fbpx

Największe draftowe porażki NBA

24

Draft 2008: Joe Alexander

Kolejny, choć nie ostatni Joe na naszej liście. Alexander miał być gwiazdą i był nią, patrząc na karierę uniwersytecką i jego możliwości fizyczne. O jego rzucie krążyły legendy. Wybrali go Milwaukee z numerem ósmym, przed takimi zawodnikami jak Brook Lopez, Serge Ibaka, Nicolas Batum czy Roy Hibbert. Zanim słuch o nim zaginął, zdobył w NBA 282 punkty w przeciągu dwóch żałosnych sezonów.

Draft 2009: Hasheem Thabeet

Egzotyczne nazwisko oraz 220 centymetrów wzrostu to za mało by stać się drugim Olajuwonem. Memphis, którzy wybrali Thabeeta, mieli już wtedy Marca Gasola, więc Hasheem był po prostu zmarnowanym wysokim pickiem (poszedł jako drugi). Po nim wybrano chociażby Rubio, Hardena, Tyreke Evansa i Stepha Curryego. No cóż…

Draft 2005: Marvin Williams

Williams przez lata był solidnym grajkiem Hawks, jednak po drugim numerze draftu można chyba spodziewać się więcej. Zwłaszcza patrząc na to jak rozwinęli się wybrani po nim Deron Williams, Chris Paul czy Andrew Bynum. Oczywiście to nie jego wina, że poszedł z dwójką, sam siebie przecież nie wybrał. Tak to już jednak jest w świadomości kibica: wysoki wybór, wysokie nadzieje.

Draft 1993: Shawn Bradley

Drugi numer w drafcie jest chyba pechowy, tak samo jak imię Joe. Osobiście nie wyobrażam sobie NBA lat dziewięćdziesiątych bez mierzącego 228 cm Bradleya. Gość był w każdym zestawieniu najlepszych akcji… bo praktycznie wszyscy brali go na plakat. Po nim poszli chociażby Penny Hardaway czy Allan Houston.

[vsw id=”lZlt3_UPQZY” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

czytaj dalej >>

1 2 3 4

24 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    fajny artykuł:) dużo było takich wpadek a Oden raczej nie jest porażką po prostu jest “szklany” Adam Morrison grał dobrze w rookie sezon został nawet powołany do 2 najlepszego składu:) po prostu po przejściu do Lakers był słaby bo nie mógł grać 😉

    (3)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    tych ‘porażek’ draftowych było od groma, ale w mojej opinii Milicić bije wszystkich na łeb, na szyję. być może to przez to, że jednak był wybierany w drafcie w tym samym roczniku, co obecnie dominujący w lidze zawodnicy.

    (9)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    I po przeczytaniu: Padałem ze śmiechu, jak czytałem zawodników wybieranych po tych tutaj przedstawionych… Zawsze mnie zastanawiało kto poszedł przed MJ’em – Sam Bowie, super 😀

    (-4)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Żal mi tego Bradleya ,w tym mixie Shaq chyba 5 razy zaliczyl na nim postera .Ci Blazers to naprawdę mają pecha tylu zkokomitych zawodnichów przeszlo im koło nosa – MJ, Durant ,Stockton ,chociaż w tamtym roku wyciągneli Lillarda ale on raczej nie zostanie zawodnikiem pokroju Jordana czy Ojawujona

    (10)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Dobry byłby też artykuł o zawodnikach którzy zostali wybrani z niskimi numerami a do czego doszli np. DeJuan Blair 😀

    (1)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Beasley? Kwestia sporna w sumie. Znany jest z rozrywkowego trybu życia, o czym chyba nawet Gortat wspominał, no i fakt – miał słabszy ostatni sezon, ale choć nie wykorzystuje mam wrażenie w 100% swego potencjału, to jednak jego statystyki z przekroju całej kariery tragiczne nie są.

    (4)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Czemu umieściliście tutaj Odena? On nie jest pomyłką. W przeciwieństwie do innych wymienionych, mu brakowało zdrowia, a nie umiejętności.

    (18)
  8. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    No to fakt @bananie 😀
    Morrison był dobrym grajkiem w Bobcatsach tylko po przejściu do Lakersów nie dostawał wielu szans do gry…gdyby je dostał byłby niezły nawet tam 😉

    (5)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja tam nie nabijam się tak z Bradleya- ważne, że skakał i się nie zrażał, w końcu bloków w karierze też miał sporo (co przy tym wzroście nie powinno dziwić). Uważam, że nie ma w tym nic wstydliwego jak ktoś cie zablokuje czy wsadzi nad tobą piłkę czy też w inny sposób “ośmieszy”- ważne aby wygrać, a nie tam takie pitolenie… To także dowodzi, że ktoś się stara w obronie, a nie odsuwa żeby na plakacie się nie znaleźć. Co do Bradleya to prędzej można się śmiać z tego, że dawał sobą tak pomiatać, bo jest też mix na youtube jak kilka razy dostawał wpieprz to nawet się nie obronił, jak mu nos rozbili czy coś w tym rodzaju. To jest raczej śmieszne, a nie to, że postera zarobił.

    (1)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    wg mnie niesłusznie w tego typu rankingach wymieniany jest Oden. Wiadomo był wybrany jako nr 1, ale w jego przypadku to nie brak umiejętności a kontuzje spowodowały taki a nie inny rozwój kariery. No bo jak go zestawiać np z takim Milicicem 🙂 ot taaaaak…

    (2)
  11. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    O ile dobrze pamiętam Joe Smith w jednym z meczów zdobył okrągłe 50pkt… coś podobnego jak Brandon freakin Jannings dwa lata temu i nikt go bustem nie nazwie choć to totalny ćwierćgłówek. Joe miał spory potencjał i choć nie spełnił oczekiwań – pomyłką bym go nie nazwał nigdy.

    (-1)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Do dzisiaj snuję wizję w której zamiast Darko do Pistons trafia D-Wade. Do dzisiaj odczuwam ukłucie w okolicach serca na samą myśl o tym, że mając 2 numer w najmocniejszym drafcie dekady trafia się takie “cudo” jak Darko… Detroit nie odczuło tego znacząco bo byli w ten czas potęgą, jednak mieć a nie mieć D-Wade robi różnicę.

    (-1)
  13. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    “Dodox ma szesc lajkow” – owszem za wypowiedz, ze Blair osiagnal sukces pomimo wybrana go z wysokim numerem – smiechu warte, to pokazuje poziom merytoryczny najbardziej gimbusowego portalu na wschod od Massachuset.

    (0)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    Olowokandi był wybierany z 1, ale to dlatego, ze wszyscy byli podpaleni gra O’neaila i szukali na siłe drugiego takiego, Olowokandi w zasadzie wygladał jak Shaq z ta roznica ze nim nie był:D zdaje sie ze ciut mniejszy 213 cm i troche mniejsza waga. Staty robił dosc srednie, ale nie tragiczne, jednak wybór jego osoby z nr 1 to jest własnie powod dlatego znalazl sie na tej liscie- w sumie to zdecydowanie nie jego wina:D

    (0)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    @adam ?? – sęk w tym że większość tych graczy-porażek to się zapowiadała nieźle. Możliwe że na etapie pre-NBA każdy był jakąś tam gwiazdą. Dlatego poszli tak wysoko…
    Sam Bowie też był niezłym graczem, zjedzonym przez kontuzje. Adama Morrisona najpewniej pokonała cukrzyca (gorzej leczy się urazy)… reszta to różnie, czasem po prostu gość który gwiazdą był w liceum i NCAA nie daje sobie kompletnie rady z NBA, gdzie się gra na serio a nie dla funu (a ze trzech-czterech na serio bo myślą o NBA). Zdarza się.
    Jeszcze doliczyć należy Sheldena Williamsa, 5 numer draftu z 2006 roku. Jeden z najlepszych obrońców w NCAA a w karierze zawodowej wsławił się tylko tym że wyrwał Candace Parker i “pomógł” w paru transferach.

    Takie ryzyko, dlatego cięzko się dziwić że GM-owie handlują świeżo wydraftowanymi graczami, bo naprawdę oni nie mogą wiedzieć co z tego gościa wyrośnie – a dostać “gotowego” gracza to jednak zawsze jest plus bo wiesz czego się spodziewać. Szklane kule nie są jednak zbyt powszechnym akcesorium dla GM-a drużyny koszykarskiej :P.

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu