się warunków i niedojrzałością mieli m.in. panowie Steve Francis oraz Stephon Marbury, którzy opuścili NBA na długo przed czasem. Zero progresu na przestrzeni lat, indywidualizm i słabości pozaboiskowe. Marbury to jeszcze zrobił karierę w Chinach, Francis wolał sięgnąć po narkotyki.

#Michael Beasley

Wielu graczy NBA pali zioło także nie jest to żadna wymówka. Gość ma cały talent świata i wymarzone warunki. Nie ma za to głowy, pasji potrzebnej by wspiąć się na półkę zarezerwowaną dla zawodników o jego potencjale.

Wyjątkowo słaby, leniwy obrońca. Bez piłki w rękach gaśnie, nie pracuje. Zamiast bycia pierwszą opcją zespołu i etatowym All-Starem jest maskotką ligi. Wielokrotnie aresztowany za posiadanie, swego czasu szczęścia próbował w lidze chińskiej, bo tam łatwiej. Aktualnie wieczory spędza na ławce New York Knicks podglądając jak rozkwita talent Kristapsa Porzingisa. Czy żałuje? Czy jest zazdrosny? Jeśli tak, to nie widać, w oczach świeci mentalna pustka. Zachowaniem rządzą instynkty, jeden z najbardziej agresywnych gości w lidze.

Przykładów jego niezmierzonych możliwości nie trzeba daleko szukać, pięć dni temu zdobył 30 punktów przeciwko OKC. Rzecz w tym, że tego rodzaju przebłysk przydarza mu się średnio 1-2 razy do roku.

#Baron Davis

Nieskazitelna technika, solidna konstrukcja, wkodowane możliwości atletyczne, a do tego koszykarskie IQ pozwalające na kierowanie zespołem NBA. No i co z tego, skoro mu się nie chciało? Swego czasu był jednym z moich ulubieńców, byłby lepszy niż Chris Paul gdyby włożył pracę, trzymał dietę i nie przeginał z rzutami z dziwnych pozycji.

Pamiętacie go w barwach Warriors w playoffs 2007 roku? Nie do zatrzymania. W najlepszym sezonie notował średnio 23 punkty 8 asyst i 4 zbiórki. Ceniony rozgrywajek z naprawdę mocnym warsztatem, materiał na point-guarda mistrzowskiego zespołu. Może autorytetu zabrakło trenerom z Charlotte, Golden State, Los Angeles, Cleveland i Nowego Jorku? Kogoś pokroju Gregga Popovicha. Bez wątpienia był to facet świadomy i inteligentny.

#Josh Smith

W zasadzie ten sam kazus, co u Iversona. Dopóki ciało grało cieszył się uznaniem i próbowano go rozwijać. Występował na pozycjach od niskiego skrzydła po centra. Swego czasu uwierzył nawet, że jego powołaniem jest rozciągać obronę rzutami za trzy. Motorycznie kładł przeciwników na łopatki, potrafił zdominować spotkanie w każdej kategorii statystycznej. Jednego dnia zaliczał linijkę pod tytułem 18/9/5/3/3, drugiego znikał. Do końca swej kariery nie zrozumiał chyba o co trenerzy mieli do niego pretensje. Koszykarskie IQ na poziomie kota… którym bez wątpienia był. Dobre naleśniczki Josh?

#Darius Miles

Do ligi wjeżdżał z buta. Miał być jak jeszcze dłuższy Scottie Pippen, jego potencjał na pozycji niskiego skrzydła nie mieścił się w skali rozwojowej żółtodzioba NBA. Miał nieco pecha do kontuzji, ale prawdziwym problemem była niedojrzałość. Czasem tak już jest, trafia ci się w klasie uczeń, któremu choćbyś poświęcił całe lata, pewnych rzeczy nie nauczysz. Podejmował fatalne decyzje z piłką, styki mu się paliły pod presją zorganizowanej koszykówki, nie mógł spamiętać sekwencji ruchowych, niezależnie od tego jak długo powtarzali zagrywki na treningach.

Może po prostu zbyt szybko trafił do NBA, wprost z liceum LA Clippers sięgnęli po niego z trzecim numerem draftu 2000 roku. Gdy napotykał trudności złościł się i zamykał w sobie. Pamiętam jak kiedyś Portland zawiesili go na dwa mecze, bo nabluzgał przy wszystkich na trenera Maurice’a Cheeksa.

Swój ostatni występ zaliczył mając 27 lat. W między czasie zdarzyło mu się kilka incydentów, próbował np. wnieść rewolwer na pokład klubowego samolotu oraz regularnie jarał zioło narażając się “ludziom monitorującym temat dopingu w NBA” bo kontrolą antydopingową nazwać tego nie można.

#Stromile Swift

Facet miał zasięg ramion pterodaktyla, a do tego kangurzy wyskok dosiężny. Paki walił takie, że kibicom w piątym rzędzie plomby wypadały. Problem w tym, że był zbyt leniwy by wyuczyć się jakichkolwiek manewrów podkoszowych oraz zbyt ograniczony by ogarnąć schemat działania. Nigdy nie czytał raportów na temat rywala, bo czytać generalnie nie lubił. Skakał do każdego pump fake, nabierał się wciąż na te same zwody jak ten smerf co przynosi wybuchową paczkę, a pozostali niezmiennie ją otwierają…

To oczywiście tylko szczyt góry lodowej zmarnowanego potencjału NBA. Chętnie dowiem się jakie są Wasze kandydatury, pozdrawiam!

Pozdrowienia dla Maćka Sochy i jego rozwrzeszczanych kolegów w koszykarskich bluzach z gdyńskiej kawiarni na literę S.

81 comments

    • Array ( )

      Dokładnie. Już przed sezonem jak powstało “big three” w OKC mówiłem, że Melo jest rakiem drużyny i z nim na pokładzie zespół nic nie osiągnie. Tak samo RW0 nic nie osiągnie (przynajmniej jako pierwszoplanowa postać).

      (9)
    • Array ( )

      RW0 ma tytuł MVP i sezon 31/10/10 = Hall of FAME!

      Dla bardzo wielu to szczyt marzeń.

      (4)
    • Array ( )

      asdasdasfa
      Czyli Melo jest narzędziem ratujacym życie na oblodzonych powierzchniach?
      Nie sądzę, żeby pełnił taką funkcję w OKC

      (-2)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    23
    Zagralbys z Koszarkiem 1 na 1 ? Mysle ze po takiej gierce odechcialoby ci sie pisac takich durnych komentarzy… jechanie po gosciu ktory reprezenruje Twoj kraj jest na moje slabe ale co ja tam wiem mysle ze twoj nick 23 swiadczy ze z ciebie to musi byc ktos pokroju tego co ten nr nosil chociaz nie ty na pewno byles lepszy

    (-69)
    • Array ( )

      Tyle spinania się o luźny komentarz. Więcej dystansu do siebie kolego.
      Mógłbym zagrać i bym przegrał. Tak samo jak Koszarek ustąpiłby mojej osobie w dziedzinie, którą zajmuję się zawodowo. Na tym to wszystko polega.
      Co do reprezentowania kraju: Myślę, że część czytelników zgodzi się z tym, że facet od dawna już tego robić nie powinien.

      (121)
    • Array ( )

      Mateo
      “mysle ze twoj nick 23 swiadczy ze z ciebie to musi byc ktos pokroju tego co ten nr nosil chociaz nie ty na pewno byles lepszy”
      Co Cię obchodzi dlaczego wybrał taki numer?
      Może zdechła mu rybka tego dnia?
      Dlaczego bronisz kogoś używając chamstwa w kierunku innej osoby?
      Dlaczego? Po co? W jakim celu?

      (-4)
    • Array ( )

      Polecam stosować interpunkcję, bo pomimo, że sama treść jest bez sensu i ciężko się ją czyta, to bez przecinków wygląda jak totalny bełkot 🙂

      (0)
    • Array ( )
      Dorzucam do pieca 22 grudnia, 2017 at 21:00

      Problem nie z Koszarem, ale z tym, że lepszego rozgrywającego od lat nie ma. Może dlatego, że najwięcej zmarnowanych talentów siedzi przy kompie i klepie komentsy na forum gwb? Minusujcie, mam to w pompie.

      (2)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Patrząc na tych wszystkich sportowców i ich zmarnowane talenty – czy te bogate kluby NBA nie mogą zatrudniać psychoanalitykow? Gracze mogliby się wygadać, terapeuci mogliby może mediować w konfliktach ze szkoleniowcami itp. Może to pozwoliłoby uniknąć takich sytuacji w przyszłości

    (35)
  3. Array ( )
    What Can i Say 5 w plecy only lbj 21 grudnia, 2017 at 18:44
    Odpowiedz

    Ale Iverson sporo osiagnął w NBA czy Kemp.Napisał bym Lebron ale nie można zmarnować talentu jak się go nie ma.A i jeszcze wielmoży bo mogł by pisać dla espn a tak wali te suche komentarze na Gwiazdy Basketu(nie że zła strona).

    (-79)
    • Array ( )

      Mam nadzieje dziecko,że poprosiłeś Mikołaja o nowy olej do mózgu, mózgu? jakiego mózgu co ja gadam 🙂

      (23)
    • Array ( )

      Anonim
      Najlepiej na prowo odpowiedzieć bluzgami…

      Sam też napisz o ten olej 😛

      (0)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Iversona i Davisa nie uznalbym za zmarnowane talenty, swoje w lidze zrobili. Brakuje tu Benetta albo Andrew Bynuma z LA to już dopiero zmarnowane talenty.

    (53)
    • Array ( )

      Przy czym Bennett jak wchodził do ligi nie był za wielki talent uznawany. To, że został wybrany jako pierwszy to przypadek i wszyscy byli tym wyborem zdziwieni. To nie był koleś uznawany za najlepszego gracza swojego rocznika w HS czy NCAA.

      (2)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    To Tracy McGrady też powinien się tutaj niestety znaleźć , żeby nie kontuzje i niechęć do reżimu treningowego mógł być jednym z tych , których zawsze się pamięta, a może i udałoby mu się zdobyć tytuł , dla mnie jeden z najefektowniejszych graczy ?

    (51)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Przyznaj że lebron zrobił ci krzywdę, wyrzuć to z siebie w końcu. Tak na serio to tobie przydałby się psycholog, bo chyba dawno z domu nie wyszedłes.

    (4)
    • Array ( )

      Tym wszystkim owobom co jarają sie nawet pierdami jakie wqli LBJ tez przydal by sie psycholog

      (0)
    • Array ( )

      Arenas był cienki. Nie zrozum mnie źle, oczywiście przesadzam, ale w tej lidze zawsze było i jest wielu gości, którzy potrafią/potrafili rzucać +25 pts, oddając po 30 rzutów każdej nocy. Wyjątkowego talentu moim zdaniem nie miał.

      Z tej trójki chyba tylko OJ Mayo, chociaż w takim “rankingu” nie umieściłbym go w czołówce. No, a Metta World Peace to gracz spełniony myślę, mimo wszystko. Sprawdź procent, na jakim rzucał przez całą karierę. Strzelcem w Indianie był raczej z konieczności, nigdy nie był talentem mogącym w pojedynkę przesądzać o losach meczów i nie był za taki uważany. Jasne, że robił różnicę. Świetny gracz.

      (11)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    nwm jak mozna pominąc t-mac’a przeciez on miał jeden z największych talentów w historii w mojej opinii, o warunkach fizycznych nie wspomnę

    (9)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Brandon Jennings. Był chyba drugim kandydatem do Roty po Evansie, w jak się okazało bardzo mocnym drafcie. Griffin, Rubio, Harden!!, CURRY!!, DeRozan i wielu innych, którzy ciągle mają niezłą pozycję w NBA, było za nim w tym czasie.
    Prezentował się jak nowy Iverson i sumie tak skończył. Bardzo dobrze oglądało się jego grę. Imponował zadziornością, pewnością siebie, świetnym kozłem i niezłym przeglądem pola. Szkoda takiego talentu.

    (24)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    W tej lidze było jest i będzie wielu graczy którzy się wypalili których talent nie został odpowiednio wykorzystany.Bargniani Ak-47 Deron Williams Maciej Lampe i inni.

    (16)
  10. Array ( )
    Talent to nie wszystko 21 grudnia, 2017 at 21:04
    Odpowiedz

    T-Mac według mnie to zmarnowany talent, gdyby miał choć 10 procent determinacji “Black Mamy”.To śmiem twierdzić , że dziś byłby wymieniany jednym tchem z najlepszymi jak Jordan czy Kobe.Inny przypadek ,który chciałbym przytoczyć to gość o imieniu Lenny Cooke.Zdaję sobie sprawę, że temat skupia się na NBA i ten zawodnik nawet nie zagrał żadnej minuty na jej parkietach.Jednak tak sobie o nim wspomniałem.W High school był Nr.1 według ekspertów i wróżono mu NR.1 draftu oraz karierę na miarę Jordana.Były to lata gdy na boiskach uczelni grali min, Lebron czy Anthony ,a mimo to Cooke był na ustach wszystkich.Talent był ogromny , ale złe rady i wybory pogrążyły go na Amen.Pełno były i na pewno jeszcze będzie zawodników, których nie przebije się lub po prostu nie sprostają NBA.Mając talent to jedno, ale bez ciężkiej pracy i odrobiny szczęścia to może nie wystarczyć, żeby osiągnąć sukces.

    (16)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja tam bym nie uznał Kempa, Iversona czy Odoma za zmarnowane talenty. Każdy z nich zaliczył co najmniej finał ligi. Na pewno ich kariery mogłyby potrwać dłużnej. Niestety takie talenty potrzebują mocnego i wyrazistego autorytetu w osobie trenera, żeby dłużej instnieć. Wszyscy się kończyli po współpracy z wybitnym trenerem (Karl, Brown, Jax).

    Co zmarnowanych talentów to dodałbym jeszcze Antonio McDyessa, Eddy Curry – grubszy brat Stepha, Eddie Griffin, Jay Williams, DaJuan Wagner, jak dla mnie Ronnie Brewer, OJ Mayo a.k.a. Next LeBron, Brandon Jennings

    (4)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Hej! Ostatnio natknąłem się na wpis na temat Pana o nazwisku Lenny Cook. Podobno koleś miał iść w drafcie z 1. przed Lebronem i Carmelo. Był największym prospektem tamtego draftu ale podejmowane kolejne złe decyzje zrujnowały mu wstęp do NBA. Nie wiem czy było już coś na jego temat na tym portalu a jak nie to może to jest kolejny materiał na artykuł. Ciekawa historia 🙂

    (3)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Rondo? Howard? T-Mac? To nie sa zmarnowane talenty!Jesli juz mamy sie zamknac w ost.20 latach: Vin Baker to zmarnowany talent, obecnie nalewa kawe. OJ Mayo, Leon Smith, o ktorym nie slyszeliscie, Eddie Griffin, ktory sie zabil (jest art, poczytajta), Javaris Crittenton na dozywociu, Jayson Williams (kontuzje), nie mylic z Biala Czekolada, Greg Oden, Roy Hibbert, Delonte West… Te liste mozna ciagnac, ale nie piszcie mi to mistrzu NBA i Czlonku Hall of Fame, ze to zmarnowane talenty. Co do Howarda- on Po prostu nie umie grac Tak, Jak byscie chcieli, zeby umial. I tyle. On niczego nie zmarnowal.

    (35)
    • Array ( )

      T-mac akurat nadaje się do tej kategorii tak samo jak Allen Iverson, ktory pojawil sie w artykule. Chociaż w sumie koszykarsko AI osiagnal nawet wiecej (mvp, udzial w nba finals), ale stoczył się bardziej w życiu osobistym.

      (3)
    • Array ( )

      T-mac nadaje sie tu tak samo jak AI, ktory koszykarsko osiagnal nawet wiecej (mvp, udzial w finalach nba, wielokrotny al star). Tyle, ze Iverson stoczyl sie bardziej w zyciu osobistym

      (7)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    Iverson w Denver grał jeszcze pierwsze skrzypce na spółę z Carmelo.
    Rzucał prawie 30 pkt na mecz, a drużyna w sezonie regularnym całkiem nieźle sobie radziła (z tego co pamiętam koło +50 zwycięstw).
    W Detroit zaczęły się problemu.

    (2)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    Jakich talentow?

    Wiekszosc tych gosci poza atletyzmem nie miala nic.

    Albo nie chcialo im sie rozwijac i trenowac.
    Albo byli zbyt glupi by zrozumiec ze ta gra to nue tylko egoistyczne granie pod siebie.
    Albo nie potrafili ogarnac taktyki i zlozonosci gry.

    Talenty to jest lebron, kuzma, tatum, mj, kobe, wade, i wielu ktorzy rozumieja jak sie gra w koszykowke. Pracuja nad soba i widac od 1 chwil w lidze ze wiedza, ze to cos wiecej niz fizyczność.

    A ci tutaj to takie grajki jak melo. Jak jest atletyzm to cos pogra. Ale jak sie ko czy atletyzm to nagle gosc jest nieuzyteczny.

    (4)
  16. Array ( )
    Odpowiedz

    Z moich czasów (od 2008) to Howard. Gdy zaczynałem się interesować NBA gość fruwał pięknie na konkursie wsadów (2008 i 2009). Grał w finałach NBA. A Gortat jako jego zmiennik. Był wielkim potworem o przepotężnych barach na które, przyznam, zawsze uwielbiałem patrzeć jak stawał na linii wolnych. Potężna siła, potężny wyskok, jeszcze wiekszy zasieg, posągowe ciało. Był następcą Shaqa. Niestety nie wyszło. Zawsze go darzyłem sympatią. Gdyby się przyłożył. Gdyby pracował jak legendarny Kobe… Sam Kobe nazwał go “soft”… Szkoda.

    (0)
  17. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    2 pick draftu 2011, Derrick Williams, dominował mecze w NCAA grając w Arizonie, uwielbiałem typa. Niestety w seniorskiej koszykówce od początku grał ogony i jakoś nigdy nie zrealizował swojego potencjału.

    (8)
  18. Array ( )
    Odpowiedz

    Grant Hill i Brandon Roy – tych dwoch graczy zaluje najbardziej jesli chodzi o kontuzje.
    Jesli chodzi o podejscie do treningow, formy itp. to.. T-MAC i SHAQ. Osiagneli wiele(zwłaszcza Shaq), uwielbiam obu ale kurde gdyby oni mieli troche wiecej zawzietosci i -stwierdzenie ostatnio bardzo popularne- “Mamba Mentality”, to by byly prawdziwe potwory i zajmowali by miejsca w czołówkach rankingow, zestawień itp.
    Jesli chodzi o talent zmarnowany przez charakter to Marbury, Bynum i Deron Williams. Trzy wielkie talenty z wybujałym ego, ktore niestety im “przeszkodziło” w karierze.

    (8)
  19. Array ( )
    Odpowiedz

    Amar’e Stoudemire – jedna z topowych czwórek w lidze, po przyjściu do Nowego Jorku brano go nawet pod uwagę do nagrody MVP. Przyszedł Melo i chemia w zespole się zepsuła, następnie śmierć brata Amar’e też pewnie zrobiła swoje i facet już nie potrafił wrócić na właściwy tor.

    (5)
  20. Array ( )
    Odpowiedz

    Był jeszcze zawodnik, który miał fajny sezon i kontuzja go wykończyła, że już nie wrócił do ligi, a zapowiadał się na fajnego rzucającego – Kelena Azubuike.

    No i Chris Bosh… Zdobył tytuł, ale jeszcze mógł pograć;/

    (2)
  21. Array ( )
    Odpowiedz

    Tmac czy np Iverson nie powiedzial bym ze to zmarnowane talenty jeden i drugi mieli owocne i wcale nie takie krotkie kariery a ze moglo by byc duzo lepiej to mozna by powiedziec o 90 % zawodnikow w lidze.

    (1)
  22. Array ( )
    Odpowiedz

    Każdy inaczej rozumie pojęcie “talent”. W literaturze zazwyczaj mówi się o zdolnościach, uzdolnieniach czy predyspozycjach. Na “talent sportowy” według Renzulliego(również podpisuje się pod tą definicja) składają się:
    1. Zdolności ogólne i ponadprzeciętne uzdolnienia kierunkowe w obszarze sportu.
    2. Zdolności twórcze(oryginalność i niepowtarzalność ruchu, stosowanie nietypowych rozwiązań).
    3. Zaangażowanie w zadanie (motywacja u gotowość poświęcenia się dla sportu).
    4. Do tego dochodzi konieczność potwierdzenia talentu kompetencjami na wysokim poziomie.

    Biorąc pod uwagę te kryteria, w mojej ocenie prawdziwych talentów było i jest bardzo niewiele.
    Pozdrawiam

    (4)
  23. Array ( )
    Odpowiedz

    W zasadzie trzeba by rozróżnić wysokie wybory w drafcie, które nigdy nic nie pokazały od graczy, którzy w rookie sezonie zaprezentowali się całkiem nieźle a później nie wyszło a także od graczy pokroju all star (albo niemal all star), którym po kilku sezonach coś się przestawiło.

    (0)
  24. Array ( )
    za gruby na garnitur 22 grudnia, 2017 at 12:29
    Odpowiedz

    Moim zdaniem Andrew Bynum, Kwame Brown, O.J Mayo to ścisły top zmarnowanych talentów na własne życzenie.

    (0)
  25. Array ( )
    Odpowiedz

    Stomile Swift to chyba nie był jakiś wielki talent. Gość miał cudowne ciało i 0 skilu. Niesamowity dunker. Gdy go zobaczyłem, to pomyślałem – drugi Shawn Kemp.
    Myślę, że wkrótce listę zasili Nels Noel, chociaż ten akurat lepiej broni.

    (0)
  26. Array ( )
    Odpowiedz

    Na mysł przychodzą mi jeszczze dwaj gracze nie tyle że zmarnowali co niewykorzystali do max swoich możliwości
    VC #15 & T-mac :((

    (-1)
  27. Array ( )
    Odpowiedz

    Ciekawy, dający do myślenia artykuł. Tego typu artykuły zawsze będą wywoływały dyskusję, każdy NBA postrzega inaczej. Dałoby radę napisać artykuł o zawodnikach którzy zrobili wielkie kariery choć zupełnie nikt się tego nie spodziewał?

    (0)

Skomentuj Pln Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu