fbpx

Największe rozczarowania sezonu NBA 2019/2020

21

Czas leci, a szanse na dokończenie sezonu NBA z dnia na dzień maleją. Nie tego spodziewaliśmy się po sezonie, w którym walka o mistrzostwo miała być najbardziej wyrównana od lat. Jednak zanim jeszcze karuzela stanęła, kilku zawodników zdążyło ostudzić zapał wśród fanów notując występy znacznie poniżej oczekiwań. Przyjrzyjmy się więc tym graczom!

Na marginesie: mniej uwagi poświęciłem zawodnikom trapionym kontuzjami lub będącymi postaciami bez większego wpływu na obraz ligi.

Mike Conley Junior

  • 2019: 21.1 punktów 6.4 asyst 44% z gry
  • 2020: 13.8 punktów 4.3 asyst 40.5% z gry (i obrona dziurawa jak sito, bo Rudy Gobert to jednak nie jest Marc Gasol)

Wielokrotnie przywoływany do tablicy GWBA gdy mowa była o Utah Jazz. Dla 32-letniego Mike’a sezon 2019/20 był pierwszym w NBA w trakcie którego jego domem nie było Memphis. Przeprowadzki bywają ciężkie, jasne, jednak poziom występów Conleya można w tych rozgrywkach można porównać do nagłego spadku osiągnięć w nauce dzieciaka załamanego przeprowadzką. A mówimy o sportowcu, który zdecydował się na kolejny krok w swojej karierze.

Wszakże pisał o nim nie tak dawno Admin: “21.1 punktów 6.4 asyst w minionym sezonie, średnia kariery zza łuku 37%, genialny w pick and rollu, niewygodny 1-na-1, bardzo inteligentny i poukładany gracz. Aha, w przeszłości epizod w All-Defensive Team”.

Spadek średnich po przejściu do mocniejszej ekipy jest zrozumiały, ale 13.8 punktów przy 40.5% FG i 4.3 asysty w jego wykonaniu to powód do zaświecenia się lampki kontrolnej na desce rozdzielczej maszyny Jazz. W ten sposób po mistrzostwo nie dojadą. Spośród dwunastu graczy Utah mających na koncie przynajmniej 250 minut Mike zalicza 9. ofensywny rating oraz 10. rating defensywny. Przypomnę: ex członek All-Defensive Team!

Ciężko wyrokować, co jest główną przyczyną słabszej dyspozycji syna złotego medalisty olimpijskiego w trójskoku. Pierwszy raz w karierze jest numerem dwa na obwodzie, zmienił środowisko po wielu latach i ma problem z odnalezieniem się w nowej rzeczywistości (co widać m.in. po braku chemii boiskowej między nim i Gobertem) i nie pomogły mu na pewno problemy zdrowotne. No i chyba po prostu, po ludzku, zjeżdża już do bazy…

Lauri Markkanen

  • 2019: 18.7 punktów 9.0 zbiórek 36% zza łuku
  • 2020: 14.7 punktów 6.3 zbiórek 34% zza łuku

Po utracie znacznej części poprzedniego sezonu z powodu urazu łokcia Fin miał wrócić z przytupem. Niektórzy przebąkiwali nawet o All-Star Game. W pierwszych dwóch kampaniach prezentował przecież bardzo duży potencjał ofensywny i powszechnym przekonaniem było to, że musi po prostu trochę zmężnieć i nabrać doświadczenia. Porównania do Dirka Nowitzkiego były na porządku dziennym. I co? Chyba za dużo czasu w zimnej Finlandii, bo jego gorący nadgarstek ostygł, a celność zza łuku zleciała o kilka punktów procentowych podobnie jak pozostałe statystyki.

1/ Zdaje się, że nie pasuje mu bieganie po obwodzie i uporczywe przejmowanie zasłon -> przed rokiem ściągał z tablicy 26% defensywnych zbiórek zespołu, dziś jest zaledwie 19%.

2/ Oddaje mnie rzutów, bowiem rządy w ekipie sprawują shooting guards: LaVine i White, kończący odpowiednio 32 i 25% akcji zespołu przebywając na boisku.

3/ Bardzo możliwe, że uraz łokcia spowodował jakieś delikatne zmiany w mechanice rzutu Fina.

Fakt: Lauri zasugerował zarządowi, że woli odejście jeśli “myśl szkoleniowa” Bulls nie ulegnie zmianie. Na szczęście dla niego, pod okiem nowej kadry menedżerskiej, najprawdopodobniej zmiany nastąpią.

