Rozgrywającym Jastrzębi od sześciu lat jest Jeff Teague. Dynamiczny kocur, znakomicie gra w ataku. Kontry kończy wsadami lub akcjami 2+1, zdecydowanie nie boi się wbiegać pod kosz i szukać kontaktu. Potrafi zaangażować się w obronie, choć z chęciami bywa różnie. Generalnie widać, że nie ma mentalności rasowego palymakera. Zamiast kreować kolegów wolałby biegać po zasłonach i rozciągać obronę. Mimo to średnia 7 asyst w tym sezonie nie jest zła.

Na ławce mamy: niechcianego w Thunder Thabo Sefoloshę, solidnego obrońcę, który przy dobrym dniu skończy akcję z rogu boiska; młodego rozgrywającego z niemieckim obywatelstem Dennisa Schrodera, drugoroczniaka, którego najmocniejszą stroną jest operowanie piłką i szybkość – musi dużo pracować nad rzutem; Pero Antić czyli macedoński center, o gracji drewnianego klocka. Ten akurat rzucać umie i lubi jak przystało na europejską szkołę basketu; Warto również wspomnieć gości o nazwiskach Shelvin Mack oraz Mike Scott. Pierwszy to ciągle rozwijający się rozgrywający z zacięciem w obronie, drugi to przyzwoity gracz na półdystansie, jednak do walki pod koszem brakuje mu wzrostu oraz siły.

Tak w skrócie przedstawia się skład Atlanty. Grają mało efektownie, ale czy to faktycznie najnudniejsza ekipa NBA? Moim zdaniem NIE i polecam poświęcić jakąś nockę na obejrzenie Jastrzębi w akcji. Może i Wy zmienicie o nich zdanie.

[vsw id=”i2tTIRSVWk8″ source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

A jeżeli nie Atlanta, to kto zasługuje na tytuł najnudniejszej drużyny w NBA?

[Przemek Orliński, twórca bloga Flagrant Foul]