Myles Turner

  • 2019: 13.3 punktów 7.2 zbiórek 2.7 bloków 39% zza łuku
  • 2020: 11.8 punktów 6.5 zbiórek 2.2 bloków 34% zza łuku

Gdy Pacers podpisali Domantasa Sabonisa na blisko 80-milionowy kontrakt rok wcześniej czyniąc to samo z Turnerem, pomyślałem: któregoś z podpisów będą w przyszłości żałować. Panowie grają bark w bark, co samo w sobie jest sytuacją bez precedensu w NBA. Sabonis choć nominalnie power forward gra bliżej obręczy, Turner posłusznie robi grę z 4-5 metra. W obronie to samo, Turner skacze, Sabonis zastawia się i zbiera. Litwin ma lepszą technikę, jest twardszy i warsztatem bliżej mu do centra. Ba, w tym roku pod nieobecność kontuzjowanego Victora Oladipo został All-Starem! Turner natomiast zniknął. Domantas zaczyna powoli wypierać Mylesa ze swojego podkoszowego terytorium w NBA, w której raczej nie ma miejsca na dwóch centrów na parkiecie (pozdro Sixers).

Samuraj Myles to gracz stricte defensywny, gdzie niezmiennie odwala kawał dobrej roboty. Jest jednym z najbardziej wszechstronnych obrońców podkoszowych w NBA, musimy mu to oddać. Jednak w tym sezonie chwilami robił się wręcz nieprzydatny po atakowanej stronie parkietu. Zza łuku rzucał najgorsze od debiutanckiego sezonu 33.5%, a pochodziło stamtąd aż 44% jego prób! Spod komina rzucał jedynie w 21% przypadków co jedynie potwierdza tezę, że został wyparty przez Sabonisa (51% jego prób pochodziło spod kosza, career high), na którym oparła się gra podopiecznych coacha McMillana.

W ten sposób ten perspektywiczny obrońca stał się role-playerem w układance Pacers. Nie ma w tym nic złego, bo role-player z niego znakomity, jednak nie po to oferowano mu tłusty kontrakt. Może Myles naczytał się za dużo negatywnych komentarzy na swój temat (co regularnie czynił w pierwszym roku gry w NBA) i stwierdził, że żadna z niego gwiazda?

Kyle Kuzma

  • 2019: 18.7 punktó 5.5 zbiórek 46% z gry
  • 2020: 12.5 punktów 4.5 zbiórek 43% z gry

Brawa dla Lakers za świetną grę w tym sezonie, ale wiecie… Tego Kuzmy to nie kupuję, ani trochę. Błyskawicznie przeszedł drogę od niedocenianego do zdecydowanie przecenionego gracza, coś jak odwrócony Westbrook, choć wiadomo – nie ta klasa gracza. Gdy po wyborze z 27. numerem w drafcie 2017 zaczął być jednym z trzech kandydatów do nagrody ROTY (którą i tak zawsze zgarnie Ben Simmons, nie oszukujmy się!) nagle zaczęto mu wróżyć karierę gwiazdy. Nieustraszony pod koszem strzelec był bardzo potrzebny Lakers!

Kolejne dwa sezony to jednak 30% celności zza łuku i bardzo słaba gra na półdystansie. Kuzma nie jest szczególnie utalentowany bez piłki, trochę mało widzi na parkiecie i jest mało użyteczny w obronie, więc gdy rzuty przestały mu siedzieć, to teksty o stworzeniu BIG3 z Davisem i LeBronem można włożyć między bajki.

Kuzma pod kosz wchodzi aż miło, jednak jego ogólna przydatność na parkiecie w tym sezonie jest słabiutka. W drużynie “net rating” lepszy ma jedynie od Quinna Cooka, co jest zatrważającą wręcz statystyką. Kuz nie napotkał po prostu na ścianę – on grzmotnął w nią tak, że aż stracił przytomność. Życzę mu serdecznie, aby się obudził, bo LeBron niejednego młodego posłał już w diabły. Ale jak uczą nas przypadki Ingrama, Randle’a czy Russela – to wcale nie taki najgorszy scenariusz…

Kevin Knox

  • 2019: 12.8 punktów 4.5 zbiórek 37% z gry
  • 2020: 6.4 punktów 2.8 zbiórek 36% z gry

Bądźmy szczerzy – nie ma w tej chwili chyba gorszego środowiska do rozwoju dla młodego gracza niż Big Apple choć Timbervolwes chętnie stanęli by w szranki o to miano. Po obiecujących występach w lidze letniej 2018 roku oczekiwania względem Knoxa bardzo narosły, ale ostudził je szybko swymi występami na parkiecie. Dość powiedzieć, że miejsce czołowego prospektu Knicks bardzo szybko przejął Mitchell Robinson, który w 2018 został wybrany prawie 30 miejsc później.

37% celności z gry, gorąca głowa, siadająca psycha, zerowy przegląd parkietu, tragiczne decyzje w obronie – tak zapamiętałem Knoxa z poprzedniego sezonu. Mimo wszystko, nie bez powodu został wybrany z 9. numerem i Knicks powinni zainwestować czas w jego rozwój, prawda? Może dla każdej innej ekipy z dołu tabeli tak, ale nie dla Knicks, którzy sprowadzili do siebie: Gibsona, Portisa, Randle’a, Morrisa kusząc ich krótkimi, acz tłustymi kontraktami a w drafcie pozyskali kolejnego skrzydłowego RJ Barretta.

W ten sposób Knox, którego przed draftem porównywano do Tobiasa Harrisa zaczął prezentować się na parkiecie jeszcze gorzej. Jego rola w Knicks jest marginalna – niecałe 18 minut na mecz w tankującej ekipie i to głównie jako small forward, choć jego naturalną pozycją jest silne skrzydło. Skuteczność z gry spadła do niespełna 36% (!) na łeb i na szyję poleciały wszystkie wskaźniki, a młody na parkiecie wygląda tak, jakby chciał po prostu uwolnić się z tego bałaganu. I chyba nikt mu się nie dziwi. Zdecydowanie przegrał walkę o minuty z bardziej doświadczonymi kolegami i póki co w żadnym stopniu nie potwierdza swojego potencjału.

Josh Richardson

  • 2019: 16.6 punktów 4.1 asyst 36% zza łuku
  • 2020: 13.8 punktów 3.1 asyst 33% zza łuku

Pozyskany w wymianie za Szalonego Brokuła miał w Sixers pełnić podobną do niego rolę, choć nikt nie oczekiwał od J-Richa wejścia na podobny poziom. W Miami robił po trochu wszystkiego i był zdecydowanie najjaśniejszą postacią dryfujących w odmętach przeciętności Heat. Po meczach rzekomo regularnie ogrywał Bama Adebayo w NBA 2K ale chyba nie spodziewał się, że już sezon później to jego kolega z ławki rezerwowych zaliczy występ w ASG, a nie on…

W kampanii 2019/20 jego średnie po raz pierwszy w zawodowej karierze spadły, co miało oczywiście związek z przejściem do naładowanej gwiazdami ekipy Sixers. Nijak to nie tłumaczy jednak faktu, że według zaawansowanych statystyk gorszy od niego po atakowanej stronie parkietu był tylko rookie Matisse Thybulle. Josh kompletnie nie odnalazł się w nowym systemie również w ataku, za co obwinić możemy oczywiście także coacha Browna, który z uporem maniaka starał się zrobić z gracza hybrydę Redicka z Butlerem stosując te same zagrywki, co rok temu.

Trudno jednak znaleźć wytłumaczenie dla słabej dyspozycji gracza w defensywie, gdyż pod tym względem Sixers byli ekipą bardzo dobrze ułożoną. 76ers bardzo szybko musieli przestać przydzielać mu krycie obwodowych gwiazd przeciwnika, na których znacznie lepszą robotę wykonywali Simmons i Thybulle. J-Rich natomiast w raportach przedmeczowych przeciwników zajął miejsce Tobiasa Harrisa jako zawodnik, którego trzeba atakować w grze izolacyjnej.

Draymond Green

  • 2019: 7.4 punktów 6.9 asyst 44.5% z gry
  • 2020: 8.0 punktów 6.2 asyst 39% z  gry

Shrek z Kaliforni to elitarny wręcz role player – trudno się z tym nie zgodzić. Co jednak pozostanie, gdy odbierzesz mu największe gwiazdy zespołu i pozostawisz ze smarkaczami chcącymi jak najlepiej wykorzystać swoje “5 minut”? Ano niewiele. Tak samo jak nie byłoby sukcesów Warriors bez Greena, tak samo (a nawet bardziej) nie byłoby Greena bez systemu Steve’a Kerra i bez Splash Brothers, kropka.

I choć Dray nigdy nie był utalentowanym strzelcem, od trzykrotnego All-Stara oczekiwalibyśmy, że w świetle nieobecności czołowych strzelców zespołu weźmie na siebie choć trochę większą odpowiedzialność za zdobywanie punktów. Green machnął jednak na to ręką i dodawał do zdobyczy swoich kolegów ledwie 8 punktów na mecz, zaliczając też najniższą od pięciu lat średnią asyst (6.2) Można śmiało powiedzieć, że wziął sobie rok “wolnego” na wzór kolegów z mistrzowskiej układanki Dubs.

Mo Bamba

  • 2019: 6.2 punktów 5.0 zbiórek 30% zza łuku
  • 2020: 5.5 punktów 5.0 zbiórek 36% zza łuku

I’ll be ballin’ like my ni%ga Mo!

Takimi słowami raczy nas w swoim utworze „Mo Bamba” raper Sheck Wes. Problem w tym, że Bamba za dużo sobie w tym sezonie nie pograł. Pierwszym zmiennikiem Nikoli Vucevica został lepszy defensywnie Khem Birch, a Mo musi cierpliwie pracować, bo póki co progres od momentu draftu 2018 zrobił niewielki. Kończyny długie jak u Slender Mana i ułożony nadgarstek to świetny pakiet startowy, teraz pora na aktualizacje systemu. Z drugiej strony, defensywny coach Clifford musi mu zaufać. Dużo lepiej byłoby gdyby kontuzji kolejny raz nie odniósł Jonathan Isaac, który jednak pewne braki Bamby pokryć potrafił z pomocy.

Joel Embiid

  • 2019: 27.5 punktów 13.6 zbiórek 1.9 bloków
  • 2020: 23.4 punktów 11.8 zbiórek 1.3 bloków

Po porażce z Raptors w ostatnich playoffs, popularny “The Process” zapowiedział, że kończy z pajacowaniem w social mediach i skupia wszystkie swoje siły na zdobyciu mistrzostwa. Efekt? Sezon znacznie gorszy od poprzedniego i bójka z Townsem, po której JoJo szybko przeprosił się z Twitterem i Instagramem.

Al Horford

  • 2019: 13.6 punktów 6.7 zbiórek 36% zza łuku
  • 2020: 12.0 punktów 6.9 zbiórek 34% zza łuku

W dobie “small-ball” i wymienności pozycji Sixers postawili na czterech podkoszowych w pierwszej piątce i szybko zaczęło im się to odbijać czkawką. Al był przez wiele lat najbardziej niedocenianym graczem ligi, jednak blisko 100 milionów (zależy od zmiennych) na 4 lata dla 33-latka od początku wydawało się słabym pomysłem…

Julius Randle

  • 2019: 21.4 punktów 52% z gry 34% zza łuku
  • 2020: 19.5 punktów 46% z gry 28% zza łuku

Po bardzo dobrym sezonie w barwach Pelicans oczekiwano od niego, że poprowadzi koszmarnych Knicks. Julius obniżył jednak loty i śmieje się w duchu z kierownictwa, które zaproponowało mu 60 milionów płatne w trzy lata, ale cóż – NY to inny świat. Problemem w klubie jest tragiczny brak spacingu o czym również pisali BLC z Adminem:

A kto według Was najbardziej rozczarował w tym sezonie?

~Pomysłodawcą i autorem tekstu jest Mateusz Filipiak z serwisu Sixers.pl

21 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Co do Bamby to uważam że jak by trafił do mądrzejszej ekipy..np. do GSW czy Bucks grał by już na wyższym poziomie. Antek też grał dwa sezony strasznie surowo ale go pięknie wyhodowali i mają MVP. Facet ma wszystko by być gościem na bardzo wysokim poziomie, rzut!!zasięg, szybkość trochę pracy w mądrym otoczeniu i 30 minut na parkiecie oczywiście . Najbardziej rozczarował Conley,a właściwie jego transfer za paczkę fajnych zawodników i mimo wszystko po Greenie więcej się spodziewałem przynajmniej z 12-13 punktów z 8 – 9 zbiórek ,a asyst tyle ile ma bo komu tu podawać jak nie trafiają. Całą reszta też się nie popisała oczywiście masz rację tylko którego z nich to jest wina??a gdzie zawala system???

    (12)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Horford i draymond to pro zespołowi gracze , tacy co czynią dobry zespół , pretendentem do tytułu . W tym roku ich oba zespoły zawiodły . A randle miał te statystyki trochę sztucznie nadmuchane w pelicans moim zdaniem . Wrócił po prostu na swój poziom

    (2)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Antka nikt nie wychował, ona ma to coś ,charakter, złość sportową, mentalność zwyciezscy jak Kobe (zreszta byl u niego na naukach w lato).
    Chce być coraz lepszy. Poprostu jedni chca zdobyć mistrzostwa, a inni tylko zarobic kasę.

    (-1)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Moim zdaniem 1. Lauri Markkanen, miał być nowym Dirkiem, a wygląda na to, że będzie Bargnanim.
    2. Dennis Smith Jr. Naprawdę wierzyłem, że z Barrettem za parę lat stworzą jeden z najlepszych backcourtów na wschodzie, a patrzyć nie mogłem na jego grę, aż oczy bolały.
    3. Mike Conley, miał być upgradem w porównaniu do Rubio, a nie mógł się odnaleźć w Jazz, podczas gdy Ricky robił świetną robotę w Suns.

    Kevin Knox już w debiutanckim sezonie był fatalny, ale Knicks pozwolili mu rzucać, jak już sezon spisali na straty. W tym sezonie już chyba nie wierzą w jego produktywność w ataku, a w obronie to wielka dziura. Także tu regresu nie widzę, raczej brak rozwoju i strata wiary w jego potencjał.

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu